Piotr D.
Na Forum: Relacje w toku - 4 Relacje z galerią - 4 Galerie - 25
W Rupieciarni: Do poprawienia - 6
- 4
|
Powitać
HMS Starling wyd. JSC w 1:400 to nie licząc sklejonego kiedyśtam kutra S-4 moje pierwsze poważniejsze zetknięcie z tą skalą. Model zacząłem kleić w styczniu, miało być szybko ale zeszły prawie trzy miesiące.
W modelu wykorzystałem zestaw ciętych laserem dodatków - detale oraz reling. Reling jak na tę skalę nieco toporny, ale wygląda akceptowalnie, z resztą to już ograniczenia technologii, lepiej raczej się nie da. Detale laserowe to bajka, kratownice pod skrzydłami i tylny maszt są delikatne wręcz filigranowe. Sam bym tego na takim poziomie z pewnością nie wyciął. Łańcuch kotwiczny też wygląda genialnie, nie sądziłem, że da się wypalić coś tak małego. Próbowałem wykorzystać również żywiczne lufy oferowane przez wydawcę, ale nie nadawały się do niczego. Były miękkie, giętkie, mam wrażenie że reagowały również na temperaturę. Mimo wielokrotnych prób nie udało mi się ich wkleić tak, żeby były względem siebie równoległe. Tzn udało mi się, ale następnego dnia rano już każda lufa patrzyła w inną stronę. Może większe kalibry są bardziej współpracujące, u mnie skończyło się na metalowych lufach z igieł. Projekt modelu jest bardzo fajny, dobrze przemyślany, jak na 1:400 mocno detalizowany, pokłady nie świecą pustką jak w starszych modelach w tej skali. Wszystko pasuje niemal idealnie, miałem jedynie drobne problemy na rufie, burty "uciekały" nieco ku górze. Dodałem od siebie kilka detali na podstawie zdjęć, choć nie wszędzie osiągnąłem taki efekt jak zamierzałem. Zdecydowanie nieudane są stopnie drabiny na burtach. W tej skali mnie przerosły.
Jedyną, za to ogromną wadą modelu jest karton na którym został wydrukowany. Chyba jeszcze nigdy nie kleiłem modelu na tak koszmarnym kartonie. Mechacił się i rozwarstwiał od samego patrzenia i to mimo solidnej impregnacji kaponem. Fazowanie krawędzi pod kątem czy jakieś korekty cięcia za pomocą drobnego papieru wodnego odpadają. Pierwsze cięcie musi być dobre, bo poprawienie czegokolwiek to droga przez mękę. Do tego wszystkie elementy wymagające zagięcia pod kątem prostym (a jest ich bardzo dużo) od razu rozwarstwiają się przy punkcie gięcia. Jedyny pożytek z tendencji do rozwarstwiania jest taki, że łatwiej było skleić najdrobniejsze detale.
Uprzedzając pytanie o "wodę". Zrobiłem taką, bo gryzła mi się koncepcja postawienia modelu, który już na pierwszy rzut oka jest kartonowy i niewaloryzowany na realistycznie wyglądającej wodzie.
Więcej grzechów nie pamiętam, zapraszam go oglądania.








--
pozdrawiam
Piotr
|