KlejusKartonikus
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 2 Galerie - 4
|
Po dosyć długiej nieobecności postanowiłem "wyskoczyć" z czymś nowym. Niestety będzie zupełnie odwrotnie a właściwie pośrodku. Mianowicie odkurzyłem zaczęty kilka lat temu i pozostawiony model żaglowca fregaty La Belle Poule.
Pierwsze zdjęcia z budowy szkieletu odnalazłem specjalnie na potrzeby tej relacji, pochodzą z czerwca 2006 roku:
A to już sytuacja z roku 2009 :
Jeszcze na tym etapie model miał być budowany w standardzie. Niestety ;) jakiś czas temu przeglądając forum Konradusa wpadłem na link do strony, gdzie żaglowce "tłucze" koleżanka ze Słowacji Doris. Muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem przeglądając recję z budowy jej HMS Victory. Niedawno więc postanowiłem ruszyć z robotą przy tytułowej fregacie- skoro kawał kadłuba był już zaawansany. Może nie będzie to wybitne dzieło, gdyż jest to mój pierwszy żaglowiec (nie licząc jakiegoś Małego Modelarza kiedyś bardzo dawno temu) ale spróbuję poznać i przećwiczyć różne nowe dla mnie techniki. Zresztą samo zacne wydawnictwo Shipyard sugeruje, że modele ich są niejako materiałem wyjściowym do waloryzacji we włanym zakresie. Przy czym głównym tworzywem na kadłub pozostanie dla mnie karton.
No i po tym krótkim wstępie przechodzę bliżej dnia dzisiejszego.
na pierwszy ogień poszły armaty i lawety.
Najpierw wytoczyłem po jednym dziale każdego kalibru z metalu. Następnie zrobiłem wg nich formy z silikonu i same działa zostały odlane z gipsu dentystycznego (ale równie dobrze może być każdy inny rodzaj - sprawdzałem)
następnie dla odprężenia po żmudnej robocie wykonałem kilka skrzynio-nadbudówek ;)
Dosyć ciekawym problemem do rozwiązania okazały się gretingi. Wykonałem kilka różnych próbnych wersji:
Ostatecznie nie poszedłem jednak na łatwiznę i zrobiłem je z takich oto poniższych wycinanych ręcznie elementów:
Zostały one wykonane z kartonu o takim jasno brązowym kolorze, trzy sklejone warstwy dały mi grubość 0,7mm co było dokładnie tym co trzeba.
Zresztą większość elementów przedrukowuję na karton w odpowiednim kolorze (odpada często na przykład kwestia retuszu krawędzi) głównie różnych odcieni brązu co daje dosyć dobry efekt drewna, może nawet niegorszy niż uzyskany z prawdziwych listewek.
Kadłub został oklejony paskami kartonu w odpowiednim kolorze (czarny i żółty), i pomalowany. Niestety nie mam zdjęć z tego etapu produkcji.
Kolejny poważny problem natury technicznej jaki pojawił się w trakcie budowy to sprawa miedzianych okuć kadłuba poniżej linii wodnej.
Rozwiązałem to w następujący sposób:
1. Zaprojektowałem i wyciąłem odpowiednie prostokąty imitujące okucia z cienkiego papieru (zwykły papier do drukarki).
2. Pokryłem całość dna folią miedzianą (tzw szlagmetal do pozłacania czyli tutaj do pomiedziowania), dwie takie warstwy dały mi elegancką miedzianą powłokę zachowującą idealne oddanie detali czyli płytek.
Tu pojawił się pewien problem... mianowicie powłoka miedziana błyszczała się jakby okręt właśnie wypłyną z salonu;) po wodowaniu. Wyglądało to może i ładnie ale do bojowej fregaty moim zdaniem nie pasowało zupełnie. Dlatego przeprowadziłem operację patynowania miedzi. Otóż wykomałem słaby roztwór 2-3% kwasu azotowego i siarkowego, zamoczyłem w nim wacik i przetarłem tym całe miedziane dno (dwa zamocznia wacika na jedną stronę okrętu - nie więcej) następnie przemyłem powierzchnię wilgotną, bardzo miękką szmatką i mamy taki oto efekt:
Patyna na miedzi jest dzięki temu zupełnie najprawdziwsza.
Zbliżenie :
O dalszych postępach prac będę informował na bieżąco ;), ale nie mogę zagwarantować, że w którymś momecie model nie trafi na półkę na kolejny rok lub dwa - ale z pewnością jeszcze nie teraz :).
|