pikowski
Na Forum: Relacje w toku - 1 Relacje z galerią - 13 Galerie - 1
|
Skleiłem ostatnie większe podzespoły.
Zacząłem od artylerii średniej. Wklejenie dachu było trudne ponieważ wieże prawie nie mają wewnętrznego szkieletu. Sklejenie na styk tak skomplikowanego kształtu nie było łatwe. Poza tym są raczej proste i bezproblemowe.
Artyleria główna, pozornie bardziej skomplikowana, kleiła się miło ponieważ ma spory wewnętrzny szkielet. Tak jak kiedyś zapowiadałem zrobiłem łby śrub na dachu. Z książki W. Koszeli zeskanowałem i przeskalowałem rysunek dachu gdzie te śruby były zaznaczone. Wydrukowałem 3 egzemplarze, przykleiłem taśmą maskującą do wierzchu części z wycinanki i szpilką zaznaczyłem miejsca gdzie należy zrobić śruby. Zdjąłem rysunek i w każde miejsce przykleiłem łby śrub o średnicy 0,5mm z Answera. One są wycięte w jakimś trochę dziwnym kartonie. Wygląda jak barwiony w masie ale w praktyce nie jest i trzeba retuszować krawędzie. Zrobiłem to tak, że pociąłem formatkę ze śrubami na poszczególne "paski" i pomalowałem je dokładnie farbą "Basalt Grey" z Vallejo (nr 162). Ostatnią krawędź po odcięciu malowałem już po przyklejeniu do modelu. Ta farba pasuje tak dobrze do koloru dachów w wycinance, że drobnych uchybień nie widać. Zajęło to trochę czasu, ale efekt jest tego warty. Z odległości paru centymetrów widać niedociągnięcia, ale oglądając normalnie wygląda bardzo dobrze, dużo lepiej niż na zdjęciach. Co ciekawe użyłem rysunku z książki W. Koszeli, ponieważ inne schematy jakie mam w innych publikacjach pokazują nieco inny kształt dachów wież. Ciekawe kto ma rację :D
Na koniec poszło wyposażenie lotnicze.
Najtrudniejsza była katapulta. Zgięcie blachy fototrawionej we właściwych miejscach było bardzo trudne, wymagało paru prób a kilka łączeń mi pękło, ale jakoś udało się to doprowadzić do końca. Trudne było także pomalowanie podziału kamuflażu na wierzchu. Za pierwszym razem z taśmą maskującą zeszła mi połowa farby, za drugim też miałem jakaś niedokładność, dopiero za trzecim zadziałało. Jest też w miarę skomplikowana i jako osobne zawiera elementy które były wyciągane i chowane do środka, więc jak ktoś chce można zrobić rozłożoną katapultę jak do startu samolotu. Ja zostawiłem złożoną.
Walrusa kleiło się ogólnie nieźle, ma nawet prostą kabinę (oszklenie skleiłem z zestawu laserowego z Model Hobby). Niestety w wycinance brakuje elementów podtrzymujących silnik (192d, łatwe do dorobienia), a spodnie elementy kadłuba są nieco za duże i trzeba je szlifować. Dorobiłem w samolocie odciągi i antenę, bez nich wyglądał goło. Wózek był ciekawy do sklejenia, ponieważ na blasze fototrawionej otwory w poziomej, wierzchniej części były tylko nadtrawione z jednej strony. Musiałem mozolnie nożykiem je wyciąć. Irytujące.
Ostatnim podzespołem był dźwig. Ponownie prawidłowe zgięcie części z blachy nie było łatwe, w jednym miejscu przy trzeciej próbie łączenie mi się rozpadło a w innym świadomie oddzieliłem części żeby mieć lepszy dostęp do wnętrza. Wbrew pozorom zachowanie symetrii też nie było łatwe. Miłe jest spore skomplikowanie podstawy, co nadaje mu złożony wygląd. Niestety też muszę trochę ponarzekać. Część 261b jest za krótka a niektóre części mają złe oznaczenie numeryczne. Nie ma też schematu prowadzenia lin, a jak go sobie ustaliłem na podstawie rysunków i renderów z Modelarstwa Okrętowego okazało się, że muszę wyciąć dużo dodatkowych kółek żeby zrobić bloki do położenia wszystkich nici.
Pogoda nie dopisuje, więc zdjęcia są średnie, ale na galerię postaram się żeby były dużo lepsze.
Ostatni etap to wklejenie wszystkiego na pokład, górne poziomy masztów, olinowanie i parę drobiazgów tu i tam.
|