Airman
|
A ja myślę, że w modelach papierowych powinno się utrzymywać pewne optimum w skomplikowaniu modelu. Im bardziej skomplikowany model tym droższy (więcej pracy przy projektowaniu, więcej części, więcej kartonu, więcej farby itd.). Ale czy potrzebne są detalizacje które po zbudowaniu modelu są nie widoczne lub bardzo mało widoczne? Albo taka szczegółowa detalizacja, że kokpit samolotu jest taki jak rzeczywisty? Myślę, że większość modelarzy raczej celuje w prostsze modele (ale nie za proste, żeby jednak model był efektowny), a przy okazji te modele są tańsze. I można by sprzedać z większym nakładem. Ta garstka mistrzów modelarstwa co budują bardzo szczegółowo, nawet jak tych detali później nie widać, radzą sobie sami dodając detale wykonane samemu. Dla mnie takie optimum było parę lat temu np. Bf-109 F Trop Joachima Marseilla, czy Spitfire Mk Vb Jana Zumbacha. Modele wyglądające efektownie po sklejeniu (w standardzie), a niezbyt skomplikowane, czyli tańsze w produkcji i tańsze dla klienta. A mistrzowie i tak potrafili sami je sobie „podkręcić” jak mieli ochotę. Później nastąpił okres powolnego wzrostu detalizacji i skomplikowania modeli kosztem wzrostu ceny, myślę że oba czynniki nieporządane przez większość modelarzy. I tu się zaczęły problemy wydawnictwa AH. Bo modele stawały się zbyt zdetalizowane (trudne i wymagające poświęcenia więcej czasu, z którym w dzisiejszych czasach trudniej niż za „komuny”) no i droższe. Wynik mniej chętnych by kupić i mniejsze dochody wydawnictwa. Jak mogę coś podpowiedzieć to myślę, że wydawnictwo powinno bardziej celować w różnorodność modeli w wyżej wymienionym optymalnym standardzie (np. Dewointine D520 Wacława Króla, Bf-109 G Hartmanna w zimowym malowaniu, Ławoczkiny, Iliuszyny itd.) niż „podkręcać” coraz bardziej modele razem z ceną, czyniąc produkt mniej atrakcyjny dla klienta. To pisałem ja - fan wydawnictwa AH.
|
|