machoni
Na Forum: Relacje w toku - 1
|
Witam,
postanowiłem założyć wątek z relacją budowy samolotu bombowego Heinkel 111/H-6 Torp. w wydaniu Małego Modelarza 4-5-6.2009.
Od razu mała uwaga w stronę czytelników relacji. Nie jestem doświadczonym modelarzem. Jak niżej napisałem - ostatni model skleiłem jakieś 14 lat temu. Traktujcie mnie trochę z przymrużeniem oka. Ten model jest dla mnie próbą powrotu do modelarstwa. Nie wiem co mi z tego wyjdzie. Heinkel może szybciej znaleźć się w koszu niż wszelakie ustawy to przewidują...
Samolot na pierwszy rzut oka jest bardzo ciekawy, zawsze mi się podobały tego typu konstrukcje, ale zanim rozpocznę relację kilka słów o mnie, bo jestem tu nowy.
Klejenie modeli kartonowych zacząłem w podstawówce, mając 12-13 lat. Podejrzewam, że większość z nas tu podobnie zaczynało. W zasadzie nauczyłem się wszystkiego sam, bo nauczyciel o tym pojęcia większego nie miał. Na jedną z lekcji "praca - technika" kleiliśmy - do wyboru - kartonowe lub plastikowe modele czego się tylko dało: samolotów, czołgów, statków. No i się zaczęło... Tak mnie to wciągnęło, że od tego czasu przez dobre 2-3 lata nie robiłem nic w wolnym czasie tylko kleiłem ile się dało... czasem nieźle na tym wychodząc, bo niektóre efektywnie wyglądające czołgi czy latadła kupowali ode mnie kumple z innych klas z wysokim kieszonkowym ;P ... znowu było na kolejnego MM. Wyobraźcie sobie, że kumpel z niższej klasy miał problemy z przejściem do następnej klasy właśnie z techniki!!! Nie z matmy, nie z fizyki, ale z techniki!!! Żeby mu pomóc sklejaliśmy (czyt. sklejałem) po nocach AURORĘ, nie pamiętam z jakiego wydawnictwa. Trwało to 3 tygodnie, ale model wyszedł bajkowo. Babce szczęka opadła i koleś zdał!
Większość mojego klejenia opierałem na Małym Modelarzu, rzadko kiedy udało mi się kupić jakieś inne wydawnictwo, nie było dzisiejszych możliwości typu internet, nawet porządnego sklepu modelarskiego nie było w mojej okolicy.
Tak oto przez ok. 3 lata na poddaszu lepiłem swoje modele. Na chwilkę wciągnąłem w to młodszego kuzyna. Ale zaczęło się liceum, później studia, dużo nauki i klejenie poszło na bok. Wcześnie rozpocząłem życie zawodowe, na dobre wciągnęła mnie też fotografia. Przez jakiś czas chwaliłem się zdjęciami na moim blogu. Jakiś czas temu znowu trochę myślałem o modelarstwie, znalazłem to forum (i wiele innych).
Tu tak naprawdę zobaczyłem ile mi brakowało do najlepszych. Rzadko kiedy udało mi się tak spasować części jak w większości relacji na tym forum - być może dlatego że zdecydowana większość moich modeli pochodziła z MM. Wtedy o tym nie wiedziałem, ale jak czytam Wasze opinie - chociażby dotyczące Heikela - to dochodzę do wniosku, że warto zainwestować w wydawnictwo AH lub GPM, a efekty klejenia będą lepsze. Niektórzy z Was to dla mnie magicy. To co Wy robicie z kartonu jest ...piękne ot! to dobre słowo.
No ale Heikela kupiłem przed znalezieniem o nim opinii na forum. Zresztą!!! Ja byłem święcie przekonany, że to wydawnictwo już dawno zaprzestało swojej działalności. Ostatnie modele jakie znalazłem na necie czy allegro pochodziły z 2007-2008 roku. Nie miałem bladego pojęcia o półtorarocznym opóźnieniu... :( masakra.
Razu pewnego zachodzę do empiku z myślą, że zakupię coś od Halińśkiego, a tu na półce Mały Modelarz stoi i to jeszcze z konstrukcją, która zawsze mi się podobała. Łosia z MM 2 razy kleiłem (ciut podobnego do Heikela)! Szybko dokupiłem AK-3, klej, porządne nożyczki... ale w świąteczno-noworocznej bieganinie tektury już mi sie przyszło dostać, teraz inwentaryzacja w większości sklepach i klaps!!
Kleję jedynie to za co można się wziąć bez tektury czyli krzesło pilota, kilka drobiazgów z wnętrza kabiany, wypełnienie skrzydeł i torpedy.
Słów kilka o samym modelu. Zanim nożyczki poszły w ruch przestudiowałem model dosyć dokładnie. Widać kilka błędów, źle oznaczone niektóre części. Na cz. 23 jest miejsce na doklejenie cz. nr 156 i nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić, bo cz 156 jest "szkieletem" przedniego oszklenia... może podczas pracy dojdę do tego jak to ma być wykonane. Próbowałem się kontaktorać z autorem opracowania, ale mail pozostał bez odzewu.
Postanowiłem sklecić do kupy cz. 25. Nie wiem jak się to fachowo nazywa... jest to wypełnienie i połączenie kadłuba ze skrzydłami... takie kartonowe pudło miedzy dwiema wręgami. Wg mnie ta część jest źle spasowana. Ot fotka:
Źle mi się kleiło torpedy. Karton jest wg mnie za sztywny. Próbowałem to jakoś rozwalcować, ale nie na wiele się to zdało. Papier trochę się pozaginał wrrrrr
Ok tyle na dziś. Obiecuję, że kolejne wpisy zamkną się w 3-4 zdaniach.
--
|