Dziadek-Tadek
Na Forum: Relacje w toku - 1 Relacje z galerią - 1
|
Zgodnie z zapowiedzią ciąg dalszy następuje. Na początek odpowiedź dla Keitha - lustrzenka, Minolta Dynax 303si, zoom 35-80, 1:4 (26)-5.6. A teraz relacja.
Następna w kolejności była kabina. Przez chwilę był dylemat czy „wewnętrzna” strona kabiny ma być wklejona między wręgami czy na nie zachodzić. I te dziwne wycięcia o rozstawie innym niż pod pedały sterownicy.
Przyłożenie części wewnętrznej do zewnętrznej szybko wyjaśniło wątpliwości, „tajemnicze wycięcia” okazały się otworami na wręgi dolnych płatów.
Przed oklejeniem kabiny obie jej wręgi połączyłem dorobioną podłogą, ułatwiło to oklejanie oraz stworzyło miejsce do późniejszego przyklejenia drążka sterowego.
Na obrzeżu kabiny położyłem „tapicerkę” z chusteczki higienicznej nasączonej wikolem. Zabarwiłem ją suchą pastelą. Z pozostałymi elementami kadłuba i wklejeniem wręg stateczników nie było żadnych kłopotów.
W tej sytuacji przyklejenie stateczników było formalnością.
Na drugim zdjęciu trochę widać efekt „oddzielenia” statecznika poziomego.
Przy pomocy technologii solarno-okiennej przeniosłem na „lewą” stronę płatów linie wszystkich żeberek, które później przetłoczyłem i usztywniłem super glue.
Na zdjęciu widać również podklejenie szczelin oddzielających lotki na górnym płacie.
Kolejne zdjęcia pokazują sposób wygięcia wręg dolnych płatów i ułożenie ich do wklejenia w kadłub oraz sposób wyprofilowania przejścia dolny płat – kadłub. Tej informacji właśnie brakuje w wydaniu „KŚ”. Po wklejeniu skrzydeł okazało się, że końcówki wręg podniosły podłogę kabiny.
Przed przyklejeniem płata górnego przyszła kolej na sklejenie km-ów i górnej pokrywy silnika wraz z kolektorem spalin. Ten ostatni udało się trochę wyoblić a pokrywa uzyskała atrapy zaworów.
Kolejność montażu nie gra roli. Pod karabinami maszynowymi jest dość miejsca na wsunięcie pokrywy silnika. W tym czasie kabina otrzymała wspomniany wcześniej drążek sterowy a fotel pilota – pasy (folia al z wieczka od śmietany). Część 4a (półksiężyc przed kabiną o którym wspomniał Sturmovik) odchudziłem o fragment tapicerki (zbędny przy zmianie technologii) przez co dał się on lepiej ukształtować. Na dolne płaty nakleiłem słupki międzyskrzydłowe.
Przyklejanie górnego płata i podwozia poszło tak dobrze i szybko, że nie zrobiłem nawet pamiątkowego zdjęcia. :)
Następnym etapem było „olinkowanie” modelu. Drut na linki uzyskałem ze starego kabla myszki. Pojedyncze druty (Ø 0.15 mm) najpierw ciąłem na odcinki ok. 7 cm a potem naciągałem je przy pomocy dwóch par kleszczy. Dzięki temu zabiegowi drut prostował się, usztywniał i zmniejszał średnicę. To ostatnie pozwalało na zachowanie skali, drut 0.12 w 1:50 to 6 mm w oryginale czyli sensownie. Druty najpierw mierzyłem do miejsca klejenia, z grubsza przycinałem nożyczkami i przyklejałem jednym końcem (super glue). Później małymi i ostrymi nożyczkami docinałem na wymiar i przyklejałem drugą końcówkę. Zacząłem od usztywnienia podwozia, a potem od kadłuba na zewnątrz skrzydeł. Miejsca przecięcia się linek też podklejałem. Na podstawie rysunku z „Samolotów myśliwskich I wojny światowej” T. Goworka dorobiłem dźwignie napędu lotek górnego płata i połączyłem je linkami z płatem dolnym.
Po skrzydłach i podwoziu przyszedł czas na linki napędu sterów.
Na koniec pozostało zamontowanie śmigła i kół. Koła poprzez dodanie zewnętrznych okręgów z tektury zyskały bardziej przestrzenne opony.
A tak wygląda model po ukończeniu. W wersji 3D można go obejrzeć na wystawie a Strzyżowie do 4.03. 2006.
Wszystkim czytającym tę relację dziękuję za wyrozumiałość dla debiutanta. Pragnę wyjaśnić też, że dostęp do internetu mam okazjonalny stąd też nie od razu odpisywałem na posty.
--
Co by tu jeszcze ... skleić panowie?
|