mirosław
Na Forum: Galerie - 3
|
Faktycznie najlepszy, najdokładniejszy i jedyny taki z moich modeli. Robiłem go jakieś 3 miesiące, od listopada do końca stycznia.
Retusz to akwarelki, miejscami z domieszką wikolu, plus suche pastele - także na elementach drucianych, po uprzednim zagruntowaniu zaprawką akrylową, ze sklepu auto-moto (potem jeszcze raz na to ten akryl). Tak samo arkusze, dlatego model jest ciemniejszy niż gdzie indziej w internecie można spotkać, nie przewidziałem że trochę ściemnieje.
Żeby poszycie spasować maksymalnie dokładnie, każdą krzywiznę szlifowałem na krawędziach, najpierw papierem coś 400, później 500, czy 600 i to przetartym już wstępnie - miałem w tym celu zrobione pilniczki z patyczków do lodów, rozcinanych wzdłuż. Do większych krzywizn - oklejony papierem ściernym wkład z długopisu, albo wykałaczka.
Do tego (pisałem tu kiedyś) - bardzo powolne wycinanie elementów, potem doszlifowywanie naddatków, (lepiej mieć minimalny naddatek, niż wjechać ostrzem przed linię obrysu części).
Po doszlifowaniu, kładłem część na gładkiej krawędzi stołu i przeciągałem oszlifowaną krawędź grubą igłą 2 mm. Dopiero potem formowanie i pasowanie. Po przyklejeniu elementów, krawędzie styku segmentów, też "walcowałem" - tym razem przez kalkę, również tą igłą, albo czymś innym wyoblonym.
Ubytki i nierówności warto delikatnie szlifować, po zagruntowaniu cjanoakrylem (nie wikolem), potem akwarelka, pastela i rozcieńczony lakier akrylowy - praktycznie mało odróżnia się od druku, co zresztą miejscami widać. Natomiast w paru miejscach są jednak niedociągnięcia - i tego nie widać na rozmytych zdjęciach.
Żeby wycinać delikatne, ażurowe elementy, takie jak felgi kół, albo wyposażenie kabiny, wykonałem dłutka: wykałaczka (trzeba w niej zrobić schodek) + ułamane pincetą kawałki żyletek z jednorazówek. Można je też wyginać w łuk, co umożliwia wycinanie takich drobnych, a ostrych krzywizn. Taki fragment żyletki obwiązywałem nitką i zalewałem distalem.
Nie miałem profesjonalnego skalpela, tylko zwykły nożyk do tapet, nie olfa, spęczony nad płomieniem, żeby nie latało ostrze/ Maty do cięcia też nie - tektura.
Kołpak, kształtowany na gumce Pentel (dość miękka i gruba) za pomocą metalowej kulki przyklejonej do gwoździa. Krawędzie natarcia skrzydeł - widać jakie są - można to było zrobić to na mokro, wtedy nie umiałem (i dalej niestety nie potrafię). Należało też oszlifować miejsce gdzie krawędź natarcia łączy się z końcówką skrzydła (te białe) - dokładnie tak jak na statecznikach poziomych, gdzie też zamalowałem te miejsca akwarelką (khaki), potem pastel i rozcieńczony akryl - nie odróżnia się od druku. A na skrzydle się bałem, bo "ta biel" - chyba niepotrzebnie. Nie miałem też białej farbki akrylowej, która wtarta "na suchy pędzel" chyba by zamaskowała te drobne kreski, do formowania poszycia końcówek. I podobnie kołpak.
Nie pomyślałem też aby zaszpachlować i wyretuszować "blachę" łączącą kadłub ze skrzydłem - mogłem to zrobić, skoro dobrze dobrałem kolor do malowania drutów. I to samo te dwie kroplowe osłony na spodzie - brak szlifu i retuszu.
Lufy karabinów, są skręcone z folii aluminiowej. Na to zwykła srebrzanka i pastel, plus lakier akrylowy. Wysunąłem je za bardzo do przodu, żeby wyeksponować, co jest błędem. Ale tak chciałem, bo mi ładnie wyszły. ;/
Linka anteny to cieniutka gumka ze skarpetki. Po około dwóch latach zerwała się. Ne mając dostępu do internetu uznałem, że tak napięta wygląda dobrze, i że udał mi się taki eksperyment z tą gumką.
Pasy uprzęży pilota są zrobione z papierka z pudełka po papierosach (w tamtych czasach rzucane przy drodze, sam nie palę), który ma taką chropowatą fakturę, jakby odwzorowującą parcianą tkaninę (nawet szukałem egzemplarza z jak najdrobniejszą). Podkleiłem kartką z zeszytu i przybrudziłem pastelami po ukształtowaniu.
Post zmieniony (24-02-21 19:00)
Post zmieniony (02-05-21 09:21)
|