KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 41 z 121Strony:  <=  <-  39  40  41  42  43  ->  => 
24-07-14 08:00  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 165

CHEMICZNY ALERT

Kapitan i pilot przebywali na mostku, ale ich obecność nie zapobiegła nieszczęściu. Grecki motorowiec "Ariadne" z głuchym łoskotem wszedł na podwodne skały tuż przy wyjściu z somalijskiego portu w Mogadiszu. Był 24 sierpnia 1985 roku. "Ariadne" miał w ładowniach i na pokładzie ponad 10.000 ton załadowanej w Hamburgu, a przeznaczonej do portów Afryki Wschodniej drobnicy. Zaledwie niewielka jej część pozostała w Mogadiszu, toteż statek osiadł na skałach wciąż solidnie obładowany kontenerami, samochodami oraz zwykłą drobnicą, wśród której większość stanowiły chemikalia rozmaitego rodzaju.

"Ariadne" nie ugrzęzła w skalnej pułapce na równej stępce, ale zawisła na niej prawą burtą. W konsekwencji tego faktu statek przechylił się na przeciwną stronę tak mocno, że do wody poleciała z pokładu część kontenerów, oraz prawie wszystkie samochody.

Przybyłe na pomoc holowniki okazały się bezsilne - "Ariadne" siedziała na skałach tak mocno, że szansę na jej ściągnięcie dawał tylko częściowy przeładunek zawartości ładowni na inne, mniejsze statki. Silny przechył jednakże - a przede wszystkim mocno ograniczone możliwości techniczno-sprzętowe afrykańskiego portu - sprawiły, że ratownicy oraz ewakuowana częściowo załoga jedynie bezsilnie śledzili przebieg wypadków.

Już po czterech dniach, 28 września, walące z dużą siłą w bezwładny kadłub fale przyboju przełamały go na pół. Część dziobowa zatonęła w dwa dni później, a z jej wnętrza zaczęły przedostawać się do wody duże ilości przewożonych chemikaliów, w tym między innymi różne pestycydy oraz karbid. W takim stanie rzeczy zaistniało poważne niebezpieczeństwo napłynięcia nad gęsto zaludniony Mogadisz chmury trujących gazów powstałych w wyniku reakcji chemikaliów - a już zwłaszcza karbidu - z wodą. Poważnym ostrzeżeniem były liczne martwe ryby, unoszące się na powierzchni morza.

Pośpiesznie ewakuowano kilka nadmorskich dzielnic miasta, w tym duży szpital oraz główne somalijskie więzienie. Kiedy kadłub "Ariadne" przełamał się na kolejne fragmenty wyrzucając do morza kolejne dziesiątki i setki ton chemikaliów, gorączkowo sporządzono plan ewakuacji z Mogadiszu 300 tysięcy ludzi! Do realizacji ostateczność i owego planu szczęśl¡wie jednak nie musiało dojść. Wiatry wiały w pomyślnym kierunku, gnając trujące opary daleko w morze, gdzie rozrzedzone milami przestrzeni przestawały być w końcu dla kogokolwiek zagrożeniem.

Większość ładunku udało się jednak w końcu wydostać z tych kawałków statku, które pozostały na skałach. Wydobyto w końcu także z dna dziobową sekcję. Nie było jednakże oczywiście żadnego sensu rozważać przywrócenie "Ariadne" do życia w najlepszej nawet stoczni. Fragment po fragmencie przeholowano na odległą o 36 mil głębię, gdzie też resztki pięknego do niedawna, sześcioletniego zaledwie statku, znalazły swój kres.

„Ariadne”
,

--

Post zmieniony (11-04-20 11:16)

 
24-07-14 08:01  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 166

CAŁA NAPRZÓD!

Wypierający 7395 ton francuski liniowiec "La Bourgogne" opuścił Nowy Jork drugiego lipca 1898 roku, biorąc kurs na francuski Le Havre. Na burcie znajdowało się 711 osób załogi i pasażerów, wśród których charakterystyczną grupę tworzyło kilkunastu austriackich marynarzy. Zaledwie dziesięć dni wcześniej uratowani zostali po katastrofie ich statku u wybrzeży Ameryki i teraz właśnie, na pokładzie "La Bourgogne", wracali do domu. Większość wśród pasażerów stanowili jednak Włosi, ożywioną gadatliwością komentujący wyjście statku w morze.

Niedaleko od Nowego Jorku, bo w pobliżu Nowej Funlandii, liniowiec wszedł w strefę gęstej mgły, schodząc przez nią konsekwentnie ze swojego kursu i W rezultacie trzeciego lipca wieczorem statek znajdował się aż o 160 mil za bardzo na północ! Pomimo beznadziejnej widoczności, "La Bourgogne" szedł z niezmniejszoną ani o węzeł prędkością.

Czwartego lipca o piątej nad ranem szaleńcza taktyka dowódcy wydała gorzkie owoce. Statek zderzył się z idącym równie nieostrożnie brytyjskim „Cromartyshire”, wiozącym węgiel z Dunkierki do Filadelfii. Francuski statek uderzony został w śródokręcie prawej burty, co spowodowało natychmiastowe zalanie maszynowni. Liniowiec pogrążał się w wodzie przerażająco szybko.

Na pokładzie wybuchła panika. Austriacy oraz wielu z Włochów nożami i rewolwerami torowała sobie drogę do szalup, czyniąc bezużytecznymi wysiłki - co prawda bardzo wyważone - dowodzonej przez kapitana Deloncle załogi. Historia wymienia jedynie drugiego oficera oraz trzech katolickich księży, którzy do końca starali się zaprowadzić ład podczas ewakuacji. Nikt z tej dzielnej czwórki nie ocalał.

Jedynie szalupy z lewej burty nadawały sie do użytku, jako że te z prawej strzaskane zostały dziobem "Cromartyshire". Nieszczęśliwie się stało, że Deloncle zamiast opuszczać sprawne łodzie natychmiast, podjął desperacką próbę dojścia na mieliznę wyspy Sabie. Dopiero kiedy jasne się stało że nie ma na to żadnych szans, szalupy poszły w dół. Pierwszą z nich, wypełnioną po brzegi kobietami i dziećmi wgniótł pod wodę w chwilę po jej zwodowaniu walący się w dół komin statku.

Załoga "Cromartyshire" obawiając się o los swojego statku, spuściła w końcu na wodę zaledwie dwie czy trzy swoje małe łodzie. Po zderzeniu jednakże oba statki oddaliły się jeszcze rozpędem tak daleko od siebie, że pomoc Brytyjczyków - nie dość, że mocno niewystarczająca – była do tego jeszcze do tego mocno opóźniona. W rezultacie kolizji śmierć poniosło aż 546 osób, w tym nierozważny kapitan Deloncle oraz wszyscy jego oficerowie. Wśród uratowanych znajdowała się tylko jedna kobieta i nikt spośród dzieci...

Po zakończeniu akcji ratunkowej "Cromartyshire" przekazał wkrótce rozbitków na pasażerski "Grecian", który zmieniwszy kurs zawinął z nimi do Halifaxu.

„La Bourgogne”


„Cromartyshire” i jego dziób po zderzeniu
,

„La Bourgogne” tonie, w tle „Cromartyshire”


--

Post zmieniony (11-04-20 11:17)

 
24-07-14 10:37  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Edekyogi 

 



Post zmieniony (24-07-14 13:09)

 
24-07-14 10:41  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Edekyogi 

 

Czyżby ten "La Bourgogne" z pierwszej fotki to był jeszcze parowo-żaglowy?
Czteromasztowa barkentyna? Żart oczywiście

 
24-07-14 10:48  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:41)

 
24-07-14 11:37  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Edekyogi 

 

Cholibka - dwa razy mi się kliknął ten sam post. Kto wie jak takie coś usunąć?

 
24-07-14 12:25  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:41)

 
24-07-14 20:11  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
GrzechuO   

Mała poprawka do opowieści #165 NIEZWYKŁE LOSY LINIOWCA „AMERIKA“

Titanic zderzył się z górą lodową nie 14 lutego, a 14 kwietnia 1912 r.
Ponieważ fakt ten jest powszechnie znany, więc to na pewno tylko zwykła (wielo)literówka...

--
Pozdrówka

GrzechuO

 
24-07-14 22:07  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:41)

 
25-07-14 08:10  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 167

NIE TYLKO „CYRANKA”...

W maju 1955 roku na Morzu Północnym zatonął z dwunastu rybakami lugrotrawler „Czubatka” z serii B-11 (tzw. „kuliki” od nazwy pierwszego statku z tej serii). Znaleziono jedynie tratwę z dwoma ciałami oraz dwa koła ratunkowe. Pozostałych dwunastu ciał nigdy nie odnaleziono – najwyraźniej rybacy ci poszli na dno wraz ze swym statkiem. Dwójka z tratwy zginęła z zimna i głodu: zamknięcia schowków z żywnością i wodą na tratwie były tak zardzewiałe, że nie dałoby się ich otworzyć!

Fachowcy z Izby Morskiej solidnie podeszli do sprawy dochodząc w końcu do wniosku, iż przyczyną zatonięcia było „wywrócenie na skutek rezonansu kołysań bocznych statku”, formułując także opinię mówiącą iż „statki typu „Czubatka” mające zabudowaną (wysoko – A.K.) rufę straciły przy przebudowie zalety morskie i stały sie niebezpieczne dla załogi” (!!!).

Co po takich słowach zrobiły odpowiednie władze? Natychmiast wycofały z morza wszystkie statki tego typu celem przebudowy? Wycofały je przynajmniej z bardzo niebezpiecznego pogodowo Morza Północnego przerzucając na łagodniejszy jednak Bałtyk? Nic z tego. Zwyciężyła opcja: „Towarzysze, potrzebujemy ryb celem zabezpieczenia potrzeb klasy pracującej, nie możemy sobie pozwolić na pochopne kroki”. No i nie pozwolono. A „klasie pracującej” podano komunikat, iż „Czubatka” wpadła na minę z czasów wojny...

**

Dwa lugrotrawlery świnoujskiej Odry zameldowały się jak zwykle na bogatym w ryby łowisku Dogger Bank, na Morzu Północnym. Początek października 1956 roku przyniósł ze sobą silny sztorm, toteż zarówno "Cyranka” jak i "Mysikrólik" nie prowadziły połowów, walcząc jedynie z falą i wiatrem. Stateczki kładły się niepokojąco mocno na burty.

Gdy bliźniacze trawlery szły obok siebie w odległości czterystu metrów, szyper z „Cyranki” postanowił zbliżyć się do siostrzanego statku. Wykonał zwrot ustawiając się bokiem do potężnej fali i ...nagle obserwatorzy na "Mysikróliku" spostrzegli z przerażeniem, iż doświadczana tak samo ciężko jak i ich statek "Cyranka" kładzie się powoli na prawą burtę. Jeszcze chwila i na powierzchni widać było jedynie dno kadłuba, ster i śrubę!

Tymczasem na „Mysikróliku" po prostu spanikowano: przecież znajdowali się na bliźniaczej jednostce w identycznych warunkach pogodowych! Część rybaków chciała natychmiast spuszczać na wodę tratwy i przenosić się na nie! Inni zaczęli wystrzeliwać czerwone rakiety. Z tego to właśnie powodu dopiero po 40 minutach kuter zbliżył się do odwróconej do gry dnem „Cyranki”. Normalnie winno mu to zająć zaledwie kilka minut!

Udało się wyciągnąć pływającego w kole ratunkowym sternika. Na wraku widać było trójkę rozpaczliwie wymachujących rękami ludzi. Gdzie reszta z liczącej 18 ludzi załogi? Ku miejscu tragedii natychmiast ruszył także zmieniając swój kurs włoski statek "Victoria", zaalarmowany czerwonymi rakietami „Mysikrólika”.

Na "Cyrance" zdawano sobie doskonale sprawę z faktu, iż statek nieubłaganie przewraca się. Tylko niektórzy rybacy zdążyli jednak w porę skoczyć do zimnego, wzburzonego morza. W momencie wywrotki część pozostała zamknięta pod podkładem, co praktycznie oznaczało utratę wszelkich szans. Jak się wkrótce okazało, nie dla wszystkich.

Na powierzchnię wypłynęła tratwa, na którą natychmiast przedostała się znajdująca się dotychczas na odwróconym kadłubie trójka. Wokół pływali, uczepieni kawałków drewna, ich koledzy. Kilku najsłabszych osunęło się wkrótce pod wodę, nie doczekawszy ratunku. Wewnątrz kadłuba, ktoś z maszynowni rozpaczliwie walił młotem w poszycie dna. Zarówno rozbitkowie jak i ratownicy ze łzami w oczach wsłuchiwali się bezsilnie w owe daremne wołanie o pomoc.

W ryzykownych manewrach "Mysikrólik" rozpoczął podejmowanie rozbitków. Jednego z rybaków uratowała też "Victoria". Na powierzchni nie pozostał już teraz nikt i tylko ciągły huk młota świadczył o tym, że wewnątrz kadłuba znajdowali się jeszcze żywi ludzie. Huk ten słyszał bardzo wyraźnie znajdujący się wciąż w swojej kabinie na "Cyrance" Marian Uszkur. Minęło już kilkadziesiąt minut od wywrotki! Rybak stał na suficie, z trudem oddychając dzięki utrzymującej się poduszce powietrznej. Nagle zamknięte drzwi odskoczyły, i Uszkur ujrzał nieco jaśniejszą plamę. Tam było życie!

Rybak zanurkował, próbując wydostać się ze śmiertelnej pułapki. Za drugim razem udało się! Z pękającymi prawie od wstrzymywanego powietrza płucami przedostał się przez korytarze trawlera i po chwili unosił się już na powierzchni. Szczęśliwie ujrzano go na "Mysikróliku" i wkrótce wyczerpany rybak znalazł się w troskliwych rękach kolegów. Na „Mysikróliku” ratunek znalazło pięciu rybaków, a szósty został podjęty z wody przez „Victorię”. Na morzu wciąż niosło się echo uderzeń młota...

Nikt się już jednak z "Cyranki" nie uratował. Trawler poszedł na dno 4 października 1956 roku o 23:42, pociągając za sobą dwunastu rybaków.

I znowu głos zabrała wspomagana przez specjalną komisję rządową Izba Morska. „Główną przyczyna wywrócenia się statku podczas sztormu przy nieprawidłowo wykonanym manewrze była najprawdopodobniej mała stateczność lugrorawlera ... prototypy nie zostały poddane właściwym przeróbkom eksploatacyjnym ... Izba Morska wykryła bardzo liczne wady w budowie statków typu „Cyranka” oraz „Czubatka” wynikające z błędnego zaprojektowania oraz budowy również niezgodnej z zasadami bezpieczeństwa przebudowy której dokonano, gdy przeznaczone pierwotnie na Bałtyk statki skierowano na Morze Północne.” Zadecydowano o stopniowym (!) wycofywaniu statków typu B-11 z eksploatacji.

Ciekawostką jest że jeden z B-11, „Cietrzew” (ŚWI 112) został przebudowany na wciąż dobrze służący harcerskim celom żaglowiec „Zawisza Czarny”.

Kuter typu B-11


„Cyranka” przewraca się – wstrząsający obraz Adama Werki


„Zawisza Czarny” to były „Cietrzew” typu B-11



Po tragedii „Cyranki” zabrano się za opracowywanie nowszej, ulepszonej wersji „kulików”. Wydłużono kadłub, zmieniono nieco ster, poprawiono stateczność. I tak oto powstała nowa klasa nazwana B-17. Jednym z serii był „Mazurek”.

Pod koniec lipca 1963 roku kuter szedł w kierunku Cieśnin Duńskich, mając w planie połowy na obfitym w ryby Morzu Północnym. Wkrótce statek zaczął ciężko pracować na fali, a pokład co chwila zalewały masy wody. Po niewielu godzinach wykryto wodę w komorze kotwicznej, w związku z czym ...nie zrobiono nic!

Po chwilowym osłabnięciu siły sztormu stwierdzono z przerażeniem, iż w jednej z ładowni są aż cztery metry wody! Był to rezultat wyjątkowo niechlujnego i nieprofesjonalnego przygotowania sie do sztormowania – o ile w ogóle można było mówić o jakimkolwiek przygotowaniu. Rachityczna pompa „Mazurka” tylko symbolicznie zabrała się do osuszania ładowni.

Tego samego dnia pod wieczór sztorm powrócił zrywając klapę kolejnej ładowni, otwierając ją dla kolejnych ton wody. Tkwiąca w niezrozumiałym marazmie załoga zaczęła działać dopiero wtedy, gdy statek zaczął się kłaść na burtę! Tyle że w tej chwili jakiekolwiek działanie mogło już polegać jedynie na ratowaniu życia.

W sine od chmur niebo poleciały czerwone rakiety, a rybacy zajęli się spuszczaniem na wodę tratew: kuter leżał już zbyt głęboko na burcie, aby można było zwodować szalupę.

Szczęśliwie pomoc zaalarmowanych szwedzkich jednostek przyszła na tyle szybko, że uratowały one 12 rybaków. Sześciu zginęło razem z „Mazurkiem”.

Lugrotrawler typu B-17


„Mazurek” przed wyjściem w swój ostatni rejs


Inna jednostka tego samego typu, „Jemiołucha”


Na morzu zatonął także drugi statek tego typu, „Głuszec”, ale szczęśliwie tym razem obyło się bez ofiar. Trzeci z serii, „Gawron” zatonął w szczecińskim porcie z powodu ludzkiego błędu, ale także nikt na nim nie zginął.

Lugrotrawlery zaczęto wycofywać z eksploatacji i w roku 1972 nie było już żadnego pod polska banderą. Dużą część statków sprzedano Ghanie, Brazylii i kilku innym krajom. Ponadto przebudowano w kraju dwie jednostki. „Jarząbek” na luksusowy jacht „Mazurka” dla obywatela USA:


a „Puchacz” przeobraził sie w statek gdyńskiej PSM o nazwie „Horyzont”. Kolejny podobnie przebudowany lugrotrawler trafił do szkoły w Szczecinie pod nazwą „Nawigator”. Dlaczego studenci mówili na te jednostki „rzygacze”, łatwo się domyśleć...

„Horyzont” i „Nawigator”
,

--

Post zmieniony (11-04-20 11:17)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 41 z 121Strony:  <=  <-  39  40  41  42  43  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024