CRS
Na Forum: Relacje w toku - 2 Galerie - 1
W Rupieciarni: Do poprawienia - 2
|
Tego dnia świeciło piękne słońce, słońce wolnosci. Wstalismy z moim kompanem o 12, ten dzien zaczynal się tak dobrze. Mielismy na ustach tylko jedno słowo "fajrant". Nadzór obozu pracy pojechal po zaopatrzenie w zywnosc i narzedzia wiec byl to fajrant totalny i nie reglamentowany! Każdy z nas mogl opierdzielac sie do woli. Gdybysmy wiedzieli co później nastąpi wzielibysmy się do jakiejś roboty. Niczego nie podejrzewajac zasiedlismy przed komputerami. Z glosnikow sączyły się słodkie odgłosy bitwy, warkot czolgow, gluche basy wystrzalow artyleryjskich przenikajace się z krotkimi seriami z km'ow. Sprawa była najwyzszej wagi imperialnej toteż pochłonęła nas bez reszty. Ani miauczenie kota, ani jakies dziwne walenie nas nie nakłoniło do wyjscia z pokoju i sprawdzenia co się dzieje w domu. Na tym etapie historii moglismy jeszcze cokolwiek zrobic by uniknac nadchodzacej tragedii. Dzis gdy o tym mysle, mam do siebie pretensje ze nie zachowalismy należytej czujnosci. Podczas naszego strategicznego zaciecia podejrzane łomotanie się nasilało, niestety nasza ignorancja pchnela nas na tor myslowy ktory zawiodl nas w slepy zaułek, death end jak powiedzialby każdy Anglik. Obrona wroga zaczęła się wlasnie rozpadać w drobny mak pod ciosami naszej artylerii, niedobitki były wgniatane w ziemie przez gąsienice naszych czołgów, zagony pancerne wspierane przez piechote i lotnictwo przetaczaly sie po mapie niczym fala tsunami niszczac kazda przeszkode na swej drodze. I w tedy zaczol sie nasz dramat, dziala umilkly, czolgi juz nigdzie nie pojechaly, piechota stanęła jak wryta, samoloty opadly na ziemie jak jesienne liscie. Monitor zalała czerń. Z początku myśleliśmy że jest to ta nowa Wunderwaffe o ktorej tyle slyszelismy z doniesien wywiadu. Ale gdyby była to TA broń nic już byśmy nie słyszeli, a gdzieś miedzy nami a cisza wisiało natrętne łomotanie. Chwycilismy co kto miał pod ręką i dawaju na dół. Juz przy schodach rozdzielilismy się z kolegą, ja poszedłem w strone kuchni, on przez taras postanowil okrazyc dom od połódnia. 2min później obaj stalismy z kijami w garsci i patrzylismy jak drzwi od spiżarni ruszaja sie i dochodzi zza nich łomotanie. "Cholera Rebel mielismy nie brać jeńców!" wrzasnolem na kolege...w odpowiedzi uslyszalem tylko leniwe "Ja nikogo nie brałem". Zdecydowanym ruchem nacisnolem klamke, kolega szarpnął drzwi i naszym oczom ukazali się oni! 2ch nienagannie ubranych i zataczajacych się ze śmiechu kafelkarzy, ktorzy przez wlasna glupote zatrzasneli sie w spiżarni :) Tlumaczyli że jeden chciał pokazać bajer w telefonie ze jak klawisze na sloncu poleza to fosforyzuja w ciemnosci :> Jak się okazało tajemnicze dudnienie nie było ani naszą ani wrogą artyleria jeno 2ma kafelkarzami. Pokładając się ze śmiechu wróciliśmy do sztabu i z nieukrywana radoscia przyjelismy autosave'a :)
Krzysiek P. aka CRS
---------------------------------------------------
Construct Responsible for Sabotage
---------------------------------------------------
Post zmieniony (31-08-05 12:16)
|