dygi
|
Witam ponownie. Siedzę sobie w pracy i przeglądam wasze posty czasami pojawi się jakieś zdjęcie. Napatrzyłem się, rozmarzyłem się i zrobiło mi się sentymentalnie. Słuchajcie z przyczyn technicznych ciężko jest się spotkać osobiście, ale napiszcie coś o sobie, a że jesteście modelarzami to napiszcie jak to się u was zaczęło. U mnie było tak: mieszkałem w wynajętym przez rodziców domu piętrowym. Na parterze "my" na górze "oni", czyli właściciele domu. Wśród "nich" był kolega, który zbierał ołowiane żołnierzyki i miał starszego brata. Miał ich kilkaset. W wolnych chwilach z zużytych baterii budowaliśmy fortyfikacje i naparzaliśmy w te żołnierzyki plastikowymi klockami. Nic w tym szczególnego, ale czasami starszy brat mojego kolegi zamykał się w tajemniczym małym pokoiku i nie wychodził stamtąd przez dłuższy czas. Najdziwniejsze było to, że nie pozwalał nam tam wchodzić. Pewnego dnia udało nam się tam wejść i to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Cały pokój wypełniony był sklejonymi kartonowymi modelami z MM (okręty, czołgi, samoloty). Byłem wtedy małym brzdącem, ale jak się dowiedziałem, że to jest z papieru to myślałem, że zwariuję. I tak to się zaczęło. Później na studiach w sklepie w Krakowie kupiłem mało skomplikowany WANG z GPM i marzenia wróciły. Teraz jak idę na dłuższe posiedzenie do świątyni dumania to obowiązkowo zabieram ze sobą Kartonówkę lub jakiś model żeby przez kilka chwil poanalizować offsety :))) Ciekaw jestem, czy z wami jest podobnie czy możę ja już nadaje się do leczenia:), Pzdr
|
|