Kemot
Na Forum: Relacje w toku - 8 Relacje z galerią - 1 Galerie - 6
- 6
|
Chciałbym się podzielić moim sposobem wykonywania imitacji blach ryflowanych dla skali 1/200. Opis ten nie nadaje się dla kartonowych ortodoksów, gdyż jako podstawowy materiał wykorzystany w produkcji stosuje wieczka od serków homogenizowanych, jogurtów itp. Można również rozejrzeć się za jakimi tackami do grila itp. Próbowałem też ryflować kartkę papieru ale efekty nie były zadowalające. Być może należało ją czymś wcześniej zaimpregnować, albo wałkować miększym materiałem.
Co jest nam potrzebne:
1. Materiał na „blachę” – w moim przypadku wieczko od serka Bakuś.
2. Pilnik do metalu, z możliwie jak najdrobniejszymi nacięciami (chyba że potrzebujemy podest do pojazdu w skali 1/25)
3. Coś do wałkowania – ja znalazłem jakiś okrągły drewniany kołeczek. Wydaje mi się jednak, że lepszym do tego celu byłby nieco bardziej miękki materiał (jakiś wałek z kauczuku)
Faza produkcji...
Jeśli serek (bakuś) jest przeznaczony dla nas to praca zaczyna się dość przyjemnie, po delikatnym u uważnym zerwaniu wieczka wsuwamy całą zawartość. Zwykle wieczko jest pobrudzone serkiem więc najlepiej je umyć ciepłą wodą, gdyż potem może być problem z kryciem farbami. Zewnętrzne krawędzie wieczka są najczęściej pofalowane (ta cześć która przylegała to plastikowego kubeczka) i najczęściej je obcinam.
Kolejna sprawa to usunięcie fakturki, która pokrywa oderwane wieczko. Można to robić na 2 sposoby. 1. wałkujemy na płaskiej powierzchni (pracochłonne, wymagające użycia sporej siły). 2. Przetarcie na krawędzi stołu (lub czymś podobnym) – metoda szybkościowa, ale należy uważać aby nie powstały rysy i załamania (krawędź stołu musi być równiutka).
Po wyrównaniu „blaszki” proponuje pomalować ją wstępnie docelowym kolorem (ja maluję wewnętrzną stronę wieczka, czyli ta srebrną, bez obrazków. Dlaczego malować przed ryflowaniem? Położenie 2 a czasami z konieczności 3 warstw farby po nadaniu ostatecznej fakturki niepotrzebnie spłaszcza powierzchnię „blachy”.
Końcowy etap to wałkowanie na pilniku. Trzeba to wykonać sprawnie, bez przemieszczenia się wieczka po pilniku. Ja dociskam dość mocno wieczko do pilnika, ale nie musi być to reguła. Poza tym należy przeprowadzić próby i ocenić, która powierzchnia (przylegająca do pilnika, czy ta, którą wałkujemy) bardziej nam odpowiada – w moim przypadku przylegająca do pilnika.
Pozostaje jedynie nakleić „blachę” wyciąć na kartonowy element, poprzycinać krawędzie i ewentualnie pomalować jeszcze raz.
Na fotografii widać podest w nadbudówce Prinz Eugena wykonany powyższą metodą.
Jeszcze jedno, jeśli gotowy i pomalowany element przetrzemy bardzo delikatnie papierkiem ściernym, to z pod farby ukazuje się błyszcząca „blacha” – jak prawdziwe przetarcia farby w wyniku eksploatacji.
Niestety, tego typu sposób „ryflowania” ma spore ograniczenia wynikające z niewielkich szerokości pilników. Gdy trzeba wykonać np. dziób pancernika (a nawet niszczyciela) pojawia się problem. Można próbować tłoczenia na kila pasów, ale jest to dość trudna sprawa i może być widoczna linia „łączenia”. Próbowałem rozwiązać problem poprzez zastosowanie okrągłego pilnika i wałkowanie wieczka tymże pilnikiem, jednak uzyskany wzór jest beznadziejny. Można jeszcze spróbować poszukać jakiś narzędzi (nożyk Excela, jakieś wybijaki, czy większy kaliber – klucz francuski itp.) – zwykle na rękojeści są wykonane nacięcia zapewniające lepszą przyczepność do dłoni. Może tym właśnie wałkować? Sam nie wiem.
ps. bardzo przepraszam tych wszystkich, dla których powyższy post jest zbyt łopatologiczny, jak to niektórzy mówią „pisany od początku istnienia świata„. W sumie to same obrazki wystarczą, ale wolałem dopisać conieco.
pzdr
Kemot
|