stachooo
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 23 Galerie - 23
W Rupieciarni: Do poprawienia - 16
- 4
|
Dzisiejszy odcinek będzie bardzo obszerny. Klejenie przedniej części kadłuba tak mnie uskrzydliło, że z rozpędu niemal od razu zabrałem się za podwozie, które powstało bardzo szybko i sprawnie. Kleiło się je wybornie. Rozpędzony, pełny zapału i motywacji zabrałem się za silnik, a potem za układ wydechowy, a potem za śmigło...
Podwozie Kani, które to jak się dowiedziałem, zostało zaprojektowane przez drugiego z autorów - Piotra Siewierskiego. Konstrukcja nie jest skomplikowana, opiera się na sześciu drutach i dwóch kartonowych elementach. Dzięki wpustom umieszczonym we wręgach kadłuba całość jest stabilna i sztywna, nie było też problemów z uzyskaniem prawidłowej geometrii. Jedyną modyfikację jaką wprowadziłem to skrócenie części 68. Trochę się zagapiłem i nie zrozumiałem z instrukcją, przez co za późno zabrałem się za te elementy, jedynym wyjściem było ich uproszczenie.
Koła podwozia głównego wykonałem starą sprawdzoną metodą. Wartym uwagi jest kształtownik koła zamieszczony w wycinance. Idea prosta, a w swej prostocie genialna. Pytanie tylko dlaczego nie jest powszechnie stosowana? Kształtownik pokazuje dokładnie jaki profil powinna mieć opona, po przyłożeniu do wstępnie oszlifowanych krążków widać gdzie jeszcze trzeba doszlifować. Felgi składają się z wielu małych krążków różnej średnicy. Ich wycinanie to tylko wierzchołek góry lodowej, bo przy silniku czeka kolejnych 250 krążków.
Płozę ogonową tworzy w sumie kilkanaście elementów. Konstrukcja nie jest skomplikowana, a jedynie bardzo delikatna. Mimo poprawnego uformowania i usztywnienia klejem cyjanoakrylowym ma tendencję do uginania się pod ciężarem modelu. Na to już nic nie poradzę. Niestety w wyniku złej interpretacji rysunku montażowego wkleiłem płozę nie do końca poprawnie. Widoczny czarny element owinięty na drucie nad płozą powinien był się schować w osłonie pod kadłubem. Niestety rysunek montażowy oraz rozmiar otworu, w który wchodzi drut zasugerowały co innego. Mój błąd, że nie porównałem ze zdjęciem oryginału. Poprawić raczej się nie uda, bo dałem tam zacną ilośc kleju cyjanoakrylowego.
Po zakończeniu prac nad podwoziem przeszedłem do silnika. Ilość części w zestawie pozwala zbudować 6 cylindrów, silnik M 11 D ma ich na szczęście tylko 5. Na szczęście, bo jakby było ich więcej to nie wiem czy bym się za niego brał w zaproponowanej przez autorów formie. Niestety wycinanka oferuje tylko opcję z krążkami. Biorąc pod uwagę to, że wiele elementów jest zdublowanych, bądź autorzy pozostawiają możliwość wyboru opcji łatwiejszej i trudniejszej dziwi fakt, że nie ma opcji wykonania cylindrów w formie zwijanych wałków. Te 5 dodatkowych zwijek z pewnością zmieściłyby się w zeszycie. Jak dla mnie, opcja wycinania krążków to nieco masochistyczna zabawa, ale i wyzwanie, które podejmuję. Dla wielu może być to jednak czynnik odstraszający od tego modelu. Na jeden cylinder przypada jeśli się nie mylę 43 krążki, co razem daje 215 sztuk, średnice i kształty są różne. Postanowiłem, że nie będę retuszował tych elementów na bieżąco, przed sklejeniem, bo to wyciągnęło by budowę w nieskończoność. Po sklejeniu wszystkich krążków potraktuję je aerografem, a następnie dokleję resztę oprzyrządowania.
Sklejenie samych cylindrów nie było bardzo trudnym zadaniem. Trzeba było uważać na to, żeby nie zgubić geometrii (przyznaję, że w kilku miejscach pojedyńcze krążki zeszły mi z osi). Poza tym była to stasznie monotonna czynność.
Po sklejeniu i pomalowaniu aerografem cylindrów nadeszła pora na udekorowanie ich oprzyrządowaniem takim jak sprężyny zaworów, osłony popychaczy zaworów, laski popychaczy zaworów, mocowania kolektorów wylotowych... Stopień zdetalizowania tego silnika graniczy z szaleństwem. Same osłony popychaczy zaworów (dwa warianty, jeden dla górnego cylindra, cztery dla pozostałych) to kolejne kilkanaście elementów. Przyznaję, że w ich przypadku wybrałem drogę na skróty, bo nie zrozumiałem wizji autorów. Kompletnie nieczytelne było dla mnie rozrysowanie elementów, z któych należało zwinąć ruloniki (pierwsze zdjęcie poniżej, te zaznaczone na zielono). W efekcie tego nieporozumienia osłony popychaczy zaworów stoją o 1 mm za wysoko, co wyszło na jaw po konsultacji problemu z Wojtkiem. Niestety było już za późno na poprawkę. W ożebrowaniu cylindrów znajdują się zagłębienia z których wystają świece (szablon N2), natomiast w części okapotowania silnika 78 znajdują się otwory, przez które przechodziły przewody zapłonowe, które wypatrzyłem na zdjęciach oryginału. Co prawda projekt nie przewiduje tych przewodów, ale autorzy pozostawili modelarzowi otwartą furtkę do ich wykonania. Pozostało mi tylko z tej furtki skorzystać, a jako materiał do wykonania owych przewodów posłużył mi mój wierny towarzysz - drut cynowy 0,2 mm.
Do zakończenia prac nad silnikiem pozostał układ wydechowy. Silnik M-11D jest pod tym względem okropnie wredny. Kleiłem już kiedyś tę jednostkę napędową przy okazji klejenia PO-2 z Kartonowej Kolekcji i pamiętam, że też kląłem przy wydechu. Zwłaszcza ta wygięta po łuku rura jest cudowna. Wykonałem ją z drutu miedzianego o średnicy 1,4 mm. Właściwie to wykonałem ich kilka zanim udało mi się uzyskać odpowiedni kształt. Sam wydech łukowatej rury uplastyczniłem klejem introligartorskim. Gotowe elementy druciane oraz tę specyficzną rurę wraz z wydechem pomalowałem aerografem. Nie mogłem się też dogadać z dolnymi rurami. Te wykonane są z kartonu, ale ich sklejenie przysporzyło mi niespodziewanie sporo trudności. Nie potrafiłem dobrze dopasować końcówek wydechu. Wydaje mi się, że ich średnica jest za duża, robiłem je cztery razy (wykorzystałem też te z zapasowego egzemplarza) i zawsze je skracałem. Z tym, że potem się zorientowałem, że źle je wklejam (tu znowu nieporozumienie z instrukcją), więc ostatecznie nie wiem czy była potrzeba je skracać. Pozostaje jeszcze opisać ostatni kolektor wydechowy, samotnego jeźdźca czyli wydech z prawego górnego cylindru. Postanowiłem zastąpić druciany szablon R2 częścią wykonaną z kartonu. Skleiłem ze sobą dwie rurki sklejone ze sobą tak jak pokazuje to szablon. Pomalowałem to aerografem i dokleiłem do cylindra.
Powyżej napisałem, że detalizacja tego silnika to szaleństwo. Myślę jednak, że autorzy mogą to odebrać jako komplement. Efekt końcowy rekompensuje trud włożony w wykonanie tej makiety. Ostatnim tematem na dziś jest kołpak wraz ze śmigłem, również autorstwa Piotrka. Listkowy kołpak śmigła jest wymagający, ale także rewelacyjnie rozrysowany. Formowałem go oczywiście przy użyciu metalowych kulek, gumki i dużej ilości kleju wodnego BCG oraz wody. Zastosowane przeze mnie techniki w połączeniu z listkami, które prawie same układały się w odpowiedni kształt zaowocowało efektem, z którego jestem bardzo zadowolony. Przy okazji zebrałem sporo materiału zdjęciowo/filmowego, który posłuży w przyszłości jako materiał poglądowy.
Wartym uwagi jest zastosowanie wzorników dla łopat śmigieł. Podobnie jak kształtownik opony, jest to innowacyjne rozwiązanie, z którym do tej pory się nie spotkałem. Wiem, że się powtarzam, ale to jest proste i genialne w tej prostocie. Dzięki złożeniu dwóch prostych konstrukcji z odpowiednio wyprofilowanych wręg otrzymujemy wzorniki pozwalające dokładnie uformować przednie i tylne poszycie łopaty śmigła.
Połączenie zespołu śmigła w całość jest nieco karkołomne. Projekt zakłada rozcięcie sklejonego kołpaka w dwóch miejscach tak aby móc go nałożyć na szkielet z wklejonymi już do niego łopatami. Próbowałem to zrobić bez rozcinania kołpaka wsuwając łopaty w kołpak już połączony ze szkieletem. Niestety stwierdzam, że ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie jest ani łatwe, ani dobre. Trochę się przy tym napociłem, bo łopaty pasują w otwory w kołpaku bardzo ciasno.
To już wszystko na dziś. Do końca budowy zostały już tylko skrzydła. I wszyscy dobrze o tym wiemy, że słowo "tylko" ma tutaj bardzo ironiczny wydźwięk. Po zbudowaniu tego wszystkiego, co Wam dziś pokazałem jestem bardzo zmotywowany i pełen optymizmu. Mam nadzieję, że drugie podejście do skrzydeł zakończy się sukcesem. Do następnego!
--
Pozdrawiam, Stachu
Samoloty z kartonu - mój blog modelarski
Samoloty z kartonu - Facebook
Caponowanie to jest dodawanie elementu baśniowego do modelarstwa.
|