Mucha
Na Forum: Relacje w toku - 3 Relacje z galerią - 2
W Rupieciarni: Do poprawienia - 2
|
Lecimy z tematem.
Aby Was nie zamęczyć samym sklejaniem, powiem kilka zdań na temat tej historii. Zacznijmy od samolotu. Traktat Wersalski zabraniał Niemcom posiadania samolotów wojskowych, co w latach powojennych skutecznie obchodzono. Nie było bowiem zakazu konstruowania samolotów do zastosowania w lotnictwie cywilnym. A jak wiadomo, skoro samolot pasażerski może w komfortowych warunkach przenieść 30 pasażerów, to w mniej komfortowych przeniesie też odpowiednio duży ładunek bomb... Jak jednak wytłumaczyć fakt skonstruowania samolotu, który nie ma obszernej kabiny, w przeszklonym nosie posiada ledwie miejsce dla nawigatora, dwa silniki i całkiem niezły udźwig a do tego jest szybszy od większości ówczesnych samolotów myśliwskich??? Odpowiedź jest banalna. To samolot pocztowy, zdolny do zabrania dużej ilości przesyłek i szybkiego ich transportu pomiędzy oddalonymi miastami. Europa łyknęła tą ściemę niczym młody pelikan rybę...
Na początek coś łatwego, przyjemnego. Taki element pod nosem naszej maszyny.
Teraz gorzej. Element poszycia nr 4 wg. instrukcji, napsuł mi nieco krwi. Gdybym wiedział, wycinałbym wręgi tak aby ścinać czarne linie. Pół wieczora z nim walczyłem aby szpar nie było i efekt jest nawet zadowalający. Retusz kuleje. Kupiłem sobie akryle w kolorach CMYK, oczytałem się teorii w dziale technika i nic mi nie wychodzi. Wniosek? Trzeba kleić, malarzem nie zostanę.
Dlaczego nikt nie namówił Hitlera na modelarstwo?
Zamiast malować wręgi, zdecydowałem się na żmudne docinanie z zapasu koloru pasków do ich oklejenia. To kabina i nie chcę w środku paćkaniny. A po tym jak świetnie radzę sobie z retuszem, nie będę ryzykował. A miało być tak pięknie, odczytać wartość CMYK i zmieszać farby...
A tu widać błąd projektanta. Wręgi są za duże wobec czego dalej nie usztywniłem obrzeża kabiny. Będę to poprawiał teraz.
--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy
|