Endrju
Na Forum: Galerie - 1
|
Dziękuję za zainteresowanie moją relacją, ale nie mogę Wam obiecać jakichś wystrzałowych wrażeń z oglądania moich relacji. Ot po prostu coś tam sobie dłubie w cieniu mistrzyń i mistrzów. Używając bardzo kolokwialnego określenia moja relacja niczego nie urywa, ale może moje spostrzeżenia i uwagi przydadzą się komuś, kto ten model chciałby w przyszłości skleić. Udało mi się po dość długiej walce okleić szkielet elementami poszycia i tak od razu bez retuszu, bez poprawek a nawet bez dokładniejszego oczyszczenia z resztek kleju pokazuję co zrobiłem. Jak już wcześnie wspomniałem chcę ten model zrobić w standardzie i powiem szczerze, że już na tym etapie odradzał bym ten pomysł kolejnym sklejaczom desperatom. To co zauważyłem na początku, że szkielet modelu jest za mały w stosunku do poszycia jest małym problemem. Większym problemem było spasowanie pokrywy silnika i części przedniego pancerza w okolicach szczelin obserwacyjnych kierowcy. Według mnie nie były one dobrze spasowane. Udało mi się to zrobić dopiero po nieznacznej zmianie kształtu niektórych części. Inaczej nie dało się tego spasować. Dla mnie nie jest to problemem, ale wiem że wielu kolegów przywiązuje dużą wagę do wymiarów. Wymyśliłem sobie taką teorię spiskową, że autor opracowania tak był skupiony na konstruowaniu modelu z elementami wnętrza czołgu, gdzie dokładność spasowania wszelkich luków, drzwi, drzwiczek, pokryw itp. nie jest istotna, gdyż mają pozostawać otwarte, że umknęło mu, że ktoś może chcieć, tak jak ja w wersji bez wnętrza z zamkniętymi pokrywami. Oczywiście nie wykluczam tutaj opcji, że to ja popełniłem jakieś błędy przy sklejaniu. Pozostawiam kolegów z moimi przemyśleniami no i do następnej relacji. No i oczywiście kilka fotek na koniec.
Teraz przede mną retuszowanie i nitowanie. Chyba zejdzie mi z tym trochę.
--
Pozdrawiam.
Andrzej
Kolekcja: TK-3
Warsztat: T-70
|