KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 4 z 19Strony:  <=  <-  2  3  4  5  6  ->  => 
17-06-17 12:08  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Piotr D. 

Na Forum:
Relacje w toku - 4
Relacje z galerią - 4
Galerie - 21


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 6


 - 4

W to, że czasami pod balastem trzeba przejść nie wątpię. Tylko nie chce mi się wierzyć, że ładunku trzeba było szukać aż po drugiej stronie Atlantyku. Pamiętam, że kilka lat temu przy braku ładunków statki na Morzu Śródziemnym stały "na sznurkach" z okrojonymi załogami.

--
pozdrawiam
Piotr


 
17-06-17 13:26  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Piotrze, o przejściu w balaście nie decyduje się jednoosobowo. No i nikt tego nie robi dla przyjemności.

A co do przejścia w balaście po ładunek przez Atlantyk. Trudno mi się wypowiedzieć nie znając szczegółów, ale wyobrażam sobie np. taką oto sytuację:

Mam długoterminowy kontrakt z klientem na przewóz miesięcznie 100.000 ton jego ładunków z Brazylii do Liverpoolu. Jeśli nie podstawię na czas statku to ryzykuję zerwanie kontraktu (fatalne!) i pokrycie strat klienta wynikających z tego, że nagle musi sam sobie znaleźć statek który jego ładunek zabierze. A jak mu się nie uda, albo nowy armator zażąda frachtu o 10 procent wyższego od tego, na który ja się zgodziłem? Do kogo przyjdzie z domaganiem się pokrycia strat? DO MNIE.

No i tak się złożyło, że rzeczywiście nie mam statku w Brazylii w wymaganym terminie. Moja wina? Niekoniecznie! Statek który miał tam zawinąć miał np. awarię maszyn i musi pójść do stoczni. Kolejna możliwość: statek miał przyjść do Brazylii po rozładunku w Chile. Tyle że w Chile cały czas leje, wyładunek stoi i wyjście w drogę do Brazylii opóźnia się już o dwa tygodnie.

Niezły klops, prawda? Straty handlowe i - co dużo ważniejsze - wizerunkowe, będą OGROMNE. Ale zaraz zaraz, mamy właśnie rozładowany w Portugalii statek i jeśli natychmiast wyślemy go w balaście do Brazylii, uratujemy kontrakt i unikniemy poważnych strat finansowych, nie dających się porównać z kosztami balastowania statku z Portugalii do Brazylii. Pewnie że cały rejs będzie finansowo do tyłu, ale dzięki temu nie powstaną naprawdę ogromne straty, przy którym ta jednostkowa jest niczym!

A ktoś się zdziwi: Co za idiota każe statkowi iść w balaście przez Atlantyk?

*

Stanie na sznurku. Statek niesie ze sobą koszty zwłaszcza wtedy, gdy stoi przy kei i czeka na ładunek. Kolejny przykład:

Mam statek w Valettcie, Malta. Stoi na sznurku i czeka na lepsze czasy. Dzień w dzień kosztuje mnie to grube tysiące dolarów. Przyjmijmy (skromnie jak dla dużego masowca!) 10.000 zielonych.
Dostaję ofertę na ładunek z Brazylii do Liverpoolu. Robię kalkulację: przelot w balaście, kiepski fracht, długi przelot do Anglii, koszt paliwa, załogi i inne. Taki rejs - zwłaszcza z tym pustym przelotem Malta-Brazylia - przyniesie mi stratę. Jaką?

Kalkulacja jest kwestia kilkunastu minut. Wyjdzie że w ciągu miesiąca stracę na wzięciu tego ładunku 140.000 dolarów. Czy go zatem odrzucam?
Oczywiście że nie, bo lepiej popłynąć i dołożyć do interesu 160.000 niż stać nadal w Valettcie i przez ten czas dołożyć do statku 300.000 dolarów...

A ktoś się zdziwi: Co za idiota każe iść w balaście przez Atlantyk a potem zrobić rejs który przyniesie stratę? Przecież stojąc na sznurku paliwa zużywa się ile kot napłakał (a ono zawsze najwięcej kosztuje) no i zmniejszona załoga...
Tyle że są jeszcze ogromne koszty STAŁE: spłacanie kredytu na zakup statku które rozkłada się na każdy dzień przez ileś tam lat, koszty remontów/dokowania które rozkłada się na 365 dni, koszty portowe i jeszcze parę innych pozycji. To one składają się na owe 10.000 dolarów DZIEŃ W DZIEŃ.

*

W żegludze nader często nie ma prostych sytuacji, a 2 dodać 2 nie zawsze jest 4 :-)

Post zmieniony (17-06-17 18:09)

 
17-06-17 14:49  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
TheSnake 



Na Forum:
Galerie - 2


 - 1

Akra:
Akurat nie chodziło mi tutaj o komisarza Brzezickiego, tylko o Pana (nazwisko pominę, będący w temacie i tak wiedzą o kogo chodzi) który siedział w radzie pracowniczej a dzisiaj został doradcą komisarza...
A jeżeli chodzi o przeloty pod balastem to też jest kwestia podpisanej umowy. My właśnie przyjechaliśmy na pusto z Niemiec do Brazylii, ale statek zarabia bo jest w Time charterze.

--
Wojtek/Kołobrzeg
W budowie: Tygrys w Panzer Grau

 
17-06-17 14:53  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Piotr D. 

Na Forum:
Relacje w toku - 4
Relacje z galerią - 4
Galerie - 21


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 6


 - 4

Nie wątpię, że mogą zdarzyć się sytuacje wyjątkowe. Niemniej, z tego co pamiętam, takie przeloty nie należały wtedy do rzadkości. Początek lat 90-tych był też momentem, kiedy wielu marynarzy z PŻMu odeszło do innych firm (między innymi mój ojciec) - raczej nie zrobili tego dla kaprysu. Pośród kolegów mojego ojca chyba nikt nie żałował swojej decyzji.

--
pozdrawiam
Piotr


 
17-06-17 14:57  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

"...dysponują polscy armatorzy... Chipolbrok - 14 statków"
Tak po prawdzie to fifty-fifty polski armator.
Spółka Polsko-Chińska (rządowa). Statki budowane w Chinach.
Z załogami chińskimi pod chińską banderą a z polskimi pod cypryjską i maltańską. Może się zmieniło ale Chińczycy mieli 10 jednostek a Polacy 9.
Przed usamodzielnieniem C-P (pod polską banderą) "brało" załogi z kadr PLO, teraz mają własne.
"C-P" - "Crazy People"

 
17-06-17 18:08  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Ryszard: Parę lat temu na polskich statkach Chipolbroku kapitan i wszyscy oficerowie byli Polakami, a reszta załogi Filipino. Nie wiem jak jest w tej chwili. Nasi byli średnio zadowoleni z takiego układu. chociaż nie narzekali na fachowość marynarzy. Jedynie monotonna kuchnia kucharza Filipino dawała im się we znaki.
Znam sprawę z autopsji, bo kiedy byłem przedstawicielem Euroafryki na Afrykę Zachodnią (mieszkałem w Lagos) to na prośbę Chipolbroku czasem zachodziłem na ich statki żeby dowiedzieć się, czy nie potrzebują w czymś pomocy. Nie należało to do moich obowiązków, ale oczywiście zawodowe koleżeństwo zobowiązywało :-)

Piotr: żegluga to sinusoidalna fala: lata tłuste przeplatają się z latami chudymi. Sęk w tym, żeby w latach tłustych odłożyć trochę na przetrwanie lat chudych - bo wtedy trzeba dopłacać do floty. Sek w tym, że obecnie prokuratura ma pretensje że PŻM kupował statki drogo kiedy miał na to pieniądze, natomiast nie kupował tanio gdy nie miał czym zapłacić :-)

Ja bym takiemu prokuratorowi na polityczny obstalunek powiedział:
- Idź pan do sklepu gdzie trwa fantastyczna wyprzedaż. Ale idź pan tam bez pieniędzy, bo akurat w pańskiej firmie mają kłopoty i nie przynosi ona chwilowo zysków. Będą zyski i dobre pensje dopiero za rok, może za dwa lata. ale na razie na rynku bryndza.
A po wyjściu takiego prokuratora (z pustymi rękami) zacząłbym mieć do niego pretensje dlaczego niczego nie kupił, chociaż jest tanio!
- Bo nie mam na zakupy pieniędzy! Kupię - drożej niestety - wtedy, gdy moja firma stanie na nogi, bo dopiero wtedy będę miał na moje zakupy".

No właśnie...

TheSnake: Jak wiesz, czarter to zupełnie inna para kaloszy. Armator dostaje swoją dzienną stawkę niezależnie od tego czy statek wozi ładunki czy też nie. Znam to z autopsji bo ongiś sam czarterowałem komuś nasze statki, ale i sam czarterowałem czyjeś, dla zrealizowania przewozów naszych stałych klientów, a tu jak na złość żaden z naszych własnych statków nie był w pozycji :-)

Chodzi o faceta "który siedział w radzie pracowniczej a dzisiaj został doradcą komisarza..." (wiem o kogo chodzi). Wystarczy że jest z właściwej opcji żeby wszystko mu było zapomniane. Vide Kryże i Piotrowicz.

Post zmieniony (17-06-17 18:12)

 
17-06-17 20:15  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

O, nie wiedziałem o filipińskim manszafcie w C-P.
Już wszystko jasne ! Tańsi od naszych. Tylko wielce interesujące jest, że Master Marinery i krawaciarze zostali a nie wymieniono ich na Pilipinos !
Zawsze było, jest i będzie, że "swój, swojemu" krzywdy nie da zrobić !
Miałem okazję kilka razy się bujać w C-P jeszcze za czasów PLO i potem już na "nówkach".
Jeszcze wcześniej to ludzie uciekali od zamustrowania na ich statki - trupy i rejsy trwały nieraz ho, ho, ho. Było takie powiedzenie - "Chcesz być w domu raz do roku - pływaj chłopie w Chipolbroku" !
A Filipińscy kucharze - jak dla mnie (i dla innych) bomba! Robili równolegle europejskie potrawy, prócz swoich azjatyckich.

 
17-06-17 21:54  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

A propos filipińskich kucharzy - znałem trochę Polaków na statkach z kucharzem Filipiono i KAŻDY narzekał na monotonię: zupa DZIEŃ W DZIEŃ jakiś prymitywny rosół a drugie to ryż z podobną do siebie miesno-sosową paciają :-)

Miałeś szczęście, Ryszardzie, po prostu. Lucky you :-)

 
17-06-17 23:01  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Byłem z Filipińczykami nie na C-Powskich ale na takich różnych "wynalazkach" okołoropnogazowych gdzie "góra" to były "Skalaniaki" i zawsze było ich dwóch - jeden od "continental chop-chop" .

 
17-06-17 23:52  Odp: Trzymajmy kciuki za PŻM
TheSnake 



Na Forum:
Galerie - 2


 - 1

Teraz nas straszą, że jeżeli związki zawodowe nie zgodzą się na ten program naprawczy w obecnej formie, to komornik zajmie dziewięć statków... Jeżeli związki na to pójdą to będzie to ich totalną porażką W tym momencie udowodnią nie są nam do niczego potrzebne a utrzymywanie ich bądź co bądź z naszych pensji jest zwykłym marnotractwem naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Jeżeli już o związkach mowa to sam przewodniczący zwany w firmie Białym Aniołem lub w skrócie Archaniołem (znowu pominę nazwisko, ale i tak wiemy o kim mowa) dostał ostatnio nagrodę jubileuszową za 55lat pracy w wysokości bagatela 50yś papiera, które przyjął bez żadnych skrupułów. Ponoć PZM zażądał zwrotu. Jak to się skończylo - nie wiem. Ale to świadczy dobitnie jak jest zarządzana ta firma. Nam zabrali wszystko, siebie nagradzają. I jak ma tu być dobrze?

--
Wojtek/Kołobrzeg
W budowie: Tygrys w Panzer Grau

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 4 z 19Strony:  <=  <-  2  3  4  5  6  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024