KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 105 z 121Strony:  <=  <-  103  104  105  106  107  ->  => 
05-02-15 08:08  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 313, część 1

Q-SHIPS

Od samego początku I wojny światowej U-booty solidnie dawały się we znaki brytyjskiej żegludze handlowej. Szybko też Admiralicja zorientowała się, że oszczędzający torpedy na najtłustsze kąski niemieccy podwodniacy nie używali ich w stosunku do płynących samotnie niewielkich statków. W takich przypadkach U-booty z zasady wynurzały się, po czym bezkarnie zatapiały bezbronne cele ogniem artyleryjskim.

Taka taktyka nasunęła Brytyjczykom pomysł przystosowania niektórych statków do zwalczania z zaskoczenia pewnych swej bezkarności U-bootów. Nadano tym statkom kryptonim Q-SHIPS.

Były one na ogół niewielkie. Niewielkie, aby U-booty poskąpiły na nie cennych torped, znajdujących się na okręcie w liczbie raptem od 8 do 12. Wśród Q-ships można było znaleźć parowce, żaglowce czy statki rybackie. Łącznie w latach wojny w morze wyruszyły 193 takie jednostki, z których 38 utracono. Siedemnaście z nich to były parowce które poszły na dno po storpedowaniu, bez możliwości nawiązania artyleryjskiej walki.

Statki uzbrojono w sprytnie zamaskowane działa średniego kalibru, na ogół dwa dwunastofuntowe plus kilka lżejszych. Część później oddanych do służby statków uzbrojono także w bomby głębinowe. Działa mogły się ukrywać za fałszywymi zrębnicami luków lub też za ścianami równie fałszywych nadbudówek. Dla tych strzelających z poziomu pokładu robiono falszburty na zawiasach – w razie konieczności otworzenia ognia opadały one, odsłaniając pole ostrzału. Ładownie z reguły wypełniano drewnem lub pustymi beczkami, co pozwalało utrzymywać się na wodzie nawet po wielokrotnym trafieniu w kadłub. Ważną zasadą był niechlujny, „cywilny” wygląd. Rdza była mile widziana tak samo jak bałagan na pokładzie, suszące się na olinowaniu pranie oraz byle jak ubrana załoga.

Q-ship „Wonganella”


Na obsadzone przez marynarzy Royal Navy statki najchętniej okrętowano ochotników, ponieważ w przypadku niezatopienia U-boota, jego załoga mogła być bezlitosna wobec uciekających się do podstępu marynarzy. Z tego powodu kładziono wielki nacisk na dwie rzeczy: jak najkrótszy czas od wydania rozkazu do momentu otworzenia ognia, oraz jego celność. Jeśli pierwsze pociski nie trafiły w U-boota ten na ogół natychmiast zanurzał się, po czym z głębi bezpiecznej toni nie żałował już torped, aby tylko zatopić przeciwnika. A zatem ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia...

Q-ship „Tamarisk”


Q-ship „Stock Force”. Statek poważnie uszkodzony torpedą i artylerią 30 lipca 1918 roku przez UB-80 lub U-98. Uszkodzony w walce U=boot odpłynął, a „Stock Force” zatonął tego samego dnia wieczorem podczas holowania do portu.


Q-ship „Hyderabad” i jego model, pokazujący jak ukrywano działa
, ,

W teorii plan postępowania był prosty. Gdy zauważono U-boota, z komina – w przypadku parowców - zaczynał płynąć czarny intensywny dym, mający pokazać, jak bardzo szybko statek chce uciec. Tyle że dym wywołano w sztuczny sposób, a statek ledwo się wlókł albo zygzakował, żeby broń Boże nie zostawić U-boota daleko za sobą.

Po otworzeniu ognia przez Niemców, podpalano przygotowane zawczasu w tym celu naoliwione szmaty, a to w celu przekonania wroga, iż statek stoi w ogniu. Często zresztą tak było nawet bez użycia owych szmat... Nie odsłaniano jednak na razie dział, starając się za to tak manewrować, aby maksymalnie zbliżyć się do napastnika. Przedwczesne otwarcie ognia groziło pudłem i natychmiastowym poinformowaniem Niemców o prawdziwym charakterze jednostki.

Działa na Q-ships
,

W tym czasie „załoga panikowa” robiąc straszny raban i chaotycznie biegając rzucała się do szalupy – tej od strony U-boota – aby wyraźnie widziano stamtąd, że cała załoga opuszcza swój statek. Niekiedy widać było nawet wchodzącą do szalupy „żonę kapitana”, czyli marynarza w peruce i sukience. Łódź z „rozbitkami” czasem odchodziła na kilkaset metrów od swego statku i U-boota, ale równie często znikała zaraz za dziobem czy rufą i już nie było widać, że po niewidocznej z okrętu burcie marynarze wchodzili ponownie na pokład...

Życie na Q-ship było bardzo trudne. Załoga panikowa nie mogła być częścią zwykłej załogi, bo Niemcy od razu zorientowaliby się, że skoro podejrzanie mało marynarzy zeszło do szalup, pozostali muszą ukrywać się na statku. Dlaczego? Odpowiedź byłaby jednoznaczna. Z tego to właśnie powodu na statkach-pułapkach (jak nazywali je Niemcy) znajdowały się podwójne załogi, co oznaczało tłok i brak podstawowych choćby wygód. W takich warunkach dyscyplina była najważniejsza.

Niekiedy statki upodabniano do jednostek państw neutralnych i podnoszono banderę takiego kraju. Wybierano z rejestru Lloyda jednostkę podobnej wielkości, umieszczano jej nazwę na Q-ship i dodatkowo malowano komin barwami danego armatora. Niemcy też mieli przecież rejestr u siebie, więc mogliby szybko wyłapać podstęp, gdyby nie zadbać o szczegóły. Dopiero tuż przed otwarciem ognia fałszywa bandera spływała w dół, tablica z nieprawdziwą nazwę opadała odsłaniając prawdziwą, a na maszt wciągano Union Jacka.

Na początku statkami dowodzili oficerowie Royal Navy w służbie czynnej, ale stopniowo pojawiało się coraz więcej oficerów rezerwy, a nawet cywilnych kapitanów.

Wprawdzie pierwsze statki-pułapki weszły do służby w listopadzie 1914, ale dopiero w lipcu następnego roku odniosły pierwszy sukces, kiedy to zaledwie 373-tonowy węglowiec „Prince Charles” zatopił U-36. Warto jednakże opisać dwie wcześniejsze akcje z czerwca 1915 roku, kiedy to dzięki ścisłej współpracy Q-ships oraz brytyjskich okrętów podwodnych udało się odnieść zaskakujące zwycięstwa.

Pierwsze zdarzenie miało miejsce na wodach Szkocji z udziałem trawlera „Taraniki”, połączonego telefonicznym kablem z towarzyszącym mu, płytko zanurzonym brytyjskim okrętem podwodnym C-24. Gdy z trawlera zauważono zbliżającego się na powierzchni morza U-boota – był to U-40 – po prostu zatelefonowano na C-24, podano pozycję, odwrócono uwagę Niemców swoimi „kłopotami” i ...pomimo kłopotów z trymem, Brytyjczycy storpedowali niemiecki okręt, posyłając go na dno. Podobny sukces odniósł miesiąc później zespól składający się z trawlera „Princess Louise” i C-27. Po raz pierwszy w historii do akcji ruszyła załoga panikowa, dając czas C-27 na zajęcie pozycji do wystrzelenia torpedy. Tym razem łupem Brytyjczyków padł U-23.

Wróćmy do węglowca. Dowódcą „Prince Charlesa” był 28-letni kapitan William Mark-Wardlaw. Dwudziestego lipca 1915 roku statek wyszedł ze Scapa Flow, rozglądając się za U-bootami. Po zaledwie trzech dniach ujrzano jeden z nich na powierzchni około 120 mil na zachód od Orkadów. U-36 przygotowywał się właśnie do wysłania kilku ludzi na duński parowiec „Louise” dla sprawdzenia jego dokumentów i ładunku.

Zauważywszy brytyjski węglowiec, Niemcy na U-36 porzucili „Louise” idąc całą naprzód w kierunku łatwego celu. Mark-Wardlaw zatrzymał maszynę i dał rozkaz opuszczenia statku przez załogę panikową.

U-boot rozpoczął ostrzeliwanie z pięciuset metrów, ale bez trafień. Niemcy zaczęli skracać dystans. W końcu uznając że są już dostatecznie blisko celu, zastopowali okręt, i ustawieni burtą do „Prince Charlesa” kontynuowali ostrzał.

Nadszedł czas. W górę poszła flaga Royal Navy, opadły zasłony dział i teraz to U-boot znalazł się w opałach.

Pierwsze brytyjskie pociski chybiły, ale kolejne zaczęły eksplodować coraz bliżej U-36. Zaskoczeni Niemcy rozpoczęli gorączkowe przygotowania do zanurzenia, ale statek znajdował się od nich już tylko o 300 metrów. Wreszcie nastąpiło bezpośrednie dewastujące trafienie w nasadę kiosku! To był początek końca. Z okrętu zaczęli pospiesznie wydostawać się niemieccy marynarze. Zaledwie po kilku minutach od rozpoczęcia ostrzału U-boot poszedł rufą na dno. Na pokład „Prince Charlesa” wyciągnięto z wody zaledwie 15 ludzi, w tym dowódcę okrętu.

Kolejnym zdarzeniem wartym przypomnienia jest sprawa „Baralonga”.

Był to parowy frachtowiec, przystosowany do roli statku-pułapki. Statkiem dowodził komandor podporucznik Godfrey Herbert, uprzednio służący na okrętach podwodnych. „Baralong” działał jako Q-ship już cztery miesiące, ale wciąż nie odnotował na swym koncie żadnego sukcesu. Dziewiętnastego sierpnia 1915 roku wreszcie coś się zaczęło dziać.

„Baralong”


Patrolujący na zachód od wysp Scilly statek odebrał alarmowy sygnał nadany przez pasażerski statek „Arabic”, zaatakowany przez U-boota. Idąc całą naprzód „Baralong” dotarł wreszcie do podanej pozycji napotykając tam jedynie puste morze, nawet bez żadnych unoszących się na wodzie szczątków. Jak się okazało, zatopiony przez U-24 „Arabic” podał złą pozycję! Herbert dowiedział się zresztą prawie natychmiast o smutnym losie statku. Powrócimy kiedyś do tego zdarzenia.

„Arabic” został zatopiony przez U-24


„Baralong” skierował się teraz na południe ku Kanałowi Angielskiemu, odbierając po drodze sygnał od innego ściganego przez U-boota statku. Był to frachtowiec „Nicosian” wiozący 750 amerykańskich mułów dla British Army. Dystans nie był zbyt odległy. Znowu „cała naprzód”!

„Baralong” podniósł amerykańską flagę i zmienił nazwę na „Ulysses S. Grant”. W górę poszedł międzynarodowy sygnał informujący o udziale w akcji „ratowaniu życia”.

Bardzo szybko statek zjawił się na miejscu. U-27 wsadzał pocisk za pociskiem w „Nicosiana”, którego załoga znajdowała się już w szalupach. Herbert wpłynął pomiędzy obie jednostki, po czym rozpoczęło się to, co już znamy: jednocześnie pokazała się prawdziwa nazwa statku, Union Jack zastąpił banderę amerykańską, a odsłonięte w mgnieniu oka działa otworzyły ogień.

Wystrzelone w zdumiewająco szybkim tempie 34 dwunastofuntowe pociski rozbiły natychmiast U-boota, który wnet poszedł na dno. Cudem prawdziwym na wodzie unosiło się aż dwunastu Niemców, w tym kapitan Bernhard Wegener. Cała grupa zaczęła płynąć ku „Nicosianowi”, który o dziwo wciąż nie tonął.

Herbert obserwował wchodzących na statek po sztormtrapie Niemców. Jak później mówił, obawiając się, że marynarze zechcą zatopić statek poprzez otworzenie zaworów dennych, rozkazał otworzyć do nich karabinowy ogień. Sześciu zabitych Niemców spadło do wody, podczas gdy pozostała szóstka zdążyła się przedostać na statek i tam ukryć.

Godfrey Herbert nie zamierzał im odpuścić. Wysłał na „Nicosiana” uzbrojoną grupę, która po „zabawie” w makabrycznego chowanego zastrzeliła pozostałych Niemców. Mająca w pamięci zatopienie „Lusitanii” i „Arabica” załoga, nie miała mu tej decyzji za złe!

Tak przebiegała akcja według informacji komandora podporucznika Herberta


Sprawa zamordowania – bo bez wątpienia tak trzeba to nazwać – dwunastu marynarzy wyszła szybko na jaw. Jednym z rozbitków z „Nicosiana” był amerykański opiekun mułów, który oburzony opowiedział wszystko amerykańskiemu konsulowi w Liverpoolu. Stamtąd informacja poszła do Stanów, a tam błyskawicznie przedostała się do prasy. I właśnie z amerykańskich gazet Niemcy dowiedzieli się o losie U-27 i jego załogi. Sprawę oczywiście szeroko wykorzystano w działaniach propagandowych. Stała się także usprawiedliwieniem dla atakowania bez ostrzeżenia, także neutralnych jednostek.

****

Dokończenie Opowieści w poniedziałek 9 lutego

--

Post zmieniony (02-05-20 13:29)

 
05-02-15 09:44  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Wielce ciekawa opowiesc. Az do poniedzialku karzesz nam czekac? Okrutny...

--
pozdrawiam Kuba

 
05-02-15 09:52  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

He he he... będzie jeszcze ciekawiej...

A propos okrucieństwa:
Masochista mówi do sadysty:
- Kopnij mnie!
A sadysta na to:
- A nie!

 
05-02-15 09:54  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Dobre, nie znalem tego :)

--
pozdrawiam Kuba

 
05-02-15 14:57  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Ciekawe, szczególnie o tej łącznością via kabel.
PS - w "story" o dzieciach prosi się o zmianę literki "u" na "o" w nazwisku K.O.B.

 
05-02-15 15:14  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Poprawiłem ten ewidentny błąd "paluszkowy" :-)

 
05-02-15 16:04  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Borowy 



Na Forum:
Relacje z galerią - 13
Galerie - 3


 - 2

Witam. Akra buduje napięcie jak mistrzowie thrillerów :)

--


Wykonane:
ORP Błyskawica , ORP Piorun , Torpedowce Kit i Bezszumnyj , Torpedowiec A-56 , Torpedowiec ORP Kujawiak , ORP Burza - stan na 1943 r , Pz.Kpfw. III Ausf J , T-34 , IS-2, Komuna Paryska , Sherman M4A3 , Star 25 - samochód pożarniczy , Zlin 50L/LS , Gaz AA , PzKpfw. VI Tiger I Ausf. H1, Krupp Protze OSP,

W budowie:


Pozdrowienia z krainy podziemnej pomarańczy !

 
09-02-15 08:08  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 313, część 2

Q-SHIPS

Najsłynniejszym dowódcą Q-ships był Gordon Campbell, który już po wojnie doszedł do stopnia wiceadmirała, odznaczonego najwyższym bojowym odznaczeniem Victoria Cross, Distinguished Service Order with Two Bars. Bar to złota poprzeczka na wstążeczce orderu z datą jego przyznania. DSO with Two Bars oznacza trzykrotne otrzymanie tego orderu – za pierwszym razem jest to „zwykły” DSO, potem dochodzi „bar” za każdą kolejną dekorację.

Te cztery ordery dostał w ciągu zaledwie 23 wojennych miesięcy! W tym samym czasie awansował z komandora podporucznika poprzez komandora porucznika do stopnia komandora. Błyskotliwa, ale jakże zasłużona kariera!

Gordon Campbell na swym okręcie...


... i jako wiceadmirał. Order pierwszy z lewej to Victoria Cross, obok niego Distinguished Service Order with Two Bars


Victoria Cross


Distinguished Service Order: od lewej otrzymany po raz pierwszy, następnie po raz drugi (z jednym „barem”) i wreszcie po raz trzeci (z dwoma „barami”)


Do brytyjskich odznaczeń doszły także francuski Croix de Guerre oraz Légion d’honeur czyli Legia Honorowa. I jeszcze tytuł „Sir”, 1st Baronet.

Przyjrzyjmy się zatem wojennej działalności Gordona Campbella.

W październiku 1915 roku objął on dowództwo Q-ship, trzytysięcznika HMS „Farnborough”, dawnego węglowca „Loderer”. Statek silnie uzbrojono w pięć dwunastofuntówek, dwie sześciofuntówki, karabin maszynowy Maxima oraz kilka małych, 45-kilogramowych bomb głębinowych. Najcięższe działa ukryto poprzez zainstalowanie fałszywej sterówki na rufie, klap na zawiasach na pokładzie głównym oraz fałszywych kabin na pokładzie górnym. Załoga składała się aż z 70 osób, a to z powodu zaokrętowania grupy panikowej. „Farnborough” otrzymał kryptonim Q5.

Po kilku miesiącach bezowocnego, nudnego patrolowania szczęście wreszcie uśmiechnęło się do Brytyjczyków. Dwudziestego ósmego marca 1916 roku na zachód od Irlandii, „Farnborough” rozpaczliwym manewrem uniknął torpedy wystrzelonej przez U-68. Dowodzący nim kapitan Guntzel postanowił rozegrać sprawę inaczej. U-boot wynurzył się, po czym oddał strzał przed dziób statku, dając znak do zatrzymania się.

Załoga panikowa z krzykiem opuściła na szalupie statek, w związku z czym U-boot zbliżył się, aby mieć cel na wyciągnięcie ręki.

Załoga panikowa z „Farnborough” chowa się za swój statek


I wtedy wszystkie działa „Farnborough” otworzyły ogień. Pomimo absolutnego zaskoczenia postrzelany U-boot zdążył zanurzyć się, ale gdy był jeszcze tuż pod powierzchnią wody, dwie bomby głębinowe zmusiły go do ponownego wynurzenia. Kolejne bomby, kolejne pociski i U-68 poszedł na dno wraz z całą 34-osobową załogą. Brytyjczycy głośno wiwatowali.

Piętnastego kwietnia ujrzano kolejnego U-boota, odległego o tysiąc metrów. Huk jego wystrzału jeden z artylerzystów przyjął za odgłos wystrzału jednego z własnych dział i bez rozkazu otworzył ogień. Cel był oczywiście zbyt odległy i ostrzeżony o obecności statku-pułapki U-boot zanurzył się, szczęśliwie nie decydując się na atak torpedowy.

Wiedza o Q-ships rozniosła się pomiędzy niemieckimi podwodniakami. Teraz nie byli oni już skłonni podchodzić na powierzchni w bezpośrednie sąsiedztwo żadnego statku, choćby i wyglądającego najbardziej niewinnie. Powszechną praktyką stało się torpedowanie prawie wszystkiego, co podeszło pod rury wyrzutni.

Nie zawsze jednak starczyło torped, a poza tym niemieckim dowódcom żal było jednak zużyć więcej niż jedną cenną torpedę na jakiś tam niepozorny cel. Po zaobserwowaniu zatem eksplozji na trafionym statku U-booty wciąż często wynurzały się, licząc na to, że załoga uszkodzonego statku – nawet jeśli jest to statek-pułapka – będzie raczej myśleć o ratowaniu się, niż o walce. Tyle że ładownie Q-ships były wypełniane drewnem, w znacznym stopniu zwalniającym proces tonięcia, a często wręcz mu zapobiegając. U-booty wynurzały się po celnym trafieniu torpedą także po to, aby upewnić się co do tożsamości swej ofiary, co było potrzebne do zaliczenia sukcesu przez niemiecką Admiralicję.

Wiadomości tego rodzaju trafiły także do Campbella, który postanowił „podstawiać się” pod wystrzelone w kierunku jego statku torpedy, aby trafieniem skłonić U-boota do wyjścia na powierzchnię. Mijały jednakże miesiące jałowych patroli, a nikt go nie chciał zaatakować. Zwątpienie zaczęło ogarniać umysły Campbella i jego załogi.

Pierwszego lutego 1917 roku „Farnborough” wyszedł na kolejny patrol, z którego został odwołany w dziesięć dni później. Pod pretekstem jednakże kłopotów z radiostacją Campbell postanowił zostać na morzu dopóki pozwolą mu na to zapasy węgla. Była to mądra decyzja!

Siedemnastego dostrzeżono torpedę płynącą w kierunku prawej burty. Łatwo było jej uniknąć, ale Campbell wcale tego nie chciał. Podstawił „Farnborough” w pozycji do trafienia, korygując w ostatniej chwili kurs, aby torpeda nie trafiła w maszynownię, ale trochę za nią.

Pocisk rozwalił wodoszczelną wręgę, jedną z zaledwie dwóch, w które statek był wyposażony. Woda zalała dwie trzecie statku od strony rufy i teraz trzymał się on na powierzchni jedynie dzięki drewnu w ładowniach. Załoga panikowa opuściła statek, uważnie obserwowana przez peryskop. O ile dowódcy U-bootów sporo już wiedzieli o statkach-pułapkach, to prawdopodobnie nie mieli pojęcia o ich podwójnych załogach. Policzywszy zatem z grubsza rozbitków w łodzi, dowódca U-83 miał prawo założyć, że na tonącym statku nie pozostał już nikt żywy. Kapitan Bruno Hoppe nie był żółtodziobem, topiąc w ciągu ostatnich dwóch miesięcy statek szwedzki (!), trzy francuskie, jeden spory brytyjski (5218 GRT) i jeden pod banderą rosyjską.

U-boot wynurzył się o 300 metrów z lewej strony dziobu „Farnborough”, znajdując się niestety poza sektorem ostrzału statkowej artylerii! Stojąc przy wciąż ukrytych działach, Brytyjczycy cierpliwie czekali na przemieszczenie się okrętu. Na szczęście znakomite wyszkolenie pozwalało poprawnie działać, nawet bez bezpośrednich rozkazów dowódcy.

Na szalupie słusznie założono, że U-boot zechce wziąć do niewoli kapitana statku, musi się zatem zbliżyć do rozbitków. Zręcznie prowadzona łódź popłynęła tak znakomicie obranym kursem, że chcący ją dogonić U-boot podstawił się wreszcie po lufy brytyjskich dział.

W tej samej sekundzie opadły zasłony, w górę wystrzeliła brytyjska flaga, a zaraz potem działa otworzyły ogień! Pierwszy pocisk urwał głowę stojącemu na pomoście U-83 kapitanowi Hoppe. Pozostałe także były zabójcze. Prawie wszystkie z 45 wystrzelonych pocisków trafiły U-boota, który zatonął w niecałe cztery minuty. Cudem wyskoczyła z niego w ostatniej chwili ósemka ludzi ale woda była tak lodowata, że zanim podpłynęła do nich szalupa z „panikarzami”, przy życiu pozostał jedynie oficer i trzech marynarzy.

Z „Farnborough” było kiepsko. Campbell wysłał do dowództwa w Południowej Irlandii wiadomość „Q5 POWOLI TONIE ŻEGNAMY SIĘ Z SZACUNKIEM”. Wszyscy zeszli do szalup.

„Farnborough” miał silne przegłębienie na rufę


Było kiepsko, ale nie aż tak źle. Zaledwie po godzinie przy na wpół zatopionym statku zjawiły się niszczyciel „Narwhal” i slup „Buttercup”, które wzięły go na hol i następnego dnia osadziły go na przybrzeżnej mieliźnie.

„Farnborough” na mieliźnie


Tam w końcu załatano kadłub, wypompowano wodę i przeholowano do stoczni, gdzie na początek zdjęto całe uzbrojenie. Po zakończeniu remontów przywrócono statkowi pierwotną nazwę i zwrócono armatorowi. Dawny Q5 pływał jako zwykły frachtowiec aż do roku 1928, kiedy to w końcu poszedł na złom.

Za odwagę i nieustępliwość wobec wroga Gordon Campbell otrzymał Victoria Cross – piękny dodatek do posiadanego już Distinguished Service Order - oraz nagrodę 1000 funtów do podziału miedzy załogę, ale z wyłączeniem oficerów Royal Navy – tych za to odpowiednio wysoko udekorowano.

Już w marcu tego roku Campbell objął dowództwo kolejnego Q-ship, na który przeszedł z prawie całą załogą „Farnborough”. Był to także dawny węglowiec o nazwie „Vittoria”, przemianowany obecnie na „Pargust”. Standardową artylerię statku-pułapki wzmocniły cztery nowoczesne działa 102 mm.

„Pargust”, drugi Q-ship pod dowództwem Gordona Campbella


Statek wyszedł w pierwszy patrol pod koniec maja, a już 7 czerwca rano został z bliska storpedowany przez UC-29, pod kapitanem Rose. Załoga panikowa rozpoczęła przedstawienie, ale tym razem oprócz „żony kapitana” do szalupy wnoszono także w ostentacyjny sposób klatkę z wypchaną papugą... I jak tu myśleć, że nie jest to frachtowiec z klasyczną cywil bandą!

Kapitan Rose poczuł się zbyt pewnie. U-boot wynurzył się o 8:36 i to tak blisko statku, że ten z miejsca otworzył ogień. Tym razem wystarczyło 38 pocisków, aby groźny do niedawna przeciwnik opadł rozbity dna dno morza. Nikt z załogi się nie uratował.

Po tym sukcesie Campbell awansował do stopnia komandora, oraz otrzymał złoty „bar” do posiadanego już D.S.O.

Maszyny „Pargusta” sprawiały jednak zbyt wiele kłopotów i dlatego w czerwcu 1917 roku Campbell wraz z załogą przeszedł na trzeci już z kolei Q-ship, nazwany „Dunraven”. W cywilu był to węglowiec „Boverton”.

Ósmego sierpnia, w pozycji 130 mil na południowy zachód od przylądka Ushant zauważono niemiecki podwodny stawiacz min UC-71. Oczywiście Campbell „uciekając ile dymu w kominie” jednocześnie powoli zygzakował, aby Niemcy mogli się do niego łatwo zbliżyć. O 11:43 U-boot otworzył ogień, ale z bezpiecznej dla niego, dużej odległości. Zaaranżowano ”pożar” na statku i opuszczono na wodę szalupę z załogą panikową.

Tym razem szczęście było przy Niemcach. Trafienia w rufę spowodowały eksplozję trzymanych tam bomb głębinowych, co zapoczątkowało pożar w tym rejonie statku. Pomimo wielkiego niebezpieczeństwa, artylerzyści trwali niewzruszenie przy działach. Dowodzący jednak U-bootem porucznik Reinhold Saltzwedel wolał być ostrożny, kontynuując ostrzał z dystansu.

Rufa „Dunravena”. „DEPTH CHARGES = bomby głębinowe


„Dunraven” ostrzeliwany przez U-71


Na rufie statku unosi się dym. Zdjęcie wykonane z szalupy załogi panikowej


Nie było na co czekać. „Dunraven” otworzył ogień, nie zaliczając jednak żadnego trafienia. U-71 zanurzył się. Kolejna grupa załogi panikowej przeniosła się do szalup i wtedy w statek trafiła torpeda. Trzecia i „definitywnie ostatnia” załoga panikowa opuściła „Dunraven”, pozostawiając jedynie ochotniczą obsadę przy dwóch działach.



Saltzwedel pozostał jednak ostrożny do samego końca. Wynurzył się tylko dla oddania kilku szybkich ale celnych salw, po czym ponownie zszedł pod wodę i ...odpłynął z placu boju...

Niezwykłe było to, że na „Dunravenie” zginął tylko jeden człowiek. Pozostali zostali wyratowani przez niszczyciel „Christopher”, który wziął także statek na hol. Po kilku godzinach hole przejęły dwa holowniki, ale po dwóch dniach wleczenia się przez morze z szybkością zaledwie 4 węzłów, doszczętnie porozbijany Q-ship zatonął.

Holowany statek coraz bardziej zapadał się wodę
,

I to był koniec służby Campbella na statkach-pułapkach.

Tak obecnie wygląda wrak „Dunravena”


Przyszedł czas na trochę liczb. Wbrew niektórym internetowym informacjom nie było ponad trzystu Q-ships, a jedynie 193. Też sporo. Wśród nich było:
- 58 parowców. Frachtowce, statki żeglugi przybrzeżnej, węglowce a nawet jeden holownik. Utracono 17
- 37 żaglowców, niektóre wyposażone w silniki pomocnicze. Szkunery, barkentyny, brygantyny, kecze. Utracono tylko 1 (!)
- 51 statków rybackich. Parowe trawlery i lugry, kutry żaglowe. Utracono 11
- 47 statków idących w konwoju jako utajniona eskorta. Utracono 9

Niektóre z utraconych 38 jednostek zatonęły z innych przyczyn, niż przegrana z U-bootami walka.

W roku 1915 statki te zatopiły sześć U-bootów. Oto one i ich pogromcy w kolejności chronologicznej:
- U-40, „Taraniki” wraz z okrętem podwodnym C-24
- U-23, „Princess Louise” wraz z okrętem podwodnym C-27
- U-36, „Prince Charles”
- UB-4, „Inverlyon”
- U-27, „Baralong”
- U-41, „Baralong”

Rok 1916, dwa U-booty:
- U-68, „Farnborough”
- UB-19, „Penshurst”
ponadto prawdopodobnie zatopiono także U-88

Q7 czyli „Penshurst” zatopił dwa U-booty
,

Rok 1917, sześć U-bootów:
- UB-37, „Penshurst”
- U-83, „Farnborough”
- UC-18, „Lady Olive”
- U-85, „Privet”
- UC-29, „Pargust”
- UC-72, „Acton” (niektóre źródła podają, że UC-72 zatonął na minach)
Sierpień tego roku był bardzo niedobry dla Q-ships. Zatonęły wówczas aż cztery jednostki: „Bracondale”, „Dunraven”, „First Prize” i „Vala”.

Q-ship „Bracondale”. 7 sierpnia 1917 roku dostał trzy torpedy od U-44. Zanim statek zatonął, zdążył kilkakrotnie trafić U-boota, który pomimo poważnych uszkodzeń (okręt miał kłopoty z zanurzaniem) kontynuował patrol. Pięć dni później idący po powierzchni U-44 został po dramatycznym pościgu staranowany i zatopiony przez niszczyciel „Oracle”


Rok 1918
Prawdopodobnie zatopiono UB-54 i U-34. Ten drugi okręt albo zatonął na minach, albo też zatopiony został przez „Privet”.

Czyli razem statki-pułapki zatopiły 14 U-bootów (10% niemieckich strat) na pewno i 3 prawdopodobnie. Jak na aż 193 Q-ships, nie był to wynik rewelacyjny. Wszystko to za cenę 38 własnych jednostek.

--

Post zmieniony (02-05-20 13:29)

 
09-02-15 10:52  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
yak   



Post zmieniony (09-02-15 12:50)

 
09-02-15 11:27  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 15:04)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 105 z 121Strony:  <=  <-  103  104  105  106  107  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024