Syzyf
Na Forum: Relacje w toku - 4
- 1
|
Niedawno zdecydowałem się kupić kompresor do aerografu. Padło na typ AS18. Jego konstrukcja jest bardzo podobna do MA-2000/3000 firmy Marbit. Wybrałem ten, ponieważ wydaje mi się, że pojawił się on na rynku dużo wcześniej niż produkt Marbitu. Słyszałem też o nim pozytywne opinie.
Kupiłem go wysyłkowo w tej firmie.
Postanowiłem napisać o nim kilka słów i o moich z nim zmaganiach, bo może komuś się przyda.
W pudełku otrzymałem kompresor oraz instrukcję obsługi po angielsku. Nie było węża powietrznego do podłączenia aerografu, ale o tym wiedziałem przed zakupem. Mylnie założyłem, że bez problemu zrobię sobie go sam, na bazie dostępnych w każdym sklepie złączek.
Na początek budowa kompresora:
Jest to kompresor tłokowy, bezolejowy. Jego zasada działania jest prosta i wyjaśniłem ją na tym ładnym :lol: obrazku:
Nie odmówiłem sobie przyjemności zajrzenia pod klapkę zasłaniającą przestrzeń pod tłokiem:
Tak więc smarowania tłoka nie ma. Widać jakiś biały pierścień uszczelniający - mam nadzieję, że w razie zużycia będzie go można kiedyś wymienić.
Kompresor jest gotowy do pracy, trzeba go tylko włączyć i już dmucha.
Nie jest zbyt głośny. Przypomina nieco głośniejszą lodówkę. Myślę, że zamknąwszy się w pokoju można by go używać nawet w nocy, bez budzenia domowników. Jak dla mnie poziom hałasu jest do zaakceptowania. Słyszałem głośniejsze czajniki elektryczne do gotowania wody.
Cała obsługa sprowadza się do ustawiania ciśnienia powietrza. I tu jest lekki zgryz...
Duże kompresory mają tzw. zbiornik wyrównawczy do którego tłoczą powietrze. Gdy natłoczą - zazwyczaj z zapasem - wyłączają się i czekają aż ciśnienie spadnie poniżej ustalonego poziomu.
Wtedy znowu się włączają i pompują do ustalonego ciśnienia.
Ten kompresor także posiada taką automatykę. W cylindrze jest zamontowany czujnik ciśnienia, który steruje pracą silnika. Po włączeniu silnik pracuje tak długo, aż na wylocie powietrza ciśnienie osiągnie 4 bary. Wówczas silnik się wyłącza do momentu spadku ciśnienia poniżej 2,8 bara.
I to wszystko bardzie ładnie działa. Sęk w tym, że nie ma tutaj zbiornika wyrównawczego.
Wg instrukcji jego rolę ma pełnić filtr powietrza połączony z regulatorem ciśnienia. Jest to jednak dość specyficzna regulacja. Polega ona na tym, że nadmiar powietrza jest po prostu wypuszczany... w powietrze.
Teoretycznie ma działać to tak: podłączamy aerograf, zapuszczamy silnik i patrząc na manometr kręcimy śrubą regulatora ustawiając ciśnienie. Wszystko jest stabilne do czasu włączenia aero, bo to przecież dodatkowe ujście powietrza. Zatem ciśnienie spada. Spadek ten zależy od ustawień aero - im większy apetyt na powietrze tym spadek większy. Było 2 bary a robi się 1,3. To powoduje też brzydki efekt plunięcia większą ilością farby po naciśnięciu przycisku. Lepiej więc na początku skierować dyszę poza model. Potem jest w miarę stabilnie, choć także zależy to od ustawienia dyszy powietrznej aerografu. Ale nie jest źle: nawet przy maksymalnym przedmuchu ciśnienie nie spada poniżej 1,2 bara a to wystarczy. Takim strumieniem można pomalować choćby rower.
Brak zbiornika wyrównawczego powoduje też drugi efekt: niepotrzebne grzanie się kompresora. Skoro regulacja ciśnienia polega na popuszczaniu powietrza, to nigdy nie osiągnie ono 4 barów, przy których silnik się wyłącza. Jak długo malujesz, tak długo działa. Na szczęście nie grzeje się aż tak mocno i mój po 20 minutach pracy był lekko ciepły.
Tak więc moim zdaniem konieczne jest dołączenie jakiegoś zbiornika, który będzie pełnił funkcję buforującą i minimalizował skoki ciśnienia przy zaczynaniu malowania. Wypróbowałem 2 puste pojemniki (2x400ml) po sprężonym powietrzu. Podłączone za wylotem powietrza całkiem skutecznie minimalizowały zmiany ciśnienia - spadało znacznie wolniej. Niestety w takim układzie kompresor musi także pracować cały czas.
Ideałem byłby zbiornik 1-2 litry z osobnym regulatorem ciśnienia. Wówczas kompresor mógłby działać w najlepszym dla siebie trybie, czyli pompować do 4 barów i czekać na spadek do 2,8 bara.
Oczywiście można takie coś zrobić, tyle że ... po to kupiłem kompresor fabryczny, żeby prawie nic przy nim już nie robić ;-)
Tak to wszystko wygląda. Zatem pod względem funkcjonalnym, dobrze zrobiony samorobny kompresor, posiadający zbiornik wyrównawczy, regulator ciśnienia i automatykę załączania sprężarki będzie lepszy (i cichszy).
Coś za coś: chcesz mieć gotowe, to trzeba liczyć się z ograniczeniami :razz:
Mnie się podoba: jest mały, w miarę cichy i na moje potrzeby w zupełności wystarczy.
Co oczywiście nie znaczy, że mam zamiar pozbyć się z piwnicy, pozyskanego ze szrotu starego agregatu lodówkowego :)))
Post zmieniony (01-06-09 08:57)
|