Chopin
Na Forum: Relacje z galerią - 1 Galerie - 48
W Rupieciarni: Do poprawienia - 1
|
Ponieważ nie jestem wstanie odtworzyć zdjęć w samej relacji a do tego mój pomysł na hosting zdjęć się nie sprawdził, postanowiłem, że zostawię tylko galerię, a sam wątek pozostawię ze względu na tekst. Samą galerie umieszczam dodatkowo na samym początku jako didaskalia.
Z przyczyn technicznych, link do galerii zewnętrznej. Inaczej już galerie nie będą prezentowane prze zemnie.
… Pan Bohdan Wasiak używał komputerowych technik do nanoszenia malowania na swoje modele?
A więc, w telefonicznym skrócie(...)
Niniejszy tekst proszę traktować z przymrużeniem oka, a czasami wręcz przez palce. Pomimo, że miejscami porusza kwestie istotne. Uważny czytelnik powinien je bez problemu „odcedzić” od reszty „wody”.
Prolog
Wszystko zaczęło się koło września ubiegłego roku. Test jednego z ostatnich modeli lotniczych , budowa ratusza , wiadomość o nawrocie choróbska i dobre rady kolegów: przesiądź się na BCG ;-)
Modelarstwo korci, a często nawet przeszkadza, gdy są pilniejsze rzeczy do zrobienia. Z warsztatu zalotnie spoziera rozpoczęty model, lub ze sterty woła namiętnie ten first: „potnij mnie”...
W zasadzie mam 4 namiętności (pasje. O kobietach mógłbym długo ;-)): góry, rower, fotografia i modelarstwo. O ile trzy pierwsze mogę ze sobą połączyć, o tyle modele kartonowe to w zasadzie oddzielny rozdział (baby też, ale mam narzeczoną ;-)).
Choroba niestety wymusiła na mnie zmiany w pewnych nawykach, przyzwyczajeniach i stylu życia. Modelarstwie też.
Ponieważ nie mogę kleić tak jak bym chciał i to co bym chciał, przyspieszyło to wzięcie na warsztat kilku projektów para modelarskich. Jednym z nich jest odświeżenie graficzne starych modeli, które kiedyś kleiłem, lub posiadam w swoich przepastnych zbiorach (rekordzistą w tej materii nie jestem, ale przerobić w 3D też już chyba nie dam rady).
Związane jest to też z moim apelem do projektantów i wydawców o modele nieco prostsze, ale dobrze zaprojektowane i z poligrafią a'la GPM czy AH. Jak na razie postęp w tej materii jest nikły.
Ten konkretny numer mM4/90 F6F Hellcat chodził już za mną odo dość dawna. Tak ze względu na ciekawe malowanie jak i braku innego opracowania poza tymi z GOMIX-u i AH. Dodatkowo obydwa posiadają takie samo malowanie. A ja chciałem mieć prosty model w wersji Ganet (sic! Pierwsze wersje F6F3 w ROYAL NAVY nosiły nazwę Ganet. Nazwę Hellcat przywrócono dopiero od wersji F5). No i spełnia doskonale część moich założeń.
W sumie, bardzo niezobowiązująco, obiecał mi zaprojektować taką wersję AWOT, ale wiem jak jest zapracowany i jakoś wybitnie go o to nie cisnąłem. Postanowiłem więc sobie sam odświeżyć mM i zrobić mu nową politurę ;-). Przy okazji poćwiczyć przed politurowaniem TATRY .
Etap I.
Przygotowania były długie i niezmiernie kłopotliwe: jestem z natury rzeczy zwolennikiem rozwiązań prostych, aczkolwiek skutecznych i... niezmiernie leniwy ;-) A ponieważ do tego pracuję w bunkrze, to pokus do oderwania się od komputera i dusznych pomieszczeń co niemiara :-)
Oczywiście, że samo się nic nie zrobi (tylko wiry, bałagan i wąsy). Trzeba było wreszcie zakasać rękawy i przysiąść fałdów. Z mniejszymi i większymi przerwami trwało to około 6 miesięcy (Wiem! Wcześniak. Ale inaczej się nie dało. Słonice mają ciąże bodajże 12 miesięczne. Ale to nie na moje barki).
Kilka słów o samym politurowaniu:
Przede wszystkim nie miałem na celu stworzenia nie wiadomo jak realistycznej redukcji. Pan Wasiak zrobił całkiem przyzwoity model i poza drobną kosmetyką dla moich celów nie trzeba było nic wnosić więcej. Mizerna poligrafia oryginału wymusiła nową kolorystykę. Sprawa była o tyle prosta, że mój dobry kolega, modelarz plastikowy, błyskawicznie znalazł dla mnie numery farb według tabeli FEDERAL STANDARD. Wystarczyło je tylko przeliczyć na CMYK i w zasadzie po temacie. Wynikły z tego inne kłopoty: co papier to inne odcienie (ten sam plik, maszyna drukująca i warunki atmosferyczne. Strefa czasowa też: (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb). No ale to są uroki szeroko pojętej poligrafii.
Etap II.
Klejenie przy pomocy tylko BCG? Fikcja i propaganda! W moim przypadku się po prostu nie da. O ile elementy, które nie przenoszą obciążenia w trakcie klejenia, jeszcze da się jakoś unieruchomić i zachować ich właściwe płożenie do momentu zaschnięcia kleju. To miejsca w których powstaje tak zwany wektor sił (dźwignie, wsporniki, ramiona swobodnie podparte, itp) gwarantują nam pełne niepowodzenie albo krzywizny. Dlatego model testowy powstawał wysiłkiem wielu rąk.
Zaskoczyło mnie niezmiernie, że mimo przerysowania, w zasadzie 1:1, projektu Pana Bohdana Wasiaka, poprawki prasowalności pod nową politurę ograniczały się tylko do zmniejszenia grubości obrysów względem oryginału. Pozostałe poprawki to tylko kosmetyka dla poprawy wyglądu całości.
Dodatkowo, ku mojej wielkiej uciesze, potwierdziła się moja teoria, że dobra grafika potrafi wiele zdziałać. Nawet na uproszczonym modelu. Dobrze sklejony prosty model, postawiony obok full wypas w identycznej politurze, prawdopodobnie z dużym powodzeniem znakomicie by się bronił w kwestii wizualnej.
Przy tak skomplikowanym wzorze kamuflażu, pojawił się też ciekawy problem do rozwiązania: Od rodzaju oświetlenia zależy spasowanie retuszu. I znowu lekarstwem była nieśmiertelna tabela kolorów FEDERAL STANDARD.
Przerwa na reklamy. Po przerwie ciąg dalszy.
Przez jakiś czas, w przerwach nad pracami, pojawiał się motyw kozy ;-)
No w końcu nie samymi modelami człowiek żyje ;-) A rower to cudowny wynalazek ;-)
Etap III.
Jak bumerang wraca sprawa dobrze opracowanej grafiki na modelu. Nie twierdzę, że moja jest najlepsza. Ale nawet te proste zabiegi, które zastosowałem, spowodowały, że całość nabrała charakteru i tego czegoś co przyciąga wzrok. Dodanie kilku drobnych detali, od siebie, efekt ten jeszcze bardziej potęguję.
Zaraz ktoś zakrzyknie: Amerykę odkrył! Tak odkrył, bo jeżeli to są takie oczywiste oczywistości, to jak na razie żaden projektant się do nich nie stosuje?
Etap IV.
Wcześniej robiłem bardzo udane eksperymenty z załogą . Postanowiłem zrobić krok naprzód, i pobawić się z wyposażeniem. Nakłady pracy niewielkie, a efekt ciekawy. Wykorzystać można mnóstwo gotowych materiałów, które poza ułatwieniem pracy, na pewno podniosą końcowy efekt wizualny.
Oczywista, improwizacja jest najlepszym lekiem na modelarskie zło. W tym przypadku odpryski tonera z arkusza i krzywo wklejony wiatrochron ;-/
Niemal każdy ma jakiegoś darmozjada, który przeszkadza: trącając nosem i mrucząc za uchem. Osobiście wolę psy, ale ta bestyjka czarna sama sobie znalazła właściciela ;-)
Tak więc mam abonament na pecha.
Oczywiście, że nie samym kartonem człowiek żyje (chyba gdzieś wcześniej o tym wspominałem :-/). Czasem mu coś odbije i zrobi jakąś scenografie do „Piratów z Karaibów” ;-)
(grzyb na ścianach to niestety nie waloryzacja ;-( )
Albo co innego udzierga, jak po krzakach się nie włóczy ;-)
A teraz idę się zająć rzeczami poważniejszymi
Choć wolał bym, żeby te konserwy dalej były pełne. Zawartość naprawdę smakowała... Mimo, że wcześniejsze etykiety, nie mówiły: ”zaraz ci pokarzę kotku, co mamy w środku”.
Ciąg dalszy być może nastąpi
--
Pozdrawiam!
Chopin
Post zmieniony (29-06-20 19:33)
|