Sławomir Bloch
Na Forum: Relacje z galerią - 1 Galerie - 77
- 28
|
Jeżeli zechcesz skorzystać z mojej rady dotyczącej malowania znaków, to biorąc pod uwagę Twoje zdolności i możliwości, o których piszesz polecałbym patyczek do czyszczenia uszu.
Ja robiłem tą metodą, gdy jeszcze w Polsce nie było takich kosmetycznych czy modelarskich akcesoriów, więc posługiwałem się zapałką z mocno nawiniętym kawałkiem waty.
Jest to lepsze od proponowanej przez Kolegę karolxa gąbki, gdyż gąbka nierównomiernie wchłania farbkę-nawet w drobniutkich porach gromadzi jej się dużo więcej, niż na strukturze otaczającej pory, więc malunek jest bardzo "punkcikowy".
Proces malowania wacikiem polega na tym, że zanurzało go się bardzo delikatnie w farbie, odsączało dodatkowo jej nadmiar na bibule, ligninie lub papierze toaletowym czy kawałku szmatki, próbowało na kartce i dopiero wtedy punktowało miejsce koło miejsca otwór w szablonie przymocowanym np. taśmą modelarską (można też malarską) do płaszczyzny modelu.
Jedna zasada-lepiej w miejscu malowania kilka razy "kliknąć" śladową ilością farby na waciku (tak, aby tylko delikatnie zabielić) niż zrobić to raz, a mocno i pozwolić na rozlanie się farbki pod szablon. Straaaasznie wkurzające ;-)
Tą "wacikową" metodą nanosiłem też np. zielonkawe plamki kamuflażu na najstarszym z moich zachowanych modeli czołgów z MM, a mianowicie radzieckim BT-7
Dodatkowo jej zaletą jest możliwość "cieniowania" miejsca malowanego przez liczbę "kliknięć" w dane miejsce. (Galeria)
Teraz mam wprawną dłoń i mimo wieku nie drżą mi ręce :-), więc maluję pędzelkiem nawet małe i skomplikowane insygnia czy numery, ale także dlatego, bo są znakomite wąziutkie pędzelki i profesjonalne farbki czego dawniej nie było, więc człowiek musiał sobie radzić projektami racjonalizatorskimi.
--
Efektownego modelowania!
Pozdrawiam. Sławomir Bloch!
----------------------------
Broń pancerna
|