Guciu
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 18 Galerie - 78
W Rupieciarni: Do poprawienia - 8
|
Czołem!
Po trzech miesiącach ukończyłem model, którego pewnie tak sam z siebie bym nie kleił. Kolega z pracy, mistrz mój, starszy kustosz obchodzi 60-te urodziny. Prezent myślę dostatecznie przyzwoity. Tematy marynistyczne są mu dobrze znane więc wpadłem na pomysł by był to jakiś hiszpański okręt, wahałem się między Pelayo, Infantą Marią Teresą i właśnie tytułowym. Kolumb wydał mi się najzgrabniejszy, a przy tym nie pozbawiony finezyjnych szczegółów konstrukcyjnych. Opracowanie modelu: Fernando Perez Yuste, choć szkoła projektowania powiedziałbym -iście polska :), w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dobrze przemyślany, dobrze spasowany projekt. Są drobne pomyłki z numeracją przy nadbudówkach, ale klejąc bez pośpiechu można się połapać. Mankamenty opisywał już Kolega Seba77 w swojej relacji z wersji 1:350 (kruca fuks, często zaglądałem do Jego relacji i wstyd mnie ogarnia bo z dużo mniejszym modelem radzi sobie lepiej niż ja z "dwusteką" :) ). Za największy mankament tego wydania uważam instrukcję. Opisu praktycznie nie ma. Dobra, nie będę hipokrytą, pewnie bym się specjalnie nie wczytywał, ale te rendery-dżendery to istny dramat. Tak ciemne, że niektórych części mimo numerków nie było widać! Po co udawać sami wiemy kogo jak to finalnie wychodzi jak wychodzi? Z resztą sami wiemy u kogo też nie są te rendery jakieś super czytelne... Co do mojego wykonania, model w zasadzie wykonany w standardzie. Dno potraktowałem "washem" z rozwodnionej akwareli w barwach raz jaśniejszych od koloru dna, raz ciemniejszych. Nie wiem jak to na zdjęciach to odbieracie, ale na żywo daje to ciekawy efekt, takiego osadu. Zawsze trochę mniej cukierkowo model wygląda. Olinowanie raczej skromne (bo i tak nie dało się z instrukcji rozszyfrować co i gdzie) za to dodałem wzdłuż relingów liny do mocowania tego baldachimu. Bulaje powycinałem, brzegi pomalowałem złotą pactrą a od wewnątrz folia. I powiem, że nie żałuję, że odpuściłem bulaje z drutu. W kość dały mi się, co widać :), nawiewniki i łodzie ratunkowe. Szczególnie z łodziami jakoś mnie siły opuściły i nie jestem zadowolony z ich wyglądu. Szczęśliwie, jak to w okrętach, takie rzeczy giną w tłumie. Na koniec ciekawostka, model jest w 95% klejony cyjanoakrylem w żelu :). Podsumowując, zabawa była przednia a model mogę z pełną odpowiedzialnością polecić.














A na ten produkt uważajcie, bo opis nie jest zgodny z wymiarami faktycznymi. Ten masywniejszy łańcuch to gotowiec, ten drobniejszy (o właściwych dla modelu wymiarach) zrobiłem sam z drutu mosiężnego. Nie wiem po kiego grzyba podają wymiar do dziesiątej milimetra a zamiast 2,2 mm mamy 3mm :]

Jedyny plus to jakaś satysfakcja, że się samemu zrobiło.
--
Post zmieniony (20-04-21 22:59)
|