Andrzej
Na Forum: Relacje w toku - 3 Relacje z galerią - 1 Galerie - 1
|
Kilka tygodni temu "wkopałem" Kasię, prowokując do ujawnienia Jej Mikrostoczni i budowanych w niej cudeniek. Od tego czasu przy każdej okazji mi to wypomina, no i w końcu przyszedł czas na srogą pokutę :-(.
Otóż od czasu do czasu też mi się zdarza dłubać coś z papieru (na pewno większości nie są obce komentarze profanów: "taki stary, a łódki z papieru robi", etc...). Tak więc zostałem w końcu moralnie zobowiązany do publicznego wyznania tego grzechu i poddania się pod surowy osąd publiczny (być może, by mnie zmotywować do solidniejszego przyłożenia się do roboty...:-) )
Prosząc moderatorów o litościwe spojrzenie na odstępstwa od regulaminowych zasad pozwolę sobie skorzystać z fragmentów relacji mozolnie pełznącej przez mikroforum (całość: http://www.mikromodele.fora.pl/posting.php?mode=quote&p=22993). Oczywiście, nie wchodzi w grę jakakolwiek porównywalność z tempem pracy Kasi; mógłby ewentualnie pokusić sięo to wyjątkowo szalony chomik...:-)!
Tak więc na początek trochę historii:
Wiele lat temu znane chyba wszystkim mikromodelarzom okrętowym gdańskie wydawnictwo "JSC" opublikowało wycinankę modelu rosyjskiego krążownika ASKOLD, oczywiście, w skali 1:400. Choś wówczas odpowiadała mi bardziej podziałka 1:200, zafascynowała i skusiła mnie wóczas okładka z podobizną tej pięknej jednostki. Niestety, jak to często bywa, zawartość zeszytu trochę nie dorastała do rozbudzonej przez okładkę nadziei; model wyłaniał się mocno uproszczony, blokowy... Wstyd przyznać, nie dokończyłem.
Kilka lat temu ś.p. Pan Czołczyński postanowił wznowić ASKOLDA, przerysowanego komputerowo i poprawionego. Miałem przyjemność sklejać wersję testową, różniącą się od pierwszego wydania jak niebo od ziemi!. Z efektem można się było zapoznać własnie na "konradusie":
http://www.konradus.com/forum/read.php?f=1&i=107470&t=107466#reply_107470
Sklejalność była wzorowa, zaproponowałem kilka drobnych korekt na podstawie nielicznych posiadanych przeze mnie materiałów źródłowych, co zostało uwzględnione w nowym wydaniu. Niestety, do prac nad wydaniem przyłączył się ochoczo chochlik drukarski, co zaowocowało przepięknym (!), jaskrawym, czerwono-pomarańczowym kolorem pokładu... Długo się wahałem pomiędzy pokusą a niesmakiem, w końcu jednak pokusa zwyciężyłą, jako, że okręt naprawdę ładny to był :-). A oto okładka:
,
Generalne założenie: model ma zachowywać podstawowe cechy modelu kartonowego, tzn. bez przemalowywania (będę jakoś musiał się przyzwyczaić do tego "sygnałowego oranżu" na pokładach). Poza tym - maksimum tego, co się da wydobyć z wycinanki i detali zasygnalizowanych nadrukiem, czyli wszelkiej maści polery, trapy, relingi, wytyki etc., zwłaszcza, że wpadła mi w ręce rosyjska monografia oryginalnego okrętu, ze spora ilością rysunków i zdjęć. Zacząłem jakoś tak w połowie roku (ubiegłego, oczywiście!), prace posuwały sie w moim tempie, pomalutku, w porywach raz na parę tygodni kilka cięć i maźnięć klejem, a potem dłuższa przerwa na mobilizację sił...Wreszcie jakoś jesienią kadłub w stanie surowym zczął być do czegoś podobny i można go było sfotografować:
,,,
Jak można zauważyć, szata graficzna (poza nieszczęsną barwą pokładów!) naprawdę cieszy oko. Pod względem konstrukcyjnym model opracowany jest typowo dla wydawnictwa - bez standardowego szkieletu, konstrukcja opiera sie na podwójnym poszyciu (bardzo spasowane, trzeba uważać, by wnętrze nie rozepchnęło kadłuba, bo może zabraknąć poszycia zewnętrznego) i kilku wręgach bez wzdłużnicy. Przy pewnej ostrożności i staranności nie powinno to jednak sprawiać problemów. Jeszcze jedno zdjęcie, pokazujące część konstrukcji kadłuba:
Prace tak powolutku się posuwały, gdy...
Niestety (a może raczej "-stety"), w kwietniu wybraliśmy sie do Inowrocławia na sympatyczną imprezę:
http://www.konradus.com/forum/read.php?f=27&i=20567&t=20567&filtr=0&page=5, z której oprócz miłych wspomnień i innych pamiątek
...
przywieźliśmy coś takiego:
...
I tak oto zrodził się problem, a raczej PROBLEM!
Upraszczając: pracujesz nad jakimś tematem dłuższy czas... nagle dostajesz mnóstwo nowego materiału, przedstawiającego zagadnienia zdawałoby się - rozgryzione - w nowym, często zupełnie odmiennym świetle!
Podejście do analizy PROBLEMU:
1. opracowanie JSC ma wady i jest dość ubogie w detale, jednak:
a) włożyłem już sporo pracy,
b) zdążyłem sie przywiązac emocjonalnie :-)
c) nie chce mi sie zaczynać od nowa.
2. opracowanie rosyjskojęzyczne - dużo dokładniejsze, lepsze kolorystycznie, wysoka zgodność ze źródłami, skala 1:200 = duuużo detali, jednak nie do końca przekładalne na kadłub i nadbudówki wersji (1).
W wyniku żmudnych, trudnych i długotrwałych negocjacji z samym sobą udało nam się osiągnąć wspólne rozwiązanie , może nie do końca satysfakcjonujące obie wysokie układajace się strony, ale zadowalające (jak to zwykle z kompromisami bywa :-) ): budowa będzie kontynuowana na dotychczasowym kadłubie, z uwzględnieniem już wybudowanych brył nadbudowy; do tego (w miarę możliwości) wyposażenie będzie oparte na nowym opracowaniu. W przypadkach konfliktowych werdykt ostateczny wydaje komisja arbitrażowa w składzie:
I. wykonawca wersji I (z JSC),
II. wykonawca wersji II (z Bumaznego...)
oraz Superarbiter w mojej osobie...
I wspólny komunikat, popisany przez Komisję: Na pohybel tym, którym to się nie spodoba!!!
********************************************************************************
Kilka zdjęć pośrednich...
, .
, ,
I żeby już nie przedłużać, bez szczegółowego roztrząsania mniejszych i większych perypetii chciałbym przejść do stanu na dzień dzisiejszy...:
, , , , , ,
A jeśli ktoś wytrzymał ten monstrualny wstęp i jeszcze się nie zanudził... może się uzbroić w cierpliwość i czeeeekać na ciąg dalszy!
|