stachooo
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 23 Galerie - 24
W Rupieciarni: Do poprawienia - 16
- 4
|
Dzisiejszy post to galeria połączona z opisem budowy modelu samolotu Caudron-Renault CR.714 Cyclone. To nie jest samolot, który zasłużył się w historii lotnictwa jakimiś wybitnymi osiągnięciami. W maksymalnym uproszczeniu - to był niewypał. Albo raczej nielot. Jednakże obok jego eleganckiej lekkiej sylwetki nie da się przejść obojętnie - moim zdaniem to śliczny samolot. Od jakiegoś czasu leżał u mnie w kolejce do sklejenia. Korzystając z tego, że pojawiło mi się sporo wolnego czasu, postanowiłem sprawdzić czy model wydany w serii Modelarstwo Kartonowe jest bardziej udanym projektem niż prawdziwy Caudron-Renault CR.714 Cyclone. Zapraszam!
Roboczo i żartobliwie (proszę to tak właśnie traktować, z przymrużeniem oka) nazywam ten samolot "Renault Clio Bf-109". Wzięło się to stąd, że jak się domyślam, wydawca modelu przygotowując go do druku nieumyślnie wkleił w paru miejscach dane dotyczące modelu Bf-109 E-1b wydanego w numerze 3 tej samej serii. Tak więc część wycinanki twierdzi, że jest Cyklonem, druga część, że jest Messerschmittem. Może to przez obecność swastyki? Żart, przecież wiemy, że fińska swastyka nie miała nic wspólnego z nazistowską. W każdym razie, model, który skleiłem to nie Messerschmitt, to zdecydowanie Cyclone. Jest to jedna z 6 maszyn, której udało sie dotrzeć do Finlandii - ostatniego kraju z krótkiej listy użytkowników tego cuda awiacji. Jak podaje Wikipedia - nie zostały nigdy użyte bojowo, Finowie uznali, że się nie nadają. Jest to też jedna z dwóch maszyn, które przetrwały do dziś. Ten konkretny egzemplarz przeszedł niedawno renowację w Muzeum Lotnictwa w Krakowie i był (czy nadal jest nie wiem) tam eksponowany.
Autorem modelu jest Marek Pacyński, jest to pierwszy model tego autora na moim warsztacie. Wycinanka robi pozytywne wrażenie - przede wszystkim wpada w oko bardzo ładny druk i przyjemny papier. Dodatkowym atutem jest załączona folia z nadrukowanym szablonem do wykonania oszklenia oraz tablicy zegarów. Rysunki montażowe są czytelne, choć jak się okazuje w trakcie budowy nie pokazują wszystkiego, czasem trzeba się czegoś domyśleć . W jednym przypadku jest błąd - na rysunku kokpitu wyposażenie burt pokazane jest odwrotnie. Dość zagadkowa jest antena pod kadłubem, jeśli ją wkleić tak jak pokazuje rysunek to model będzie stał na niej, a nie na płozie ogonowej. Krążą plotki, że była składana, ale nie udało mi się tego potwierdzić więc z niej zrezygnowałem. Sam opis budowy jest dość lakoniczny, nie zwraca uwagi na wszystkie kluczowe miejsca. Nie jest jasno określone jakimi grubościami kartonu trzeba podkleić które elementy, a co najbardziej mnie denerwuje to szablony elementów do wykonania z drutu umieszczone pomiędzy elementami na arkuszach.
Model udało mi się skleić w bardzo krótkim czasie, mowa o około dwóch tygodniach. Należy on do średnio trudnych w budowie. Ogólnie jest on bardzo dobrze spasowany, ale są też miejsca, które przysparzają kłopotów. Skrzydła kleją się bez większych problemów, dodałem od siebie jedynie kilka wzmocnień w postaci dodatkowego dźwigara z przodu, od strony krawędzi natarcia. Kadłub również klei się świetnie, poszycie pasuje idealnie, ale wg mnie prawie wszystkie wręgi kadłuba są za duże o grubość paska łączącego (pierwsze zdjęcie). Wynika to zapewne z tego, że wcześniejsze wydanie tego modelu (wyd. Quest) było przewidziane na dwie wręgi bez paska. Jedna wręga - pierwsza od przodu jest za mała (drugie zdjęcie).
Byłem zachwycony tym jak pięknie spasował się na przykład przód kadłuba, z drugiej zaś strony zasobniki karabinów maszynowych pod skrzydłami są bardzo kiepsko dopasowane. To jest chyba największa wada tego modelu. Fakt, ich kształt nie jest łatwy do oddania, sama natura ich konstrukcji powoduje trudności, ale te elementy nie wypadają najlepiej. Początkowo chciałem je rozdzielić na kilka części, ale uparłem się, że skleję je tak, jak zaprojektował to autor. Trochę musiałem podszlifować tu i ówdzie i przy sporym nasączeniu BCG w końcu się udało. Jednak w tylnej części zasobników linie oddzielające klapy nigdzie się ze sobą nie zgrały.
Model nie posiada zapasu koloru, a szkoda. Przydałby się w paru miejscach, jak choćby przy sterze kierunku, który nie wiem dlaczego, ale po uformowaniu wyglądał tak jakby mu czegoś brakowało. Uzupełniłem tę lukę zapasem pozyskanym z odciętych od skrzydeł lotek. To jedyny zapas koloru na jaki możemy liczyć.
Jak już jestem przy ogonie - konstrukcja statecznika pionowego wymagała wg mnie wzmocnienia klinem pomiędzy elementem 23C, a statecznikiem poziomym. Bardzo trudnymi elementami są oklejki pomiędzy statecznikiem poziomym i pionowym, a kadłubem (22 b L/P 24 L/P). Ze względu na kształt, sposób wygięcia i wielkość są prawdziwym wyzwaniem. Poprawnie ułożone pasują. Kamyczkiem w ogródku są obecne na nich przerywane linie pokazujące chyba miejsce ugięcia. Moim zdaniem są niepotrzebne i obniżają walory estetyczne modelu. Tak samo jest w przypadku dolnych oklejek kadłub-skrzydło.
Ostatnim z trudnych miejsc, o których chciałem wspomnieć jest element 26 b znajdujący się pomiędzy krawędzią natarcia centropłata a dolnym okapotowaniem silnika. Stanowi on niejako połączenie skrzydła z przodem kadłuba. Jest to kluczowy dla całości element i nie skłamię jeśli powiem, że zanim go przykleiłem to przymierzyłem go przynajmniej 20, jak nie 30 razy. Niektórzy z Was byli świadkami tej batalii na żywo na ekranie :P
Kokpit modelu jest ubogi, ale wystarczający - mam na myśli to, że znajduje się w nim wszystko co powinno - fotel, tablica przyrządów, drążek, jakieś pudełeczka i dźwigienki - nie przyłożyłem do tego większej wagi, bo i tak planowałem zamknąć kabinę. "Szklarnia" jest w tym samolocie imponująca i bardzo dobrze narysowana, pasuje perfekcyjnie. Szkoda tylko, że nie zostały przewidziane wewnętrzne ramki oszklenia - trzeba pomalować je od niezadrukowanej strony na szaro żeby głupio nie wyglądało.
Na zakończenie - podwozie. Jest to jedyna wprowadzona przeze mnie przeróbka widziana na zewnątrz. Autor zaprojektował golenie podwozia głównego w formie widelca obejmującego koło z dwóch stron jak w rowerze. Na jednym z planów modelarskich (J. Rozwadowski/W. Bączkowski, 1975) faktycznie tak to wygląda, ale na wszystkich zdjęciach, w tym tych samolotu z MLP w Krakowie wygląda to inaczej. "Widelec" ma tylko jedno ramię od zewnętrznej strony goleni. Odciąłem zbędną część i odpowiednio zmieniłem drut na którym podpiera się koło. Poza tą modyfikacją model jest sklejony prosto z wycinanki, bez żadnych dodatków.
Podsumowując, model samolotu Caudron-Renault CR.714 to całkiem udany projekt, z którego przy odrobinie kombinacji można zbudować bardzo efektowny model. Przyjemnie mi się na niego patrzy. Ma swoje niedoskonałości, ale z pewnością nie jest takim niewypałem jak prawdziwy samolot. Zapraszam do galerii gotowego modelu.
--
Post zmieniony (14-08-22 16:27)
|