LOTNICTWO   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Tematyka lotnicza, konstrukcje lotnicze, literatura, historia, dokumentacja, linki do ciekawych stron, dyskusje o wyzszosci Bf nad Spitfire lub odwrotnie...

Uwaga! W tym dziale NIE WPISUJEMY postow "kartonowych".


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 1 z 5Strony:  1  2  3  4  5  ->  => 
15-11-14 18:43  Powietrzne boje "Muromców"
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Od pewnego czasu buduję model "Muromca" i niejako przy okazji "wszedłem w temat". Mając dostęp do kilku publikacji otrzymanych w drodze wymiany z rosyjskim kolegą i jaką taką jeszcze nie zapomnianą znajomość języka, doszukałem się kilku ciekawych epizodów związanych z bojową działalnością "Muromców".
Pozwalam sobie zamieścić jeden z nich, może kogoś zainteresuje - jeśli tak to kolejne opracuję.

BOHATER Z POLINEZJI

Eskadra Powietrznych Okrętów

„Ilja Muromiec” - powietrzny gigant, konstrukcji I. I. Sikorskiego był pierwszym w świecie seryjnie produkowanym czteromotorowym ciężkim bombowcem. Po wybuchu I WŚ znalazł się na wyposażeniu 10 bojowych oddziałów lotniczych IWWF - Imperatorskowo Wojenno-Wozdusznowo Fłota Rossiji (Imperatorskich Sił Powietrznych Rosji ).

„Ilja Muromiec” - Kijewski
Dowódca Oddziału Nr.1 sztabskapitan (kpt. sztabowy – stopień pośredni między por. a kpt.) E.W Rudniow po przelocie na „Ilja Muromcu”- typ B Nr. 136 z Piotrogrodu (przed I WŚ - Petersburg) do Lwowa z lądowaniem w Białymstoku i późniejszych we wrześniu 1914 r. lotach rozpoznawczych nad twierdzą Przemyśl sporządził raport: „O nieprzydatności aparatów typu „Ilja Muromiec” do celów wojskowych”. Meldunek przesłał na ręce Wielkiego Księcia Aleksandra Michajłowicza Romanowa . Książę wraz z własnymi uwagami przekazał go dalej do „Stawki”- Wierchowne Gławnokomandujuszcze ( Naczelne Dowództwo Wojsk Rosyjskich). Na podstawie tego raportu Sztab Naczelny Armii Rosyjskiej i Naczelne Dowództwo Wojskowo-Techniczne (GWTU – Gławnoje Wojenno-Techniczeskoje Uprawlenie) powiadomiły zakład produkcyjny RBWZ - Russko-Bałtijskij Wagonnyj Zawod ( Rosyjsko-Bałtycka Fabryka Wagonów) w Piotrogrodzie o anulowaniu zamówień. By nie dopuścić do upadku fabryki przewodniczący Rady Nadzorczej RBWZ kmdr w st. spocz. M. W. Szydłowski na audiencji u Wielkiego Księcia Mikołaja Mikołajewicza Romanowa (młodszego) - naczelnego dowódcy wojsk rosyjskich, przedstawił własną ocenę działalności oddziałów lotniczych. Stwierdził, że oddziały wyposażone tylko w jeden samolot są źle wykorzystywane przez dowódców frontu i armii. Nie mają oni wiedzy o użyciu lotnictwa i nie wykazują dbałości o ich zaopatrzenie. Wnioskował, by wszystkie samoloty zgrupować na wzór eskadr marynarki wojennej w jedną eskadrę i podporządkować tylko „Stawce”. Interwencja skutkowała rozkazem W Ks. M.M. Romanowa, zaakceptowanym przez cara Mikołaja II wydanym 10 grudnia 1914 r. nakazującym rozwiązanie dotychczas istniejących oddziałów. Należy natomiast sformować „Eskadrę Wozdusznych Karablej” – EWK (Eskadra Okrętów Powietrznych). Eskadrę utworzono w podwarszawskiej wsi Stara Jabłonna, 40 km od linii frontu, ze względu na istniejące tam lotnisko dawnej bazy balonowej, dobry dojazd kolejowy i drogowy oraz osłonę jaką daje twierdza w Nowogieorgiewsku (Modlin). Dowódcą mianowano M. W. Szydłowskiego przyznając mu stopień generała brygady czasu wojny.

„Ilja Muromiec”- Kijewski Nr. 150 -Stara Jabłonna, wiosna 1915 r.

Gen. bryg. W. Szydłowski i I. Sikorski
EWK była pierwszym w świecie oddziałem lotnictwa bombowego. Loty bojowe miały się odbywać po uprzednim rozpoznaniu i obfotografowaniu celów i w osłonie własnych samolotów myśliwskich typu Nieuport i Morane-Saulnier .
Eskadra do lipca 1915 r. bazowała w Starej Jabłonnie a gdy rozpoczął się odwrót wojsk rosyjskich, przeleciała na lotnisko polowe Kriesty pod Pskowem. By wspomóc działania 12 Armii na Froncie Północnym, wydzielono z niej cztery bombowce (Nr. I, IV, VI, VIII) i sformowano Polowy Oddział Bojowy Nr. 2 pod dowództwem st. lejtnanta G. I. Ławrowa. Oddział stacjonował na lotnisku w Silgudzie na północny wschód od Rygi.
Oficerowie służący w Oddziałach Polowych EWK zachowali dotychczasowe stopnie wojskowe ponieważ IWWF nie był oddzielnym rodzajem wojsk. W carskiej Rosji w zależności od formacji ten sam stopień oficerski miał inną nazwę. Porucznik piechoty w marynarce wojennej był lejtnantem, w kawalerii kornetem, w wojskach kozackich sotnikiem. Dowódcom „okrętów powietrznych” i ich pomocnikom przysługiwał zaszczytny tytuł „ lotnika wojennego”.

Polowy Oddział Bojowy Nr. 2

W oddziale służył efrejtor (kpr.) Marcel Pliat. Urodził się w 1890 r. na jednej z wysp Polinezji Francuskiej. Wraz z matką został sprowadzony z Francji do Rosji w 1907 r. Jego matkę zatrudniono w jednym z magnackich dworów jako piastunkę. Ożenił się z Rosjanką i dochował się potomka.
Kiedy wybuchła I WŚ mający wciąż obywatelstwo francuskie podlegał poborowi do francuskiego wojska. Pozostał jednak w Rosji i ochotniczo wstąpił do armii carskiej. Riadawoj (szer.) M. Pliat skierowany został na front wschodni (rosyjski zachodni) gdzie służył jako kierowca-mechanik w jednostce transportowej jednej z dywizji piechoty. Wkrótce oddelegowany został do Oddziału Bojowego Nr. 2 EWK, gdzie po przeszkoleniu został mechanikiem-strzelcem.
13 kwietnia 1916 r. ochotniczo zgłosił się na lot bojowy i wszedł w skład załogi bombowca „Ilja Muromiec” - X (nr. 184, Typ G-38: 4 silniki Sunbeam o mocy 150 KM każdy) przekazanego eskadrze w styczniu tego samego roku. Dowódcą był I pilot- por. Awenir M. Kostienczik , pomocnikiem dcy II pilot – nawigator/bombardier por. Wiktor F. Jankowius, oficerem artylerii - por. Szneur a mechanikiem – motorzysta Kasatkin.
Celem lotu było zbombardowanie dużego węzła kolejowego w mieście Daudzewa (Łotwa). Misja należała do niebezpiecznych, ponieważ rejon był silnie broniony przez liczne niemieckie baterie artylerii przeciwlotniczej.
Wystartowano z pełnym ładunkiem bomb. Lot przebiegał spokojnie, po minięciu linii frontu nie napotkano w powietrzu niemieckich samolotów. Zrzucone bomby trafiły w cel. Podczas drugiego nalotu, tuż po ostatniej serii bomb „Ilja Muromiec” trafił na silny, zaporowy ogień artyleryjski.
Przed samolotem eksplodowały dwa pociski. Podmuch i odłamki uszkodziły konstrukcję kabiny, skrzydeł i silniki. Poleciały kawałki drewna, szkła i pozrywanych przewodów. Dowódca pilotujący bombowiec raniony odłamkiem szrapnela w pierś, rzucony siłą wybuchu do tyłu osunął się nieprzytomny na sterownicę. Samolot zadarł dziób do góry, wykonał niekontrolowany zwrot i po chwili zaczął tracić wysokość. II pilot por. Jankowius, klęczący przy otwartym luku bombowym rzucił się ku dowódcy. Któryś z członów załogi wyłączył zapłony silników. Jankowius starał się wyciągnąć rannego dowódcę z fotela, ale silny pęd powietrza w rozbitej kabinie uniemożliwiał mu uwolnienie jego nóg z pasków, którymi przypięte były stopy do pedałów. Nie tracąc czasu chwycił za sterownicę a własne stopy postawił na nogach dowódcy. Mechanik Kasatkin starał się uruchomić silniki. Bombowiec wciąż spadał. Wreszcie udało mu się włączyć zapłony, ale zadziałały tylko trzy silniki - skrajny, prawy nie pracował. Jankowius wyrównał lot, zawrócił i obrał kurs powrotny. Wkrótce załoga doszła do siebie i udzieliła pierwszej pomocy dowódcy, który wciąż był nieprzytomny.
Raptem, przez górny właz wpadł do środka Pliat. Wszyscy oniemieli. Ktoś krzyknął: „Marcel powinieneś lądować samodzielnie!” i się roześmieli. Zniknęło napięcie. Okazało się, że po eksplozji Marcel wyszedł na skrzydło, przywiązał się paskiem do słupka międzyskrzydłowego i reperował uszkodzone silniki i porwane przewody paliwowe na lewym skrzydle. To właśnie dzięki niemu, mimo poważnych uszkodzeń por. Jankowius zdołał bezpiecznie wylądować.
W trakcie dobiegu na skutek utraty siły nośnej złamało się i opadło górne skrzydło. Po wylądowaniu okazało się, że bliskie eksplozje uszkodziły dźwigar i silnik a w poszyciu całego samolotu doliczono się 70 otworów od odłamków.

„Ilja Muromiec” - X po lądowaniu 13.04.1916 r.
Za lot ten załoga została odznaczona orderami i awansowana. Marcel Pliat otrzymał krzyż św. Jerzego III klasy i awans na feldfebla (sierż). Por. W. Jankowius służący w EWK od grudnia 1915 r. awansowany na kapitana objął dowództwo „Ilja Muromiec” - XVI.
Bohaterski czyn M. Pliata opisany został w piśmie „Ogoniok” z dnia 23 października 1916 r. Zamieszczono jego zdjęcie i podano, że: ”mówi biegle po rosyjsku, chociaż czasami „połyka” końcówki słów i lubi popisywać się żołnierskim, jędrnym żargonem”.

Feldfebel Marcel Pliat i krzyż św. Jerzego III klasy
W dotychczasowych misjach bojowych „powietrzne okręty” sporadycznie były atakowane przez niemieckie samoloty rozpoznawcze, przeważnie typu Albatros B.II i Brandenburg. Pilot starał się lecieć tym samym kursem co bombowiec, z boku, by uniknąć pozaśmigłowych strug powietrza a tym samym obserwator mógł swobodnie prowadzić ostrzał. Atak taki skutkował wystawianiem całego samolotu na defensywny ogień z „Muromca”.
Sytuacja diametralnie uległa zmianie gdy na front trafiły samoloty myśliwskie Fokker E.I uzbrojone w dwa zsynchronizowane z obrotami śmigła k-my Parabellum.

Fokker E. I („Eindecker”)
Do pierwszego spotkania z nowym typem myśliwców doszło we wrześniu 1916 r. po nalocie na bazę niemieckich wodnosamolotów na jeziorze Angern na Łotwie. W połowie sierpnia 1916 r. dowódca Oddziału Bojowego Nr. 2 otrzymał wiadomość ze sztabu Floty Bałtyckiej, że dywizjon minowców i torpedowców operujących na akwenie Zatoki Ryskiej atakowany jest przez niemieckie wodnosamoloty startujące z bazy na jeziora Angern odległego o 70 km od Rygi.
22 sierpnia 1916 r. lot rozpoznawczy wykonały bombowce Nr. VI i VIII. Wykonane zdjęcia pozwoliły na zaplanowanie grupowego nalotu na bazę wodnopłatowców. Następnego dnia wieczorem wystartowały cztery „okręty powietrzne”. Zgrupowaniem dowodził st. lejtnant Gieorgij I. Ławrow. Każdy bombowiec zabrał ładunek 285 kg bomb (10 szt.- 1 pudowych zapalających i 5 szt.- 1,5 pudowych odłamkowych) oraz 1500 strzałek przeciw żywej sile.

Załadunek bomb 1 pudowych (16 kg)
Zwiększono również ilość k-mów z pełnym zapasem amunicji. Pierwszy wystartował dowódca zgrupowania Ławrow, po nim kolejno w odstępach 10 minutowych – Gołowin, Łobow i Alechnowicz. Po osiągnięciu nad lotniskiem pułapu 2000 m eskadra obrała kurs bojowy wznosząc się na 3000 m. Każdy bombowiec miał wykonać trzy naloty – podczas pierwszych dwóch obrzucić cel bombami zapalającymi a w trzecim odłamkowymi i strzałkami . Stanowiska artylerii przeciwlotniczej miały być ostrzelane z broni pokładowej. Zbombardowano i ostrzelano hangary, przystań i wodnosamoloty. Bombowce były bezskutecznie atakowane w powietrzu przez trzy niemieckie wodnosamoloty myśliwskie Friedrichshafen FF 33 H. W meldunku wysłanym do „Stawki” raportowano: „73 bomby o całkowitej wadze 53 pudów i 20 funtów (865 kg) zrzucono na hangary i stojące na pochylni 2 hydroplany. Zauważono 22 celne trafienia w hangary i 11 w przystań. 2 bomby upadły blisko startujących aparatów a inne wszędzie. Z 12 k-mów przez cały czas prowadzony był ostrzał do pozostających na wodzie i przystani nieruchomych 8 hydroplanów, na nie wystrzelono 1500 pocisków.”
Tydzień po nalocie wywiad doniósł, że zniszczono 7 hydroplanów, kilka uszkodzono, hangary i zabudowania bazy spłonęły, zginęło 27 ludzi a wielu jest rannych.
Był to pierwszy w historii grupowy nalot ciężkich bombowców.
W oddziale wywiązała się dyskusja, czy w przyszłości wskazane jest bombardowanie ciągłe, w tym samym czasie, czy też należy odczekać 30 min by dym powstały z pierwszych wybuchów się rozwiał co ułatwi precyzyjne celowanie.

Friedrichshafen FF.33

Ponownie Angern zaatakowane zostało 10 września 1916 r. „Powietrzny okręt” dowodzony przez sotnika W.D. Gołowina niezauważony nadleciał od strony morza. Zadanie wykonano, nie było ostrzału artylerii przeciwlotniczej i nie napotkano wrogich myśliwców. W drodze powrotnej wszyscy zrelaksowani zasiedli do gry w preferansa. Bombowiec przeleciał linię frontu, w oddali majaczyła już Ryga, gdy nagle seria pocisków trafiła w kabinę. Wszyscy rzucili się na swoje stanowiska. Druga seria raniła trzech członków załogi. Jedynym, który wyszedł z tego ostrzału bez szwanku był mechanik Lutz. Wydostał się na górne stanowisko strzeleckie i chwycił za Vickersa. Na wprost, poniżej usterzenia ujrzał błyszczący krąg wirującego śmigła niemieckiego myśliwca. Prawie nie celując, zaczął strzelać krótkimi seriami. Myśliwiec raptownie wykonał przewrót i zaczął spadać . Lutz wychylony z luku obserwował jak samolot kołysząc się na boki, ostro znurkował w stronę pozycji wojsk rosyjskich. Jak się potem okazało, chwilę po zbombardowaniu Angern wystartował i polecił w ślad za „Muromcem” por. Hammer pilot myśliwca. Po około 30 minutach pościgu, już prawie nad Rygą dogonił bombowiec. Nadleciał od tyłu, z dołu i dwiema seriami celując w kabinę ostrzelał „powietrzny okręt”. Trzeciej nie zdążył już oddać. Skutecznie ostrzelany przez Lutza, ranny, ledwo zdołał wylądować. Trafił do niewoli, odesłano go do szpitala, a jego samolotem zajęli się specjaliści - technicy i mechanicy. Okazało się, że myśliwiec, a był nim jednopłatowy Fokker E.I ma dwa zsynchronizowane karabiny maszynowe strzelające przez płaszczyznę śmigła. Myśliwce mogły podlatywać skryte na tle ziemi i atakować z dołu, od tyłu, najbardziej wrażliwe miejsca. Wyciągnięto z tego odpowiednie wnioski. Zabroniono samolotom EWK wlatywać w pojedynkę dalej niż 30 km w głąb terytorium nieprzyjaciela. W uzasadnionych przypadkach zezwolono na lot dwóch bombowców.
Na wniosek gen. Szydłowskiego powołano specjalną komisję . W jej skład weszli: Sikorski, dowódcy bombowców - Gorszkow, Żurawczenko, Ławrow, szef mechaników Bazyliewicz i przedstawiciel fabryki Bondariew.
Po dyskusjach, Sikorski zaproponował dokonanie istotnych zmian konstrukcyjnych - ster kierunku należy wykonać podwójny, rozstawiony na stateczniku poziomym zwiększając jednocześnie jego powierzchnię a na końcu kadłuba przygotować stanowisko tylnego strzelca. Należy także wyznaczyć jeden samolot z eskadry dla przeprowadzenia prób strzelania.
Wkrótce modyfikowany w polowych warsztatach lotniczych „okręt” był gotów . Próby przeprowadzano w obrębie lotniska i strzelano do płach wyłożonych na ziemi. Rozpoczęto szkolenie dodatkowych strzelców ogonowych. W większości na szkolenie ochotniczo zgłaszali się mechanicy obsługi naziemnej. Szczególna rolę w szkoleniu odegrał sztabskapitan Żurawczenko, sam doskonały strzelec. Wydano instrukcję by do chłodnicy karabinu Maxim, który zamontowano na nowym stanowisku strzeleckim, dolewać na dużych wysokościach płyn zapobiegający zamarzaniu wody i ogień prowadzić z przerwami, krótkimi seriami.
Testy wypadły pomyślnie i przebudowano cztery samoloty.

„Ilja Muromiec” typ G z tylnym stanowiskiem strzeleckim
Po raz pierwszy tylne stanowisko wypróbowano w walce w listopadzie 1916 r.
5 listopada 1916 r., o godzinie 9 rano wystartował bombowiec dowodzony przez sztabskapitana I. Baszko. W załodze byli: pomocnik dowódcy por. Fiedorow, oficer artylerii kapitan Naumow, motorzysta Burobin i strzelec - starszy podoficer Sokołow.
Jako cel bombardowania wyznaczono polowe lotnisko niemieckich samolotów w okolicach miejscowości Smorgonie w obwodzie grodzienskim.
Po wybuchu pierwszych bomb w powietrze wzbiło się pięć niemieckich myśliwców. Baszko położył się na kurs powrotny i udał, że nie dostrzegł wrogich samolotów i nie zamierza wdać się z nimi w walkę. Gdy myśliwce doganiały „Muromca” Fiedorow zajął tylne stanowisko a Sokołow górne. Burobin i Naumow w oknach po obu stronach kadłuba. Pierwszy z atakujących po nabraniu wysokości rozpoczął nurkowanie. Z odległości 100 m otworzył ogień. Odpowiedziały mu k-my „powietrznego okrętu”. „Fokker” nie przerywając nurkowania, przeleciał obok bombowca i rozbił się o ziemię. Celne pociski zabiły pilota. Natychmiast zaatakował drugi myśliwiec lecz ostrzelany zawrócił i zataczając kręgi zaczął się zniżać.
Trzeci napastnik długo przymierzał się do wybrania momentu ataku a gdy wreszcie zaatakował, został skutecznie ostrzelany przez trzy k-my i zniszczony w powietrzu. Dwa pozostałe nie ośmieliły się zbliżyć i zawróciły.
Bohater pamiętnego, kwietniowego lotu „Muromca” felfebel Pliat także przeszedł przeszkolenie strzeleckie w eskadrze.
W listopadzie 1916 r. po ukończeniu kursu zwrócił się z prośbą do dowódcy st. lejtnanta G. I. Ławrowa by mógł uczestniczyć w locie jako tylny strzelec. Marcel był doświadczonym mechanikiem, dobrym strzelcem, odznaczonym za odwagę i to zadecydowało, że dowódca wyraził zgodę. Ławrow, syn admirała, jeden z bardziej doświadczonych lotników eskadry wraz z I. Sikorskim brał udział w przelocie do Kijowa w 1914 r. Był jednym z pierwszych rosyjskich lotników morskich. W 1915 r. przeszedł z lotnictwa morskiego do EWK.
Celem nalotu było bombardowane już wcześniej 5 listopada lotnisko niemieckiej eskadry myśliwskiej Smorgonie. Nalot miał przeprowadzić jeden bombowiec. Zakładano, że Niemcy „chwycą” przynętę i zaatakują rosyjski samolot.
Sotnik Otrieszko - oficer artylerii miał za zadanie prowadzenie obserwacji powietrza i dawać sygnały tylnemu strzelcu Marcelowi i prócz tego, samemu obsługiwać górne stanowisko k-mu.
Przy dolocie na cel zameldował, że widzi trzy myśliwce nabierające wysokości. Były to eindeckiery „Fokker”. Pomyślnie zrzucono bomby i załoga „Muromca” zajęła stanowiska ogniowe gotując się do walki. Pierwszy myśliwiec z przewyższenia 150 m rozpoczął atak z odległości 300 m. Nurkując otworzył ogień. Niemal równocześnie zaczął strzelać tylny strzelec . Ogień otworzył także sotnik Otrieszko.
Trafiony samolot wykonał przewrót i zaczął bezwładnie spadać. Atak rozpoczął drugi lecz Pliat był tym, który pierwszy otworzył ogień. Celnie ostrzelany myśliwiec nie zmieniając kąta nurkowania przeleciał obok „Muromca” spadając w dół. Po chwili rozbił się o ziemię.
Trzeci z napastników zatoczył krąg, zaniechał ataku i odleciał.
Po wylądowaniu cała eskadra gratulowała im zwycięstwa. Sierż. M.Pliata odznaczono orderem św. Jerzego IV klasy.
Po locie Marcel zgłosił kilka uwag i poprawek dotyczących konstrukcji tylnego stanowiska strzelca. Zaznaczył, że w trakcie lotu chociaż mocno wieje stanowisko jest stabilne, jednak przy starcie i lądowaniu silnie trzęsie i dlatego trzeba stać. Zaproponował by fotel przeszkadzający także w trakcie strzelania zrobić składany.
Wszystkie uwagi zostały uwzględnione w istniejących już samolotach i Sikorski poinformował, że fotele składane będą także w następnych seriach produkowanych „Muromców”.
Po dwóch dniach od pamiętnej walki st. lejtnant G. Ławrow powtórzył lot z tą samą załogą. Ponownie bombardowano lotnisko lecz Niemcy nie odważyli się wystartować i nie podjęli walki.
Po spotkaniach z załogami Baszko i Ławrowa niemieckie myśliwce przez dwa miesiące nie próbowały atakować bombowców. ”Okręt Powietrzny”- „Ilja Muromiec” stał się prawdziwą „latającą fortecą”.
Wkrótce, na podstawie zdobytych doświadczeń samoloty zostały zmodernizowane. Sikorski zaproponował konstrukcje dwóch prowadnic po której jeździłby na rolkach wózek . Strzelec leżąc odpychałby się rękami. Wózek ten lotnicy szybko nazwali „tramwajem”. Strzelec udawałby się na ogon bombowca tylko w razie potrzeby. Od strug powietrza chronić miał go pleksiglasowy wiatrochron. Dodatkowo skonstruowano przednie, dziobowe stanowisko strzeleckie. Przed fotelem pilota, lekko po prawej stronie kabiny była pionowa szczelina, w której zamocowano k-m o kątach strzelania 25 stopni na boki i 60 stopni góra-dół.
Podczas I WŚ „Okręty Powietrzne” wykonały ponad 400 misji bojowych przy stracie w wyniku bezpośrednich działań nieprzyjaciela tylko dwóch samolotów – jednego od ostrzału artylerii, drugi zestrzelony został przez myśliwiec.

Dalsze losy dzielnego Polinezyjczyka żartobliwie określanego czasem jako „Murzyn z francuskiego cyrku”, po listopadzie 1916 r. nie są znane.

Post zmieniony (20-11-14 20:07)

 
15-11-14 22:29  Odp: Powietrzne boje
kolighyt 



Na Forum:
Relacje z galerią - 3
Galerie - 8


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 41


 - 38

Bardzo ciekawa historia. Oczywiście, że powinieneś napisac więcej:)

--
W budowie: Rolls-Royce Pattern Mk.I 1920
Projekt: Fokker DVII, Nieuport 11, Albatros CIII, SSW DIII/IV, Boeing 40B-4, Udet U-12 Flamingo

 
16-11-14 16:11  Odp: Powietrzne boje
MARIUSZ 
moderator




Na Forum:
Relacje w toku - 5
Relacje z galerią - 20
Galerie - 9


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 4


 - 10

Grupa: ŁSM

Pięknie dziękuję za wspaniałą opowieść. Muszę sobie to przeczytać kilka razy , by wychwycić wszystkie szczegóły i dać się ponieść wyobraźni!

--
Pozdrawiam wszystkich ! MARIUSZ

Mam profil na FB.

 
18-11-14 14:25  Odp: Powietrzne boje
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Powietrzny bój „Okrętu” - XVI

Ilja Muromiec to bohater ruskich pieśni epickich. Obdarzony nadprzyrodzoną siłą, szlachetny obrońca wdów i sierot, na dworze księcia Włodzimierza dokonywał niezwykłych, bohaterskich czynów w walkach z olbrzymami i Tatarami. W Rosji stał się symbolem obrony wiary i ojczyzny.


Ilja Muromiec na obrazie „Mocarze” z 1898 r.(mal. Wiktor Wasniecow)

Nazwane jego imieniem „Powietrzne Okręty” Sikorskiego były olbrzymami broniącymi „Matuszkę Rossiję”. W drugim roku Wielkiej Wojny na wschodnim froncie, zaloga „Okrętu” Nr. XVI tak jak legendarny rycerz stoczyła bohaterską walkę, zapisując się złotymi zgłoskami w historii rosyjskiej awiacji.
W maju 1916 r. dowództwo EWK , bazującej w Pskowie, postanowiło sformować Oddział Bojowy Nr. 3 dla prowadzenia działań w rejonie Mińska. Dcą oddziału został doświadczony sztabskpt. Iosif Stanisławowicz Baszko, kawaler krzyża św.Jerzego. Z eskadry wydzielono cztery „Powietrzne Okręty” (pisane z dużej litery by podkreślić ich specjalne znaczenie), które przeleciały na lotnisko Stankowo położone 45 km na płd.-zach. od Mińska.
Stan techniczny bombowców i gotowość personelu latającego rzutowała na skład załóg. Stała była tylko załoga „Okrętu” dowódcy.
Opis Oddziału Nr. 3 znajdujemy we wspomnieniach st.mech. EWK – N.N.Nikolskiego:

„…oddział był dobrze rozlokowany. Obszerne i równe lotnisko doskonałe do treningu „ młodych” lotników a pomieszczenia mieszkalne pozwoliły na rozmieszczenie całego personelu oddziału z dużym komfortem. Oficerowie mieszkali w domu hrabiny Czapskiej, namioty-hangary z samolotami znajdowały się z tyłu, na polu za parkiem. Wszystko było zamaskowane przed niemieckim lotnictwem. Lotniska broniła bateria artylerii plot. Stałe dostawy paliwa lotniczego, amunicji, części zamiennych i narzędzi zapewniały sprawną działalność oddziału. Były warsztaty, stacja meteo i laboratorium fotograficzne. Samoloty wypełniały zadania na rzecz dowództwa 3 Armii Frontu Zachodniego, prowadząc rozpoznanie powietrzne ruchów wojsk wroga na głębokość 150 km. W takich przypadkach zabierały ze sobą 4-5 pudowych bomb [ 62-85 kg]i dodatkowo strzelca z kaemem a przy lotach bliższych 8-10 bomb [131-164 kg]. Zrzucały je na pozycje artylerii przeciwnika, wężły kolejowe i lotniska. Wysoką celność bombardowań uzyskiwano stosując specjalne celowniki bombardierskie. Powracając ostrzeliwano okopy przeciwnika z kaemów.”

Na wrzesień 1916 r. „Stawka” zaplanowała dużą operację – natarcie w celu przełamania frontu w sektorze zachodnim w rejonie Baranowicz. Na front kierowano dodatkowe dywizje, artylerię i zaopatrzenie wojenne.
By odwrócić uwagę wroga, na rozkaz „Stawki” płk Brant - szef rozpoznania Sztabu Generalnego został zobowiązany do opracowania planów operacji lotniczej na tyłowe pozycje przeciwnika. Celem nalotu miało być miasto Borun położone za linią frontu i i rejon Smorgony – Krewo w guberni grodzieńskiej.Wg informacji wywiadu rozlokowany był tam sztab niemieckiej 89 Infanterie-Division (Dywizji Piechoty). Atakować miano również węzeł kolejki wąskotorowej, lotnisko polowe, składy amunicji i wojskowe magazyny.
Rajd przeprowadzić miała eskadra czterech „Okrętów” w eskorcie 13 „lekkich aparatów”- Voisin i Morane-Saulnier. Wszystkie samoloty powinny wykonać zadanie bojowe jedną grupą uderzeniową. Miała to być to być pierwsza taka połączona operacja - ciężkich i lekkich samolotów.
Detaszowane „Muromce” w dniu 24 września przeleciały ze Stankowo na nowe lotnisko - Mjasota niedaleko Mołodeczna. Na trzech sąsiednich w pobliżu Mińska, lądowało 16 „lekkich” – Voisiny i Morane-Saulnier „Parasol” z 4, 10 i 11 KAO (Korpusnyj Awiacionnyj Otriad - Korpuśny Oddział Lotniczy).


Voisin LAS („Wuapołt”)


Morane- Saulnier „Parasol” - myśliwiec i rozpoznawczy

Pierwsze wystartować miały „Muromce” i Voisiny za nimi Morane-Saulniery. Szyk bojowy – kolumnę eskadra miała sformować przy dolocie do linii frontu, w uzgodnionym punkcie nad Krewo, by później obrać kurs bojowy na Boruny.
Eskorta osłaniających myśliwców (głównie Morany , samoloty Voisin niosły także bomby) była powodem, że „Okręty” zabrały dodatkowy ładunek bomb w miejsce zmniejszonego uzbrojenia defensywnego .
Dowodzenie zgrupowaniem powierzono sztabskpt. I.Baszko – dcy IM -„Kijewskiego” . Prócz niego w rajdzie miały uczestniczyć: IM – XII, IM- XVII oraz IM – XVI .
Poznajmy bliżej załogę tego ostaniego, gdyż „Powietrzny Okręt” – XVI będzie głównym bohaterem rajdu na tyły wroga.


IM-XVI Typ G (Nr.188) i jego załoga. Siedzą od lewej: por. F.Gaibow, por. M. Rachman, dca - por. D.Makszejew i kornet O.Karpow. Stankowo – sierpień. 1916 r.

„Komandirem” był „lotnik wojenny” por. Dimitr Dimitriejewicz Makszejew – Rosjanin,moskwianin, szlachcic, znana w EWK postać. Odważny, doświadczony, na każdy lot zabierał dodatkowe uzbrojenie na ewentualność napotkania niemieckich myśliwców. Ochotniczo wstąpił do wojska, a w eskadrze służył od 1915 r. Za okazane męstwo i efektywność działań awansował na porucznika. Kawaler orderów św. Anny III klasy z mieczami i wstęgą, św. Stanisława III klasy z mieczami i wstęgą i św. Włodzimierza IV klasy.


Por. Dimitr D. Makszejew

W skład jego załogi wchodzili:
por. Mitrofan Aleksejewicz Rachmin - „Lotnik wojenny”. Rosjanin,szlachcic – pom.dcy II pilot. W EWK od lutego 1916 r. Kawaler orderów św. Stanisława III klasy i II klasy z mieczami i wstęgą oraz św. Anny III klasy.


por. F.Gaibow

por. Farruh Aga - Mamed Kerim Aga-oglu Gaibow– Azerbejdżanin. Ofic.art., bombardier, strzelec górnego kaemu. Był doskonałym strzelcem nagrodzonym we wszechrosyjskich zawodach strzeleckich złotym zegarkiem szwajcarskiej firmy Paul Bure (Poł Bure – „postawszczik dwora Ewo Imperatorskowo Wieliczestwa”- dostawca Dworu Cesarskiego). W EWK służył od lutego 1916 r. Kawaler 4 orderów. Jego umiejętności strzeleckie w pełni potwierdzą się w tej walce.

por. Oleg Sergiejewicz Karpow - Rosjanin, mechanik- obs. i strzelec . Pochodził zrodziny o tradycjach wojskowych. W EWK od czerwca 1916 r. Za męstwo wykazane w lotach rozpoznawczych kornet Karpow niedawno awansował na pełny stopień porucznika. Odznaczony był 3 orderami.

OkreślanI mianem „podniebnych rycerzy” posiadali w eskadrze największą ilość odznaczeń i nagród . Młodzi, odważni, podziwiani przez wszystkich, pełni bojowego zapału rwali się do walki.
Przez całą noc z 24 na 25 września (wg nowego stylu) trwała wytężona praca mechaników i obsługi naziemnej. Sprawdzano silniki, tankowano i ładowano bomby, zbrojmistrze taśmowali amunicję . Nie było czasu na przerwy. Wczesnym rankiem, po zameldowaniu dowódcy o gotowości do startu, piloci udali się na pokłady „Okrętów”.Poranną ciszę brutalnie przerwał huk szesnastu rozgrzewanych silników powietrznych gigantów. Zwolna kołowały na start żegnane okrzykami - „Uraaa!”
Pierwszy o 5.30 wystartował „Kijewski” . W samolocie prócz załogi był obserwator z ramienia „Stawki” płk Brant, organizator rajdu.
Następny wzbił się w powietrze IM-XVI por. Makszejewa ,chwilę później IM – XII .
IM- XVII nie wystartował. Powodem był trzykrotny pożar silnikow przy rozruchu.
Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Zawiodła organizacja. Z opóźnieniem z pozostałych lotnisk wystartowało 13 „lekkich” samolotów. Ostatni Voisin dopiero o 7 rano kiedy bombowce były już nad miejscem koncentracji a ostatni z „Parasoli” - gdy „Kijewski” wracał z bojowego zadania.
Tymczasem trzy „Okręty” uformowały kolumnę na wysokości 2500 m i wzięły kurs na Boruny. Do celu było 70 km. Mniej więcej w połowie trasy IM- XVI por. Makszejewa opuścił szyk . Prawy skrajny silnik stanął. Bombowiec zawrócił.
Gdy „Okręty”nadlatywały nad cel zaporowy ogień otworzyła artyleria. „Kijewski” uniknął ognia lecz mniej szczęścia miał IM-XII. Uszkodzony bliskim wybuchem zawrócił (inne źródła podają, że powodem były niewystarczające [?] kwalifikacje pom.dcy. Może został ranny ? Należy zaznaczyć, że tylko dca i jego pomocnik mieli przeszkolenie w pilotażu).
Baszko zauważył jak w powietrze wzleciały niemieckie myśliwce, jednak nie zaatakowały lecz odleciały na bok.
„Kijewski” dwukrotnie nadlatywał nad cel. Wszystkie bomby upadły w położenie sztabu dywizji i składów.Potężne eksplozje świadczyły, że trafili w magazyny amunicji. Dym z licznych pożarów wysoko wzbił się w powietrze. Bombami obrzuciły również wybrane cele, w tym bazę samochodową w rejonie Antonowa, kilka Voisinów i „Parasoli”, którym udało się przedrzeć przez ogień artylerii.
Gdy wszystkie samoloty obrały kurs powrotny pojawiły się niemieckie myśliwce. W tym momencie zauważono nadlatujący „Okręt” por. Makszejewa. Towarzyszyły mu w osłonie dwa „Parasole”
.
Mechanikowi „szesnastki” udało się uruchomić niesprawny silnik. Makszejew kierując się honorem i świadomy, że jego bomby są potrzebne do pełnego wykonania zadania postanowił powrócić , mimo wielkiego ryzyka jakim był nalot w pojedynkę. Lecące w kolumnie „Muromce” nie dawały możliwości atatku od tyłu niemieckim samolotom. W wypadku pojedynczego „Okrętu” sytuacja była odmienna – z kilku atakujących go myśliwców przynajmniej jeden miał sznaszę celnego ostrzału.
Na nadlatującą „szestnastkę” Makszejewa atak przypuściły dwa Albatrosy i dwa Fokkery. „Kijewski” nie mógł mu towarzyszyć gdyż kończył mu się zapas paliwa.

Na niebie nad krewskim zamkiem, który prez sześć wieków widział tak wiele rozgorzał podniebny bój.

Jeden z „Parasoli” po krótkiej serii, gdy zaciął mu się kaem, odleciał. Drugi z 11 KAO, którego pilot riadawoj K.Janson zginął trafiony celną serią jednego z niemieckich myśliwców runął w dół.
Niemieckie samoloty przywitał celny ogień załogi Makszejewa. Trzy z nich skutecznie ostrzelane opuściły pole walki. Czwarty, a był nim Albatros por. Wolfa, zaatakował od tyłu z przewyższenia. Makszejew wspaniale manewrował „Okrętem”. „Wystawiał” Albatrosa pod ogień por. Gaibowa - górnego strzelca, lub w strugi powietrza swoich śmigieł uniemożliwiając obserwatorowi skuteczne strzelanie.
Po kolejnej serii jeden z silników „szestnastki” stanął., „Okręt” zaczął tracić wysokość. Bombowiec wciąż bronił się ogniem trzech kaemów gdy kolejna seria trafiła w jego kabinę. Pojawiły się płomienie, bombowiec zadrżał, zakołysał się w powietrzu, zatoczył łuk by po chwili wpaść w korkociąg. Kiedy obroty stały się pionowe oderwała się część skrzydła. Rozbił się uderzając w ziemię niedaleko jeziora Krewo.
Zwycięski Albatros nie wyszedł z tej walki bez szwanku. Por. Wolf lądował przymusowo na postrzelanym z nieczynnym silnikiem samolocie.


Albatros B.II

Spalone ciała członków załogi ze śladami po pociskach znaleziono wśród szczątków „Muromca”. Załoga zginęła więc w powietrzu. Bomby zrzucono na cel, inaczej ich eksplozje przy uderzeniu w ziemię nie zostawiłyby żadnych śladów po bombowcu.



Baszko nie był świadkiem walki. Po minięciu linii frontu „Kijewski” obrał kurs na Stankowo i o godzinie 10 wylądował. Wszyscy z niepokojem oczekiwali na Makszejewa. Zegarki wskazywały już 12-tą a jego nie było. Połączono się telegrafem z lotniskiem w Mjasota, lecz tam nie lądował. Baszko zarządził: „przygotować samolot do powtórnego lotu, załadować 10 pudów bomb [164 kg], zamontować 4 kaemy i zatankować bombowiec na 3,5 godz lotu”. Dodatkowo zabrał dwóch strzelców.
Gdy „Kijewski” był gotowy do startu, zatelegrafował do sztabu armii z meldunkiem: „ startuję na poszukiwanie Makszejewa”. Doleciał nad Boruny i przez kwadrans krążył nad miasteczkiem zrzucając bomby. Artyleria milczała, myśliwców nie było widać. W trakcie całego lotu IM -XVI nie napotkano.
Baszko bezpiecznie doleciał na lotnisko i po wylądowaniu zatelegrafował do dcy EWK i dyżurnego generała „Stawki” : „Muromiec Nr. XVI nie powrócił z lotu bojowego”.

Nastepnego dnia, 26 września sztab 3. Armii zawiadomił, że przechwycono niemiecki radiogram o treści:
„25.09. nasz oddział myśliwców w rejonie miasteczka Boruny po krótkiej walce zniszczył wielki rosyjski aparat Sikorskiego. Po celnej serii kaemów jednego z naszych, rosyjski aparat zapalił się i runął na ziemię. W aparacie znaleziono 4 spalone trupy oficerów-lotników. W walce utraciliśmy jeden myśliwiec.”
Tego samego dnia wieczorem nad lotnisko Oddziału Nr. 3 nadleciał niemiecki samolot i zrzucił wimpel z listem: „ Dzisiaj, 25 września, o 7 rano w ciężkiem boju został zniszczony przez niemiecki aeroplan na dużej wysokości nad miasteczkiem Boruny „Ilja Muromiec”, lotnicy zgineli. Bohaterowie wojenni będą jutro pochowani z honorami wojskowymi. Oberlejtnant (podpis nieczytelny)”.
Po kilku dniach do EWK dotarła niemiecka gazeta z przednich pozycji wojsk rosyjskich. Opublikowano w niej fotografię grobu rosyjskich lotników z prawosławnym krzyżem. W gazecie informowano, że: „25.09 w powietrznej walce z naszymi myśliwcami został zniszczony i spłonął w powietrzu wielki rosyjski aparat „Sikorski”. Zabitych bohaterskich lotników pochowano w zbiorowej mogile z honorami wojskowymi.”
28 września informację o śmierci lotników zamieściła gazeta „Pietrogradskie Nowosti”:
” Ze Sztabu Głównego Dowództwa donoszą, że na Froncie Zachodnim” nasz aeroplan w rejonie Boruny-Krewo wtargnął na tyły wrogich wojsk. Celnymi uderzeniami bomb zostały wysadzone wyznaczone punkty, wywołane liczne pożary magazynów wroga . Zbombarowano również środki transportowe, stację kolejową i samochody. W czasie lotu porucznik Farruh Aga Gaibow wraz z załogą rozpoczął walkę z siłami wroga i zniszczył cztery germańskie aeroplany. Później, po tym jak [ros.załoga] zapaliła dwa Albatrosy, spadli [oni] na terytorium nieprzyjaciela i zginęli. Zgodnie z przyjętą wśród lotników tradycją z niemieckiego aeroplanu zrzucono notatkę opisująca, że Niemcy pochowali załogę samolotu z honorami wojskowymi.”

5 października w majątku hrabiny Czapskiej gdzie kwaterował personel Polowego Oddziału Bojowego Nr. 3 w miejscowym kościele odprawiono mszę żałobną za dusze poległych lotników.

Relacje z walki możemy również poznać z opisów por. Wolfa i płk. Branta.
Raport leutnanta Wolfa z FFA (Feldflieger Abteilung - jednostka liniowa lotnictwa niemieckiego).

„ Słonecznego, jesiennego ranka o godzinie 7 w dniu 26 września 1916 r. w długim korytarzu domu , w którym kwaterowali oficerowie rozległ się krzyk - „Sikorski” leci! Już dwa razy te samoloty przelatywały nad naszym lotniskiem i zrzucały z dużej wysokości bomby na stację kolejową i koszary, jednak bombardowania te nie wyrządziły poważniejszych szkód.
Dwa nasze jednomiejscowe myśliwce [Fokker E.I] znajdowały się już w powietrzu w czasie gdy my, piloci dwupłatowców [Albatros B.II] w większej części jeszcze spaliśmy. Większość lotników pobiegła na lotnisko, niektórzy byli jeszcze nie ubrani, żeby popatrzeć na olbrzymi samolot. Ja jednak szybko się ubrałem i rozkazałem przygotować mój samolot do startu. Sądzę, że tym razem został pobity rekord w szybkości przygotowania zbiórki do wylotu. Był piękny poranek, powietrze niemalże w bezruchu i samolot szybko się wznosił. Po 20 min osiągnęliśmy pułap 2500 metrów i ujrzeliśmy nad linią frontu cienką, długą sylwetkę - to był „Sikorski”, który właśnie przelatywał nad naszymi okopami na wysokości około 3000 metrów. Wykonałem duży krąg nad naszym lotniskiem i zwiększając prędkość skierowałem się w stronę rosyjskiego samolotu wznosząc się w tym czasie na jego pułap.
Musiałem szybko zdecydować się jak atakować. „Sikorski” był budzącym strach przeciwnikiem; oznajmiono nam, że jest bardzo dobrze uzbrojony i podczas pierwszych walk powietrznych zostało poważnie uszkodzonych wiele naszych samolotów. Zauważyłem, że eskortują go monoplany typu „Parasol” [Morane-Saulnier] i trzy lub cztery typu Voisin. Pozwoliłem przeciwnikowi wlecieć na nasze terytorium 3 lub 4 kilometry w głąb i leciałem równoległym kursem około 100 metrów od niego by ustalić jaki cel [bombardowania] sobie wybrał .
Sądząc z kierunku jego lotu leciał do siedziby sztabu naszej dywizji [89 Infanterie-Division], który znajdował się dokładnie 10 km za linią frontu. Kilka dni przed nalotem sztab jednak został przeniesiony w inne miejsce.
Kiedy słońce pokazało się za moimi plecami zaatakowałem „Sikorskiego” przelatując na jego lewą stronę i celując w zakrytą kabinę pilotów, która była wrażliwym miejscem. Z odległości 300 metrów mój obserwator [por. Lode] otworzył ogień. Cel był duży i dobrze widoczny. Gigant leciał nadal swoim kursem tak jakby nas nie zauważył. Po chwili zaczął się wznosić gdy do niego otworzyła ogień bateria zenitówek. Po kilku minutach przybliżyłem się na odległość 150 metrów i z wielką satysfakcją zauważyłem, że podczas pierwszego ataku trafiliśmy w cel, ponieważ skrajny prawy silnik [Sunbeam] był uszkodzony. Śmigło traciło obroty i zatrzymało się nagle. Teraz tylko trzy silniki zapewniały lot. „Sikorski” zaczął tracić wysokość.
Nagle w środku górnego skrzydła otworzył się właz i pojawił strzelec, który otworzył do nas ogień. Tymczasem przybliżyłem się na odległość 100 metrów i obserwator zaczął strzelać do przodu. Umieściłem samolot w takiej płaszczyźnie by mógł prowadzić ogień do głównej kabiny pomiędzy skrzydłami. Moim samolotem rzucało na boki od silnych strug powietrza jego śmigieł i kilkakrotniw stabilizowałem lot i utrzymywałem prędkość tak, by go nie wyprzedzić i tym samym nie mógł mnie zaatakować od tyłu.
Leciałem z boku w odległości 50 metrów i widziałem dokładnie każdy ruch członków załogi. Strzelec zniknął z górnego skrzydła i nagle otworzył się kolejny właz w tylnej części kabiny z którego zaczęto do nas strzelac z dwóch lub trzech karabinów. Pociski z gruchotem biły w mój samolot tak jakby ktoś sypał grochem po blacie stołu. Dałem pełny gaz i szybko wznosząc, oddaliłem się od samolotu i większa część pocisków przeszła [pod] spodem mojej maszyny. Niezwłocznie zmniejszyłem prędkość, ponownie podleciałem bliżej wrogiego samolotu tak by obserwator mógł otworzyć ogień. Znajdowałem się trochę z boku i powyżej kabiny „Sikorskiego”. Powtórzyłem ten manewr dwa razy. Rosyjski samolot znajdował się teraz 6-10 km za naszymi liniami i powoli tracił wysokość. Miałem nadzieję, że zmuszę go do awaryjnego lądowania. W tym czasie zniżyliśmy do pułapu 2500 metrów. Nieoczekiwanie „Sikorski” zaczął skręcać w lewo ciągle prowadząc ogień do mnie. Prawdopodobnie zamierzał wylądować w bezpiecznej strefie za rosyjskimi okopami. Niezwłocznie zwiększyłem prędkość i atakowaliśmy ponownie strzelając w kabinę. Zauważyłem, że zaczął się kołysać z boku na bok a potem nagle wpadł w korkociąg. Kiedy tak obracał się w pionie, zewnętrzna część górnego skrzydła, na której był namalowany znak rosyjskiego lotnictwa wojskowego odłamała się i poleciała w dół. Na pewno uszkodziliśmy słupki skrzydła. Kiedy znaleźliśmy je na ziemi były w nich dziury po pociskach.
Rozpocząłem nurkowanie sledząc wrogi bombowiec. Nagle zatrzymał się silnik mojego samolotu i ponawiane próby by go uruchomić nie powiodły się. Sądząc po wyrazie twarzy mojego obserwatora nie oczekiwał on tak szybkiego lądowania. Zniżyłem się nad lotnisko, które wykorzystywały nasze samoloty koordynujące ogień artylerii i wylądowałem bez problemu. Podczas zniżania się z wysokości 2400 metrów miałem możliwość przyjrzeć się mojemu samolotowi. W tym czasie nasze jednomiejscowe myśliwce odparły rosyjską eskortę.
Z obu stron skrzydła [mojego] samolotu podziurawiły pociski, łopata śmigła była przebita dwukrotnie, benzyna i olej wyciekał na dno kadłuba. Po wylądowaniu naliczyłem siedemdziesiąt dziur po pociskach ale żaden nawet nas nie drasnął. Pomyslałem, że na jednym pocisku wypisane było chyba moje imię – ten był przeznaczony dla mnie i gdyby nie to, że utkwił w starterze silnika, raniłby mnie w brzuch.
Gdy wylądowaliśmy powitał nas wiwatujący oddział żołnierzy. Obserwowali oni powietrzną walkę trwającą 10 mint. Niezwłocznie udaliśmy się by obejrzeć szczątki gigantycznego samolotu, który spadł dwa kilometry od lotniska.
Kiedy zaczęła się walka rosyjska załoga nie zdążyła zrzucić bomb i niektóre z nich eksplodowały w momencie gdy „Sikorski” uderzył w ziemię, rozrywając samolot na części.
Główne elementy konstrukcji samolotu można było rozpoznać, ale większa część małych detali została zniszczona przy upadku. Sekcja ogonowa leżała 30 metrów od mało zniszczonego skrzydła mającego długość 21 kroków tak, że całkowity rozmiar skrzydła wynosił 44 – 48 kroków.
Kadłub był długi i cienki pokryty sklejką i płótnem. Dolna część kabiny również zrobiona była ze sklejki, górna była oszkolona. W górnym skrzydle był luk, który pozwalał prowadzić ogień z tej pozycji, w kabinie także były luki dla kaemów. Pokładowe uzbrojenie składało się z jednego kaemu z wodną chłodnicą i dwóch chłodzonych powietrzem. Silniki po dwa z każdej strony umocowane do dolnych skrzydeł były prawdopodobnie angielskiej produkcji i miały moc 220 KM każdy.
Wszyscy czterej członkowie załogi byli martwi. Załoga składała się z dowódcy kapitana, porucznika artylerii i pierwszego porucznika z kawalerii. Czwarte ciało uległo spaleniu w takim stopniu, że nie można było rozpoznać kim jest. Załoga została zabita jeszcze w powietrzu, ponieważ trzej oficerowie mieli kilka ran w głowach i klatce piersiowej. Kabina została cała podziurawiona pociskami. Wg dokumentów znalezionych we wraku, gigantyczny samolot nazywał się „Ilja Muromiec” i dwa takie samoloty oraz myśliwce w eskorcie tworzyły grupę bombardującą.
26 września załoga została pochowana z ceremoniałem wojskowym na cmentarzu miejskim w Borunach.
Miejsce upadku – Bogdanowo na wschód od Lidy.”

Wspomniany wcześniej płk Brant ze sztabu Generalnego tak opisał powietrzną walkę:

„Na przedzie leciał „Okręt” Nr. XVI z dwoma Morane- Parasolami i jeden Voisin, potem IM – „Kijewski” razem z szóstką małych aparatów. Pięć aparatów przeleciało na pozycje przeciwnika na szerokości frontu od 10 do 15 wiorst [10,6 – 16 km] na północ i południe od Krewo. „Okręt” Nr. XVI dowodzony przez por. Makszejewa, [z] pom.dcy – por. Rachlin [em], art. ofic. por. Gaibow [em] i obserwator [em] por. Karpow [em] lecący w awangardzie eskadry napotkał nad Krewo silny artyleryjski ogień przeciwnika i wstąpił w zawzięty i nierówny bój z przeważającymi siłami, składających się z czterech dobrze uzbrojonych i szybszych aparatów.
Farruh Gaibow został sam przeciw czterem przeciwnikom i odpierał ataki. „Okręt” kontynuował lot na Boruny. Po kilku minutach nierównej walki pod silnym ogniem artyleryjskim XVI „Okrętowi” udało się odeprzeć ataki trzech wrogich samolotow, które spadły wyłączone z walki.
Czwraty niemiecki samolot znajdował się nad XVI „Okrętem” będąc w martwym polu ostrzału i ostrzeliwał go z kaemu. Kiedy „Okręt” pod ostrzałem przeciwnika osiągnął Boruny został ostrzelany artyleryjskim ogniem a być może część załogi wyeliminowana ogniem broni przeciwnika i aparat spadł, rozbił się przy uderzeniu w ziemię, przy czym wszyscy lotnicy zginęli.
Za spadającym „Okrętem” nurkował czwarty germański samolot.
Męstwo i zdecydowanie załogi XVI „Okrętu” dały możliwość głównym siłom eskadry w składzie „Okrętu”- „Kijewski” i dziesięciu małych aparatów, przerwać się na pozycje przeciwnika do Borun bez oporu ze strony [ich] awiacji, gdyż cztery [ich] aparaty zostały wyłączone z formacji.
Tak więc XVI „Okręt” w decydującym momencie bitwy w sposób zdecydowany przeszkodził nieprzyjacielskiej awiacji co wpłynęło na sukces całej operacji".

Relacje odmiennie opisują przebieg walki. Czy „Okręt” Makszejewa zdołał zrzucić bomby, czy też jak pisał por. Wolf wybuchły one dopiero przy upadku bombowca, czy sztab 89 dywizji faktycznie zniszczono i ile samolotów - zapewne nie dowiemy się nigdy
„Ilja Muromiec” – XVI był jedynym utraconym w walce powietrznej bombowcem EWK w czasie trwania całej I Wojny Światowej.
Por. D.Makszejewa odznaczono pośmiertnie krzyżem św. Jerzego IV klasy, św. Stanisława II klasy z mieczami i św. Anny II klasy z mieczami, por. F.Gaibowa – św.Jerzego IV klasy i św. Anny II i III klasy, por. O.Karpowa i M.Rachmina - św. Jerzego IV klasy.
Sztabskapitan I.Baszko za zniszczenie składów i sztabu niemieckiej dywizji awansowany został na kapitana i odznaczony orderem św. Anny IV klasy z nadaniem „za męstwo”.
Poległych lotników pochowano w zbiorowym grobie na cmentarzu w Borunach. Na drewnianym prawosławnym krzyżu napis w języku niemieckim głosił: „Tutaj spoczywają czterej rosyjscy lotnicy, którzy zgineli bohaterską smiercią w powietrznej walce 25 września 1916 r.” Przy moigile umieszczono zachowane szczatki samolotu – koło i chłodnicę silnika.



Po latach w miejscu drewnianego pojawił się kamienny.
Po II WŚ na Białorusi zindentyfikowano, że krzyż z polskim napisem to grób załogi IM – XVI. Krzyż postawiono w 1930 r. gdy po wojnie polsko-bolszewickiej tereny te wróciły w granice II RP. Zachował się on do dziś.



W kwietniu 2009 r. w centrum miasteczka Boruny odsłonięto pamiątkową tablicę ku czci poległych lotników.






Post zmieniony (18-11-14 22:46)

 
18-11-14 18:56  Odp: Powietrzne boje
Koloman   

Trzeba by wspomnieć o Polakach latających na Muromcach.
Przede wszystkim był to sztabs-kapitan Kazimierz Ostoja-Zagórski przeniesiony 19.12.1915 do Eskadry Wozdusznych Korabljej gdzie był dowódcą samolotu IM nr.XX. W eskadrze przebywał do 22.04.1917.
Drugim, bardziej zresztą znanym był rotmistrz Aleksander Serednicki. Najpierw latał w załodze Baszki, potem otrzymał dowództwo IM nr.XVIII. Rozbił ten samolot przy lądowaniu w dniu 20.06.1917 (to był zresztą drugi IM rozbity tego dnia).
W eskadrze latał także por.Józef Krzyczkowski.
Cała ta trójka służyła potem w polskim lotnictwie.

 
18-11-14 19:17  Odp: Powietrzne boje
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Koloman - Dziękuję za powyższe informacje. Przyjdzie i czas na temat o '"polskim" Muromcu i Polakach w EWK.
W dostępnych mi publikacjach są jeszcze inne nazwiska polskobrzmiące - członków EWK. Poszperam kto zacz i "posmotrim uwidim".

 
20-11-14 18:24  Odp: Powietrzne boje
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Powietrzy ring : „Kijewski” vs Brandenburgi

Wiosną 1915 r. na Froncie Wschodnim wojska niemieckie i austriackie rozpoczęły ofensywę skierowaną przeciw 3. Armii gen. piech. L. Lesza.
Na rozkaz „Stawki” z EWK wydzielono dwa „Okręty”: IM-„Kijewski” i IM – III. Weszły one w skład utworzonego Oddziału Bojowego Nr. 1. Oddział miał działać na rzecz sztabu armii – przeprowadzać rozpoznanie głębokich tyłów nieprzyjaciela. „Lekkie” samoloty rozpoznawcze z KAO 3. Armii o małym zasięgu lotu nie były w stanie wypełniać tych zadań.

W maju samoloty przeleciały wpierw do Lublina, potem na „swoje” lotnisko do Włodawy. Patrolowały rejon rzeki San i na zachód od niej. W wyniku tej działalności sztab miał jasny obraz sytuacji - nie tylko na linii frontu, ale także na jego zapleczu. „Okręty” bombardowały dworce kolejowe, pociągi , wykryte składy i magazyny wojskowe.


IM-„Kijewski” – Nr. 150 w locie,1915 r. i polowe hangary „Muromców”

Do jesieni 1916 r. giganty Sikorskiego pojedynczo przemierzały podniebne szlaki niczym „swobodnyje pticy”. Na pułapie 3000 m, gdy jeszcze pilot sprawnie dokonywał uników, ogień artylerii przeciwlotniczej nie mógł im zaszkodzić.. Eskadry niemieckiego lotnictwa - obserwacyjne i kierujące ogniem artylerii niewiele mogły zdziałać. Do walk powietrznych dochodziło sporadycznie, niemieccy piloci unikali silnie uzbrojonych „Okrętów”. Sytuacja uległa zmianie gdy jesienią 1916 r. na wyposażenie FA (Flieger Abtailung) dotarły „eindeckery” - Fokker D.I ze zsynchronizowanymi kaemami. Do tego czasu piloci „Muromców” pewni, że właściwie nie ma żadnego zagrożenia, zmniejszali ilość kaemów na burcie. W loty daleko za linię frontu zabierano w ich miejsce dodatkowe bomby. To poczucie nietykalności brutalnie zostało zakłócone 5 lipca 1915 r.

Na początku czerwca wywiad przesłał „Stawce” informacje, że w pobliżu wsi Gostina stwierdzono obecność 3 baterii art. a na północny -zach. od Unowa lotnisko z kilkoma namiotami-hangarami i baterię zenitówek. Na stacji kolejowej w Lubiczu stały trzy parowozy i 50 wagonów. W Szczebrzeszynie - parowóz i 60 wagonów. W sumie w miastach i na szlakach kolejowych tego obszaru doliczono się blisko 400 wagonów towarowych.

Zaplanowano dokonanie lotu i zniszczenia wybranych celów. Zadanie zbombardowania powierzono „Kijewskiemu”. W skład załogi prócz dcy por. I.S. Baszko weszli: pom. dcy por. M.W. Smirnow, ofic. art. sztabskpt. A.A. Naumow i mech. por. A.M. Ławrow.


Por. I.Baszko – dca „Kijewskiego” Nr.150 i w kabinie „Okrętu” (z prawej)

Przed lotem zdjęto z „Okrętu” trzy z czterech kaemów by zabrać dodatkowe bomby. Na burcie pozostał lekki Madsen 7,62 mm z pięcioma magazynkami po 25 naboi i karabin Mosin z zapasem 260 naboi. Zatankowano 600 kg paliwa na planowane 4 godziny lotu i załadowano prawie 250 kg bomb – burzących i zapalających.



5 lipca o 8 rano „Kijewski” wystartował z lotniska Włodawa. Po godzinie osiągnięto wysokość 3000 m i „Okręt” obrał kurs bojowy na Bełżec – Szczebrzeszyn. Bombami obrzucono lotnisko polowe koło Unowa, stacje kolejowe w Bełżcu i Lubiczu, zapalono magazyny nieopodal Szczebrzeszyna.
Gdy „Kijewski” położył się na kurs powrotny, na niebie pojawiły się trzy Brandenburgi.


Brandeburg C.I

„Muromiec" leciał na wysokości 3200-3500 m i znajdował się nad Szczebrzeszynem na południe od linii kolejowej Krasnystaw – Chełm około 40 km za linią frontu.
Pierwszy z atakujących samolotów – ujrzano go przez luk, nadlatywał z dołu. Przeleciał z dużą prędkością, wzniósł się, zawrócił i z około 50 m, lecąc z prawej strony nieco z góry, otworzył ogień. Załoga „Okrętu” doskonale widziała twarze pilota i obserwatora.
Baszko natychmiast zmienił za sterownicą por. Smirnowa, który pilotował bombowiec. Naumow odpowiedział seriami z kaemu, Ławrow strzelał z karabinu.
Celne pociski z Brandeburga trafiły „Okręt”. Przebiły zbiorniki paliwa, filtry, chłodnice, przewody paliwowe i okna kabiny. Ławrow wyłączył lewe silniki. Niemiecki samolot ponowił atak lecz widocznie uszkodzony ześrodkowanym ogniem obrony wykonał zwrot, ostro zanurkował i stracono go z oczu. Po wystrzeleniu z Madsena całego magazynku i 15 pocisków z drugiego, kaem się zaciął.

Dwa pozostałe Brandenburgi lecące równoległe, lecz w znacznym oddaleniu, prowadziły ogień ale bez większych rezultatów.

Pociski raniły dowódcę w głowę, biodro i nogę. Smirnow zastąpił go na fotelu a gdy Ławrow założył opatrunki , Baszko ponownie przejął stery. Smirnow z Ławrowem starali się w tym czasie powstrzymać dłońmi wyciekające paliwo z postrzelanych zbiorników.

Raptem pojawił się drugi nieprzyjacielski samolot. Nurkując przeleciał i nie wystawiając się na ogień z kabiny „Muromca”, ostrzelał bombowiec z dołu. Seria trafiła w zbiornik oleju pracującego prawego silnika. Tylko Smirnow odpowiedział z karabinu - Naumow bezskutecznie usiłował uruchomić kaem (później okazało się, że pękła sprężyna powrotnika). Smirnow oddał karabin Naumowi, zmienił Ławrowa, który wciąż próbował zatrzymać wyciek paliwa i poważnie odmroził ręce. Na szczęście wróg nie ponowił ataku i odleciał.

Lecieli teraz tylko na dwóch silnikach. Wyciekał olej i paliwo. Kijewski” z wolna obniżał lot. Na wysokości 1500 m, gdy byli już nad linią okopów, pojawił się trzeci napastnik. Nadlatując z góry z dużej odległości niecelnie ostrzelał „Okręt” . Naumow strzelał z Mosina. W tym samym czasie ogień otworzyła niemiecka artyleria.
Przelecieli linię rosyjskich okopów. Gdy byli już nad oddalonym o 5 km od Chełmna polowym lotnisku 24 AO na wysokości 700 m skończyło się paliwo. Stanęły prawe silniki. Wylądowali na błotnistym skraju pola wzlotów. Koła ugrzęzły po osie w miękkim gruncie, podwozie się złamało. Spowodowało to uszkodzenie słupków i żeber konstrukcji płata, połamały się też śmigła.
Rannego por. Baszko odwieziono do szpitala Wszechrosyjskiego Towarzystwa Dworskiego we Włodawie.
Było to pierwsze lądowanie „Muromca” z niepracującymi silnikami. Do tej pory uważano że jest to niemożliwe.
W czasie oględzin samolotu stwierdzono, że pociski przebiły także korpusy i mocowania silników, dwukrotnie śmigło trzeciego silnika a ślady i otwory od kul były na całej powierzchni „Okrętu”.


Uszkodzenia „Kijewskiego”

Dzień później do oddziału dotarł telegram ze „Stawki” adresowany na ręce por. I.Baszko :
„Stawka najwyższego dowództwa wyraża nasze szczere podziękowania Wam i waszej załodze za wasze bohaterskie czyny.”
Poruczników Baszko i Ławrowa odznaczono krzyżami św. Jerzego II klasy. Sztabskpt. Naumow i por. Smirnow otrzymali nagrody – złote zegarki z dedykacjami. Telegram z opisem powietrznej walki wysłano do cara Mikołaja II.

Walka „Kijewskiego” z Brandeburgami była pierwszą w historii EWK walką powietrzną z nieprzyjacielskimi samolotami.



PS - od Kolomana otrzymałem dodatkowe zdjęcia - dziękuję.
Jedno z nich - I.Baszko podczas pobytu w szpitalu po pamiętnym locie.



Post zmieniony (04-12-14 10:44)

 
20-11-14 21:13  Odp: Powietrzne boje "Muromców"
Borowy 



Na Forum:
Relacje z galerią - 13
Galerie - 3


 - 2

Witam. Świetne historie. Proszę o więcej :)

--


Wykonane:
ORP Błyskawica , ORP Piorun , Torpedowce Kit i Bezszumnyj , Torpedowiec A-56 , Torpedowiec ORP Kujawiak , ORP Burza - stan na 1943 r , Pz.Kpfw. III Ausf J , T-34 , IS-2, Komuna Paryska , Sherman M4A3 , Star 25 - samochód pożarniczy , Zlin 50L/LS , Gaz AA , PzKpfw. VI Tiger I Ausf. H1, Krupp Protze OSP,

W budowie:


Pozdrowienia z krainy podziemnej pomarańczy !

 
20-11-14 21:26  Odp: Powietrzne boje "Muromców"
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Jeszcze na dwa, trzy "story" coś tam wynajdę. W zanadrzu, jeśli "pleno titulo" to zainteresuje mam jeszcze (jak sądzę) ciekawy temat - "Oczami wroga", czyli jak nas widzieli i opisywali powietrzne boje "krasnyje wojenlety" w wojnie polsko-bolszewickiej.

 
21-11-14 20:27  [H] Powietrzne boje
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Zdarzyło się w 1916 roku…



Skuteczna działalność EWK na froncie wschodnim była „solą w oku” dowództwa wojsk niemieckich. By osłabić ich działalność wielokrotnie atakowano lotnisko Sigulda (pol. Zygwold) 50 km od Rygi, gdzie bazowały„Muromce”.

Nie posiadając samolotów o dużym udźwigu wysyłano kilkanaście, a nawet więcej „lekkich”. Polowe hangary silnie bronione przez liczne baterie art. plot. skutecznie uniemożliwiały jednak celne zrzuty. Postanowiono wykorzystać Zeppelina I Korpusu Armijnego z Koenigsberga. Nadleciał nocą z 28 na 29 kwietnia . Nad lotniskiem wyłączył silniki, jednakże w ciemnościach nie zlokalizowano hangarów. Artyleria 75 mm zenitówek milczała. W grobowej ciszy krążył kilkanaście minut i odleciał. Obrał kurs na miasto Legat gdzie zrzucił swój ładunek. Nieszczęśliwie trafiły one w zabudowania szpitala.
Pozostało więc tylko lotnictwo myśliwskie.

Na północnym odcinku frontu „Muromce” Oddziału Bojowego Nr. 2 były najbardziej narażone na ataki niemieckich samolotów.

Rosyjskie przysłowie mówi: «Пока гром не грянет, мужик не перекреститься» (poka grom nie graniet, mużik nie pieriekriestitsia) co można przetłumaczyć –„strachu nie ma gdy pioruna brak (chłop się nie przeżegna)” i doskonale oddawało nastroje załóg. Do czasu jednego z lotów IM– VI, który o mało co nie skończyłby się tragicznie,

10 września 1916 r. dwa „Okręty” : IM– I i wspomniany IM- VI ponownie zbombardowały bazę wodnosamolotów na jeziorze Angern. Po nalocie rozdzieliły się. „Szóstka” sztabskpt. S. I. Gołowina przelatywała nad Zat. Ryską, niedaleko ujścia rzeki Aa już nad „swoim” terytorium . Napięcie minęło, wszyscy sądzili, że są poza zasięgiem myśliwców wroga. Myślami byli już na lotnisku - „w domu”. Raptem, „czort jewo znajet” – nie wiedzieć skąd pojawił się niemiecki samolot. Dwupłatowy wodnosamolot myśliwski Brandenburg KDW, bo to on był tym jastrzębiem - zaatakował.


Brandenburg KDW (Kampf Doppeldecker Wasser)

Leutnant Hammer lecąc z maksymalną prędkością 170 km/godz. dogonił „Muromca” na pułapie 2200 m. Niezauważony nadleciał od tyłu i z bliska, bo zaledwie 10 m ostrzelał „Okręt”.
Pociski raniły dowódcę i kpt. W.A. Iwanowa oraz szabskpt. Łojko. Całe szczęście, że rany nie były groźne - ledwie drasnęły załogę. Gorzej było z Vickersem - pokiereszowany pociskami stał się niezdatnym do walki.
„Kadewu” przeleciał obok „Okrętu” wznosząc się do góry. Pilot wykonał wiraż i z przewyższenia 100 m lecąc po lewej stronie bombowca powtórzył atak. Zauważył górnego strzelca i z dystansu ok. 150 m ostrzelał go. Ppor. A. J. Lutz –strzelec, odpowiedział ogniem. Lekki Madsen po pierwszej serii zaciął się. Do obrony pozostał tylko już jeden kaem.

Hammer mając dużą prędkość wykonał głęboki zakręt by uniknąć zderzenia lecz jego samolot wpadł w silne strumienie poza śmigłowe „Muromca” . Pilot stracił kontrolę nad myśliwcem, samolot wykonał przewrót, silnik stanął i po chwili runął w dół. Udało mu się jednak go uruchomić i postanowił ponownie atakować.

Nadleciał od tyłu pod dużym kątem, by uniknąć strug powietrza i z 200-300 m ostrzelał silniki jednak bez żadnego widocznego efektu. Zawrócił więc i z bliższego już dystansu otworzył ogień celując w kadłub bombowca. „Okręt” nie manewrując leciał dalej. Gdy zaatakował kolejny raz, jego Spandau zamilkł. Mocował się z zacięciem gdy o kadłub samolotu zagrzechotały pociski. To Lutz z ostatniego sprawnego Madsena ulokował w kadłubie i silniku Brandenburga celne pociski.

„Kadewu” raptownie przepadł, by za moment wpaść w nurkowanie. Spadał z prędkością prawie 200 km/godz. i Hammer z wielkim trudem wyrównał lot na pułapie 1000 m. Odlatując w stronę Tukkum mógł tylko obserwować jak „Muromiec” lądował na łące, na skraju lasu blisko lotniska pod Rygą.
Załoga „Okrętu” nie miała czasu by śledzić jego samolot –ranny Gołowin na postrzelanym samolocie (doliczono się potem 293 przestrzelin) szczęśliwie przyziemił „szóstkę” łamiąc podwozie. Lewe skrzydło załamało się i opadło.

Do następnej walki doszło dwa dni później. „Okręt” IM – IV por. Szarowa lecąc nad Mintawą (Jełgawa ) zaatakowany został przez niemiecki dwupłatowiec z synchronizowanym kaemem. Atakujący myśliwiec cały czas starał się być w martwej strefie ostrzału lecąc z tyłu „opierzenia” bombowca. Szarow skutecznie manewrował gigantem wystawiając wrogi samolot na ześrodkowany ogień czterech kaemów. Po 12 min walce myśliwiec szybko odleciał i skrył się w chmurach. Do wroga wystrzelono 600 pocisków.



Post zmieniony (29-09-17 08:36)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 1 z 5Strony:  1  2  3  4  5  ->  => 

 Działy  |  Chcesz sie zalogowac? Zarejestruj się 
 Logowanie
Wpisz Login:
Wpisz Hasło:
Pamiętaj:
   
 Zapomniałeś swoje hasło?
Wpisz swój adres e-mail lub login, a nowe hasło zostanie wysłane na adres e-mail zapisany w Twoim profilu.


© konradus 2001-2024