Mariaszek
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 12 Galerie - 4
|
Witam wszystkich oglądaczy !
Dziś mało spektakularny odcinek, który zapewne nawet najbardziej wytrwałym odbierze ochotę na dalsze śledzenie losów tej prawie relacji. Ale jak się powiedziało A to trzeba tez powiedzieć B, a kto wie czy również nie C.
Doszliśmy do etapu diablo nudnego, który co gorsza musi zostać zrealizowany.
Samo wieszanie rei i prowadzenie olinowania jest nawet ciekawe i szybkie. Kiedy dochodzi do obkładania kołkownic jest już znacznie nudniej i dłużej. Stąd roboty, dłubania i odpadów dużo, a efekty? Cóż – takie tam drobiażdżki.
Na początek – kończymy walkę z wyblinkami. Skala modelu (1:96) pozwala na wiązanie wyblinek. Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie szukał prostszego rozwiązania:). Trochę mi skądinąd głupio, bo na ogół większość z Was dodaje coś od siebie, wzbogaca i ogólnie komplikuje. Świetnie się na to patrzy i podziwiam takie prace, mając nadzieję, że kiedyś będę więcej czasu i umiejętności, by tak walczyć. Na razie wolę/muszę pewne elementy upraszczać, aby móc w ogóle skończyć model. Stąd kombinowanie przy wyblinkach. I do nich wracając - skoro nie wiązanie, to może naklejanie? To niestety jest już zbyt duże uproszczenie, a przy tym – nieefektowne. Zatem trzeba znaleźć coś pośrodku, ale co?
Odpowiedź znalazłem swego czasu na forum kogi (zobaczyłem ją w jednej z relacji Romeksa) i obiecałem sobie, że przy następnym modelu, a miał nim być właśnie Lex, wypróbuję ową metodę. Tak też się stało. Wpierając się poniższym pismem obrazkowym dodam tylko, że po „przeszyciu” want linką, wzmacniamy łączenie klejem, odcinamy niepotrzebne końcówki skalpelem i pudrujemy końcówkom nosek, czyli czarną farbką pokrywamy miejsca łączeń.
Jak widać na zdjęciach popełniłem błąd, o którym już pisałem wcześniej – linki na wanty są zbyt cienkie – gdyby były grubsze, łatwiej byłoby prowadzić przez nie igłę z nitką (niby oczywiste, ale przed zamontowaniem want na to nie wpadłem:) - stąd było trochę przygód). Podsumowując – do efektu nie jestem przekonany do końca – sama metoda wydaje się ok., ale nad jej realizacją muszę jeszcze na pewno popracować.
Teraz buchty. Różne są sposoby wykonywania tego elementu – różne też testowałem, po czym wróciłem do swojego starego, w którym moje paluchy sprawdzają się najsprawniej. Prezentacja ponownie w piśmie obrazkowym:
Stosuję jasną linkę, chyba nawet trochę za jasną, zatem barwię ją jeszcze delikatnie tymi samymi specyfikami, których użyłem do budowy kadłuba. Staram się to robić delikatnie, stąd efekt pewnie słabo niezauważalny na zdjęciach. Zapewne do poprawki. Mam nadzieję, że po ukończeniu całości, cały model będzie w jednej kolorystycznej tonacji (choć w różnych odcieniach). Czy tak się uda, to zobaczymy po zakończeniu całości.
Na koniec jedno starsze zdjęcie, uczynione wieczorem. Może nie za dobre technicznie, ale zawsze to ujęcie modeliku w innym świetle;).
Pozdrawiam
Mariaszek
|