Arovist
Na Forum: Relacje w toku - 3 Relacje z galerią - 4 Galerie - 3
|
Co do tych rezerwowych częsci to przyznam się, że dostałem w Gomixie za nikłe pieniądze odpady - arkusze z częsciami, które były uszkodzone, z przebarwieniami - jednym słowem takie, które nie mogły pójść do wycinanki na sprzedaż.
Zgadzam się Spychaczu w sprawie okrętów muzealnych w Europie. Amerykanie w każdym większym mieście nadmorskim mają pancerniki, krązowniki i lotniskowce jako pomniki-muzea, a u nas... ech... Ot, na palcach jednej reki można zliczyć...
Pokrowce na działa robiłem z torebek od herbaty (Lipton- akurat taką miałem). Najpierw na szkielecie wiezy mocowałem mechanizmy podnoszące i same działa (parami), następnie przyklejałem płytę czołową. Na lufach montowałem kartonowy szkielet pokrowca, po czym z torebki (po wycięciu otworu ) naciągałem na lufę, wpychając zatępioną igła w otwory na działa w płycie czołowej. Zaczynałem od dołu, montując wciśniętą tak torebkę do podstawy, a potem upychając dookoła z jednoczesnym formowaniem na owym szkielecie na lufie. Pamiętać tez o przymocowaniu samej torebki do lufy, coby nie jeździła. I na końcu bardzo ostrym drewnianym pędzeliek malowanie mocno rozrzedzoną akwarelą. Syzyfowa praca. Warto tez pomalować wewnętrzną część pokrowców od środka przed przyklejeniem dachu, żeby przy ruszaniu lufami góra-dół nie zaświeciła się biel. I to wszystko. Pracochłonne ale proste. Problerm taki, że farbka po myschnieciu nieco usztywniła mechanizm podnoszenia, a nie chciałem podnosić na siłę, żeby nie uszkodzić płyty czołowej. Ale ogólnie wszystko "działa" jak w prawdziwym :)
Nie wiem czy napisałem dość jasno technologię... ale wydaje mi się nie gorsza niż u Kadłubka w jego Richelieu, a nawet prostsza (do dziś nie pojmuję jak On zrobił swoje pokrowce).
Dodam jeszcze, ze największa frajde sprawiało jednak klejenie wiez z działami 152 mm. Istny miód!!!
Pozdrawiam!
|