Radzio65
Na Forum: Relacje w toku - 1
|
Witam w chłodny poranek, przynajmniej w Warszawie.
WIELKA PROŚBA NA WSTĘPIE :-)
Jako , że jestem w pracy, cały ten post będę aktualizował stopniowo (mam nadzieję, że dość szybko) , bo priorytetem jest praca a nie zabawa na forum. A z domu komputer i net wywaliłem, za dużo mam tego w pracy (zajmuję się przygotowaniem do druku). A ta prośba to poczekajcie aż skończę (wyraźnie to zaznaczę).
Nie mam tyle wprawy co Stanisław , który skleił już ten model, obejrzałem galerię, owszem. Jako sklejacz a nie modelarz (pozdrawiam Frytek), wyszedłem z założenia, że mają mi się ładnie zgrać przejścia na sąsiednich segmentach w temacie kamuflarzu. Czyli troszkę inaczej niż u Stanisława. I przepraszam - troszkę dokładniej.
Wiecie, to taki nawyk z plastiku, że jak się pomaluje to wszystko powinno grać. Przybrudzenia na pierwszych trzech segmentach zrobione kredką akwarelową. Mogą się podobać lub nie , ale to akurat nie należy do meritum sprawy. Takie pasowanie kamuflarzu moim skromnym sklajaczowym zdaniem , powinno podbnieść estetykę wyglądu. Wydaje mi się, ze oryginał samolotu nie był malowany w "schodki" :-))) . Niestety dla mnie, takie podejście do tematu okazało się brzemienne w skutkach w dalszym klejeniu, co zresztą uważny obserwator juz powinien wyłapać.
Wykombinowałem również, że linie poszycia pod kadłubem też mogłyby się schodzić. Niestety nie całkiem mi to wyszło, ale co ciekawe - linie kamuflarzu (niebieski/zielony) schodzą się ładnie. Nie potrafię tego wytłumaczyć:
W wyniku takiego pasowania, wyszedł mi uskok na łaczeniu segmentu drugiego z trzecim (patrząc od przodu - na godzinie dwunastej) i nic tu mi nie pomagało szlifowanie i pasownie wręg, które zresztą pasują do siebie pleckami idealnie. Albo będzie uskok, albo pasowanie kamuflarzu innymi słowy albo rybki albo akwarium
Oczywiście można powiedzieć , że takie niedociągnięcia to nie problem. Zależy co kto lubi.
W tym miejscy przepraszam za offtopic, ale do pozdrowień dla Sędziego Frytka dołączy się mój kumpel Gabby, któremy fotki zrrobiłem wczoraj przy okazji fotografowania bohatera tego tematu. Sędzia Frytek ma rację, że kleję byle co i byle jak, ale grunt że kleję:
Pierwszy segment kabiny
Pierwszy segment kabiny zaznaczony niebieską strzałką, od góry ma nie pomalowany fragment - tu zaznaczony czerwoną strzałką i niechlujnie maźnięty zieloną kredką akwarelową. Pod ten element wklejami wręgę usztywniającą kabinę na szerokość (łapiecie o co idzie?). Poszycie ładnie obejmuje wregę z dźwigarem skrzydła, tyle tylko że nie uwzględniona była grubość wręgi usztywniającej kabinę od góry, we wrędze z dźwigarem. Gabaryty wręgi usztywniającej pokrywały się z elementem poszycia pod który należało ją podkleić. Do wyboru mamy więc, albo skrócić wregę usztywniającą poszycie od tyłu, albo skrócić wręgę z dźwigarem od góry o 1 mm czyli o grubość wręgi. Ja niestety nie skróciłem wregi z dźwigarem o 1 mm, a odciąłem 1 mm z wręgi usztywniającej poszycie kabiny od ttyłu, dzięki czemu mam fragment do zaszpachlowania (wikolem, co zacząłem robić) i pomalowania. Efekt ten zaznaczony żółtymi strzałkami. Aha, i jeszcze niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego ten fragmnet ( czerwona strzałka) jest biały a nie zielony jak w następnym elemencie (segmment 6). Może nieuważnie szukałem, a może nie załąpałem co tam trzeba nakleić w przyszłości. No nie wiem ...i tyle.
Pamiętajcie, że to są dywagacje faceta bez doświadczenia w kartonie, no ale model jest skierowany do Małego Modelarza , a nie do starych wyjadaczy. A moze mój tok myślenia jest od podstaw błędny i źle się zabieram za klejenie ?
Anlogicznie jest z następnym segmentem, z tą różnicą, że góra już nie jest biała, a w kolorze kamuflarzu
Żeby w miarę ładnie spasować , odciąłem górny fragment poszycia , podkleiłem wręgą i skleiłem do kupy.
Wręga kończąca szósty segment, na tym zdjęciu już mocno zeszlifowana. Naprawdę mocno. Po wycięciu brakowało mi poszycia - od tego wycięcia na k.m. - po około 2,5 mm z każdej strony. Uważajcie: wszystkie elementy tego modelu wycinałem równo po liniach , nożami Olfa i Excel pod dużą lupą na statywie, więc należy wykluczyć, że mi rąsia zjechał o 0,5 centymetra.
Przy okazji widać, że spasowanie poszycia wewnętrznego z zewnętrznym zbiega się ładnie na krawędziach burt kabiny, tylko nie bardzo na wrędzę przy wycięciu na k.m. Oczywiście, bez problemu można to przyciąć, ale chodzi mi tylko o fakt.
Na tym kończę, dalej nie kleiłem i szczerze mówiąc straciłem ochotę na klejenie tego modelu. Pamiętam jak Sprudin przy swoim Lancasterze z Fly Modelu napisał między innymi, ze wszystko pasuje idealnie, jedynie w poszyciu brakowało 2 mm. Dosztukuje się. Szacun dla Sprudina za klejenie, bo robi to ładnie, ale dla mnie to nie jest pasowanie idealne. Ale to tak na marginesie, moze mam złe podejście do tematu.
Jednocześnie mogę stwierdzić, że jak dotąd nie miałem tylu problemów przy sklejaniu tego
modelu ...
... jak z tą 110-siątką, nie wspominając o modelu projektu Ł. Fuczka, chociaż może to jeszcze nie wykładnik, bo przecież poszycia jeszcze nie ma.
Te sześć ostatnich zdjęć tylko pozornie nie ma związku z tym wszystkim co napisałem.
Cóż, teraz możecie na mie wieszać psy, że jestem badziewiaż, powinienem złapać się za sprzątanie, bo do klejenia się nie nadaję, nie jestem dokładny, wymyślam głupoty i tym podobnie :-)
Ja tylko złapałem się za ten model jak potencjalny przypadkowy sklejacz, przechodzący koło Kiosku Ruch-u, gdzie tego Mesia zakupiłem.
Pozdr
Post zmieniony (01-09-09 13:49)
|