KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 75 z 121Strony:  <=  <-  73  74  75  76  77  ->  => 
09-10-14 09:09  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Kolejna piekna w swym tragizmie opowiesc.

--
pozdrawiam Kuba

 
09-10-14 10:53  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Mimo upływu lat, wymowa ostatnich zdań z pomnika wydaje się być wciąż aktualna.

 
10-10-14 07:56  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 243

ZDERZENIE W KANALE ANGIELSKIM

W Kanale Angielskim jako że mowa będzie o dwóch brytyjskich statkach, w związku z czym francuska nazwa La Manche nie byłaby tutaj comme il faut…

W roku 1877 stalowy żaglowiec „Avalanche” miał zaledwie trzy lata. Dziesiątego września tegoż roku statek wiozący 63 pasażerów oraz 34 członków załogi pod dowództwem kapitana Williamsa wyszedł z Londynu, rozpoczynając swoją bardzo długa podróż do Nowej Zelandii. Tylko część spośród pasażerów wypłynęła z Anglii w charakterze emigrantów; zdecydowana większość to byli mieszkańcy Nowej Zelandii brytyjskiego pochodzenia powracający do swej ojczyzny po odwiedzeniu rodzin – lub po zrobieniu lepszych czy gorszych interesów. Teraz czekała ich kilkumiesięczna podróż przez dwa oceany.

„Avalanche”


Tego samego dnia wyruszył z Anglii w dużo krótszą podróż do Nowego Jorku o rok starszy i trochę większy drewniany żaglowiec „Forest”. Statek szedł pod balastem, a na jego pokładzie znajdowało się jedynie 22 marynarzy.

Wtorek 11 września nie przyniósł ładnej pogody na Kanale. Wiał silny południowo-zachodni wiatr, morze było wzburzone, a widoczność kiepska. Oba statki szły pod pełnymi żaglami wzdłuż Kanału, znajdując się wieczorem na południowy wschód od Portsmouth, w zasięgu świateł latarniowca „Shambles”.

Oba statki znalazły się w bezpośrednim sąsiedztwie. Na „Avalanche” ujrzano czerwone (lewoburtowe) światło gdy statek szedł na prawym halsie. „Avalanche” powinien ustąpić drogi, ale Williams nie zmienił kursu ani o stopień. Na „Foreście” z kolei kapitan Ephraim Lockhart zobaczył niebezpiecznie blisko zielone światło drugiego statku i od razu na wszelki wypadek zmienił kurs nie wiedząc że z opóźnieniem, ale jednak, na „Avalanche” także w końcu w desperackim manewrze przestawiono ster. Gdybyż albo Williams albo Lockhart nie zmienili kursu… zmienili jednak obaj i teraz miało się to okrutnie zemścić.

Podniesiony wysoko z racji pustych ładowni dziób „Foresta” uderzył w lewą burtę „Avalanche” rozrywając następnie aż do rufy poszycie nieszczęsnego statku. Na pokład „Foresta” przeskoczyli (!) z „Avalanche” znajdujący się akurat na pokładzie trzeci oficer Sherrington oraz dwaj marynarze. Oprócz nich zagładę swego statku przeżył jeszcze cieśla Jamieson, który zdążył wyskoczyć do wody.

Burta „Avalanche” była rozpruta tak dokładnie, że statek zatonął już po kilku minutach! „Forrest” jednakże również nie wyszedł z kolizji jedynie z uszkodzonym dziobem. Wewnątrz kadłuba zaczęło przybywać coraz więcej wody i wytężona praca pomp nie mogła nic na to poradzić. Po kilkudziesięciu minutach beznadziejnej walki o utrzymanie się na powierzchni morza, Lockhart wydał gorzki rozkaz opuszczenia statku. Opuszczono na wodę trzy szalupy, to właśnie jedna z nich znalazła w wodzie Jamiesona. Wyczerpanego cieślę wciągnięto do łodzi.

Nad ranem w pobliżu unoszącej się na wodzie rufowej części „Foresta” widać było tylko jedną szalupę, dowodzoną przez Lockharta. Posłuchał on rady jednego z marynarzy z „Avalanche”, mieszkańca nieodległego Dorset, który powiedział żeby pozostać na miejscu aż do świtu, bo wtedy w tym rejonie właśnie zawsze rankiem pojawiają się rybacy. Tylko że rybacy nie wypływają w tak złą pogodę…

Szczęście jednak nie opuściło rozbitków z kapitańskiej szalupy. Rybak Thomas Pitt przyszedł na plażę aby przyjrzeć się pogodzie i natknął się tam na martwe ciało, oraz szczątki rozbitej szalupy. Natychmiast podniósł alarm.

Do ósmej rano znaleziono jednak na plaży jedynie pięć kolejnych ciał i dopiero o tej godzinie zauważono mocno oddaloną od lądu szalupę. Rybak Joe Shaddock zebrał ochotników do obsadzenia łodzi typ Lerret, zbudowanej ze specjalnym uwzględnieniem warunków pogodowych spotykanych w tym rejonie.

Kiedy dzielni ratownicy dopłynęli do szalupy, znaleźli tam dwunastu wyczerpanych do cna ludzi: dziewięciu z „Foresta” i trzech z „Avalanche”. Ze względu na stan morza ryzykowna byłaby próba dojścia do plaży ciężką szalupą, a na łodzi ochotników mogłoby zmieścić się jedynie sześciu rozbitków. Zasygnalizowano potrzebę przysłania drugiej łodzi typu lerret, która też po niecałej godzinie zjawiła się na miejscu.

Z dużym trudem i z dużym ryzykiem przeniesiono rozbitków na łodzie ratowników. Teraz czekała dużo trudniejsza próba przejścia przez wzmocnione przez sztorm fale przyboju, ale ostatecznie wszystko skończyło się szczęśliwie.

Ratownicy powracają z dwunastką żywych rozbitków


W wyniki tragicznego zderzenia śmierć poniosło aż 94 osoby z „Avalanche”. Ostatnim na liście ofiar był cieśla Jamieson który wyciągnięty z wody przez szalupę „Forresta” poniósł ostatecznie śmierć wraz z marynarzami tego statku: nie było go na szalupie kapitańskiej, jedynej, która ocalała.

Z „Forresta” uratowało się 9 osób, 13 utonęło. Wśród wyrzuconych na plaże ciał zidentyfikowano między innymi młodego marynarza, który zaledwie dwa dni wcześniej ożenił się.

Pływający do góry dnem wrak „Forresta” stanowił zbyt wielkie zagrożenie nawigacyjne, aby go tak zostawić. Do wystającej rufy przyczepiono najpierw i eksplodowano beczki z prochem, ale nie dało to żadnego rezultatu. Pomogła wreszcie Navy, która dała trzy torpedy. Przymocowano je do dna statku i… tym razem wrak poszedł na dno.

Zakładanie beczek z prochem


Pierwsza nieudana próba wysadzenia wraku


Zakładanie torped. Dopiero ich wybuch zatopił wrak „Forresta”


--

Post zmieniony (02-05-20 13:03)

 
10-10-14 15:28  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Borowy 



Na Forum:
Relacje z galerią - 13
Galerie - 3


 - 2

Witam. Jak nie ma zatonąć to zatonie, a jak ma to nie chce. Ot, życie.

--


Wykonane:
ORP Błyskawica , ORP Piorun , Torpedowce Kit i Bezszumnyj , Torpedowiec A-56 , Torpedowiec ORP Kujawiak , ORP Burza - stan na 1943 r , Pz.Kpfw. III Ausf J , T-34 , IS-2, Komuna Paryska , Sherman M4A3 , Star 25 - samochód pożarniczy , Zlin 50L/LS , Gaz AA , PzKpfw. VI Tiger I Ausf. H1, Krupp Protze OSP,

W budowie:


Pozdrowienia z krainy podziemnej pomarańczy !

 
11-10-14 00:11  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 244

STATEK SZPITALNY „ANGLIA”

„Anglia”. Tę miłą dla polskiego ucha angielską (!) nazwę nosił od 1900 roku brytyjski prom, mający 1862 GRT i niewiele ponad 100 metrów długości. Statek przejął nazwę po wcześniejszej „Anglii”, parowym frachtowcu, który w roku 1892 uderzył w piaszczystą łachę, w rezultacie czego wywrócił się do góry dnem i zatonął, zabierając ze sobą na dno piętnaście ofiar.

Armatorem nowej „Anglii” była znana nam już dobrze spółka London and North Western Railway. Prom zaczął służbę na linii łączącej walijskie Holyhead z Dublinem, a w roku 1908 przeszedł na linię Holyhead – Kingston. Historia statku nie mówi, do którego z kilku Kingstonów statek zawijał (Kingston upon Thames?).

„Anglia”


Po wybuchu I wojny światowej, prom został zarekwirowany i przystosowany do roli statku szpitalnego. Nadal właściwie kursował jednak tak, jakby wciąż był zwykłym promem, bo chodził niby tkackie czółenko pomiędzy Anglia a północną Francją.

Tu już jako statek szpitalny


O statku stało się głośno w prasie gdy jesienią roku 1915 przywiózł z Francji króla Jerzego V, który miał tam wypadek podczas konnej jazdy! 27.10.1915 król odwiedził na froncie francuskich żołnierzy. Wygląda na to, że dosiadał z tej okazji rumaka no i stało się. Dowodzący statkiem komandor Lionel John Manning puchł z dumy, mogąc osobiście witać na pokładzie tak znakomitego pasażera. No cóż, ja także bym puchł...

Kilka dni później, kiedy opadła ekscytacja obecnością króla, statek szedł 17 listopada 1915 roku swą zwykłą trasą z Francji do Anglii. Załogę stanowiło 13 oficerów i 372 marynarzy, a w części szpitalnej statku znajdowało się 385 pacjentów z opiekującymi się nimi licznymi lekarzami, pielęgniarkami i fizjoterapeutami. Zadaniem „Anglii” było dowieźć ich wszystkich do Folkestone.

Jeszcze tylko mila do wejścia do portu. Załoga stawiła się do manewrów. I wtedy statek wjechał na minę, postawioną przez niemiecki okręt podwodny UC-5!

Mina rozerwała lewą burtę tuż przed mostkiem. Siłą wybuchu była tak wielka, że znajdujący się na skrzydle komandor Manning wyleciał w powietrze, po czym spadł na pokład leżący „piętro niżej”. Szczęśliwie obrażenia nie były na tyle poważne, żeby stracił zdolność dowodzenia. Pozbierał się, mocno potłuczony i od razu udał się do kabiny radiowej, aby nadać SOS. Niestety, wewnątrz znalazł rannego radiooficera i rozbitą radiostację. Nie było tu nic do roboty, toteż Manning nie tracąc czasu zarządził opuszczanie szalup. Było to o tyle pilne, że statek już zaczął się kłaść na prawą burtę.

Rozbita burta i głęboki przechył był wyjątkowo tragiczny w skutkach. Dwie sale pełne rannych i chorych zostały w mgnieniu oka zalane: nie ocalał nikt. Woda wlewała się także do kilku innych sal, ale brawurowa postawa lżej rannych, pielęgniarek i załogi pozwoliła uratować z nich prawie wszystkich.

„Anglia” tonie. W miarę zalewanie wszystkich dziobowych przedziałów, w tym momencie statek nieco się wyprostował


Z powodu głębokiego przechyłu na lewą burtę nie można było oczywiście użyć prawoburtowych szalup. Mało tego: zaraz po opuszczeniu zaledwie jednej szalupy z lewej burty z 50 osobami, zwodowanie innych stało się także niemożliwe!

Pomimo tak tragicznej sytuacji, na statku nie wybuchła na szczęście panika. Niewątpliwie pomogła w tym bliskość lądu oraz kilku torpedowców. Dzięki opanowaniu, troskliwie zajmowano się najciężej rannymi i tymi, którzy mieli ograniczoną zdolność poruszania się. Już po wszystkim wielu ocalałych wyrażało wielką wdzięczność zwłaszcza pielęgniarkom które wyprowadzały pacjentów na pokład i zaopatrywały ich w pasy ratunkowe, stawiając własne bezpieczeństwo na drugim miejscu.

Pielęgniarki wykazały się niezłomnym charakterem. Rysunek z Illustrated London News.


Jeszcze zanim statek zatonął, w pobliżu pojawił się wiozący z Londynu do Lizbony węgiel frachtowiec „Lusitania” (właśnie tak się nazywał!), który opuścił na wodę swoje dwie duże szalupy. Statek w tym czasie już bliski był zatonięcia z rufą skierowaną ukośnie do góry, a wciąż obracające się śruby niosły zagrożenie i dla rozbitków i dla ratowników. Pomimo tego zagrożenia, do wody skoczyło z rufy około 40 osób. Ryzykując życiem, w brawurowej akcji obsady obu łodzi podeszły pod obracające się śruby i wyciągnęły wszystkich z wody!

Rozbitków przeniesiono na „Lusitanię”, po czym łodzie wróciły na miejsce, gdzie już „Anglii” nie było... I wtedy na minę weszła „Lusitania”! Zanim jednakże frachtowiec przekręcił się do góry dnem i zatonął, obie jego łodzie zdążyły zabrać do siebie rozbitków i tę juz raz wyratowaną czterdziestkę z „Anglii” i załogę „Lusitanii”. Zaraz zresztą przekazano ich na kolejny frachtowiec, który przybył na ratunek.

Zaledwie po 15 minutach od wejścia na minę, „Anglia” poszła dziobem na dno. Ponieważ tak blisko lądu morze nie było zbyt głębokie, nad wodą wystawały czubki jej masztów.



Niewątpliwie szybkość z jaką przy „Anglii” pojawiły się inne statki znacznie ograniczyły listę ofiar. Ale i tak nie doliczono się wśród ocalałych jednej pielęgniarki, 4 oficerów armii oraz 129 żołnierzy i marynarzy. Komandor Manning przeżył. Z załogi dzielnej „Lusitanii” nie zginął nikt.

I na zakończenie o dalszych, ciekawych losach UC-5. W kwietniu 1916 roku okręt miał pecha wejść na mieliznę w pobliżu Harwich. Po dostrzeżeniu niszczyciela „Firedrake” załoga U-boota próbowała go zatopić, ale jak tu zatopić stojący na mieliźnie okręt?

Brytyjczycy załatali UC-5, podnieśli na nim Union Jacka i triumfalnie wpłynęli nim na Tamizę. Okręt wyremontowano, po czym obwożono go jako wojenne trofeum i w Wielkiej Brytanii i – później – w Stanach Zjednoczonych. Po wojnie okręt został pocięty na złom.

UC-5 z brytyjską załogą


A w poniedziałek kolejna – bardzo długa! – Opowieść!

--

Post zmieniony (02-05-20 13:03)

 
11-10-14 09:08  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Dziwne, ze ówczesna prasa nic nie pisała o postawie JKM, a może pisała ?

 
11-10-14 12:38  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

.

Post zmieniony (05-04-20 13:36)

 
11-10-14 13:51  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Edekyogi 

 

Andrzeju - mała korekta w dacie:
"W kwietniu 196 roku okręt miał pecha wejść na mieliznę(...)

 
11-10-14 16:46  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:36)

 
13-10-14 08:02  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

To ja tez skoryguje.
1. "Siłą wybuchu była tak wielka, że znajdujący się na skrzydle komandor Manning wyleciał w powietrze, po czym spadł pokład leżący „piętro niżej”." Jest "Siłą" zamiast "Siła" oraz brakuje "na" przed slowem "pokład".
2. "„Anglia” tonie. W miarę zalewanie wszystkich dziobowych przedziałów, tym momencie statek nieco się wyprostował", brakuje "w" po przecinku.

Historia bardzo ciekawa, prawie jak naszego Kujawiaka ratujacego Badswortha.

--
pozdrawiam Kuba

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 75 z 121Strony:  <=  <-  73  74  75  76  77  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024