Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
No, akurat przekonanie Harrisa że można wygrać wojnę bombardowaniami nie jest moim poglądem, tylko znanym faktem.
Łatwo teraz mówić, siedząc wygodnie w fotelu, że „nie trzeba było”. Zadaniem Trumana było przede wszystkim ograniczyć własne straty, a nie straty wroga. Co by mu powiedzieli i co z nim zrobiliby Amerykanie, gdyby mając bomby A zdecydował się nie na ich zrzucenie, ale na przeprowadzenie zaznaczonej ogromnymi ludzkimi stratami inwazji? Az strach pomyśleć.
A oto co ciekawego znalazłem. Tłumaczenie było dokonywane pospiesznie i na kolanie, więc wybaczcie językowe potknięcia:
W piśmie do gen, Curtisa Lemay (dowodził m.in. B-29 na Guam), generał Lauris Norstad napisał, że jeśli inwazja będzie miała miejsce, kosztować będzie życie pół miliona Amerykanów.
Analizy przeprowadzone przez Szefów Połączonych Sztabów (Joint Chiefs of Staff) w kwietniu wykazały 7,45 zabitych i 1,78 rannych na 1000 osobodni. Oznaczało to, że 90-dniowa kampania przyniosłaby 456.000 ofiar, w tym 109.000 zmarłych lub zaginionych. Jeśli operacja trwałaby jeszcze przez kolejne 90 dni, byłoby 1.200.000 ofiar, w tym 267.000 zabitych.
Badania wykonane przez sztab admirała Nimitza w maju przewidywały 49.000 zabitych Amerykanów w ciągu pierwszych 30 dni, w tym 5000 na morzu. Badania wykonane przez sztab generała MacArthura w czerwcu szacowały 23.000 zabitych Amerykanów w ciągu pierwszych 30 dni i 125 tysięcy po 120 dniach. Gdy dane te zostały zakwestionowane przez generała Marshalla, MacArthur zmniejszył ostatnią liczbę do 105.000, zakładając iż 20.000 rannym uda się uratować życie.
Podczas konferencji u prezydenta Trumana w dniu 18 czerwca, Marshall, biorąc jako najlepszy model bitwę o Luzon uważał, że w ciągu pierwszych 30 dni zginie 31.000 Amerykanów oraz 40.000 Japończyków. Admirał Leahy, będący pod wrażeniem bitwy o Okinawę uważał, że straty amerykańskie wyniosłyby 35% stanu osobowego (czyli 268.000).
Admirał King uważał, że liczba amerykańskich ofiar w ciągu pierwszych 30 dni byłaby w połowie pomiędzy stratami na Luzon i Okinawie, czyli pomiędzy 31.000 i 41.000. Do tego admirał Nimitz dodał straty na morzu: w bitwie o Okinawę 1 pilot kamikadze zabijał 1,78 marynarzy: a przecież okręty przy Kyushu byłby bardziej wystawione na takie ataki.
Studium wykonane przez sztab sekretarza wojny Henry Stimsona spodziewało się że zdobycie Japonii będzie kosztować Amerykanów 1,7–4 mln ofiar, w tym 400.000 – 800.000 zabitych, oraz 5 do 10 milionów zabitych Japończyków. Te ostatnie liczby związane były ze spodziewanym na wielka skale uczestnictwem w walkach ludności cywilnej.
Poza rządem, podobnych kalkulacji podjęli się także dobrze poinformowani cywile. Kyle Palmer, korespondent wojenny uważał że do końca wojny zginie jeszcze od 500.000 do miliona Amerykanów. Identyczne dane przedłożył Trumanowi i Stimsonowi Herbert Hoover.
W 82-dniowej bitwie o Okinawę ucierpiało 72.000 Amerykanów, w tym 12.510 zabitych lub zaginionych. Nie są tu wliczeni żołnierze, którzy umarli z ran już po zakończeniu bitwy. Okiwana ma 1200 km kwadratowych. Jeśli podczas inwazji straty Amerykanów będą jedynie na poziomie 5 procent tych z Okinway, powinno zginąć 297.000 żołnierzy.
Jak ogromnych strat się spodziewano podczas inwazji na Japonię niech świadczy fakt, że latem 1945 wyprodukowano PÓŁ MILIONA orderów Purple Heart, przyznawanego za rany!
Post zmieniony (18-10-16 13:07)
|