StuGu
moderator
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 13
Grupa: GEKO
|
Pomimo przymusowego siedzenia w domu, a zatem sprzyjających warunków do sklejania, budowa idzie mi dość opornie. Może 12 lat od pierwszego cięcia robi swoje i człowiek traktuje takie modele po macoszemu, byle by tylko zrobić i mieć to za sobą?:> Nie wiem i pewnie się nie dowiem:-)
Ale walczę dalej:-)
Zacząłem robić koła. Bazę opon zrobiłem, wykorzystując elementy z wycinanki. Zamiast jednak okleić pierścienie paskiem kartonu od zewnątrz, uzupełniłem wolny obszar między nimi, nawijając długi pasek o nieco mniejszej szerokości. Potem trochę kleju SG, wstępne szlifowanie dla wyrównania powierzchni i doklejenie wewnętrznych zielonych pasków.
Jeśli chciałoby się wykonać felgi podobne do rzeczywistych, to w standardzie jest to praktycznie nie do zrobienia. Mnogość przetłoczeń odlewu zgromadzona na niewielkiej przestrzeni poraża:-)
Zresztą zobaczcie sami:-)
Jurek przyjął słuszną koncepcję i nie bawił się w jakieś detalizowanie zewnętrznych ramion felg, ale wnętrze można było zaprojektować inaczej.
Zdjęcie jest dość małe i trudno dostrzec szczegóły felg na surówce, ale istota ich budowy opiera się na wycięciu kółka, na które nakleja się cienki pierścień, podklejony tekturą 0,5 mm. Uciążliwe, a efekt taki sobie.
Przerobiłem felgi, wklejając niewielkiej szerokości ścięty stożek do środka i dokleiłem drobne elementy. Dodałem po 5 śrub mocujących. Felga bez nich przeznaczona jest dla koła zapasowego, ale zapomniałem zrobić otwory na śruby. Przebić będzie to trudno, bo jest podklejone solidnym kartonem, ale coś wykombinuję:-)
Tutaj dochodzimy do najważniejszej sprawy. Wklęsła część felg jest całkowicie pomalowana, natomiast zewnętrzna to wydruk. Moje oczy nie są super sprawne (zresztą nigdy nie były), ale przez przypadek udało mi się dobrać kolor farby do retuszu praktycznie idealnie pasujący do koloru bazowego wycinanki. Zbawieniem okazała się farba Pactra A31, którą znalazłem w mojej szufladzie z chemikaliami:-)
Głównie też dzięki temu postanowiłem dokończyć budowę FAI-M, a nie bawić się w mieszanie koloru dla innego modelu:-)
Koła chwilowo poszły w odstawkę, bo nie miałem na razie koncepcji na dokończenie opon i bieżnika.
Zabrałem się za kadłub.
I tutaj zacząłem się miotać. Najpierw byłem zdecydowany olać wnętrze przedziału bojowego. Potem zmieniłem zdanie i zgodnie z instrukcją zacząłem rzeźbić podłogę. Ale po zastanowieniu zrezygnowałem z tej koncepcji i wróciłem do opcji wykonania zamkniętego pudła, bez wglądu do środka:-) To co zrobiłem, nie poszło jednak na marne:-) Podstawa w obu przypadkach się sprawdza.
Wykonywanie poszycia kadłuba rozpocząłem od sklejenia tylnej, przedłużonej części. Wszystko elegancko pasowało, element prosty, więc inny scenariusz nie wchodził w grę:-) Tyle tylko, że nie można go nałożyć na ramę, bo jest za wąski...
Okazało się, że trzeba będzie wyciąć wszystkie wystające śrubki, nity i elementy, które wystają poza obrys zewnętrznych krawędzi ramy w tylnej części, by ścianki tej pokrywy się nie rozlazły na boki.
Następnie, ścianka po ściance, rozcinając niektóre elementy na mniejsze, zabrałem się za "rdzeń":-)
Tam, gdzie było to konieczne, musiałem dopasować drzwi i włazy, by były w jednej płaszczyźnie z pancerzem. Naklejenie ich na dedykowane miejsca bez wycięcia otworów było oczywiście prostsze, ale nie było zgodne z prawdą historyczną:-)
Skorupa jest dopiero w początkowej fazie obrabiania. Dobrze dobrana farba do retuszu pozwala mi szlifować krawędzie połączeń, by potem je pomalować.
Jak wspominałem, robota coś ciężko mi idzie, co niestety odbija się na jakości. Z drugiej strony pewne rozwiązania konstrukcyjne są dla mnie nowe, a sam model nie jest wcale łatwy. Kadłub trzeba było sklejać w powietrzu, co nie do końca mi wyszło. Mam nadzieję, że to jakoś wyciągnę do stanu akceptowalnego:-)
Największym jednak babolem, jaki popełniłem to nieumiejętnie zaimpregnowanie arkuszy z częściami. Nakładałem błyszczący olejny lakier Revell, bez rozcieńczania, wcierając go w nadgryzione zębem czasu kartki. Zrobiłem to tak beznadziejnie, że lakier po kilku tygodniach nadal nie jest idealnie suchy i pewnie już nie będzie:-). Co prawda nie odbijają mi się palce, ale paprochy potrafią się przyczepić. Sytuację ratuje tylko ślina lub woda.
Myślę, że położenie błyszczącego lakieru akrylowego zniweluje ten problem. Tylko jak to wpłynie na niektóre - cienkie dosyć - elementy?:> Zobaczymy.
--
StuGu
Relacja w toku - Charron-Nakaszidze / StuG Ausf. F
Relacja/galeria - ChTZ-16 / FAI-M / T-50 / T-37A Modelik / Pz.Inż. 130 / Ha-Go / T-37A Orlik / L6/40 / 7TP Dwuwieżowy
|