Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 313, część 2
Q-SHIPS
Najsłynniejszym dowódcą Q-ships był Gordon Campbell, który już po wojnie doszedł do stopnia wiceadmirała, odznaczonego najwyższym bojowym odznaczeniem Victoria Cross, Distinguished Service Order with Two Bars. Bar to złota poprzeczka na wstążeczce orderu z datą jego przyznania. DSO with Two Bars oznacza trzykrotne otrzymanie tego orderu – za pierwszym razem jest to „zwykły” DSO, potem dochodzi „bar” za każdą kolejną dekorację.
Te cztery ordery dostał w ciągu zaledwie 23 wojennych miesięcy! W tym samym czasie awansował z komandora podporucznika poprzez komandora porucznika do stopnia komandora. Błyskotliwa, ale jakże zasłużona kariera!
Gordon Campbell na swym okręcie...
... i jako wiceadmirał. Order pierwszy z lewej to Victoria Cross, obok niego Distinguished Service Order with Two Bars
Victoria Cross
Distinguished Service Order: od lewej otrzymany po raz pierwszy, następnie po raz drugi (z jednym „barem”) i wreszcie po raz trzeci (z dwoma „barami”)
Do brytyjskich odznaczeń doszły także francuski Croix de Guerre oraz Légion d’honeur czyli Legia Honorowa. I jeszcze tytuł „Sir”, 1st Baronet.
Przyjrzyjmy się zatem wojennej działalności Gordona Campbella.
W październiku 1915 roku objął on dowództwo Q-ship, trzytysięcznika HMS „Farnborough”, dawnego węglowca „Loderer”. Statek silnie uzbrojono w pięć dwunastofuntówek, dwie sześciofuntówki, karabin maszynowy Maxima oraz kilka małych, 45-kilogramowych bomb głębinowych. Najcięższe działa ukryto poprzez zainstalowanie fałszywej sterówki na rufie, klap na zawiasach na pokładzie głównym oraz fałszywych kabin na pokładzie górnym. Załoga składała się aż z 70 osób, a to z powodu zaokrętowania grupy panikowej. „Farnborough” otrzymał kryptonim Q5.
Po kilku miesiącach bezowocnego, nudnego patrolowania szczęście wreszcie uśmiechnęło się do Brytyjczyków. Dwudziestego ósmego marca 1916 roku na zachód od Irlandii, „Farnborough” rozpaczliwym manewrem uniknął torpedy wystrzelonej przez U-68. Dowodzący nim kapitan Guntzel postanowił rozegrać sprawę inaczej. U-boot wynurzył się, po czym oddał strzał przed dziób statku, dając znak do zatrzymania się.
Załoga panikowa z krzykiem opuściła na szalupie statek, w związku z czym U-boot zbliżył się, aby mieć cel na wyciągnięcie ręki.
Załoga panikowa z „Farnborough” chowa się za swój statek
I wtedy wszystkie działa „Farnborough” otworzyły ogień. Pomimo absolutnego zaskoczenia postrzelany U-boot zdążył zanurzyć się, ale gdy był jeszcze tuż pod powierzchnią wody, dwie bomby głębinowe zmusiły go do ponownego wynurzenia. Kolejne bomby, kolejne pociski i U-68 poszedł na dno wraz z całą 34-osobową załogą. Brytyjczycy głośno wiwatowali.
Piętnastego kwietnia ujrzano kolejnego U-boota, odległego o tysiąc metrów. Huk jego wystrzału jeden z artylerzystów przyjął za odgłos wystrzału jednego z własnych dział i bez rozkazu otworzył ogień. Cel był oczywiście zbyt odległy i ostrzeżony o obecności statku-pułapki U-boot zanurzył się, szczęśliwie nie decydując się na atak torpedowy.
Wiedza o Q-ships rozniosła się pomiędzy niemieckimi podwodniakami. Teraz nie byli oni już skłonni podchodzić na powierzchni w bezpośrednie sąsiedztwo żadnego statku, choćby i wyglądającego najbardziej niewinnie. Powszechną praktyką stało się torpedowanie prawie wszystkiego, co podeszło pod rury wyrzutni.
Nie zawsze jednak starczyło torped, a poza tym niemieckim dowódcom żal było jednak zużyć więcej niż jedną cenną torpedę na jakiś tam niepozorny cel. Po zaobserwowaniu zatem eksplozji na trafionym statku U-booty wciąż często wynurzały się, licząc na to, że załoga uszkodzonego statku – nawet jeśli jest to statek-pułapka – będzie raczej myśleć o ratowaniu się, niż o walce. Tyle że ładownie Q-ships były wypełniane drewnem, w znacznym stopniu zwalniającym proces tonięcia, a często wręcz mu zapobiegając. U-booty wynurzały się po celnym trafieniu torpedą także po to, aby upewnić się co do tożsamości swej ofiary, co było potrzebne do zaliczenia sukcesu przez niemiecką Admiralicję.
Wiadomości tego rodzaju trafiły także do Campbella, który postanowił „podstawiać się” pod wystrzelone w kierunku jego statku torpedy, aby trafieniem skłonić U-boota do wyjścia na powierzchnię. Mijały jednakże miesiące jałowych patroli, a nikt go nie chciał zaatakować. Zwątpienie zaczęło ogarniać umysły Campbella i jego załogi.
Pierwszego lutego 1917 roku „Farnborough” wyszedł na kolejny patrol, z którego został odwołany w dziesięć dni później. Pod pretekstem jednakże kłopotów z radiostacją Campbell postanowił zostać na morzu dopóki pozwolą mu na to zapasy węgla. Była to mądra decyzja!
Siedemnastego dostrzeżono torpedę płynącą w kierunku prawej burty. Łatwo było jej uniknąć, ale Campbell wcale tego nie chciał. Podstawił „Farnborough” w pozycji do trafienia, korygując w ostatniej chwili kurs, aby torpeda nie trafiła w maszynownię, ale trochę za nią.
Pocisk rozwalił wodoszczelną wręgę, jedną z zaledwie dwóch, w które statek był wyposażony. Woda zalała dwie trzecie statku od strony rufy i teraz trzymał się on na powierzchni jedynie dzięki drewnu w ładowniach. Załoga panikowa opuściła statek, uważnie obserwowana przez peryskop. O ile dowódcy U-bootów sporo już wiedzieli o statkach-pułapkach, to prawdopodobnie nie mieli pojęcia o ich podwójnych załogach. Policzywszy zatem z grubsza rozbitków w łodzi, dowódca U-83 miał prawo założyć, że na tonącym statku nie pozostał już nikt żywy. Kapitan Bruno Hoppe nie był żółtodziobem, topiąc w ciągu ostatnich dwóch miesięcy statek szwedzki (!), trzy francuskie, jeden spory brytyjski (5218 GRT) i jeden pod banderą rosyjską.
U-boot wynurzył się o 300 metrów z lewej strony dziobu „Farnborough”, znajdując się niestety poza sektorem ostrzału statkowej artylerii! Stojąc przy wciąż ukrytych działach, Brytyjczycy cierpliwie czekali na przemieszczenie się okrętu. Na szczęście znakomite wyszkolenie pozwalało poprawnie działać, nawet bez bezpośrednich rozkazów dowódcy.
Na szalupie słusznie założono, że U-boot zechce wziąć do niewoli kapitana statku, musi się zatem zbliżyć do rozbitków. Zręcznie prowadzona łódź popłynęła tak znakomicie obranym kursem, że chcący ją dogonić U-boot podstawił się wreszcie po lufy brytyjskich dział.
W tej samej sekundzie opadły zasłony, w górę wystrzeliła brytyjska flaga, a zaraz potem działa otworzyły ogień! Pierwszy pocisk urwał głowę stojącemu na pomoście U-83 kapitanowi Hoppe. Pozostałe także były zabójcze. Prawie wszystkie z 45 wystrzelonych pocisków trafiły U-boota, który zatonął w niecałe cztery minuty. Cudem wyskoczyła z niego w ostatniej chwili ósemka ludzi ale woda była tak lodowata, że zanim podpłynęła do nich szalupa z „panikarzami”, przy życiu pozostał jedynie oficer i trzech marynarzy.
Z „Farnborough” było kiepsko. Campbell wysłał do dowództwa w Południowej Irlandii wiadomość „Q5 POWOLI TONIE ŻEGNAMY SIĘ Z SZACUNKIEM”. Wszyscy zeszli do szalup.
„Farnborough” miał silne przegłębienie na rufę
Było kiepsko, ale nie aż tak źle. Zaledwie po godzinie przy na wpół zatopionym statku zjawiły się niszczyciel „Narwhal” i slup „Buttercup”, które wzięły go na hol i następnego dnia osadziły go na przybrzeżnej mieliźnie.
„Farnborough” na mieliźnie
Tam w końcu załatano kadłub, wypompowano wodę i przeholowano do stoczni, gdzie na początek zdjęto całe uzbrojenie. Po zakończeniu remontów przywrócono statkowi pierwotną nazwę i zwrócono armatorowi. Dawny Q5 pływał jako zwykły frachtowiec aż do roku 1928, kiedy to w końcu poszedł na złom.
Za odwagę i nieustępliwość wobec wroga Gordon Campbell otrzymał Victoria Cross – piękny dodatek do posiadanego już Distinguished Service Order - oraz nagrodę 1000 funtów do podziału miedzy załogę, ale z wyłączeniem oficerów Royal Navy – tych za to odpowiednio wysoko udekorowano.
Już w marcu tego roku Campbell objął dowództwo kolejnego Q-ship, na który przeszedł z prawie całą załogą „Farnborough”. Był to także dawny węglowiec o nazwie „Vittoria”, przemianowany obecnie na „Pargust”. Standardową artylerię statku-pułapki wzmocniły cztery nowoczesne działa 102 mm.
„Pargust”, drugi Q-ship pod dowództwem Gordona Campbella
Statek wyszedł w pierwszy patrol pod koniec maja, a już 7 czerwca rano został z bliska storpedowany przez UC-29, pod kapitanem Rose. Załoga panikowa rozpoczęła przedstawienie, ale tym razem oprócz „żony kapitana” do szalupy wnoszono także w ostentacyjny sposób klatkę z wypchaną papugą... I jak tu myśleć, że nie jest to frachtowiec z klasyczną cywil bandą!
Kapitan Rose poczuł się zbyt pewnie. U-boot wynurzył się o 8:36 i to tak blisko statku, że ten z miejsca otworzył ogień. Tym razem wystarczyło 38 pocisków, aby groźny do niedawna przeciwnik opadł rozbity dna dno morza. Nikt z załogi się nie uratował.
Po tym sukcesie Campbell awansował do stopnia komandora, oraz otrzymał złoty „bar” do posiadanego już D.S.O.
Maszyny „Pargusta” sprawiały jednak zbyt wiele kłopotów i dlatego w czerwcu 1917 roku Campbell wraz z załogą przeszedł na trzeci już z kolei Q-ship, nazwany „Dunraven”. W cywilu był to węglowiec „Boverton”.
Ósmego sierpnia, w pozycji 130 mil na południowy zachód od przylądka Ushant zauważono niemiecki podwodny stawiacz min UC-71. Oczywiście Campbell „uciekając ile dymu w kominie” jednocześnie powoli zygzakował, aby Niemcy mogli się do niego łatwo zbliżyć. O 11:43 U-boot otworzył ogień, ale z bezpiecznej dla niego, dużej odległości. Zaaranżowano ”pożar” na statku i opuszczono na wodę szalupę z załogą panikową.
Tym razem szczęście było przy Niemcach. Trafienia w rufę spowodowały eksplozję trzymanych tam bomb głębinowych, co zapoczątkowało pożar w tym rejonie statku. Pomimo wielkiego niebezpieczeństwa, artylerzyści trwali niewzruszenie przy działach. Dowodzący jednak U-bootem porucznik Reinhold Saltzwedel wolał być ostrożny, kontynuując ostrzał z dystansu.
Rufa „Dunravena”. „DEPTH CHARGES = bomby głębinowe
„Dunraven” ostrzeliwany przez U-71
Na rufie statku unosi się dym. Zdjęcie wykonane z szalupy załogi panikowej
Nie było na co czekać. „Dunraven” otworzył ogień, nie zaliczając jednak żadnego trafienia. U-71 zanurzył się. Kolejna grupa załogi panikowej przeniosła się do szalup i wtedy w statek trafiła torpeda. Trzecia i „definitywnie ostatnia” załoga panikowa opuściła „Dunraven”, pozostawiając jedynie ochotniczą obsadę przy dwóch działach.
Saltzwedel pozostał jednak ostrożny do samego końca. Wynurzył się tylko dla oddania kilku szybkich ale celnych salw, po czym ponownie zszedł pod wodę i ...odpłynął z placu boju...
Niezwykłe było to, że na „Dunravenie” zginął tylko jeden człowiek. Pozostali zostali wyratowani przez niszczyciel „Christopher”, który wziął także statek na hol. Po kilku godzinach hole przejęły dwa holowniki, ale po dwóch dniach wleczenia się przez morze z szybkością zaledwie 4 węzłów, doszczętnie porozbijany Q-ship zatonął.
Holowany statek coraz bardziej zapadał się wodę
,
I to był koniec służby Campbella na statkach-pułapkach.
Tak obecnie wygląda wrak „Dunravena”
Przyszedł czas na trochę liczb. Wbrew niektórym internetowym informacjom nie było ponad trzystu Q-ships, a jedynie 193. Też sporo. Wśród nich było:
- 58 parowców. Frachtowce, statki żeglugi przybrzeżnej, węglowce a nawet jeden holownik. Utracono 17
- 37 żaglowców, niektóre wyposażone w silniki pomocnicze. Szkunery, barkentyny, brygantyny, kecze. Utracono tylko 1 (!)
- 51 statków rybackich. Parowe trawlery i lugry, kutry żaglowe. Utracono 11
- 47 statków idących w konwoju jako utajniona eskorta. Utracono 9
Niektóre z utraconych 38 jednostek zatonęły z innych przyczyn, niż przegrana z U-bootami walka.
W roku 1915 statki te zatopiły sześć U-bootów. Oto one i ich pogromcy w kolejności chronologicznej:
- U-40, „Taraniki” wraz z okrętem podwodnym C-24
- U-23, „Princess Louise” wraz z okrętem podwodnym C-27
- U-36, „Prince Charles”
- UB-4, „Inverlyon”
- U-27, „Baralong”
- U-41, „Baralong”
Rok 1916, dwa U-booty:
- U-68, „Farnborough”
- UB-19, „Penshurst”
ponadto prawdopodobnie zatopiono także U-88
Q7 czyli „Penshurst” zatopił dwa U-booty
,
Rok 1917, sześć U-bootów:
- UB-37, „Penshurst”
- U-83, „Farnborough”
- UC-18, „Lady Olive”
- U-85, „Privet”
- UC-29, „Pargust”
- UC-72, „Acton” (niektóre źródła podają, że UC-72 zatonął na minach)
Sierpień tego roku był bardzo niedobry dla Q-ships. Zatonęły wówczas aż cztery jednostki: „Bracondale”, „Dunraven”, „First Prize” i „Vala”.
Q-ship „Bracondale”. 7 sierpnia 1917 roku dostał trzy torpedy od U-44. Zanim statek zatonął, zdążył kilkakrotnie trafić U-boota, który pomimo poważnych uszkodzeń (okręt miał kłopoty z zanurzaniem) kontynuował patrol. Pięć dni później idący po powierzchni U-44 został po dramatycznym pościgu staranowany i zatopiony przez niszczyciel „Oracle”
Rok 1918
Prawdopodobnie zatopiono UB-54 i U-34. Ten drugi okręt albo zatonął na minach, albo też zatopiony został przez „Privet”.
Czyli razem statki-pułapki zatopiły 14 U-bootów (10% niemieckich strat) na pewno i 3 prawdopodobnie. Jak na aż 193 Q-ships, nie był to wynik rewelacyjny. Wszystko to za cenę 38 własnych jednostek.
--
Post zmieniony (02-05-20 13:29)
|