Ryszard
Na Forum: Relacje w toku - 20 Galerie - 33
W Rupieciarni: Do poprawienia - 20
- 9
|
Z cyklu "Opowieści z messy"
Mój grudzień 1970
„Mooorzeee nasze mooorzeee,
Wiernie ciebie bęęędęęę strzeec…
K… , no, dawaj Jasiu, dawaj!
- Panowie, proszę, proszę was naprawdę, ja mam ich na stanie! Ludzie co robicie… jękliwie prosi ochmistrz Pasała.
Wrzaski dobiegają z załogowej.
Śpiewając i klnąc na przemian mocno już wstawiony steward Stefan zwany „Piątkiem” i Jasiu z oficerskiej metalowymi skrobaczkami zrywają przytwierdzone śrubami do szotu portrety.
Leży już Ochab, Gomułka a teraz zabrali się za Spychalskiego – tylko orzeł tkwi na swoim miejscu i ktoś czarnym mazakiem domalował mu koronę.
Siedzę z ciesiółką Leonem i wiosłujmy bigos .
Portrety dostojników państwowych, a jest ich ponad dwadzieścia (prócz tych w messach są jeszcze w biurach – kapitana, obu czifów, w palarni) ochmistrz ma je na stanie. Zapisane są w Księdze Inwentarza Działu Hotelowego jako materiały stałe, których okres użytkowania jest dłuższy niż trzy lata.
- Za burtę ich, do wachy… słychać „Piątka”
Hmm, zastanawiam się czy ochmistrz, który musi sporządzać kwartalne sprawozdania z rozchodu materiałów inwentarzowych spisze „portrety dostojników państwowych” na złom, ciekawe…
Nasz „K.I.Gałczyński” zwany kejajgalczynki stoi już od dwóch tygodni w Nowym Jorku, przy wejściu do nadbudówki puste krzesło a za reling wciśnięty rulon kolorowych pism.
Od trzech dni nie ma już Coast Guardu, przerwany został wyładunek, dokerzy zeszli ze statku.
Kapitan i Pierwszy Sekretarz OOP PZPR bosman „Teddy” Maj, całymi godzinami siedzą w radiostacji - a jak kota nie ma to i myszy harcują !
Mój imiennik radzik Rysiu „Fifka” odbiera regularnie „Świerszczyka” (Głos Marynarza i Rybaka) ale i tak nikt go nie czyta.
Mamy świeżą prasę w języku polskim, którą podrzucają nam nowojorskie polonusy.
Podjeżdżają pod trap i zapraszają do polskich klubów i na najbliższą manifestację Polonii poparcia i solidaryzowania się z uczestnikami grudniowych protestów.
Niestety, nic z tego, mamy całkowity zakaz zejścia pod karą zwolnienia z pracy.
Cholera, wybrałbym się na ten pochód, porobiłbym trochę zdjęć – przed wyjazdem kupiłem nowego Zenita, a i może co najważniejsze, kupiłbym kalkulator, sweter szetland a resztę „zarobku” przepuściłbym w knajpie.
Pomarzyć dobra rzecz…
Zaraz po wyjściu w rejs kuki „Bomba” wyłożył za mnie Hamiltona a ja w kantynie kupiłem za niego 20 flaszek „Żubrówki” i w Baltimore „zamieniłem” je na Franklina !
Do Gdyni wróciliśmy pod koniec stycznia 71 r. i wtedy na Skwerze Kościuszki sprofanowanym śladami gąsienic dostałem swoje – kilka razy bananem po łydkach od cywilnego zomowca, ale to już zupełnie inna historia ...
PS – był to pierwszy mój rejs i pamiętam, że bardzo chciałem kupić sobie prócz wspomnianego kalkulatora, szetlanda jeszcze zegarek Seiko i koszulę Schwarze Rose. Zarabiałem w tym czasie 1000 zł i 10 centów dziennie.
Post zmieniony (18-12-20 11:01)
|