ceva
Na Forum: Relacje w toku - 7 Relacje z galerią - 4 Galerie - 20
W Rupieciarni: Do poprawienia - 28
- 4
|
Kolejny model jaki trafił na matę i następnie po skończeniu w ostatnich godzinach starego roku, został sfotografowany, to PZL I-22 Iryda POLISH MILITARY JET TRAINER AIRCRAFT PRECISE PAPER MODEL* wydany przez ANGRAF MODEL NO.139* w 1:33 SCALE* i choć nie mierzyłem, to zapewne ma LENGHT 40 CM *, a zaprojektował go znany już z innych modeli tego wydawnictwa Marcin Straszewski.
Druk praktycznie bez przesunięć i praktycznie bez znaczących przebarwień. Sama jakość farby drukarskiej/tonera/tuszu (niepotrzebne skreślić) już budzi zdecydowanie negatywne odczucia. Mimo zacaponowania, druk ścierał się przy odrobinie wilgoci (próba usunięcia BCG) i częściowo znikał wraz z klejem z taśmy maskującej Tamiya.
Na fali relaksacyjnej euforii po Su -11, Iryda okazała się kubłem dość chłodnej wody głównie za sprawą rozwiązań konstrukcyjnych zastosowanych w modelu. Wszystko zasadniczo pasuje, bryła odwzorowana doskonale, detal wyważony, ale sklejanie tego modelu mógłbym przyrównać do poruszania się z zasłoniętymi oczami po własnym mieszkaniu, niby wszystko znasz i wiesz, a i tak co chwilę w coś przypieprzysz. Przeżyłem trzy kryzysy, nawet przez myśl przeleciał zamiar manewru, a na koniec budowy takie mnie dopadło znużenie pracą nad nim ( i znowu myśl o o manewrze), że po prostu chciałem go już skończyć i wręcz się do tego zmuszałem co wyraźnie widać (a nie nie widać wszystkiego;-) na załączonych zdjęciach, na nich model wygląda ZDECYDOWANIE lepiej niż w rzeczywistości, a naprawdę jest wymęczony jak długopis Adriana...
Pierwszy kryzys na samym początku spowodowany został spostrzeżeniem braku JAKICHKOLWIEK znaczników osi symetrii na elementach szkieletu centralnej części kadłuba od której zaczyna się budowa modelu, chyba że za punkty orientacyjne uznać kształt zagięć poszycia, jak tak to są. Punkty pojawiają się też wraz z wyklejaniem wnętrza kabiny, ale nie na wiele to się przydaje. Starałem się znaleźć te punkty na wręgach i je zaznaczyć, ale jak pokazała rzeczywistość było to nieudane i zarówno wyklejki wnętrza kabiny jak i poszycie pierwszego segmentu nie ułożyło się tak jak powinno i nastąpiło skręcenie poszycia co widać na zdjęciu. Odrobinę to zniwelowałem kolejnymi segmentami, ale ciągnęło się to do końca budowy. Meczące (w moi odczuciu) było sklejanie wlotów i wylotów powietrza (znowu bez orientacji położenia wręga-poszycie), tradycyjnie z za małymi siatkami wnętrz wlotów i wylotów z silnika. Skrzydła, stateczniki przy tym to prawie relaks. Końcówki skrzydeł mają moim zdaniem źle rozrysowane siatki, a konkretnie krawędzie styku górnego i dolnego poszycia końcówki, uniemożliwiające uzyskanie zaokrąglonego obrysu końcówki skrzydła, nie wiem też w jakim celu linie rozcięć na tych końcówkach są takie bezsensownie długie i wykraczają znacznie poza klin rozcięcia.
Kryzys drugi, owiewka. Raz że postanowiłem ją sam wytłoczyć, bo to co oferuje wydawca niestety jakościowo mi nie podchodzi, dwa pasowanie i przyklejanie. Nie że coś tu zupełnie nie pasuje, pasuje ale albo było to następstwo utraty symetrii i moich prób jej odzyskania, albo tylna krawędź ramy owiewki jest nieco za długa. Rama wewnętrzna (pomiędzy kabinami) do ramy pasuje, ale całość do kokpitu już nie bardzo, jakby w projekcie nie uwzględniono grubości szkła itp. Na sucho owiewka w końcu pasowała, a przy klejeniu wyszło jak wyszło. Bez obniżenia położenia cz.247 na zagłówku tylnego fotela zamknięcie owiewki kabiny jest nie możliwe. Brakuje jednego kompletu części 224-225.
Sklejenie elementów podwozia zgodnie z założeniami autora I "rysunkami" montażowymi było ponad moje umiejętności. Pociąłem i przerobiłem po swojemu.
Kryzys trzeci i jednocześnie kuriozum tego modelu. Klapy podwozia którymi trzeba zamknąć bezsensownie w projekcie otwarte przez autora luki podwozia.
Teoretycznie wszytko cacy i pasuje, ale tylko teoretycznie. Wklejenie klap tak żeby uzyskać gładką powierzchnię modelu (jak to w samolocie odrzutowym) przerosło moje umiejętności. Po jaki walec projektować PUSTE wnęki podwozia głównego i męczyć się z oklejeniem szkieletu poszatkowanym poszyciem kadłuba tylko po to żeby je z mizernym ( w moim przypadku) skutkiem zamykać. To samo dotyczy też wnęki podwozia przedniego, którego pokrywy cz.179 są w dodatku o połowę za wąskie. "Rysunek" montażowy podwozia przedniego wprowadza w błąd w kwestii jego posadowienia. Części są zaprojektowane prawidłowo, ale w związku z błędnymi "rysunkami" nie potrzebnie to przerabiałem. Błędna jest też sugestia otwartych wszystkich klap podwozia przedniego.
Podwieszeń brak, bo nie spotkałem się z żadnym zdjęciem które by ten stan potwierdzało, być może za słabo szukałem.
Wydaje mi się, że wystarczy już tych "goszkich rzaluff" bo mógłbym tak jeszcze długo, zdjęcia poniżej...
* informacje zaczerpnięte z okładki ;-)
--
Sterczące kolce Pondijusa, ostre grzebienie Daktyloskopei, Trygla i latający Wieprzoryb
są niczym wobec Bestii która nas gnębi...
Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę.
GUZZISTI & LANCISTI
|