rowin
Na Forum: Relacje w toku - 4 Relacje z galerią - 6 Galerie - 1
|
Witam w kolejnej relacji
Jak widać w tytule, temat będzie traktował o szwabskim wynalazku, znanym pod nazwą Junkers JU-88. Model wydany nakładem Wydawnictwa Andrzej Haliński. Według Wydawcy jest to wersja D-1, co twierdzi również pewien artykuł zamieszczony w czasopiśmie Revi. Natomiast pozostałe materiały, z których czerpałem wiedzę w trakcie budowy, przedstawiają dwie wersje, pierwszą jest ta, iż jest to samolot JU-88A-4 należący do Wernera BAUMBACHa, natomiast druga, że jest to samolot na którym latał Hptm. Helmuth ORLOWSKI i obserwator Oblt. Fritz HEIDENREICH. Mimo próby odnalezienia odpowiedzi na to pytanie, niestety nie posiadam wiedzy, żeby stwierdzić to na pewno. Także trzeba zaufać temu co jest. Niestety przysparza to wiele problemów, przy dalszej waloryzacji modelu, gdyż mimo nieznacznych różnic miedzy wersją D-1 a A-4, te różnice jednak są widoczne.
Ze wszystkich wydanych JU-88 z tego wydawnictwa, ten uważam za najlepszy. Nie tylko ze względu na kamuflaż, ale przed wszystkim za przeszklony nos, który mam nadzieję, że pozwoli dobrze wyeksponować wnętrze kabiny. Budowę modelu rozpocząłem chwilę po zakończeniu Buffalo, P-40E i Jaka-1B, czyli 1 listopada 2017 roku. Podobnie jak w wymienionych wyżej modelach, postanowiłem rozpocząć od sklejenia tych elementów, których najbardziej nie lubię robić, czyli skrzydła i powierzchnie sterowe. W poprzednich wypadkach zdało to idealnie egzamin. Dawniej (np.P-47) po skończeniu dość skomplikowanej kabiny czułem się zmęczony modelem i zazwyczaj rzucałem go w kąt, co wydłużało znacząco jego czas budowy. W dodatku często było tak, że świetnie sklejona kabina, szła na drugi plan, ponieważ popełniałem błędy w poszyciu, które od razu rzucały się w oczy i szpeciły efekt końcowy. Teraz, kiedy mam prawie cały model, jestem w stanie ocenić, czy warto pracować szczegółowo nad kabiną, bo pozostałe części są na dobrym poziomie, czy raczej skleić jak najszybciej i mieć to z głowy.
Budowę rozpocząłem oczywiście dużo wcześniej niż wyciąłem pierwszą część z wycinanki. Etap szukania materiałów w internecie, lub na aukcjach z książkami, śmiało można nazwać równie pracochłonnym, jak samo sklejanie modelu. Oprócz kilkuset zdjęć z internetu, nabyłem również niżej pokazane książki (resztę jaka tylko miała w tytule "JU-88" i była wartościowa pod względem modelarskim, a niestety nie była możliwa do kupienia, ściągnąłem z internetu w formacie pdf). Jak widać udało mi się zdobyć różnego rodzaju skany oryginalnych manuali, które po wydrukowaniu utworzyły dość pokaźny kilkuset stronicowy materiał.
Ze względu na wielkość skrzydeł zdecydowałem się na wzbogacenie szkieletu o dodatkowe podłużnice w miejscach przestrzeni między tymi z projektu. Może ich ilość to przesada, tym bardziej, że pod całymi skrzydłami jest podwójne poszycie, ale dzięki temu nie ma nigdzie żadnych zapadnięć.
Także po szkielecie przyszedł czas na oklejenie całości. Jak wspominałem pod całością poszycia jest drugie poszycie wzmacniające. Natomiast retusz postanowiłem zostawić na koniec. Jedynie krawędzie "otwarte" są wyretuszowane temperami.
Dokonałem też pewnych zmian, które są widoczne na zdjęciach poniżej. Ważne jest, że kolor mocowania uległ znaczącej zmianie. Według materiałów źródłowych oraz zdjęć rozbitych egzemplarzy, okazało się, że wewnętrzne elementy aluminiowe były galwanizowane. W efekcie otrzymywały kolor żółto-zielony, natomiast wewnętrzne większe powierzchnie, były w kolorze RLM 02. Zdjęcia trochę przekłamują rzeczywisty kolor w modelu, ze względu na problem z balansem bieli. Dodatkowo malowane jest pędzelkiem, co widać, ale jak położę na to wash to się wyrówna.
Także na chwilę obecną to tyle. Zapraszam do uczestniczenia w relacji.
Pozdrawiam
|