Syzyf
Na Forum: Relacje w toku - 4
- 1
|
Krzyś - moje modelowanie, to jednak duża partyzantka, nie poczuwam się do takiej roli. To mój pierwszy model i nie czuję się zbyt mocny w temacie. Nad ściąganiem relacji na dysk kombinuję, bo sam chcę sobie co nieco ściągnąć, a przy tym się nie narobić.
Cesar - na pewno są to dobre sposoby formowania żagla, ale krochmal już poszedł w ruch. Problem jednak w tym, że chcę część żagli zrobić zwiniętą i nie bardzo wiem jak to zrobić. W jaki sposób były owijane liną.
Prace toczą się leniwie. Przeciągnąłem wszystkie czarne nitki i to jest jasna strona tego etapu. Dość żmudne zajęcie i w sumie gdyby zrobić kreski ołówkiem, to efekt byłby podobny. Ale czego człowiek nie zrobi, żeby się trochę rozerwać :))). Do rei zamocowałem grotżagiel. Jest trochę wytarmoszony dzięki próbom z sejzingami.
Udało się uniknąć zarazy.
Niestety nie znalazłem jeszcze konkretnego opisu, albo rysunku, w jaki sposób żagle są wiązane do rei sejzingami. Na zdjęciach widać kształt żagli, ale jak są zamocowane, to już nie bardzo. Natrafiłem na opis prac na rejach w książce K.O.Borchardta „Znaczy kapitan”. Oto dwa fragmenty:
(..)Idąc po percie trzeba było dostać się na nok, czyli koniec rei, od którego rozpoczynało się zwijanie żagla. Praca na noku była najcięższa. Należało obszyty linami i skórą róg żagla, zakończony okuciem, do którego były zamocowane liny służące do stawiania go i zwijania, wciągnąć na reję. Wówczas dopiero można było zacząć porządnie układać żagiel w długie, równe fałdy, a następnie zrobić ostatnią fałdę zwaną taszą, do której składało się wszystkie poprzednie. Ułożony w taszy żagiel wciągało się na reję i umocowywało sejzingami.
Układamy teraz równo pokryte śniegiem fałdy żagla, który szybko nam sztywnieje w rękach od wilgoci i zimna. Już mamy taszę i wreszcie pół żagla jest na rei. Mokre sejzingi z trudem udaje się owinąć dookoła rei.
(...) Edek trzymał w rękach koniec sejzinga, za jaki w pośpiechu nieostrożnie pociągnął zamiast za tę część liny, która obłożona już była dookoła rei. Zobaczyliśmy, jak sejzing wyprężył się pod jego ciężarem. Ciało zasprężynowało na długiej, kilkumetrowej lince, lecz zaciśnięte na niej dłonie nie puściły. Nasz Edek, siłacz o lekkim tułowiu i wspaniale rozwiniętych mięśniach ramion i bicepsach, ruszył po sejzingu do góry. Jak na ćwiczeniach gimnastycznych wspiął się po linie na reję, dokończył mocowania sejzingów i znalazł się na pokładzie.
Wynika z tego, że sejzingi były dość długie, obkładane wokół rei i jednym pociągnięciem można było je rozwiązać - dlatego Edek spadł.
Z tego opisu, zdjęć i rysunków jawi mi się taki obraz wiązania:
Pytanie kontrolne: linka mocująca żagiel do rei ma po jednej stronie żagla przeplot, a po drugiej nie. Czy przeplot ma być od strony masztu?
|