Mariaszek
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 12 Galerie - 4
|
Cieszę się, że wykonywanie po raz kolejny tych samych elementów nazywacie zdrowiem i zacięciem, a nie inaczej, bo inaczej też można:).
Seahorse – kulki utoczyłem z łańcuszka, tego samego, który wykorzystałem przy harmatach. Nie mam niestety pojęcia, skąd go mam. Tzn. wiem, że z szuflady córy:), ale wcześniej to już nie pamiętam skąd się tam wziął. Generalnie szukałbym gdzieś w jakichś akcesoriach dla dzieci. Jak jeszcze coś takiego znajdę, to dam na pewno znać.
ANDR7EJ – ładnie ją określiłeś – taka właśnie jasna ona. Wymusza to trochę kombinowania z kolorami innych elementów i obecnie właściwie wyklucza większe „starzenie”. Z drugiej strony nie chciałbym jednak zrobić takiego „sterylnego” modelu. No ale mam nadzieję, że liny i maszty zrobią swoje i dodadzą do modelu odpowiedniego stopnia „zużycia”.
Lepic – będę się cieszył, jeśli komuś to pomoże, więc działaj. Robótka to naprawdę przyjemna. Gdy zacząłem ją stosować, przestałem „nie lubić” gretingów:). To, co możnaby poprawić, to zrobić je z grubszego kartonu. Tyle, że taki mi się rozwarstwiał przy rozcinaniu grzebienia i cała robota szła w…. kosz.
W armatkach zmieniłem bloczki przymocowane do lawet z pojedynczych na podwójne, co pozwoliło mi inaczej przywiązać je do pokładu. W sumie nie wiem, czy widać wielką różnicę, ale jakoś mi z tym teraz lepiej. Wiem, że fotki jakby podobne do tych z poprzedniej strony, ale jednak inne:).
Przez dwa tygodnie walczyłem z kręceniem linek różnego pochodzenia, splotu i koloru. Na razie trwałym tego efektem jest ukręcenie 40 cm liny kotwicznej. Z jednej strony mało (tzn. na linę kotwiczną wystarczy, ale przydałoby się mieć jeszcze coś poza nią), z drugiej – cieszę się, że coś się wreszcie w tym temacie udało i to drugie na razie przeważa.
Lina wyszła chyba ciut – ciut za gruba, ale splot jest dokładnie taki, jakiego chciałem. Lina składa się z 9 linek. Czyli 3 linki kręcone po 3 linki i z tych 3 ukręconych - ukręcona jedna kotwiczna.
Linę przymocowałem do pokładu za pomocą stoperów, a raczej tego, co ma je nieco przypominać. Jak już przy tym jesteśmy, to przefajne jest rozwiązywanie różnych zagadek i szukanie odpowiedzi na pytania, o to, co i jak na żaglowcach działało. Bardzo pomaga mi w tym Seahorse – tzn. ja zadaję pytania, a Seahorse odpowiada:). Dzięki Kolego:). Stopery to jeden z efektów takich dyskusji.
Zachciało mi się jakoś ożywić wyposażenie pokładu. Pyknąłem więc wiaderko, które widać na fotkach. Za duże i nieszczelne do tego. Ale strasznie mi się podoba.
Gdy już zrobiłem to, co wcześniej zepsułem, prace ładnie ruszyły. Przymocowałem górne pokłady, przejścia (tzw. gangways), krawędzie burt. W przejściach przygotowałem otwory pod belki, na których spoczną łodzie.
Czyli wreszcie ruszyło do przodu i pewien etap został nieodwracalnie tym razem zamknięty. Z tej okazji poświętowałem i pocykałem trochę fotek. A jak świętować to świętować - na chwilkę od Mercurego i klejenia zrobię sobie chyba przerwę.
Pozdrawiam
Post zmieniony (01-07-17 08:22)
|