Kolniak
- 3
|
Jeśli tak liczyć, to marynarka II RP ma podobne osiągnięcia - 11 niszczycieli i 10 ścigaczy, a zatopione tylko 2 op - proporcja porównywalna. Czy to oznacza, że szwendały się bezużytecznie po morzach, angażując mnóstwo sił i środków?
Na wczesnym etapie wojny zmuszanie podwodniaków do częstego zanurzenia oznaczało ich zmniejszoną sprawność. Więc zamiast rozstrzeliwać bezkarnie niebronioną drobnicę, czy nawet większe statki handlowe, dzięki możliwości kontaktu z Q-shipami (a wywiad mógł donieść ile tego jest!) U-Waffe ostrożnie podchodziła do ataku podwodnego. Ile dzięki temu okazji umknęło im sprzed luf i wyrzutni? Tego już nie ustalimy. Natomiast charakterystyczna pozostaje ocena Royal Navy, która podjęła próbę walki z U-botami stawiając przegrody minowe na Kanale Angielskim (w wyniku czego zatonęły tylko 2 U-boty). Ten właśnie sposób walki oceniono jako marnotrawienie sił i środków.
Tyle ode mnie, bo każdy ma prawo do własnej oceny. Wykłócać się nie mam zamiaru, a każdy z nas swe stanowisko uzasadnił.
Przy okazji - nie kojarzysz filmu fabularnego, w którym ukazano kontakt okrętu podwodnego z Q-shipem? Na pokładzie tego ostatniego (bodajże żaglowca) był świetnie wyglądający dowódca - taki Sherlock Holmes z fajką :)
--
Dworujesz z forum? Fora ze dwora!
|
|