Edekyogi
|
Co do luzów w gąsienicy, to i ode mnie trzy grosze.
W gąsienicach z otwartym sworzniem gąsienicowym, to znaczy w takich klasycznych gdzie sworzeń pracuje bezpośrednio w otworze ogniwa, musi być pewien luz. Kiedy czołg jedzie po twardej nawierzchni (szosa, dobrze ubite klepisko) gąsienica może być/musi być bardziej napięta, żeby nie spadała.
W trakcie jazdy po sypkim piachu / śniegu / błocie gąsienica musi być poluzowana, żeby piasek / śnieg / błoto mógł wytrząchnąć się z otworów pod sworznie (grozi za to możliwością spadnięcia). Jeżeli się tego nie zrobi, to w gąsienicy napiętej jak do jazdy po szosie piasek / śnieg / błoto tak nawbija się w te luzy sworzeń/ogniwo, że gąsienica napina się na tyle krytycznie, że grozi zerwaniem, a i mocy silnika czasami jest zbyt mało, żeby czołg ruszył z miejsca. Na własnej skórze przekonałem się o tym.
Dlatego przykładowo w czołgach T-54/55 do jazdy po twardym gąsienica musi leżeć tylko na środkowym (trzecim) kole nośnym, przy jeździe po piasku - na trzech (drugim, trzecim i czwartym) a po śniegu i błocie (najtrudniej się wytrząsa) - na wszystkich pięciu.
W gąsienicach ze sworzniem zamkniętym (gumowo-metalowym) jak w T-72 czy zmodernizowanych T-55 takiego problemu nie ma.
Na zdjęciach z czasów wojny czołgów IS-2 widać często strasznie obwisłe gąsienice. Było to spowodowane ich krytycznym zużyciem, tak że nawet usunięcie jednego - dwóch traków nic już nie pomagało. W przypadku rozpatrywanego prototypowego KW-220 - to raczej chyba nie miał on zbyt dużego przebiegu a gąsienice napięte jak na śnieg / błoto. Chociaż żywotność takich gąsienic była stosunkowo mizerna - 2000-5000 km przebiegu w zależności od warunków.
Post zmieniony (19-03-12 20:00)
|
|