FORUM MODELARZY KARTONOWYCH   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

FORUM GŁÓWNE
Modele kartonowe, ich budowa, technika, problemy, recenzje, nowości oraz wszystkie tematy związane z Naszym Hobby :-)


Projekt Grupowy:  50 lat Małego Modelarza  
Na tapecie:  Akcja sprzątania forum. W czynie społecznym, bez nagród i medali :>  
Na tapecie:  Projekt 50 lat Małego Modelarza - apel o uzupełnienie brakujących zdjęć.  


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 4 z 4Strony:  <=  <-  1  2  3  4 
11-07-20 16:33  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

W tym modelu swastyki są umiejscowione poprawnie. Pokazuje to zdjęcie zestrzelonego samolotu na dachu dworca, które podlinkowalem w ostatnim wpisie. Ostatni link. Jest tam lewy statecznik ze sterem kierunku.

Dziękuję za doping, niebawem dalszy ciąg.

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
02-09-20 23:43  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Witajcie w kolejnej odsłonie aktualizacji!

Dziś będzie preludium do problemów z gondolami silnikowymi. Dlaczego? Zaraz sami zobaczycie... Nie będzie za to historii, tą zostawimy sobie już na późniejsze etapy, no chyba,że dokopię się do czegoś bardzo ciekawego, to Was uraczę w tzw międzyczasie. Za to będzie dużo kuchni, bo uważam, że niektóre rzeczy warto pokazać krok po kroku i opisać dokładniej.

Tak jak zapowiadałem w ostatniej odsłonie, w tym odcinku tematem przewodnim będą skrzydła i ich wykonanie krok po kroku. A zatem zaczynamy!

Po wycięciu szkieletu i złożeniu go w całość trzeba zadać sobie pytanie czy oklejać od razu poszyciem czy wykonać podposzycie. Skąd wogóle pomysł na podposzycie w samolocie?
Odpowiedź jest banalna, aby nic się nie zapadało. Poza tym podposzycie znakomicie usztywnia konstrukcję szkieletu i konstrukcja jest mniej podatna na wszelkiego rodzaju uszkodzenia.
Ma jednak dwie wady. Pierwsza - element z wykonanym podposzyciem jest kilka razy cięższy przez co mocno obciąża konstrukcję, druga - jest bardzo pracochłonna.
Zalety jednak są nieporównywalnie bardziej na plus. Pierwsze - nic się nie zapada, dwa - w przypadku upadku nie rozerwie się poszycie, trzy - całkowita odporność na zwichrowania, cztery - oklejanie jest po prostu banalne i nie trzeba się przejmować, że wystąpi zjawisko krowich żeber.
Jak to robić? Każdy ma swoją metodę, jedni stosują piankę niskoprężną, inni taką zieloną do ozdoby jeszcze inni beleczki poprzeczne. Ja stosuję zawsze podposzycie pełne, bo takie samo robię w okrętach i tam się sprawdza.

Na podposzycie stosuję tekturę piwną 1mm. Jest wystarczająco gruba i daje się łatwo szlifować. Z formowaniem jest średnio, ale się tym nie przejmuję, bo niedokladności ściąga papier ściermy.
Pierwszym krokiem jest wklejenie beleczek pomiędzy wręgi skrzydeł, 1mm poniżej obrysu żeber (grubość tektury na podposzycie).



Jak już mamy to wklejone, bierzemy kartkę papieru od drukarki, wycinamy na oko fragment potrzebny do wykonania podposzycia i przykladamy go w miejsce które chcemy wykonać. Twardym ołówkiem obrysowujemy po wręgach i kształt wycinamy.



Przerysowujemy tak uzyskany kształt na tekturę piwną i wycinamy nadając temu ostateczny kształt i rozmiar.



Nasączamy szkielet i wszystkie wzmocnienia BCG oraz fragment który chcemy wkleić. Jak wyschnie nakładamy BCG jeszcze raz w te miejsca i wklejamy.



Czynnosć powtarzamy "do bólu" aż skrzydło będzie wypełnione.





Ostatnim krokiem jest uzyskanie gładkiej i obłej powierzchni, co uzyskujemy szlifując dany element. Podposzycie jest wykonane! Możemy oklejać.



Teraz kilka uwag odnośnie tego modelu. Natrafiłem na dwie relacje w internecie, z czego jedna bardzo przydatna (galeria jest u nas w dziale 50 lat MM). Kolega twierdził, że poszycie skrzydeł jest za duże. Nie zgodzę się z tym.
Nie jest ważne jak bym to kleił, na spodzie przy krawędzi poszycia komory bombowej i tak wyjdzie szpara. Poszycie jest źle zaprojektowane. Dlaczego taki wniosek? Z eksperymentu, bo oba skrzydła kleiłem inaczej.

Skrzydło lewe kleiłem w następujący sposób. Najpierw wyciąłem poszycie, które wstępnie ukształtowałem i złapałem z tyłu kadłuba i następnie stopniowo doklejałem punktowo.





Góra zeszła się dobrze jak na tak duży fragment (potrzebna była delikatna korekta bo u spływu płata pojawiła się delikatna szpara), ale na dole na połączeniu pomiędzy poszyciem a komorą bombową, powstała szpara, którą uzupełniłem pozyskanym zapasem koloru.Fragment dokleiłem do poszycia a następnie odmierzając cyrklem, ściągnąłem wymiar do docięcia.



Następnie dokleiłem ostatni fragment poszycia i tutaj pojawił się mega problem. Całkowicie rozjechała się końcówka skrzydła. Światło pozycyjne nie zeszło się. Nawet nie mówię
że nie zeszło się idealnie - po prostu w ogóle się nie zeszło!. Po w miarę dobrych przejściach z kadłubem, było to dla mnie zaskoczenie.





Długo się zastanawiałem jak do tego podejść i ostatecznie po kilku rozmowach, odciąłem naddatek z góry i dołu i zamknąłem skrzydło. Spojrzałem na swoją robotę i przypomniał mi się kawałek z filmu "Dzień świra". "Nieee no to nie do wiary. Nie, to być nie może..."





Niesmak pozostał, bo poszycie się zapadło i musiałem pruć to ponownie, aby dać wypełnienie i uformować to do zjadliwej formy. Piwo okazało się niezbędne, bo w nerwach nie ma co kleić :) Makro bezlitośnie wszystko wyciąga ale powiem, że z logicznej odległości 30 cm jest bardzo przyzwoicie.





OK... Zadałem sobie pytanie - czy to mój błąd i przeoczenie czegoś??? Przeanalizowałem grafikę na górnej powierzchni skrzydła - jest idealnie.
Linie podziału blach są na swoich miejscach, przechodzą płynnie w kolejny element. Teoretycznie nie ma błędu. Dlaczego wobec tego na dole jest szpara???





Drugie skrzydło skleiłem inaczej. Najpierw połączyłem oba poszycia i uformowałem je wstępnie. Skleiłem oba i końcówkę skrzydła skleiłem w powietrzu (tak jak nie lubię).



Światło pozycyjne zeszło się idealnie.



Kleimy! Nasunąłem na szkielet przyklejony do kadłuba (wcześniej powklejałem dystanse aby karton siadł idealnie do poszycia komory bombowej na wysokość, i złapałem od krawędzi spływu przy kadłubie i stopniowo doklejałem idąc w kierunku kabiny.





Dużo Uwagi Pomysł Awykonalny - w skrócie ****! Na dolnej powierzchni pojawiła się szpara wielkości stadionu narodowego.



Opcje były dwie. Naciągnąć w kierunku drzwi komory bombowej celem zmniejszenia szpary, albo kleić tak aby szpara powstała i zamaskować ją z zapasu koloru. Pierszy pomysł wziął górę. I tu czas na sprawdzenie która wersja jest prawidłowa. Skleiłem kilka segnentów
gondoli lewego skrzydła (tego pochlastanego) i sztukowanego - gondola siedzi jak ta lala. Wniosek - na prawym, gdzie skleiłem wszystko idealnie w powietrzu - gondola za diabła nie siądzie, bo poszycie nie siadło dobrze na szkielet...

Siostro!!! Tu przypomina mi się Monty Python i skecz z Patafianami :)

A jak! Tniemy i chlastamy prawe skrzydło! Olfa - za grube ostrze. Wpadłem na pomysł kupna żyletki. Co ciekawe okazuje się, że mimo upływu lat - są ogólnie dostępne! Rozciąłem skrzydło, wkleiłem aby poszycie dobrze siadło na szkielet skrzydła i pochlastałem tam gdzie trzeba. Idealnie? Nie... Od spodu szpara, a więc cyrkiel i żmudne docinanie dwóch elementów wypełniających. Wyszło nawet nieźle.





Po dokładnym obejrzeniu dwóch relacji, zauważyłem, że koledzy też trafili na ten sam problem (na ich modelach też są szpary na dolnej części skrzydeł. Klejąc go raz jeszcze, zrobiłbym inaczej. Dokleiłbym zapas koloru (2mm)i docinał lub szlifował na wymiar do bólu. Ale teraz to już musztarda po obiedzie. Cieszy mnie ten etap, bo coraz bliżej końca, a w kolejce jest już następny model, który wskoczy na matę.

Na uwagę zasługuje jeszcze jeden mały szczegół - wyciąłem miejsce zakolorowane na skrzydle lewym i zrobiłem reflektor. Jak się bawić i waloryzować, to się bawić i waloryzować!
Żarówkę już bym zrobił inaczej, z kuleczki z filtra do wody, bo ja wykonałem ją z drutu zamoczonego w wikolu i pomalowanego. Nie wiem która wersja byłaby lepsza. Następny zrobię inaczej.



Efekt nie jest jednak dyskwalifikujący, wobec czego pozostawiam jak jest.

Jeszcze rzut oka na całość, kolejnym krokiem będą gondole silnikowe i tradycyjnie już dodam,że



Ciąg Dalszy Nastąpi...

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
04-09-20 08:11  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Panowie, dziękuję za doping! Jak zwykle jest motywujący do dalszej pracy, co oczywiście nastąpi.

Karaś, te duże powierzchnie są o tyle niewdzięczne w tym modelu, bo kształt kadłuba w jego środkowej części jest mocno zmienny. Obły. Gdyby to była inna maszyna, powiedzmy Mosquito czy Blenheim, sądzę że byłoby prościej.

Rzeźnik, czy celująco? Nie mi oceniać, ale chyba jesteś zbyt poblażliwy w ocenie. Swoją drogą przyjmij moje gratulacje, bo widziałem Twojego Ft w jednym z pism modelarskich. TO zasługuje na celujący!

Mariusz, Stug, zastanawiam się czy aby sobie nie kupić wkładki bokserskiej, bo przy tym projekcie zęby faktycznie będę miał starte, aczkolwiek nie planuję żadnych akcji rodem z kryminału na zakończenie. Noooo może coś w stylu Hitchcocka aby wstrząsnąć na zakończenie :)

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
04-09-20 08:20  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Guciu, Plexus, Ryszard, już odpowiadam i tłumaczę. Jako punkt odniesienia wybrałem linię która biegnie od lewego skrzydła do prawego. I ona jest prosta. Ten etap już za mną, więc zgłaszam błąd, ale nie mogę powiedzieć że to jest wina projektanta czy moja. Bo nie jestem pewien.

Nasaczanie BCG. Przyjmij radę, że wręgi i elementy grube możesz DELIKATNIE posmarować BCG takim nie odparowanym. Poszycie, sugeruję musnąć odparowanym na 3/4 lub 1/2. Aby uniknąć pofalowania.

Końcówka skrzydła ma wręgę o takim wąskim przekroju, że bałem się że nie wyprowadzę kształtu i pozwoliłem sobie na pominięcie zrobienia podposzycia w tym miejscu. I fakt, jest to dowód, że poszło mi trudniej w tym momencie.

Jeszcze raz dziękuję za doping i do następnej odsłony!

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
15-02-21 23:45  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Witacie w kolejnym odcinku relacji!

Budowa zmierza ku końcowi. Jak zaraz zauważycie, pewnie będą jeszcze może dwie aktualizacje i koniec. Dzisiaj będzie nieco historii,
sporo grzebania w archialnych zdjęciach i sporo kuchni. To co? Gotowi? Jazda!

Historia.

W moim pierwszym wpisie, błędnie napisałem, że nasz dzielny lotnik pilotując swojego Hurricane-a wylądował po tym jak został zaatakowany miotaczem płomieni. Nie wylądował, ale od początku.
W dniu 15 września 1940 roku, sierżant Holmes zauważył grupę trzech Do 17. Podchodząc do ataku, został ostrzelany wspomnianym wcześniej miotaczem. Olej obryzgał wiatrochron. Sierżant czekał, bo miał nadzieję, że pęd powietrza oczyści szybę z oleju, umożliwiając dalszy lot. nie mylił się. Jednak w locie o mały włos nie zderzyłby się z tą maszyną. Ledwo ledwo przeszedł pod jego brzuchem. Tak samo jak opisywany tutaj bombowiec, którego model sklejam - tak i ten został zestrzelony, tylko przez innych pilotów. Ray nie odpuszczał. Zaatakował kolejny samolot i pruł w niego aż do momentu, kiedy z samolotu coś odpadło. Tym czymś był jeden z członków załogi, któremu rozwijający się, zakrwawiony spadochron, zaczepił o skrzydło jego myśliwca. Mniej więcej w tym momencie Ray zauważa trzeci bombowiec (ten co kleję), który leci nad pałac Buckingham. Decyzja jest szybka, uderzyć od przodu. Wyprzedza bombowiec nabierając wysokości i atakuje z przodu od góry. Ściąga spust karabinów, jednak nic się nie dzieje. Broń pokładowa milczy, prawdopodobnie w wyniku wystrzelania wszystkiego w poprzednich atakach. Pamiętajmy, że samoloty te zabierały mało amunicji. Ray miał do dyspozycji około pięć dwusekundowych serii...
Pilot decyduje się taranować. Wybiera jego zdaniem najsłabszą część samolotu i szykuje się na najgorsze. Jego plan jest prosty, oderwać skrzydłem jeden ze stateczników pionowych. Uderza jednak bliżej, skrzydło przecina kadłub Dorniera pośrodku, pomiędzy komorą bombową a statecznikiem poziomym. Jest to część daleko bardziej wytrzymała niż ster kierunku, który Ray obrał sobie za cel. Jego myśliwiec przestaje po kolizji reagować na stery i wchodzi w lot nurkowy. Przytomny pilot podejmuje jedyną słuszną decyzję - skakać!

Kuchnia

Po skończeniu skrzydeł, na pierwszy ogień poszły lotki - tu było bez emocji - kleiło się je bezproblemowo. Wklejone na stałe. I tu uwaga, cofamy się do oklejania skrzydła - tam gdzie światło pozycyjne się rozjechało, lotka jest wpasowana idealnie. Tam gdzie kleiłem na równo - jest lekko poza obrysem skrzydła. Ostatecznie aby nie było tego widać - jedną lekko opuszczę, drugą podniosę. Kolumna sterownicza zostanie też odpowiednio ustawiona.



Powierzchnie sterowe są w modelu zaprojektowane jako oddzielne elementy, co dodaje plastyczności. I dobrze. A więc mamy na skrzydle lotki i klapy, które można zrobić jako ruchome. I tutaj ważna uwaga. Jeżeli chcecie zrobić je tak jak przewiduje wycinanka, to NAJPIERW
sklejacie lotki i klapy i wklejacie to w szkielet skrzydła ZANIM zaczniecie je oklejać podposzyciem. Inaczej nie ma to żadnego sensu. Same lotki i klapy skleja się bez żadnych problemów. Są zaprojektowane idealnie, tylko wyciąć i skleić do kupy i wyretuszować. Ot jak w modelu autor przewidział. I tu napotkałem na problem...
Bo wnęka w której jest osadzona klapa, w modelu jest wyścielona bielą, i NIC się w niej nie znajduje (tak jak na zdjęciu poniżej).



Rozpocząłem poszukiwania. Bardzo długo zajęło mi odnalezienie zdjęć wydobytego wraku identycznego egzemplarza. Ale za to co na nich jest - no zobaczcie sami!







Ręce same składają się do oklasków. Popatrzałem na to co oferuje model i chyba sami już wiecie jak to się potoczyło...

Po pierwsze klapy. Jak widać na zdjęciu, nie ma w niej rury, która stanowi oś obrotu. A zatem szybko wytoczyłem odpowiedni walec, olfa poszła w ruch i ciach, ciach i finał! Następnie elementy konstrukcyjne i oto na czym stanęło - poniżej.





Wkleić to, jak skrzydło jest oklejone i utwierdzone do kadłuba, to jak zachęcenie mojego syna do jedzenia obiadu. A pamiętać trzeba, że w moim modelu musi to być w formie ruchomej, bo narobić się i zamknąć to na wieki - bez sensu! Jak się coś robi, trzeba pokazać. Dodam jeszcze
że klapę przemalowałem szarą pactrą, bo jakoś ten błękit w środku do mnie nie przemawiał.





Po tym etapie zabrałem się za klejenie gondol silnikowych. Miało być zgodnie z projektem, ale skoro dysponowałem już zdjęciami wraku... Tak, ponownie mnie poniosło! Zacząłem powoli oblić karton i skleiłem pierwsze trzy segmenty. Spasowane bardzo dobrze, lekko zeszlifowałem.



Zatrzymałem się na dłużej na wlotach powietrza, nie za bardzo wiem do czego. W wycinance wyglądało to płasko, zaczerniony wlot. Na zdjęciach zestrzelonego samolotu widziałem coś w formie kratki czy żaluzji. Użyłem do tego pończoch, efekt jak na załączonym obrazku. Element miał tak cienkie ścianki, że miejscami się rwał, jednak zdołałem to utrzymać w jednej całości. Z logicznego dystansu jest znośnie. Do uzupełnienia retusz, w tym przypadku na końcu.



Gondola silnikowa to już niezła przeróbka i ingerencja w model. Po zapoznaniu się ze zdjęciami wydobytego wraku, zdecydowałem się na usunięcie zaproponowanych przez autora wewnętrznych poszyć gondoli silnikowych. Dzięki temu otrzymałem spory zapas koloru, który przeznaczyłem na ożebrowanie wnęki i wyklejenie wnętrza zgodnie z oklejką zewnętrzną. Tak przygotowane gondole wkleiłem na swoje miejsce.





Kolejnym krokiem było zrobienie podwozia. I tutaj po raz kolejny poszła analiza zdjęć. Stwierdziłem, że skoro w gondoli poszły tak spore zmiany, reszta nie może odstawać. Na pierwszy ogień lagi podwozia głównego. Zaniechałem zwijania na rurce lagi, tylko rozciąłem i kleiłem na styk, aby po zwinięciu nie było widoczne łączenie. Dodatkowo w miejscu gdzie było tłoczysko - użyłem sreberka po czekoladzie. Wyszło bardzo zadowalająco.



Tu na chwilę warto się pochylić nad techniką. Aby laga nie rozjechała się, albo co gorsza nie połamała (model już jest ciężki), użyłem wzmocnienia z ciasno zwiniętej rurki z papieru o odpowiednio dobranej średnicy. Dzięki temu możemy dobrać za każdym razem idealną średnicę elementu do nawinięcia przez co łatwiej formować nawet długie rurki. Mój warsztat pozwala mi na wykonanie rurki o średnicy 2 - 2,5 mm i długości około 15 cm.

Dodałem też oczywiście kilka elementów, które dało radę wrzucić na swoje miejsce na podstawie zdjęć wraku.



A idąc za ciosem uplastyczniłem też klapy luku podwozia głównego jak i same opony. Te ostatnie wykonane na podstawie zdjęć z wraku, zdjęć z epoki i gotowego wyrobu firmy Eduard.







Koła jeszcze nie są skończone, brakuje wewnętrznej części, przewodów hydraulicznych, miejscami maskownic i do zdjęcia koło przyłożone jest na sucho. Podobnie z błotnikami - ich jeszcze nie ma.



Zacząłem też wykonywać osłony samych silników. Komentarz zbędny, sami chyba widzicie co będzie w następnej odsłonie. I nie będzie to w 100% wycinankowa jednostka...











Lista zmian, które do tej pory wprowadziłem w modelu jest już spora. Zwłaszcza podwozie. Dodałem masę elementów, wsporniki, stelaże, zmieniłem mocowanie goleni. Zmieniłem kąt (główne lagi są wysunięte do przodu o 5 stopni, czego instrukcja nie uwzględniła) mocowania podwozia, że o innych zmianach nie wspomnę. Gdybym kleił go jak instrukcja mówi, już dawno wziąłbym się za Canta, którego Wam obiecałem. Aczkolwiek zdradzę, że 27 lutego ruszam z relacją tego modelu, bo jest przemalowywany. I jeszcze jednego, co niebawem na dniach :)

A zatem do kolejnej aktualizacji i standardowo dodam, że...

Ciąg dalszy nastąpi.

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
21-02-21 22:58  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Panowie, dziękuję za uwagi i doping! Jest to bardzo motywujące. Zdradzę, że męczy mnie już ten model, ale nie będę luzował bo na macie jest już kolejny wielki projekt a w sobotę wchodzi jeszcze jeden. Równie wielki.

Cider, nic nie palimy (jasne i kto w to teraz uwierzy?). Kiedyś od teścia dostałem pudełka "na modele" i służą jako magazyn na gotowe podzespoły. Aczkolwiek jak na nie patrzę, marzy mi się tam pojechać...

Pozdrawiam i do następnej aktualizacji, co tym razem nastąpi niebawem!

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
15-09-21 00:44  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Witajcie wszyscy w ostatniej już odsłonie relacji!

Wiem, że długo kazałem Wam czekać ale mam nadzieję, że to co za chwile zobaczycie, wynagrodzi Wam czas jaki musieliście odczekać, aby zobaczyć efekt końcowy. A więc dzisiaj będzie wszystko. Dużo zdjęć, dużo historii, dużo kuchni, w ogóle dużo wszystkiego :) Róbcie kawę, herbatę, weźcie chipsy, colę, Jacka (jak kto woli) i zapraszam na ostatni odcinek samego modelu.

Historia

Holmes poczuł wstrząs, kiedy skrzydło jego maszyny rozcięło Dorniera na pół. Myśliwiec od razu poszedł w dół i nie reagował na stery. Ray przytomnie otworzył kabinę i chciał skakać, jednak pęd powietrza wgniatał go w garb za kabiną i przez pewien czas pilot nie mógł się uwolnić. W pewnym momencie odpadł od swojej maszyny, ale rozstając się z nią, uderzył w statecznik. Na szczęście oderwał się w samą porę bo do ziemi było już blisko. Przez chwilę po otwarciu spadochronu, widział jeszcze swoją ofiarę. Rozciętego w pół Dorniera, spadającego gdzieś w dół...

Pilot Oblt. Robert Zehbe nie wierzył, że uda im się wrócić, kiedy Hurricany z 310 dywizjonu zaczęły ich atakować. Mimo, że sam był ranny, kazał najpierw reszcie załogi skakać. Obserwator, Uffz. Hans Goschenhofer i strzelec, Uffz. Gustav Hubel już nie żyli. Zehbe trzymał śmiertelnie ranionego Dorniera jeszcze przez chwilę, aby radiooperator Ludwig Armbruster i mechanik Uffz. Leo Hammermeister opuścili maszynę. Następnie wcisnął przycisk autopilota, aby samemu opuścić samolot. Może gdyby nie to, że po przekroczeniu linii brzegowej, jeden z silników przestał działać prawidłowo, ich losy potoczyłyby się inaczej. Maszyna już bez załogi leciała na autopilocie. Prosto nad Pałac Buckingham.

Kuchnia.

Koła. Klejone całkowicie z kartonu. Krążki tektury, wiertarka, papier ścierny. I tu zaczęły się schody. Koła w oryginale miały poprzeczny bieżnik. Stwierdziłem, że najprościej będzie go nagnieść. Następnie prysnąłem czernidłem do nadwozi, ponownie przeleciałem papierem i zeszlifowałem aby wyglądało, że samolot swoje waży. Następnie skleiłem całość podwozia dodając jeszcze przewody hydrauliczne. W opracowaniu nie było o nich mowy, na zdjęciach są widoczne, więc są. Wewnętrzna część koła - wywaliłem i zrobiłem na podstawie zdjęć egzemplarza z Finlandii. Nie wiem co autor miał na myśli, oceńcie sami (ostatnie zdjęcie).











Mechanizm otwierania komory bombowej. Dokopałem się zdjęć więc go zrobiłem. Posiłkowałem się akcesoriami firmy Eduard, aby sprawdzić ich umiejscowienie. Autocad poleciał w ruch i została stworzona belka i układ bloczków i kół. Paski wykonane z nici. Podobnie, na podstawie filmów z epokidodałem ożebrowanie elementów klap.

















Jednostki napędowe z okaptowaniem... OK - tu była gimnastyka. Jeden silnik to około 450 elementów. Głowice zaprojektowane w Autocadzie, jedynie blok silnika pozostał z wycinanki. Kolektory wydechowe to drut cynowy pomalowany Pactrą, rury wydechowe - wycinanka, też pomalowana, przewody paliwowe - nić, przewody zapłonowe drut 0,1 mm. Jedną głowicę, jakbym nie robił - minimum godzina. Bez lupy nie ma sensu zasiadać do tematu. Jasnoszary kolor głowic naniesiony aerografem. Jak wziąłem pędzel, farba zalewała przestrzeń pomiędzy radiatorami. Nie dało rady inaczej. Osłony silników doczekały się też pierścienia ewnętrznego z przodu. Na jednej z fotografii zauważyłem, że szedł tam przewód (chyba olejowy), więc będę musiał to uwzględnić. Skoro z tego modelu wyszło to co wyszło, trzeba być konsekwentnym...

















Przejście skrzydło - kadłub po stronie prawej poprawione. Zapas koloru został z trefnego statecznika pionowego z odwróconą swastyką. Element zaprojektowany tak, że życzę powodzenia w jego kształtowaniu. Mi napsuł nieco nerwów. Nie zdążyłem tego poprawić przed wyjazdem (o czym później) i obecnie będę to poprawiał.



Szklarnia. To był błąd zostawić kabinę na sam koniec. Wielki błąd. Namęczyłem się z jej pasowaniem do kadłuba jak jasny gwint, a i tak po stronie prawej nie siadła tak jakbym chciał. Ten element również będzie poprawiany. Co do samej konstrukcji, zdecydowałem się na podposzycie, i zastosowałem wewnętrzną ramkę poszycia, pomiędzy którą wkleiłem folię. Patent dobry, usztywnił całość, polepszył wygląd od środka. W kolejnych modelach dalej będę stosował tą metodę. Broń pokładowa zrobiona na podstawie zdjęcia oryginalnego MG 15.

















Na zakończenie kilka zdjęć zanim dokonałem ostatecznego montażu. Dobrze widoczne odrutowanie silnika. Uwaga - wycinanka ukazuje je błędnie, ja robiłem na podstawie zdjęć.









Historia - Epilog

Dornier po taranowaniu wpadł w korkociąg. Siły działające na samolot były tak duże, że ładunek bomb wypadł z komory bombowej. Dodatkowo odpadły skrzydła po zewnętrznej stronie silników. Maszyna runęła na dworzec Victoria i pobliskie zabudowania. Pilot Oblt. Robert Zehbe został osaczony przez rozwścieczony tłum cywili, w tym gospodynie uzbrojone w noże. Został pobity zanim Home Guard zdołała go uratować. Bez dwóch zdań mieszkańcy Londynu wykonaliby akt samosądu, gdyby sytuacja potrwała chwilę dłużej.

Ray wylądował na spadochronie w... pustym kuble na śmieci :) Stracił przy okazji buty. Ludzie traktowali go jak bohatera. Jego Hurricane rozwalił się na samym środku Jednego ze skrzyżowań. Pilot przeżył wojnę i dożył późnej starości. Odszedł w 2005 roku.

Zehbe miał mniej szczęścia, zmarł w szpitalu dzień później w wyniku odniesionych ran. Reszta załogi dostała się do niewoli. Ich dalsze losy nie są mi znane. Nie dokopałem się do żadnych źródeł.

I to już koniec historii i relacji. Na zakończenie kilka zdjęć gotowego modelu. Do następnego razu - w jednym z kilku rozgrzebanych modeli :)















P.S.

Z końcem Lipca podjąłem decyzję o tym, że pojadę do Jaworzna. Tempo prac nad modelem wyraźnie wzrosło, ale i tak czasu było za mało. Pośpiech jest złym doradcą. Model skończyłem kleić na godzinę przed wyjazdem (1 w nocy). Odbiło się to wyraźnie na jakości.Z ogromnymi przebojami po drodze, z uszkodzonym w transporcie modelem i naprawiając na szybko przed samym konkursem (kolega Paweł mi świadkiem), model w końcu stanął wśród pozostałych w swojej klasie (chłopaki mieli ze mnie ubaw jak zdyszany jak pies wpadłem na wystawę). Mimo, że były jedynie cztery modele, wiedziałem, że lekko nie będzie. W czasie odczytywania wyników, zdałem sobie sprawę że zostałem wklepany w ziemię. Jakie jednak było wielkie moje zdziwienie, kiedy nagle wyczytano mnie w związku z przyznaniem za Dorniera - pucharu "...za najlepiej wykonany model kartonowy z wydawnictwa Mały Modelarz" w memoriale im. Wiesława Bączkowskiego. Przez chwilę mnie zatkało i nie mogłem uwierzyć. Jest to mój CZWARTY ukończony model po wielu latach. Owszem, jednocześnie najbardziej zaawansowany pod kątem waloryzacji i operowania nowymi technologiami i narzędziami (w tym własnej produkcji i pomysłu).



Kolejna odsłona będzie dopieszczeniem go na wysoki szlif i postawienie na makiecie (taki był pierwotny zamysł na Jaworzno). A zatem do zobaczenia przy kolejnym modelu i w galerii końcowej!

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
15-09-21 16:36  Odp: [R] Cień swastyki nad Europą. Dornier Do 17-Z1 Mały Modelarz
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Nie dam rady dojechać. Miałem wybór, albo Jaworzno, albo Przeciszów. Tydzień temu wypadało moje wolne w weekend, więc teraz będę w pracy. Ale za rok? Dziękuję wszystkim za doping i dobre słowo! Jak też pozdrawiam wszystkich, którym w Jaworznie łapę ścisnąłem ;)

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 4 z 4Strony:  <=  <-  1  2  3  4 

 Działy  |  Chcesz sie zalogowac? Zarejestruj się 
 Logowanie
Wpisz Login:
Wpisz Hasło:
Pamiętaj:
   
 Zapomniałeś swoje hasło?
Wpisz swój adres e-mail lub login, a nowe hasło zostanie wysłane na adres e-mail zapisany w Twoim profilu.


© konradus 2001-2024