laszlik
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 4
|
Witam.
Dziś długa opowieść o powstawaniu przodu samolotu, czyli chłodnicy i jej obudowy, oraz śmigła.
Jeszcze nigdy proces tworzenia tak niewielkich relatywnie elementów nie zajął mi tyle czasu.
Spróbuję opowiedzieć tą historię w miarę rzetelnie, choć gdybym chciał umieścić wszystkie zdjęcia, które zrobiłem podczas ich budowy, post zawierałby chyba ponad 100 zdjęć.
Wybrałem więc te najbardziej znaczące.
Więc od początku.
Pisałem ostatnio na forum "Kartonwork" o pomocy Rowina i zapowiedziałem wyjaśnienie w tym odcinku.
Oto i ono.
Rowin zaprojektował dla mnie i wydrukował trójwymiarową chłodnicę.
Dostałem dwa egzemplarze. Jeden już oszlifowany i pomalowany przez Piotrka Alcladem Duraluminium, a drugi do obrobienia i pomalowania.
Ten drugi wyglądał tak przed malowaniem
A poniżej oba pomalowane.
Ten jaśniejszy malowałem ja, ten ciemniejszy malował Piotrek.
Różnica odcieni polegała na zastosowaniu różnych kolorów podkładów. Ja użyłem szarego, Piotrek czarnego, a malowaliśmy obaj tym samym Alcladem Duraluminium.
Bardziej podobał mi się mój jaśniejszy kolor i bardzo chciałem go użyć, jednak niestety przy nakładaniu washa okazało się że ten, który ja malowałem, jest wyraźnie gorszej jakości. Chodzi o jakość wydruku 3D.
Musiałem więc użyć Piotrkowego.
Wydrukowany element chłodnicy zamknięty już w kartonowym opakowaniu wyglądał tak.
Następnie wykonałem kołpak śmigła.
I zabrałem się za łopaty.
Miało być w miarę prosto. Miało.
Nie chciałem żeby moje śmigło miało łopaty wyglądające jak pagaje przewidziane przez projekt, a że są one bardzo szerokie i charakterystyczne dla tego typu samolotu, chciałem stanąć na wysokości zadania i zrobić je jak należy.
Sklejając je w standardzie nie da się uzyskać należytego skręcenia, ponieważ końcówki zbytnio się rozjeżdżają. Skleiłem je więc ze skręceniem i przesunięciem, zalałem CA i zacząłem szlifować.
Na powyższych zdjęciach widać o jakie skręcenie mi chodziło.
Wyszlifowałem w ten sposób wszystkie trzy łopaty i pomalowałem szarym podkładem Gunze .
Jednak przy szlifowaniu tych łopat naszła mnie myśl;
Po jakiego grzyba się tak męczyć z tym szlifowaniem wszystkich trzech łopat? Szczególnie że nie można nawet wykonać trzech identycznych? Może by spróbować odlewania w żywicy?
Tak mnie to zaintrygowało, że nie mogłem nie spróbować.
Popytałem Sicore o podstawy odlewania , oraz co jest do tego potrzebne, kupiłem materiały, obejrzałem parę filmów na YT i zacząłem nową przygodę.
Zbudowałem dwie formy. Ich obudowy zrobiłem z tektury falistej. Do środka wsadziłem po jednej łopacie. Wybrałem dwie najbardziej do siebie podobne. Jedną, najbardziej się różniącą odrzuciłem.
Na zdjęciu tylko jedna zalana forma. Niestety nie mam zdjęcia obu, ale wyglądały tak samo. Zdjęcie jest tylko poglądowe.
Łącznie zrobiłem kilka mniej lub bardziej udanych prób. Każda klonowana łopata dała z siebie po kilka klonów. Nie wszystkie się udały, ale część uratowałem szpachlując i szlifując (znowu!).
Wybrałem siedem najlepszych i znów pomalowałem podkładem. Były w tej siódemce także dwa oryginały, czyli łopaty matki :P
Po czym zacząłem malowanie na kolor oraz moje skromne próby weatheringu. Robiłem to na wszystkich siedmiu, z myślą o wyborze najlepszych trzech po skończeniu wszystkich prac malarskich.
I tak to pomalowałem moje łopaty na kolor zbliżony do RLM70 na tyle na ile umiałem, oraz naniosłem ślady odprysków farby imitujących drewno z którego te łopaty były wykonane.
Następnie po raz pierwszy w życiu spróbowałem wykonać postarzanie solą.
Efekt był zadowalający, choć chyba powinienem posypać więcej soli.
Brakowało mi jednak czegoś. Chyba przez to że soli było za mało.
Postanowiłem pomalować to wszystko ciemnym washem, a po jego wyschnięciu rozmazałem go suchym pędzelkiem.
Byłem zachwycony efektem.
Postanowiłem że tak już zostaje i nic więcej nie dodaję. Zabieg ten wykonałem na wszystkich siedmiu łopatach i wybrałem trzy najlepsze.
A teraz najlepsze.
Zgadnijcie co się okazało?
Te trzy najlepsze to były dwa oryginały i tylko jeden odlew…
„And isn’t it ironic? Don’t You think?”
No ale tak to jest w życiu.
Po takich przygodach postanowiłem sobie że śmigło musi być idealnie zmontowane w całość.
Zbudowałem więc stelaż i w nim złożyłem śmigło do kupy.
Szczerze mówiąc, jestem z siebie bardzo zadowolony.
Mogę śmiało napisać, że to śmigło życia. Nigdy lepszego nie zrobiłem.
W całym procesie twórczym nieustannie wspiera mnie Rowin. Nie właściwie ma dnia żebyśmy nie przesyłali sobie nawzajem zdjęć z postępów naszych prac. Nie tylko mi doradza, ale też motywuje, a nawet wspiera wykonawstwem elementów 3D, o czym była mowa na początku, za co bardzo mu serdecznie dziękuję.
Chciałem też podziękować Sikorowi (Sicore), za wprowadzenie w świat odlewnictwa i doradztwo techniczne w tej materii. Może pierwsze próby nie wypadły jakoś oszałamiająco, ale a pewno będę to doskonalił. Jak to mówią, „pierwsze śliwki, robaczywki”.
A teraz kilka zdjęć lepszej jakości.
Śmigło jest polakierowane finalnym lakierem Semi gloss Super Clear nr. 181 od Gunze, natomiast obudowa chłodnicy jest polakierowana póki co połyskiem Gunze GX112 Super Clear III UV Cut, dlatego, że cały model też będzie malowany tym połyskiem przed nanoszeniem brudów.
Dopiero potem, po ich naniesieniu, całość, czyli płatowiec i ta chłodnica razem, będą pomalowane Semi glossem, tak jak teraz śmigło.
Te lakiery są genialne, choć śmierdzą niemożebnie.
Tylko patrzeć jak mnie Szacowna wymelduje z domu, razem z biurkiem...
Niemniej jednak, nie zważając na przeciwności, coraz bardziej wprawiam się w używaniu aerografu i coraz lepiej mi to wychodzi.
To też dzięki Rowinowi, także jeszcze raz dzięki!
To chyba tyle na dziś.
Życzę wszystkim miłego popołudnia.
--
Post zmieniony (02-03-20 14:13)
|