Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 110
HANIEBNY ATAK
„Athenia" była ostatnim pasażerskim liniowcem, jaki opuścił Wielką Brytanię przed jej przystąpieniem do wojny. Statek wyszedł z Glasgow 1 września, kierując się ku Montrealowi. Na pokładzie znajdowało się 1102 pasażerów i 315 członków załogi. Wśród pasażerów przeważali Kanadyjczycy i Amerykanie: łącznie 780 osób.
Pomimo że zbliżająca się najwyraźniej wojna pomiędzy Wielką Brytanią a Niemcami nie została jeszcze wypowiedziana, kapitan James Cook zdecydował się na zaciemnienie statku w czasie nocnych godzin. Trzeciego września o godzinie 11.00 na „Athenię" dotarła wiadomość o przystąpieniu Wielkiej Brytanii do wojny. Pomimo że niewiele godzin dzieliło już statek od rejonów znajdujących się poza działaniem U-bootów, Cook nie pozostawił niczego szczęściu. Szalupy i tratwy przygotowano do szybkiego opuszczenia, a grodzie wodoszczelne skrupulatnie sprawdzono.
Powiadomienie o wybuchu wojny pasażerowie przyjęli ze względnym spokojem. Byli już przecież tak daleko na Atlantyku, że trudno doprawdy byłoby spodziewać się czegoś złego. Poza tym cóż mogłoby się zdarzyć pasażerskiemu statkowi pierwszego czy drugiego dnia wojny? Zrozumiałe jednakże było, iż w trakcie rozpoczętego o godzinie 13 lunchu nowa sytuacja stanowiła temat ożywionych dyskusji. Wszyscy byli zgodni co do tego, iż Hunowie dostaną w skórę i jedynie nie potrafiono zgodzić się z terminem zwycięstwa. Za miesiąc, dwa a może aż za pół roku? Popołudnie mijało spokojnie, a gładkie morze i czyste niebo dodatkowo czyniły odległe niepokoje jakby nierealnymi. Do czasu.
Rozpoczęty o 19:30 obiad przerwała silna detonacja. To w lewą burtę trafiła torpeda, zabijając i raniąc na miejscu wiele osób. Do wnętrza rozprutego kadłuba zaczęły wlewać się tony wody. W eter poszło natychmiast wezwanie o ratunek. „SOS ATHENIA STORPEDOWANA 56.42N 14.05W SOS SOS SOS". Krótkotrwała na szczęście panika została stłumiona w zarodku, a doskonale wyszkolona załoga stanęła na wysokości zadania. Natychmiast zamknięte wodoszczelne drzwi spowolniły tempo przybierania wody.
Wkrótce nadeszły potwierdzenia odebrania sygnałów SOS. Ku „Athenii" całą mocą maszyn szedł norweski zbiornikowiec „Knute Nelson" a także wielki szwedzki jacht „Southern Cross" i amerykański frachtowiec „City of Flint". Na pomoc gnały także trzy odległe brytyjskie niszczyciele „Electra", „Escort" i „Fame". Ten ostatni zasłynął zresztą wkrótce jako wyjątkowo efektywny łowca U-bootów, przynosząc zaszczyt swojej nazwie (fame - sława).
Na „Athenii" nie czekano oczywiście bezczynnie na pomoc. Zapłonęły światła awaryjne, a załoga systematycznie wyprowadzała na pokład szalupowy zszokowanych, niekiedy rannych pasażerów. W wyniku eksplozji drzwi wielu kabin pozacinały się, ale uzbrojeni w toporki marynarze systematycznie uwalniali uwięzionych pasażerów. W tych trudnych chwilach załoga „Athenii" podtrzymywała zaiste najchlubniejsze tradycje ludzi morza.
Wkrótce zaczęto opuszczać na wodę wypełnione szalupy. Około 21:30 wszystkie 26 łodzi unosiło się już w pobliżu skazanego na zagładę statku. Na pokładzie pozostał jedynie kapitan Cook z dwudziestką ludzi. Pracująca bez przerwy radiostacja utrzymywała wciąż kontakt z coraz bliższym zbiornikowcem. Za burtę wyrzucono tratwy ratunkowe. O 22:00 Cook polecił ostateczne opuszczenie statku. Jako ostatni zszedł z pokładu kapitan wraz z radiooficerem Donem. Była wtedy 23:00. Według ostatnich wieści, „Knute Nelson" zjawić się miał na miejscu tragedii już za godzinę.
Rzeczywiście Norwegowie nadeszli o północy, z miejsca zaczynając przyjmowanie rozbitków. O 2:30 do akcji włączył się „Southern Cross" i to właśnie szwedzka jednostka stała się mimowolnym sprawcą tragedii. Idący całą naprzód ku kilku szalupom jacht przyciągnął wytworzonym przez śrubę wirem szalupę numer 5A ku swojej rufie. Alarmujące okrzyki rozległy się niestety zbyt późno. Łódź dostała się w pobliże szybko obracającej się śruby, co spowodowało wywrotkę. W kilku strasznych chwilach śmierć poniosła aż połowa spośród znajdujących się w fatalnej szalupie 90 rozbitków.
Nad ranem nadciągnęły niszczyciele i wtedy, gdy akcja ratownicza dobiegała już końca, uświadomiono sobie z przerażeniem iż na wciąż unoszącej się na wodzie „Athenii" pozostała jeszcze jedna osoba! W szpitaliku leżała nieprzytomna pasażerka, która poprzedniego dnia odniosła poważne obrażenia po upadku ze schodów. Statek mógł zatonąć w każdej chwili, ale I oficer Barnet Copland postanowił zaryzykować. Czuł się zresztą osobiście winnym tak poważnego niedopatrzenia. „Athenia" leżała martwo na wodzie z 30-stopniowym przechyłem na lewą burtę. Copland z dwoma ochotnikami wspiął się na sztormtrap. Po chwili dzielna trójka dotarła do szpitalika. Pomimo mocno pochylonego pokładu marynarze wyciągnęli nieprzytomną pasażerkę z łóżka i z trudem znieśli do szalupy.
Była 10:38, a zaledwie w pół godziny później „Athenia" poszła ostro rufą pod wodę! Przez chwilę dziób patrzył pionowo w niebo, a po chwili tylko kipiąca od powietrznych bąbli woda wskazywała miejsce tragedii. Ostatecznie śmierć poniosło 93 pasażerów (w tym 69 kobiet i 16 dzieci) oraz 19 członków załogi.
Sprawcą zatopienia „Athenii" był U-35 dowodzony przez Oberleutnanta zur See Fritza Juliusa Lempa. Pół godziny po wystrzeleniu torpedy okręt wynurzył się. Oczom niemieckich marynarzy ukazał się śmiertelnie raniony liniowiec. Wokół krążyły liczne szalupy z rozbitkami. Dopiero po chwili Lemp miał się dowiedzieć kim była jego ofiara - to niemiecki radiotelegrafista przechwycił sygnał SOS. Jak twierdził jeden z niemieckich marynarzy który przeżył wojnę, Lemp miał powiedzieć oburzony: „Co za świństwo! Ale dlaczego statek płynął zaciemniony?"
Wyglądałoby na to, że Lemp nie wiedział iż atakuje statek pasażerski, albo też post factum starano się jakoś usprawiedliwić haniebny czyn. Jakie znaczenie miał fakt czy statek jest oświetlony czy nie, skoro do zmierzchu pozostało jeszcze kilkadziesiąt minut? Trudno także przyjąć do wiadomości twierdzenie, że Lemp przekonany był o atakowaniu krążownika pomocniczego (jednostki cywilnej wyposażonej w działa średniego kalibru). Bez wątpienia nie było żadnych podstaw do wyciągania takich wniosków, a już zwłaszcza w pierwszym dniu wojny! 0 braku skrupułów Lempa świadczyć może także fakt, iż już po upewnieniu się co do tożsamości ofiary, nie zaoferowano licznym przecież rozbitkom żadnej pomocy. O kapitanie tak wypowiedział się po latach jeden z jego marynarzy: „Dowódca był zawsze zdania, że nieograniczona wojna podwodna obowiązywała od chwili wybuchu działań wojennych..."
Niemcy oficjalnie odżegnali się od zatopienia „Athenii". Obawiano się, że śmierć wielu Amerykanów może przynieść poważne konsekwencje. Wystarczająco dobrze pamiętano precedens: zatopienie podczas I wojny światowej pasażerskiej „Lusitanii" (tam także zginęli amerykańscy obywatele) miało duży wpływ na ostateczne przystąpienie USA do wojny. Nic więc dziwnego, że Niemcy natychmiast oskarżyli o samozatopienie „Athenii" Anglików. Miałaby to być osobiście zaplanowana przez Churchilla prowokacja mająca na celu nastawienie Amerykanów przeciwko Niemcom. Goebelsowska machina propagandowa ruszyła do ataku. Na przykład piątego września w jednej z niemieckich gazet ukazał się komentarz, fragment którego brzmiał: „Tylko rząd brytyjski mógł uzyskać korzyść przez zatopienie „Athenii". Pozostawiając na boku, kto odpalił tajemniczą torpedę, z pewnością nie była ona niemiecka".
Anglicy także płonęli oburzeniem, tyle że autentycznie szczerym. W ślad za prasą brytyjską, również gazety amerykańskie i kanadyjskie nazywały sprawców ataku po imieniu. Polityczna atmosfera zaczęła się zagęszczać. Niemcy ruszyli do kontrataku. Siódmego września naczelne dowództwo Kriegsmarine wydało oficjalny komunikat.
1. Niemiecka flota, a także każda pojedyncza jednostka, ma rozkaz stosowania się podczas prowadzenia wojny morskiej w każdym wypadku do międzynarodowych zobowiązań.
2. W obszarze, w którym zatonął parowiec „Athenia", nie było niemieckich sił morskich.
3. Dlatego przypisywanie niemieckim siłom morskim jakiegokolwiek związku z zatonięciem „Athenii" jest zupełnie bezpodstawne.
4. Próba dalszego obciążenia niemieckiej floty odpowiedzialnością za zatopienie „Athenii", mimo urzędowego niemieckiego zaprzeczenia, przedstawia tym samym produkt obrzydliwego szczucia".
Prasa niemiecka nadal publikowała seryjnie artykuły o angielskiej prowokacji („Churchill zatopił Athenię"). Towarzyszyły temu kolejne oficjalne oświadczenia oburzonych posądzeniami „rycerskich niemieckich marynarzy" ozbrodnię.
U-30 powrócił do Wilhelmshaven 27 września. Tam Lemp przyznał się Dönitzowi do zatopienia statku. Tłumaczył się, iż był przekonany o atakowaniu krążownika pomocniczego. Identyczną rozmowę odbył wkrótce w Berlinie z dowódcą Kriegsmarine, admirałem Raederem. W skomplikowanej politycznie sytuacji reakcją mogła być tylko jedna. Sprawę puszczono w niepamięć, a jedynie zobowiązano Lempa i resztę załogi do zachowania bezwzględnej tajemnicy. Sfałszowano dziennik okrętowy. Kompromitujące strony wyrwano, po czym zastąpiono innymi tak prymitywnie, że zachowany dziennik stał się koronnym dowodem w procesie norymberskim. Przykładowo oryginalne kartki miały numerację rzymską, a sfałszowane... arabską.
Za swój czyn Lemp nigdy nie stanął przed alianckim trybunałem. Jako dowódca U-110 zginął wraz ze swym okrętem wmaju 1941 roku, Zatopiły go brytyjskie okręty, jakby mszcząc się za zbrodnię sprzed prawie dwóch lat.
,
Prasa brytyjska i amerykańska informuje o zatopieniu statku
,
--
Post zmieniony (10-04-20 13:37)
|