Guciu
Na Forum: Relacje w toku - 3 Relacje z galerią - 17 Galerie - 78
W Rupieciarni: Do poprawienia - 8
|
Uszanowanko.
Skoro ma być to będzie. A jaka relacja będzie, a właściwie zdjęcia, taka będzie. Postaram się by było coś sensownego widać. Co do strony merytorycznej -niestety operować w pełni fachowym nazewnictwem nie będę, nadal raczkuję w temacie. Po Trabaccolo i Mulecie to będzie mój trzeci model tego autora ( a jest nim Tomasz Weremko znany jako Seahorse) także mogę powiedzieć, że mnie to wciągnęło na dobre. Autor prowadził relacje z budowy wszystkich tych opracowań i to także duży plus. Wiemy co kupujemy, bez zbędnej tajemnicy.
Kupiłem cały zestaw, tj. model, lasery, zestaw bloczków i jufersów oraz żywiczne lufy. Kiedyś nie byłem zwolennikiem tych "bajerów" ale z biegiem lat człowiek odkrywa, że życie jest krótkie, a modele coraz bardziej złożone :) Największym zbawieniem są wycięte laserem jufersy, bo samodzielne ich wykonanie przerabiałem przy trabace, sporo zdrowia mnie to kosztowało.
Okładka:

Negatyw wręg (wybaczcie, zdjęć szkieletu nie zdążyłem zrobić), gdyby ktoś był ciekaw jak to mniej więcej wygląda :) :

I jakieś konkrety. Wręgi w miejscach zmierzących ku zwężeniu dobrze jest przyciąć pod odpowiednim kątem, wówczas zminimalizujemy uskoki na łączeniach podposzycia poprzecznego, co z resztą opracowanie proponuje. Na tym etapie przeszpachlowałem wstępnie najbardziej newralgiczne punkty. White putty od Tamiya -dobry produkt. Spasowanie tego podposzycia -bajka, klejone ze sobą na styk. Zacząłem od środkowego elementu i potem do rufy i do dziobu. Żadnego przycinania.

Następnie zacząłem oklejać łupinkę podposzyciem wzdłużnym. Trochę się obawiałem zaobleń bo fragmenty na tekturze, miejscami dość szerokie, ale dało się. Spasowanie kolejnych elementów względem siebie -znów idealne, aż się wierzyć nie chce. Na długość przycinałem te paski o jakiś milimetr, może dwa, ale ciut dłuższe poszycie to normalny zabieg w opracowaniach, może na wypadek gdyby kogoś poniosło z ilością szpachli.


 
Całość znów lekko poszpachlowałem. Krowich żeber nigdzie nie wykryłem, co bardzo mnie cieszy i daje nadzieję na ostatecznie znośny efekt.

Póki co efekty nie powalają wizualnie, ale w dłoniach bardzo fajnie się to maca. Głowię się nadal jakiego kleju użyć na te ostateczne planki. Mają byc prosto z wycinanki, niepodklejane, i nie wiem czy BCG mi jakiej niewyłapanej biedy nie uwypukli. Cyjanoakryl w żelu to z kolei robota sapera. Wyjdzie w praniu, na razie muszę się uzbroić cierpliwość i obrać właściwą kolejność czyli pora na wyposażenie górnych partii kadłuba. Mam nadzieję, że ilość małych części upakowanych na tak małym modelu mnie nie przerośnie :)
Pozdrawiam
--
Post zmieniony (26-09-20 00:28)
|