Raven666
Na Forum: Galerie - 2
- 2
|
Witajcie, chciałbym pokazać efekty mojej pracy nad ORP „Błyskawica”, sklejonym z Małego Modelarza 7-8/1997
Na początku kilka słów o samym modelu:
Zacząłem go robić w styczniu 2010 pod wpływem wcześniejszego zwiedzania oryginału, poza tym miałem ochotę na prosty, niewymagający okręt, a poczytawszy pozytywne opinie o nim m.in. na tym forum, uznałem, że będzie to model w sam raz dla mnie: polecany dla początkujących, dobrze spasowany – słowem, niemal skleja się sam, itp. Srodze się jednak rozczarowałem - i nie chodzi mi tu o merytorykę ani o nieco pancerny karton (nawet dziś ciężko o materiały przedstawiające „Błyskawicę” z 1944 r , a karton – był jaki był :). Zdecydowanie odradzam to opracowane modelarzom pragnącym zacząć swą przygodę z papierowymi okrętami. Oto dlaczego tak sądzę:
- W całym jego szkielecie nie ma ANI JEDNEJ (sic!) symetrycznej wręgi.
- Szkielet - o 2 mm za długi w stos. do pokładu, ale to dało się naprawić.
- Pokład - po zestawieniu 2 części pokładu głównego tworzą "bumerang".
W sumie by naprawić powyższe zonki, skróciłem szkielet o ok. 4 mm. Niespodzianek ciąg dalszy:
- Poszycie dziobowe - niespasowane (chodzi o charakterystyczny załom burt "na prosto"). Wykorzystałem do sztukowania burt zadrukowany karton do podklejania części.
- Oklejka rufy - żeby nie orzełek na niej, to bym chyba po raz pierwszy w życiu nie dokończył budowy modelu. Oto problem, jaki napotkałem:
By to naprawić, w miejscu orzełka wyciąłem klin i złączyłem jego brzegi by dopasować poszycie. Po dopasowaniu, rozcięcie zakleiłem orzełkiem wydrukowanym (niestety, nie wyszło mi to do końca tak jak chciałem).
- Poszycie denne – pomimo skrócenia szkieletu za krótkie o ok. 4-5 mm. W moim przypadku ten zonk nie miał żadnego znaczenia – zawsze maluję dno, więc stosownej szerokości dosztukowany pasek papieru z wycinanki załatwił sprawę.
- Nadbudówka kotłowni - za krótka od strony dziobu o jakieś 2 mm.
- Nadbudówka dziobowa - też kombinatorka, by wszystko się zgrało - pomost artyleryjski, pierwsze i drugie piętro tejże nadbudówki + dziura na obrotowe stanowisko armat - bez sztukowania się nie obyło.
- Drobne, powtarzalne części – każda inna, takie części okrągłe rzadko były okręgami.
- Brak szablonu masztu rufowego, choć jest zaznaczone miejsce na jego montaż.
Po zabraniu się za niego, mimo pozytywnych opinii na forach, pokuszę się o opinię, że BYŁBY to model dla początkujących, łatwy i przyjemny, gdyby nie wrażenie, że został zaprojektowany na przysłowiowym "kolanie", wręcz niechlujnie (okręgi, wręgi!). Model mimo błędów jest jak widać sklejalny, jednak może z w/w. względów zniechęcić początkujących do klejenia okrętów, chyba że ktoś lubi wyzwania i kombinowanie ;)
"Terrible" starszy o 12 lat był o niebo lepiej spasowany.
Od siebie dodałem/pozmieniałem też kilka rzeczy, by model bardziej przypominał stan z 1944 roku (choć materiałów jak na lekarstwo, poza tym często pozostawały tylko domysły). W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować za pomoc kolegów-forumowiczów z tego wątku:
http://www.konradus.com/forum/read.php?f=12&i=14974&t=14974&filtr=0
Dzięki nim dokonałem wielu zmian w modelu. Podstawą do przeróbek były również zapożyczenia z „Błyskawicy” z WAK (kotwice, wywietrzniki, żurawiki, maszt rufowy) oraz HMS „Onslow” z Modelika (SKO z dalmierzem, szalupy). Niektórych rzeczy, zwłaszcza rozmieszczenie drobiazgów czy olinowanie, trzeba było robić na przysłowiowego „czuja” :)
Pozdrawiam i życzę miłego oglądania (linki są bez reklam).
Efekty zabawy z makrem aparatu i lupą:
--
Post zmieniony (15-03-11 10:13)
|