w_kowalik
Na Forum: Relacje w toku - 2 Galerie - 11
W Rupieciarni: Do poprawienia - 1
|
Ładna retoryka. Wszak wszystkie drednoty można tak nazwać. Prędkość floty liniowej tamtych czasów 20-21 w , która jak pokazała Bitwa Jutlandzka i tak nie była realnie osiągalna w bitwie o czym obydwaj dobrze wiecie. A wobec faktu fleet in being rzecz i tak jest bez znaczenia. Szybkie pancerniki to już nie flota liniowa i inna para kaloszy.
Dla mnie przekonujący jest argument ewolucyjny. US Navy planowo budowała coraz bardziej zaawansowane koncepcyjnie i technicznie pancerniki nie zaliczając przy tym ewidentnych wpadek, jak to miało miejsce w (upadającej) Royal Navy, która już w połowie wyścigu przegrywała w jakości swoich ciężkich okrętów z Niemcami (zdając sobie z tego sprawę), popisując się przy tym różnymi dziwadłami w typie późniejszych "cudownych broni", jak np. krążowniki liniowe, czy nieudany typ "Rodney". Technicznie oddali pierwszeństwo już gdzieś w 1914 roku. A żałosne błędy popełnione nawet przy projektowaniu "King G V" , wraz z marnymi możliwościami przemysłu np. brakiem płyt pancernych w kraju (sic!), tylko to potwierdzają.
Najlepsza konstrukcja brytyjska, czyli typ QE nie da się porównać z Wielką Piątką. Realnie osiągał max 23 w. po przeciążeniu maszyn (na próbach nieco więcej w zależności od jednostki !), więc nie był szybkim pancernikiem a jedynie kroczkiem w jego kierunku (typ Rodney był już dreptaniem w miejscu). TDS stanowiła raptem jedna gródź, co było owszem przyjętym wtedy standardem ale na jego tle warstwowy system amerykański był ulranowoczesny (czego RN nie osiągnęła nawet na swoim ostatnim pancerniku - Vanguardzie). Artyleria bardzo dobra ale system opancerzenia archaiczny, całkiem niedostosowany do pojedynków na odległość z 23 km, jeśli już mówić o tym słynnym, pojedynczym (!) trafieniu spod Stilo. Konstrukcja przeciętna, warunki bytowe trudne. Wg samych Brytyjczyków kiepska manewrowość i dzielność morska (mokra żegluga), ciągłe zadymianie pomostów, uciążliwe przeciągi, drgania rufy przy zwrotach wymagające specjalnej procedury użycia steru i maszyn (!) ale przynajmniej nie było autodestrukcji przy prowadzeniu ognia. Niemniej okręt po kilku latach od wodowania nadawał się do głębokiej modernizacji (w tym obrony podwodnej na gwałt), standard bliski japońskiemu (chociaż ci byli mistrzami w modernizacjach okrętów dopiero co zwodowanych).
O czym tu mówić?
Post zmieniony (30-09-15 12:48)
|