stachooo
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 23 Galerie - 24
W Rupieciarni: Do poprawienia - 16
- 4
|
Model Hellcata wydanego przez GPM w zeszycie 606 (8/2021) kupiłem zaraz po tym jak się ukazał. Oprócz zeszytu zamówiłem także dedykowane do modelu laserowe dodatki i szkielet. Wkrótce potem pokryłem arkusze caponem i odłożyłem żeby nabrał mocy urzędowej. Wiadome jednak było, że nie będzie długo czekał na swoją kolej do pocięcia - Hellcat to "must have" na mojej liście, klasyczny "warbird", na którego długo czekałem.
GPM wydał równolegle dwa Hellcaty - bohatera mojej relacji, błękitnego w malowaniu z 1943 z okresu walk o Archipelag Wysp Gilberta, stacjonującego na lotniskowcu USS Essex) oraz szeroko i krwiście uśmiechniętego kocura w słynnym malowaniu z okresu walk o Leyte (1944) (GPM nr 605). Całe szczęście, że wybrałem tego pierwszego, bo jak pokazał kolega Kedzier , szczerzący kły Hellcat jest kompletnym drukarskim niewypałem - różnice w kolorach na arkuszach są ogromne. Poza tym wyszło na jaw kilka innych błędów związanych z konstrukcją tylnej części kadłuba. Przypadkiem odkrycia te zbiegły się w czasie z momentem, w którym decydowałem o tym jaki model pójdzie jako kolejny pod nóż. Głosy dobiegające z forum mówiły głośno "nie klej tego, źle się zapowiada", ale ciekawość wygrała. A zatem... zapraszam zatem do relacji, nie obiecuję, że będzie miała szczęśliwy finał.
Pierwsze rozczarowanie (?) albo raczej potwierdzenie obaw: również Hellcat "Beito" ma różne kolory na arkuszach. Od kabiny pilota do osłony silnika niebieski ma inny odcień. Nie jest to tak drastyczne jak w przypadku "Leyte", ale jest. W przeciwieństwie do uśmiechniętego Hellcata, błękitnego jeszcze to nie dyskwalifikuje. Pozostaje jedynie niesmak. Spośród modeli GPM, które miałem przyjemność kleić tylko RWD-17W nie miał różnych odcieni - może dlatego, że był biało-czerwony i nakładając tylko jeden kolor udało się drukarni nałożyć go poprawnie. To jest irytujące, rozczarowujące i trzeba o tym głośno mówić. Małe Modelarze z lat 90 nie miały takich problemów z kolorami jak te modele wydane w 2021. W modelu nie ma zapasu koloru, ale może to i lepiej. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że zapas byłby inny niż oba kolory jednolitego poszycia.
Budowę rozpocząłem od wycięcia większości oklejek poszycia, od tego, który jest przed osłoną silnika po sam ogon. Uformowałem je, uzbroiłem w paski łączące i skleiłem ze sobą bez wręg w środku. Skleiłem także szkielet centralnej części kadłuba, żeby móc na bieżąco dopasowywać płaty poszycia. Zrobiłem tak dlatego, żeby po pierwsze sprawdzić spasowanie elementów, a po drugie zobaczyć jak różnica w kolorach wygląda na większym kawałku kadłuba. Spasowanie jest bardzo dobre, różnica w kolorach widoczna, ale do przełknięcia - myślę, że na gotowym modelu nie będzie aż tak kłuć w oczy.
Podobnie jak na zdjęciach pokazanych na Konradusie przez Kedziera - kształt wręgi WA1 nie pokrywa się z elementem B3, który trzeba na nią nakleić, wpusty w tej wrędze też są źle naniesione. Błąd łatwy do skorygowania. Poza tym nie znalazłem kolorowego, zielonego elementu, który należałoby nakleić z tyłu wręgi WA4. Zamalowałem wręgę od tyłu na kolor kokpitu. Co do kolorów i retuszu - dobrałem sobie taki zestaw farbek Vallejo - zielony 70.895 odpowiednio rozjaśniony białym pasuje idealnie do kabiny. Niebieski kolor kadłuba uzyskuję z mieszanki dwóch niebieskich - 71.108 i 71.088 rozjaśnionych odpowiednio białym. Tu trzeba wziąć poprawkę na to, że przód kaduba ma nieco inny kolor niż tył i różnicę tę można uzyskać "brudząc" mieszankę kroplą zieleni - wtedy uzyskamy kolor przodu kadłuba. Na dole szary, to łatwe. Poza tym używam także suchych pasteli.
--
Post zmieniony (05-10-22 21:17)
|