Ryszard
Na Forum: Relacje w toku - 20 Galerie - 33
W Rupieciarni: Do poprawienia - 20
- 9
|
CZYM WALCZYŁ „POWIETRZNY OKRĘT”
„Muromców” wyprodukowano 80 (85?) egz. różnych typów i wersji. Do końca listopada 1917 r. do jednostek frontowych dostarczono 60 szt.
W czasie I Wojny Światowej wykonano na nich prawie 400 lotów bojowych, zrzucono 65 ton bomb i zniszczyły, bądź uszkodziły zmuszając do lądowania 12 samolotów nieprzyjacielskich.
Celność bombardowania wynosiła 60-90 %.
Liczby te nie „porażają” ale trzeba wziąć pod uwagę - konstrukcję (ładowność), awaryjność silników, chroniczny brak części zamiennych itd.
Utracono 23 „okręty” - 1 zniszczony w powietrzu przez samoloty, 2 przez art. plot. i 20 na skutek awarii lub na ziemi za sprawą złych warunków atmosferycznych.
ODDZIAŁ BOJOWY EWK
Każdy z Oddziałów Bojowych EWK działał na rzecz sztabu armii danego odcinka frontu i składał się z oddziału „latającego” i „lądowego”.
„Latający” miał w składzie:
- jednego „Muromca” i 2-3 „lekkie” samoloty wraz z pilotami, wykorzystywane w celach treningowych i do łączności
- hangary – namioty : dla „okrętu” i oddzielnych dla samolotów „lekkich”
Hangar polowy IM i "lekkiego" samolotu S – 10, Jabłonna 1915 r.
Wlk. ks. Michaił Aleksandrowicz ogląda stanowisko górnego strzelca
„Lądowy” składał się z :
pododdziału obsługi naziemnej a w nim :
- kompania lotniskowa
- warsztat remontowy
- laboratorium fotograficzne
- stacja meteorologiczna
- sekcja kartograficzna
- punkt sanitarny
- pluton samochodowy - 1 samochód osobowy, 2 półciężarówki, 1 motocykl ( osobowych zwykle było więcej za sprawą tzw. „zorganizowania”)
- magazyny: mat. pędnych i smarów, części zapasowych, amunicyjny, prowiantowy
Stała załoga „Okrętu” składała się z 4 lotników: dwóch „lotników wojennych”- d-cy I pilota i pom.d-cy – II pilota/nawigatora oraz ofic. art. – bombardiera/fotografa i mechanika-mot./strzelca.
Po zamontowaniu tylnego stanowiska strzeleckiego w loty dodatkowo zabierano zgłaszających się ochotniczo 1 - 2 strzelców (mech.-motorzyści po przeszkoleniu strzeleckim).
Silniki samolotu obsługiwało 4 mechaników - każdy miał pod swoją opieką jeden silnik (silniki opancerzone były 5 mm blachą).
Personel oddziału liczył ok. 50 osób różnych specjalności - mechanicy, zbrojmistrze, łącznościowcy, kartograf, felczer, kierowcy, kucharze itd. (był nawet szewc).
Dowódcą całości był d-ca „Muromca”.
Wyposażenie w przyrządy pokładowe było więcej niż skromne.
Pilot miał do dyspozycji - barometr (aneroid), busolę, prędkościomierz, zegar z sekundnikiem i rurkowe wskaźniki poziomu paliwa i oleju. Wszystkie instrumenty były zdublowane i zawieszone na sznurach gumowych.
UZBROJENIE ARTYLERYJSKIE
W przedniej części kadłuba znajdowała się przestronna kabina: dł.– 8,5 m, szer. – 1,6 m i wys. – 1,85 m. Z przodu kabiny - przedział pilota z fotelem dla jednej osoby. Sikorski odstąpił od podwójnego sterowania, uważając, że w tak obszernej kabinie w razie potrzeby bez problemu piloci mogą się zmieniać w locie.
Z tyłu z lewej, za fotelem pilota był luk w podłodze, przez który można było zejść na platformę artyleryjską o wymiarach 1,5m x 1,5 m. Platforma ogrodzona była metalowymi rurkami i umiejscowiona pomiędzy środkowymi wspornikami podwozia.
Jako uzbrojenie dla pierwszych IM przewidziano szybkostrzelne działko okrętowe kalibru 37 mm Hotchiss dla zwalczania niemieckich sterowców, jak również do niszczenia umocnień naziemnych.
Załogę stanowili dwaj artylerzyści: celowniczy i amunicyjny.
Platformy artyleryjskie zamontowano na sześciu „Muromcach” - Nr. 107 - typu A i na Nr. 128, 135, 136, 138 i 143 – typu B.
Działko zamontowano tylko na dwóch - Nr. 128 i 135.
Była to 37-mm armata Hotchkiss będąca na wyposażeniu flot Francji, Rosji i innych krajów. Nie miała automatyzacji.
Waga – 33 kg (z obrotową podstawą ok. 90 kg)
Pocisk o prędkości pocz. - 442 m/s ważył 0,5 kg, zapalnik z 8 sek. opóźnieniem. Część ładunku wypełniona była ładunkiem dymnym.
Szybkostrzelność – 10 strz./min., zapas pocisków – 15 szt.
Miała hydrauliczny hamulec odrzutu i sprężynowy powrotnik.
Podczas próbnych strzelań samolot się nie rozleciał w powietrzu, jak twierdzili niektórzy. Rozrzut był duży – 200-250 m. Pomimo możliwości obrotu, dokładne celowanie było utrudnione i należało na cel naprowadzać cały samolot.
Dodatkowym wyposażeniem były pancerze ochronne dla obsady działka. Wykonane w Putiłowskich zakładach zbrojeniowych z hartowanej stalowej blachy o grubości 2 mm miały zabezpieczać przed odłamkami. Ubrany w taką zbroję człowiek ledwo się poruszał i wręcz uniemożliwiała ona wyjście z kabiny przez właz na platformę.
Sporadyczne użycie przez wojska niemieckie sterowców na froncie wschodnim, zwiększenie masy samolotu przez działko z podstawą, amunicją itd. kosztem ładunku bomb, jego niecelność – wszystko to spowodowało, że wkrótce je zdemontowano.
Działko Hotchiss po raz pierwszy użyto bojowo w 1915 r. we Francji. Zamontowane na pchaczu -dwupłacie Voisin miało tylko pionowe naprowadzanie a w poziomie przez manewr samolotu.
W Rosji w lotnictwie Floty Bałtyckiej podobne 37 mm działko (konstrukcji Obuchowskiego) znalazło zastosowanie na kilku latających łodziach Grigorowicz M-9.
Z Głównego Zarządu Uzbrojenia Armii (GAU) przysłano także w celu przeprowadzenia badań i prób działo bezodrzutowe skonstruowane przez oficerów artylerii - płk Gelwinga i kpt. Oranowskiego.
Miało kaliber 75 mm i ważyło ok. 100 kg. Posiadało dwie lufy – w jednej był pocisk a w drugiej pakuły. Odpalenie powodowało jednoczesny wylot pocisku a z drugiej lufy do tyłu pakuł co hamowało odrzut.
Działo zamontowano pośrodku górnego płata na jednym IM na początku 1915 r.
Celował samolotem pilot i on odpalał działo a po wystrzale ładowniczy przygotowywał je do ponownego strzału. Do celów naziemnych miały być używane pociski burzące, a do niszczenia samolotów nawet z odległości 1,5 km – kartacze.
Dla obserwatorów na ziemi strzały były bardzo widowiskowe, jednak waga i rozmiary działa oraz duże prawdopodobieństwo uszkodzenia i zapalenia od pakuł poszycia były powodami, że szybko zrezygnowano z jego zastosowania.
Pomimo odrzucenia tych projektów nie umknęło to uwadze niemieckiego wywiadu i sterowce nie wykonywały lotów za dnia, lecz nocą.
BOMBY
Głównie stosowano bomby konstrukcji Oranowskiego jak również Gronowa : burzące, odłamkowe i zapalające o różnych wagomiarach:
Burzące: 5 (2,25 kg), 10 (4,5 kg) i 25 (11 kg) funtowe oraz – 1 (16 kg), 2 (32 kg), 3 (54 kg), 5 (80 kg), 10 (160 kg), 15 (230 kg) pudowe
Odłamkowe: 10 (4,5 kg), 20 (9 kg), 25 (11 kg) funtowe i 1 (16 kg), 2 (32 kg), i 3 (48 kg) pudowe
Zapalające: 20 (9 kg) funtowe
Załadunek bomb
Szkoła lotnicza w Gatczynie i bomba burząca 5 pudowa (80 kg)
Na IM nr. 167 na jesieni 1915 r. zamontowano eksperymentalnie bombę 25 pudową (400 kg).
Bomba 25 pudowa
Skonstruowano również bombę o wadze 41 pudów (656 kg ) – nie wyszła jednak ona poza stadium prób i nie została użyta.
Korpus bomb był z klepanej blachy żelaznej (rzadziej z aluminiowej) co pozwalało na ich produkcję w licznych, małych warsztatach.
Bomby posiadały trzy specjalne zapalniki o konstrukcji uniemożliwiającej przypadkowy ich wybuch np. przy awaryjnym lądowaniu.
Bomby odłamkowe miały wystający pręt o dł. 30 i 50 cm- przy uderzeniu o ziemię zapalnik rozrywał ładunek nad gruntem rozrzucając odłamki.
Bomby zapalające wykonane były w całości z termitu. Przy temp. ok. 3000 stopni C wytworzone gazy rozrywały skorupę i rozrzucały płonący termit.
Bomby podwieszano w specjalnych kasetach mieszczących 5 bomb o wagomiarze od
10 funtów (4,5 kg) do 2 pudów (32 kg). Po prawej stronie kabiny były szyny po których przesuwano kasety nad luk bombowy.
Nad lukiem był zawór otwierający zamki w kasetach. Zamek był zwalniany mechanizmem linkowym a pod koniec 1917 r. zastosowano zwalniacze elektryczne.
Specjalny bezpiecznik uniemożliwiał zwolnienie bomb z kasety przy zamkniętym luku - blokował jej przesuwanie.
Każda bomba w kasecie miała oddzielny zwalniacz co umożliwiało zrzut pojedynczy lub serii. Gdy zabierano więcej bomb niż w dwóch kasetach, kładziono je na podłodze i wyrzucano przez drzwi w burcie. Przez drzwi wyrzucano także bomby odłamkowe – ze względu na pręt nie mieściły się w kasetach. Cięższe bomby zawieszano pod kadłubem.
Łącznie ładunek bomb, które mógł zabierać „Muromiec” wynosił ok. 500 kg.
Celownik był prosty – nad wizjerem obok luku bombowego na wspornikach była rama z dwoma skrzyżowanymi prętami. W miejscu gdzie się przecinały - pierścień.
Na ”nosie” samolotu zamontowana była prętowa, ażurowa konstrukcja – wizjer nawigacyjny.
Umożliwiał pilotowi ocenę znosu i położenie względem linii horyzontu co miało dużą wagę dla wyliczenia czasu zrzutu bomb.
Tak opisał zrzut bomb ofic. art. Nikolski z załogi IM por. A.W. Pankratiewa.
„… celownik już zamontowany nad wizjerem przy nim ja na kolanach. Tuż obok, nad lukiem wisi kaseta, trzymam dźwignię i zrzucam pierwszą.
Krzyczę -„Poszła”- i bomby niczym grad zwalają się, lecą ku swojemu przeznaczeniu. Potem przesuwam kasetę. Na szyi mam zawieszoną trąbkę sygnałową.
Jeden sygnał dla pilota - UWAGA!
Obserwuję strzałki celownika. Pilot ma wytyczony kurs po którym nadlatuje na cel. Kurs, na którym mamy podchodzić, ustaliliśmy wcześniej wg danych meteorologicznych. Teraz jeśli trzeba zboczyć nieco na prawo lub lewo, poruszam lewarkiem przekaźnikowym i przed pilotem drga strzałka pokazująca - w prawo, w prawo - na lewo, lewo.
Trąbię –TAK TRZYMAĆ!
Sprawdzam wysokość na celowniku. Cel podchodzi, krzyczę - PAL !
Leci ładunek i dwa sygnały – zrzucono.
Pilot jest wolny, może manewrować. Zawraca, robi krąg i ponownie nachodzi na cel. Znów jeden sygnał – UWAGA !.
Leci seria, dwa sygnały i jest wolny. Jeszcze krąg i koniec. Wszystkie bomby poszły - idziemy do domu.”
Z GAU (Głównego Dowództwa Artylerii) dostarczono do EWK specjalną tabelę kątów celowania, lecz zawierała dużo błędów i praktycznie nie była używana. Prowadzono także próby z innymi celownikami różnych konstruktorów. Ostatecznie zastosowanie znalazł celownik systemu sztabskapitanów Iwanowa i Naumowa.
Zamontowany wiatromierz pozwalał przy celowaniu uwzględniać kierunek i siłę wiatru. Z końcem 1916 r. EWK otrzymała tablice prof. Botezata dla bombardowania z uwzględnieniem wysokości i prędkości lotu oraz wagomiaru bomb.
Oficer art. – sztabskpt. A. Żurawczenko
STRZAŁKI
Prócz bomb do rażenia siły żywej - obozów wojskowych, konnicy, stanowiska art. itp. używano także metalowych strzałek.
Pierwsze strzałki w ilości 100 tys. szt. otrzymano z Anglii. Następne były już rosyjskie, wzorowanej na francuskich. Produkowano je w dziewięciu odmianach ciągle ulepszając konstrukcję.
Ważyły od 15 do 30 g i miały długość 10 - 15 cm, średnicę 0,8 cm. Spadały z prędkością 100-130 m/s i przebijały na wylot jeźdźca i konia wbijając się 1,5 m w ziemię. „Żelazny deszcz” 500 szt. zrzucony z wysokości 1 km miał pole rażenia 100 x 200 m.
Niektóre były wyposażone w drewniane stabilizatory, które łamały się przy uderzeniu i grot głębiej wnikał w cel.
W listopadzie 1914 r. zamówiono 100 tys. strzałek, latem następnego roku 400 tys. szt., a w 1917 r. kolejne 400 tys. Zbierano też zrzucone przez nieprzyjacielskie samoloty.
Strzałki pakowano do skrzynek po 500 sztuk. Zwykle zabierano na lot dwie skrzynki. Na początku skrzynie odwracano i strzałki wylatywały przez drzwi w burcie. Później skonstruowano skrzynie z wyrzutnikami- wypychaczami, połączone z celownikiem bombowym. Zrzut następował przez luk bombowy. Przy bocznym wietrze znacznie zwiększała się powierzchnia rażenia.
UZBROJENIE STRZELECKIE
Stosowano kaemy:
- Maxim 7,62 mm z magazynkiem 250 szt. (po prawej stronie, po lewej był pojemnik na taśmę). Do chłodnicy wlewano płyn przeciw zamarzaniu. Zwykle montowany na kadłubie
- Vickers 7,7 mm (250 szt.)
- Madsen 7,62 mm (25 szt.)
- Lewis 7,7 mm (47 szt.) – przeważnie montowany wraz z Madsenem na górnym płacie
oraz w małych ilościach - Colt 7,62 mm
Na wyposażeniu był też karabinek kawaleryjski (tzw. „kozacki”) Mosin 7,62 (5 szt.)
Bronią osobistą załogi były pistolety Mauser i Parabellum.
Prócz stanowisk strzeleckich w burtach kabiny były otwory umożliwiające ostrzał.
Lewis i Madsen
Wlk.ks. Kirył Włodzimirowicz ogląda Maxima na IM i Maxim na MS - "Parasol"
Przeważnie zabierano 3-4 kaemy a maksymalnie 7-8 .
APARAT FOTOGRAFICZNY
Każdy meldunek z lotu rozpoznawczego, bombowego miał załącznik w postaci zdjęć.
Głównie używano kamer typu Potte-Ulianina z obiektywem Zeissa i wymiennymi kasetami na 12 zdjęć 13x18 cm.
Kamera umieszczana była z prawej strony w specjalnym wizjerze obok luku bombowego.
Fragment zdjęcia nie był naświetlony i tam zapisywano czas i wysokość lotu. Po wywoływaniu dopisywano nr. samolotu i datę. W każdej załodze ofic. artyleryjski był przeszkolony w obsłudze aparatu fotograficznego.
Po wywołaniu w laboratorium numerował on i datował zdjęcie, które wraz z meldunkiem przesyłał do sztabu EWK. Zamieszczano je w „Dzienniku działań Bojowych EWK”. Wysyłano je również do sztabu armii a w specjalnych wypadkach do dyżurnego generała „Stawki”.
Za pomyślne rozpoznanie dalekiego zaplecza nieprzyjaciela, mające duże znaczenie dla sztabu armii, załogi wynagradzano złotymi zegarkami lub papierośnicami. (np. lot Gorszkowa w głąb Prus Wschodnich na odległość 600 km jesienią 1915 r.)
Prócz samolotów „lekkich”, pierwszych projektów helikopterów i „Muromca” Igor Sikorski konstruował również aerosanie - pierwsze w 1909 r.
Helikopter Nr. 2 - silnik Anzani 25 KM, Kijów 1912 r.
Druga konstrukcja z 1910 r. Silnik Anzani 20 KM, v – 65 km/h i trzecia z 1912 r.
Post zmieniony (13-12-14 21:03)
|