... a czas sobie płynie, banalnym TIK-TAK. Powtórka z rozrywki? A jak... Kto już dziś pamięta tę piosenkę z radiowej "3", rodzinę Poszepszyńskich itp. Ehhh...
Już gdzieś, przy innej okazji, wspominałem, że zmienili mi lek na nieco słabszy, bo dostawałem strasznych krwotoków. No i nic za darmo. Moja wydajność i sprawność ruchowa spadła o co najmniej 50% ;-( Rower poszedł na kołek. Szczęściem w nieszczęściu, sezon i tak powoli się kończy (mrozów jeszcze nie było, ale chlapa i ciapa, to troszkę mniej żal, że niemożna pośmigać na bicyklu.).
No jak kozica górska to nie pobrykam, ale świńskim truchtem poruszać się można. Przesiadłem się na własne nogi. Chociaż przejść kilometr to jak przebiec maraton i człowiek poci się jak szczur, ale warto. Pogoda dopisuj to i po lesie można się poszwendać.
Przyokazji wyjaśniła się „tajemna tajemnica” i Kaśka pociągowa okazała się być Kaśkiem ;-D Z cojones jak należy ;-)
Wreszcie znalazłem miejsce o którym tylko czytałem i widziałem na kilku fotografiach. Bardzo niepozorne. Łatwo przeoczyć. Jest jednak w nim coś magicznego. Już sama świadomość, że mogło powstać kilka tysięcy lat temu, i przetrwało do dziś działa na wyobraźnie i robi wrażenie. Niestety pełną parą idą wycinki w najbliższej okolicy i może niestety zniknąć w szybkim tempie, rozwłóczone ciągnikami ;-( Drugim, nie mniej ważnym zagrożeniem są wszelkiego sortymentu pseudo archeolodzy i niedouczone grupy eksploracyjne. Istna zaraza i szarańcza :-/
Nie wiadomo co to jest do końca. Ja obstawiam teorię neolitycznych koszar pasterskich. Podobne spotykane są w Afryce, Skandynawii, Wyspach Brytyjskich i Nepalu. Dlatego drogą analogi wydaje mi się, że to może być to. Zresztą ten rejon jest znany z pasterstwa w tamtych czasach.
Przy okazji: wiedzieliście, że napar z garści igieł sosnowych i świerkowych zawiera więcej witaminy C niż duża pomarańcza?
Etap VI.
Gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma i dlatego zabrałem się za dwa bardzo ciekawe modele:
F6F-3, z dywizjonu VF-9 stacjonującego na lotniskowcu USS ESSEX
oraz
Kawanishi N1K1-j-A Shiden z grupy szturmowej Marynarki Wojennej Japoni „Tsukuba”
Na chwilę obecną mam ukończonego
Hellcata, a
Shiden czeka na wklejenie skrzydeł ;-)
Etap VII.
Choć zamówione dość dawno, dopiero dzisiaj dotarły do mnie kolejne arkusze z częściami :-) Nie mogłem się powstrzymać od pobieżnej przymiarki
Ganeta do
decka ;-)
Obsługa taka troszkę na wyrost, ale lepsza taka niż żadna. Może za jakiś czas wyskrobie sobie coś na wzór
Rajkub-owych figurek ;-)
Teraz wystarczy to wszystko tylko poskładać do przysłowiowej
kupy. Zaaranżować scenkę, i... (…)
Kurcze, od „
x” lat chodzi za mną nauka jazdy na
snowbord-zie ale tak z plecakiem
na przełaj. Bez
trików i innych wybryków. Po prostu opanować dobrze jazdę. I jak dotąd mi się to nie udało
(z najróżniejszych powodów: mniej lub bardziej naturalnych, czy dopustów bożych. Pomijam aspekt choroby) ;-( Na domiar złego zlikwidowano ostatni stok narciarski w okolicy, na którym mógł bym sobie w ciszy i spokoju ćwiczyć, z dala od gapiów i
szyderców.
Między takimi
chojarami raczej ciężko sobie
nie zrobić krzywdy.
Miejmy jednak nadzieję, że mimo chwilowych
obstrukcji życiowych za niedługo uda się zrealizować pewne plany i marzenia.
Bo ja już swojego „wymarzonego” Ganet-a mam. Nad reszta trzeba jeszcze popracować ;-P
--
Pozdrawiam!
Chopin
Moje galerie. Nie chce mi się już walczyć z hostingami. Nie pasuje taki układ? Nie zaglądaj.