Wakamij
Na Forum: Relacje w toku - 3 Galerie - 4
|
Jakiś czas temu przez forum przetoczyła się momentami zażarta dyskusja na temat wyższości opracowań komputerowych na opracowaniami ręcznymi (zapis można przeczytać tutaj ). Niejako przy okazji dokonano rozróżnienia na modele zaprojektowane od podstaw komputerowo i opracowane komputerowo na podstawie projektu „ręcznego”. Z dyskusji można było wywnioskować, że opracowania „ręczne” muszą odejść do lamusa, jako coś niemalże z definicji gorszego niż projekty komputerowe. Muszę przyznać, że moje dotychczasowe doświadczenia jako pancerniaka i okrętowca absolutnie nie pozwalały na weryfikacje tych twierdzeń. Po prostu modele zaprojektowane ręcznie lub komputerowo mogły być tak samo dobre lub tak samo złe. Odniosłem wrażenie, że dyskusja toczy się przede wszystkim między samolotowcami – w końcu to latadła, z uwagi na skomplikowane kształty, w największym stopniu pokazują kunszt (lub obnażają jego brak) projektanta. Tym niemniej wyrok skazujący, który zapadła przeciw opracowaniom „ręcznym” nie przekonał mnie. Jako zawodowy niedowiarek postanowiłem się o tym przekonać na własnej skórze.
Okazją ku temu było wydanie przez GPM modeli dwóch pokrewnych samolotów: nr 11/2001 Fw 190 D-9 i Ta 152 H-1. Jest to idealny materiał do porównań. Samoloty są do siebie bardzo podobne (w końcu oba wywodzą się od Fw 190 A), oba zaprojektowali czołowi projektanci, oraz co najważniejsze, „Długonosa Dora” jest opracowaniem „ręcznym”, natomiast Ta 152 został zaprojektowana komputerowo. Poza tym była to dla mnie pewna odskocznia od tematów pancerno-okrętowych, jako że są to moje pierwsze samoloty sklejone od jakichś 12 lat.
Na początek o samych modelach:
Fw 190 D-9 autorstwa Tadeusza Grzelczaka (dla niewtajemniczonych – „czarna 18”) jest opracowaniem ręcznym. Już osoba projektanta gwarantuje najwyższy poziom wykonawstwa i poprawność merytoryczną modelu, ale niekoniecznie jego „technologiczność (o czym za chwilę). Model można wykonać w wersji uproszczonej lub pełnej, z ruchomymi powierzchniami sterowymi, otwartymi klapami i otwartą osłoną kadłubowych działek. Z uwagi na brak zdolności, model wykonałem tylko z wychylonymi powierzchniami sterowymi, darując sobie dalszą waloryzacje. Sklejony model prezentuje się bardzo ciekawie, jest „estetyczny”, doskonale oddaje nietypowe kształty samolotu, natomiast jego malowanie, co do którego miałem pewne wątpliwości, okazało się być całkowicie poprawne, o czym przekonałem się przeglądając jego monografie samolotu wydawnictwa Squadron/Signal Publications. Instrukcja do modelu jest wystarczająca, a co najważniejsze, wszystkie etapy montażu przedstawione są na rysunkach – co w GPM-ie nie należy bynajmniej do standardu. Należy też dodać, że Fw 190 D jest modelem bardzo trudnym, na pewno nie nadającym się dla początkujących, o czym zresztą wydawca lojalnie uprzedza.
Ta 152 H-1 zaprojektowany przez Rafała Ciesielskiego („zielona 1”) jest z kolei opracowaniem komputerowym. Już sam fakt „informatyzacji” modelu podnosi znacząco jego estetykę (cienkie linie, płynne granice kolorów, napisy eksploatacyjne). Poza tym, projektant należący do krajowej czołówki gwarantuje „sklejalność” samolotu. Podobnie jak w FW 190 istnieje możliwość wzbogacenia modelu o ruchome powierzchnie sterowe, wychylone klapy (co też zrobiłem) oraz otwarte luki działek w skrzydłach (pominąłem z przyczyn podanych powyżej). Doskonale oddana jest charakterystyczna sylwetka, a co najważniejsze doskonale zachowane są proporcje, znacząco odbiegające od Fw 190 D. Poza tym, w stosunku do Dory, model jest znacznie łatwiejszy do wykonania, podział siatek jest zdecydowanie lepszy, natomiast instrukcja to jakieś nieporozumienie – tekst jest tak lakoniczny, że swobodnie można by go zastosować do tuzina innych jednosilnikowych myśliwców, natomiast rysunki nie pokazują wszystkich elementów – tragedia, szczególnie dla początkujących. Rozumiem jednak, że ten swoisty brak instrukcji to nie wina projektanta tylko „zasługa” wydawcy – wystarczy się zapoznać z wydanym niedawno Ju 88 – istny horror.
Tyle słów tytułem nieco przydługiego wstępu, czas na porównania.
|