MacGregor
Na Forum: Galerie - 1
W Rupieciarni: Do poprawienia - 1
|
Ryszard masz rację.
Jednak... Ludzie książki czytają nadal, choć na pewno w mniejszym stopniu, niż 20-30 lat temu. Martwi mnie głównie to, że poziom tego, co ludzie tzw. "czytający" czytają dziś jest po prostu coraz niższy! Dziś przecież pisać może każdy, publikować także. Nie jest istotne wykształcenie, ale to, czy napisane przez kogokolwiek "czytadło" sprzeda się w jak największym nakładzie.
Przykładem niech będzie popularna w ostatnich latach "pisarka" ukrywająca się pod pseudonimem Tanya Valko. Napisała słabą i naprawdę marną z punktu widzenia literackiego "powieść" o naszej młodej rodaczce, która wyszła za mąż za Araba i o tym co z tego wynikło. Historia dość egzotyczna, jak dla szarego czytelnika, a raczej czytelniczki z naszego kraju, napisana bardzo słabiutkim językiem polskim. Czasami ma się wrażenie, że autorka pochłonięta wymyślonymi przez siebie historiami zupełnie zapominała o regułach i zasadach sprawnego i przede wszystkim poprawnego pod względem językowym warsztatu literackiego. Co z tego, kiedy książka sprzedała się w takiej ilości egzemplarzy, że momentalnie okrzyknięta została bestsellerem! No bo dziś książka staje się bestsellerem nie dlatego, że jest znakomita pod każdym względem, tylko z tego powodu, że udało się sprzedać ileś tam tysięcy egzemplarzy! No i co? No i nic poza tym, że "pisarka" Tanya Valko, poczuwszy napływ gotówki z najmniej zapewne spodziewanego źródła, szybciutko stworzyła dalszy ciąg przygód, potem jeszcze dalszy i jeszcze... Każdy gorszy od poprzedniego. Ale wszystkie to bestsellery!
Skoro powstają takie powieści, jak wymieniona powyżej, na tak słabym poziomie i skoro większość gorliwych czytelników to czyta, to nic dziwnego, że poprzez czytanie mało kto dziś ma szansę się rozwijać.
Przykra sprawa jest jeszcze także w przypadku tłumaczeń książek z języków obcych. Czasem robią to tłumacze, którzy chyba posługują się google translatorem, bo inaczej wytłumaczyć się nie da zdumiewających i karkołomnych językowych potworków... Czytam ostatnio czterotomowe dzieło Roberta Massiego "Stalowe Fortece" wyd. Finna. Tłumaczenie jest tak fatalne, iż ma się ochotę rzucić tę książę do pieca! Albo nauczyć angielskiego jak najszybciej i przeczytać to w oryginale, bo sama książka jest znakomita.
Ale są też doskonałe tłumaczenia i znakomite powieści. Po przeczytaniu powieści "Wyznaję" katalońskiego pisarza Jaume Cabre uwierzyłem, że można w zalewie bylejakości i książek o niczym znaleźć czasami prawdziwą perłę.
--
MacGregor
|