Ryszard
Na Forum: Relacje w toku - 20 Galerie - 33
W Rupieciarni: Do poprawienia - 20
- 9
|
„Czołgista”
Gdzie podpisać ? – spytałem,
-K…. tutaj, tutaj . Bosman stukał palcem w wyświechtany zeszyt i bacznie mi się przyglądał wodnistymi oczami.
Podpisałem. Pod pachą taszczyłem ciuchy dopiero co wyfasowane z magazynu. Drelich z białego żaglowego płótna, sztywny jak cholera, kołnierz ze sznurkami, czarny beret, białą podkoszulkę z niebieskim rantem, kamaszki i inne graty. Buty były zapewne ze starych zapasów bo miały gwoździe w podeszwach.
Po kilkakrotnym szorowaniu na betonie szczotką ryżową drelich był już w miarę miękki. Gwoździ o ile pamiętam było 28 w każdym bucie.
"Starem" pojechaliśmy na ćwiczenia. Poligonem była pusta przestrzeń dawnego lotniska w Gdańsku – Wrzeszczu.
Przypadła mi funkcja „czołgisty”. Zarys sylwetki czołgu wycięty był z płyty pilśniowej i osadzony na dwóch drążkach. Lśnił świeżą, zielona farbą. Swoje ważył.
Niosąc na karku ów „czołg” miałem biegiem (czołg przecież na polu walki jest w ruchu jak usłyszeliśmy) na dany znak ruszyć do przodu.
Bosman wrzasnął –Naprzód !
Ruszyłem. Dobrze, że nie krzyknął wpieriod pomyślałem. Za mną, z tyłu, po obu stronach, gęsiego biegło kilkunastu wojaków strzelając na boki krótkimi seriami ze ślepaków .
Biegłem tak biegłem, pot spływał mi po plecach a tu nagle jak nie huknie !
Teraz wiadome już było do czego służyła brezentowa torba, którą Bosman miał zawieszoną na ramieniu. Jechał za nami na "Komarku" a w niej miał petardy i od czasu do czasu rzucał nam pod nogi.
Zmęczenie i silny podmuch wiatru były powodem, ze „czołg” zleciał ze mnie a ja wywaliłem się jak długi. Chłopcy gęsiego usiedli na glebie.
- K… co jeeest!!! Bosman podjechał i wrzeszczał jak obdzierany ze skóry.
Nawet nie podnosząc się z ziemi zameldowałem, że gąsienica spadła i czekamy na przyjazd wozu technicznego. Wszyscy się roześmieli.
- Co, k…..!!! wrzasnął Bosman
- Gąsienice stare to pospadały – ktoś tam się odezwał.
Widząc, że z tą „bandą” (tak nas nazywał) nie wygra, zarządził przerwę na papierosa.
Więcej akcji z „czołgiem” już nie było, ale dał nam w kość zarządzając atak gazowy . Lataliśmy w maskach jak wariaci a na rzucone petardy padaliśmy kryjąc się przed wyimaginowanym ostrzałem npl.
Takie to były ćwiczenia z użyciem „wozu bojowego”.
Jeszcze przed czołgowym startem - ja pierwszy z lewej.
Post zmieniony (11-03-14 17:46)
|