stachooo
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 23 Galerie - 24
W Rupieciarni: Do poprawienia - 16
- 4
|
Chciałem mieć w kolekcji model samolotu MiG-19. Bardzo mi się ta konstrukcja podoba i kiedy widziałem go czy to w jakimś muzeum czy na zdjęciach wracała chęć sklejenia jego modelu i postawienia go na półce. Zawsze, kiedy kleję model zgłębiam jego historię, drążę w poszukiwaniu informacji na jego temat. Tak było i tym razem. Historię mojej wyszukiwarki zdominował MiG-19, a dysk zapełnił się materiałami na jego temat. Niniejszy artykuł jest nie tylko relacją z budowy i galerią modelu MiG-19a wydawnictwa YG Model, ale także opowieścią o MiG-u-19 w ogóle oraz o historii pewnego zapomnianego zimnowojennego incydentu z udziałem tej maszyny. Zapraszam do lektury.
Gdzieś przeczytałem, że dziewiętnastka jest nazywana "zapomnianym MiG-iem" i trudno się z tym nie zgodzić. Jest to samolot, który pozostaje w cieniu swoich poprzedników i następców. Poniekąd jest tak dlatego, że był to model przejściowy pomiędzy samolotami MiG-17, a słynnymi 21 i nie był tak licznie produkowany. Niemniej jednak jest to samolot o całkiem interesującej historii, którą - skoro już zgłębiłem - pragnę się podzielić.
MiG-19 jest także zapomniany przez autorów modeli kartonowych, co uważam za wielką szkodę dla modelarskiego świata. Na rynku nie dysponujemy zbyt dużym wyborem: stary GPM z lat 90, Mały Modelarz z lat 60, niemieckie Geli (rocznik nieznany, ale też dinozaur) oraz stosunkowo nowe opracowanie YG Model wydane w dwóch malowaniach (ZSRR i Syria). Autorem tego ostatniego jest Aleksandr Fabricznyj i to właśnie to opracowanie trafiło na mój warsztat. Z perspektywy czasu i będąc już po sklejeniu tego modelu mogę powiedzieć tylko jedno - to był dramat, choć efekt końcowy wynagradza odrobinę poniesione straty.
Najpierw zabrałem się za tego syryjskiego, to było na początku 2021. Pierwsze rozczarowanie to kolorystyka. Na okładce grafika przedstawia to jak powinien wyglądać, w druku kolory wyszły jednak fatalnie. Poległem na tym modelu -przednia i tylna część kadłuba wyszły okropnie i się poddałem. Rok później wróciłem do tego tematu, uzbrojony w doświadczenie z pierwszego podejścia wziąłem na warsztat wersję w radzieckim malowaniu. Ta przynajmniej nie razi po oczach "sikowym żółtym".
Na początek trzeba wyjaśnić co tak w ogóle opracował autor. Według tego co głosi okładka jest to MiG-19. Widzimy na niej czarno-białe zdjęcie samolotu oraz kolorową grafikę pokazującą sylwetkę samolotu w radzieckim kamuflażu z czerwonym numerem bocznym 27. W wyniku przeprowadzonych poszukiwań dotarłem do tego, że jest to MiG-19S z 35 pułku lotnictwa myśliwskiego (IAP) stacjonującego we Wschodnich Niemczech. Z tym egzemplarzem wiąże się ciekawa historia, ale o tym później.
Tutaj pojawił się pierwszy znak zapytania: czym MiG-19S różnił od MiG-a-19 bez "S"? Jak widać na okładkach, jeden model to wersja S, druga nie. W największym uproszczeniu, MiG-19 bez "S" na końcu to pierwsza seria tych samolotów, wprowadzona jeszcze na etapie prób. Należy podkreślić, że narodzinom tej konstrukcji towarzyszył wielki pośpiech i naciski ze strony władz ZSRR. MiG-19 był pierwszym w historii lotnictwa myśliwcem zdolnym lecieć szybciej niż dźwięk i miało to ogromne znaczenie w trwającym wyścigu zbrojeń. Udoskonalenia były wprowadzane na bieżąco i wiele spośród pierwszych seryjnych maszyn mniej lub bardziej różniło się od siebie. Samoloty wczesnej wersji produkcyjnej borykały się z licznymi "problemami wieku dziecięcego". Pierwsze egzemplarze miały nadal klasyczne usterzenie składające się ze stałej części statecznika oraz ruchomego steru. Jak wykazały próby w locie, rozwiązanie to nie zdawało egzaminu w lotach z prędkością naddźwiękową - nie zapewniało wystarczającej stabilizacji w locie poziomym. Rozwiązaniem tego problemu było wprowadzenie usterzenia płytowego, czyli wychylających płyt (stabilizatorów) (ang. all-moving tail lub all-flying tail). Zostało ono wprowadzone w pierwszej wersji seryjnej oznaczonej literą "S" (od stabilizator). Z istotnych dla wyglądu zewnętrznego zmian wprowadzono min. dodatkowy hamulec aerodynamiczny pod kadłubem. Zmiany objęły także wyposażenie, min. silniki i awionikę oraz uzbrojenie – początkowo składało się ono z 3 działek 23 mm, później zastąpiono je 30-sto milimetrowymi. Również statecznik pionowy we wczesnych wersjach był znacznie krótszy.
Zaryzykuję tezę, że autor zaprojektował model będący mieszanką MiG-a 19 bez "S" (a dokładnie prototypu SM-9/2) oraz MiG-a-19S we wczesnej i późnej wersji. Prawdopodobnie nie zwrócił uwagi na to , że są między nimi jakiekolwiek różnice i wydał dwa identyczne modele oznaczone jako MiG-19 oraz MiG-19s, pierwszemu dał malowanie radzieckie, drugiemu jakieś przypadkowe syryjskie (nie udało mi się przyporządkować do jednostki). Co do malowania syryjskiego - zawiera ono dodatkowy arkusz-erratę która zawiera usterzenie płytowe oraz poprawiony przód kadłuba.
Wróćmy do modelu w radzieckim malowaniu. Model zamieszczony w wycinance ma usterzenie klasyczne, ba autor nawet oddzielił od siebie powierzchnie sterowe usterzenia (czego nie zrobił w przypadku skrzydeł!). Brak jest również brak długiego elementu przypominającego odwróconą rynnę na grzbiecie kadłuba pomiędzy owiewką a statecznikiem pionowym. Co ciekawe w wycinance nad opisem konstrukcji i danymi technicznymi zamieszczone jest zdjęcie samolotu widzianego od tyłu. Jest to zdjęcie prototypu SM-9/2. Widać tam wyraźnie klasyczne usterzenie poziome oraz brak wspomnianej rynny. W grafice Google można znaleźć taki oto schemat, który przedstawia ten właśnie egzemplarz i jestem pewien, że autor się nim wspomagał - potwierdza to rozmieszczenie chwytów powietrza na kadłubie, które także różni się od wersji S. Na spodzie kadłuba modelu znajduje się hamulec aerodynamiczny, którego prototyp nie miał, nie widać go także na wspomnianym schemacie. Projektując spód, autor musiał więc korzystać już z innych planów przedstawiających MiG-a-19 S. W danych technicznych zamieszczonych w modelu podano, że uzbrojenie składa się z trzech działek NR-30, które jak wspomniałem pojawiły się dopiero w wersji S. Zdjęcie na okładce również przedstawia MiG-19-a S (widoczny hamulec aerodynamiczny, trzy działka 30 mm). Wniosek jest taki, że to, co zaprojektował autor jest mieszanką MiG-a-19 S oraz prototypu oznaczonego jako SM-9/2.
Tak jak wspomniałem z tym samolotem wiąże się ciekawa i pokryta kurzem historia. Szarobłękitny MiG z czerwonym numerem 27 początkowo wydał mi się mało atrakcyjny i myślałem już, że autor wymyślił sobie to malowanie, albo kolory wyszły w druku tak samo kiepsko jak w przypadku egipskiej maszyny. W końcu trafiłem na ślad w postaci plastikowego modelu firmy Kovozavody Prostejov. Grafika na pudełku pokazuje samolot w identycznym malowaniu, po dalszym poszukiwaniu znalazłem schemat malowania - maszyna należała do 35 IAP i stacjonowała w latach 60-tych w Zerbst nieopodal Magdeburga we Wschodnich Niemczech. Samolot ten brał udział zapomnianym, dramatycznym zimnowojennym incydencie, który rozegrał się 10 marca 1964 roku.
Tego dnia około godziny 16:45 samolot Douglas RB-66 (nr 54-451) należący do amerykańskiej 10-tej Grupy Taktycznego Rozpoznania (Tactical Reconnaissance Group - TRW) wleciał w przestrzeń powietrzną NRD. Maszyna wystartowała na lot treningowy z bazy w Toul-Rosière we Francji. Najprawdopodobniej w wyniku wadliwych wskazań przyrządów pokładowych bądź błędu w nawigacji załoga samolotu w składzie kapitan David I. Holland, kapitan Melvin J. Kessler oraz porucznik Harold Welch znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mimo kiepskiej widoczności i gęstej mgły z bazy radzieckiego 35 pułku lotnictwa myśliwskiego w Zerbst zostały poderwane w trybie alarmowym dwa dyżurne samoloty MiG-19S. Startowali z użyciem dopalaczy, czego zazwyczaj nie robiono w przypadku MiG-ów 19, gdyż groziło to utratą kontroli nad samolotem (miały problemy z utrzymaniem równomiernego ciągu umieszczonych równolegle silników). Za ich sterami siedzieli doświadczeni piloci - kapitan V.G. Iwannikow oraz kapitan B. Sizov. Pechowo dla amerykańskiej załogi, na obszarze nad którym się znajdowali prowadzone były zmasowane ćwiczenia wojsk radzieckich i w powietrzu znajdowały się także inne maszyny. Jako pierwszy kontakt z intruzem nawiązał pilot 33 IAP z Wittstock, kapitan F.M. Zinoviev patrolujący ten sektor srebrnym MiGiem-19S z numerem bocznym 24. Zgodnie z otrzymanym rozkazem otworzył ogień do RB-66. W tym samym czasie kiedy pociski jego działka trafiły w amerykański samolot do akcji dołączyły dwa MiG-i z Zerbst. Jak podaje Ivannikov intruz po tym jak otrzymał trafienie od Zinovieva wyraźnie zwolnił i zaczął obniżać lot. Rozkaz był jednak jasny i maszyna miała zostać zestrzelona. Siedzący za sterami błękitno-szarego MiG-a-19 z czerwonym numerem 27 Ivannikov przystąpił więc do ataku i wystrzelił niekierowane pociski rakietowe S-5 w kierunku RB-66. Według jego raportu (potwierdzonego nagraniem z fotokarabinu) 4 pociski rakietowe trafiły w cel powodując znaczne uszkodzenia kadłuba oraz lewego silnika Wykończył go ostrzałem z działka pokładowego.Według jego relacji Amerykańska maszyna eksplodowała, a na niebie w blasku zachodzącego słońca ujrzał trzy spadochrony. Według Ivannikova cała akcja, od startu do zestrzelenia intruza trwała 5 do 7 minut. Wrak RB-66 spadł w okolicy Gardelegen. Cała załoga zdołała opuścić maszynę i bezpiecznie wylądować na spadochronach. Zostali schwytani, a ostatecznie po pewnym czasie zostali przekazani Amerykanom. Jest jeszcze jedna kwestia, która przez długi czas pozostawała dla mnie nierozwiązana: jak już wspomniałem - MiG-19S był uzbrojony w 3 działka kalibru 30 mm - dlaczego zatem Ivannikov mówi w swoim raporcie o tym, że strzelał z działka 23 mm? Jak przeczytałem w monografii wydanej przez 4+ wczesne wersje S miały montowane działka NR23, co wskazywałoby na to, że maszyna Ivannikova była wczsnym MiG-19S.Co ciekawe, Wikipedia podaje, że zestrzelenia dokonał samolot typu MiG-21 i faktycznie w okolicy znajdowały się też samoloty tego typu. Jak doczytałem w jednym z artykułów - przez długi czas utrzymywano, że tak właśnie było, ale opierało się to głównie na plotkach. Książka In cold war skies, na której bazuje powyższy tekst oraz inne rzetelne źródła nie wspominają o MiG-u 21.
Sklejenie tego modelu to wyzwanie, kłody są rzucane pod nogi na każdym etapie budowy. To nie jest model z gatunku tych, które „sklejają się same”. Trzeba sporo kombinować i uzbroić się w stalowe nerwy. Na szczęście wydawca dał sporo zapasu koloru (także białego, tak, tak, nie żartuję, jest biały w zapasie!), bo bez zapasu sklepienie tego modelu w ogóle byłoby niemożliwe. Twierdzę, że powinien mieć jakąś adnotację na okładce, coś w stylu paczki papierosów, że minister zdrowia odradza jego sklejanie.
Zacznę od kartonu - jest za miękki i wiotki, lubi się mechacić. Druk mimo caponowana ściera się pod palcami i pod wpływem formowania - trzeba uważać. To tak na start. Kolejnym problemem jest to, że wręgi nie mają wyznaczonych środków i osi symetrii, elementy poszycia również nie mają markerów czy punktów odniesienia. To znacznie uprzykrza prace nad stworzeniem rury kadłuba. Numeracja raczej nie odpowiada kolejności klejenia i kieruje nią nieco pokrętne logika. Projekt jest przewidziany na dwie wręgi bez pasków łączących, nie cierpię tego rozwiązania,więc musiałem przerobić. Zrobiłem sobie podposzycie wklejone na butapren z wypuszczonymi paskami łączącymi - dzięki temu uzyskałem wytrzymały kadłub i zniwelowałem przez to zagrożenie związane z wiotkim kartonem.
Tak jak wspomniałem, jest to wariacja na temat MiG-a-19, mieszanka kilku jego wersji. Postanowiłem, że spróbuję skleić go tak, żeby wyglądał jak najbardziej na wczesną wersję S. Taką jak maszyna biorąca udział w incydencie nad Magdeburgiem. W tym celu musiałem wprowadzić w modelu szereg przeróbek. Od samego początku budowy było dla mnie jasne, że to nie będzie standard.
Najistotniejszą z nich było przerobienie usterzenia z klasycznego na płytowe. Wymagało to sporej ingerencji w projekt. Udało mi się znaleźć kilka zdjęć czeskiego MiGa-19 z czasu kiedy przechodził remont w muzeum. Były one bardzo pomocne przy wykonywaniu poniżej opisanych przeróbek. Musiałem przerobić miejsce mocowania sterów do kadłuba oraz płyty usterzenia. Autor zaprojektował oddzielone powierzchnie sterowe, więc musiałem scalić ze sobą stateczniki i stery tworząc z nich jednolite płyty. Na ich końcach dodałem wyważenie masowe (wykałaczki). W miejscu gdzie płyty usterzenia łączą się z kadłubem dodałem „bąble” (prawdopodobnie osłony mechanizmu poruszania plytami). Zmieniłem też rozmieszczenie chwytów powietrza znajdujących się w okolicy usterzenia – ich rozmieszczenie jest dokładnie takie jak w prototypie SM-9/2, o którym pisałem wcześniej. Potwierdza to moją teorię, że autor opierał się na planach prototypu, a nie wersji seryjnej. Na grzbiecie kadłuba pomiędzy statecznikiem pionowym a osłoną kabiny dodałem podłużny garb w kształcie odwróconej rynny.
Zanim jednak wykonałem te wszystkie przeróbki musiałem skleić tylną część kadłuba. Od początku wiedziałem, że będzie to wyzwanie, bo na tym etapie poległem próbując skleić wersję w syryjskim malowaniu. Coś jest nie tak z ostatnim elementem poszycia, układa się tak, że ciężko jest dopasować wewnętrzne oklejki oraz dysze wylotowe. Charakterystyczne, urocze zakończenie kadłuba jest przez to trudne do odwzorowania. Ponadto zamiast metaliczne , jego poszycie jest czarne co zmusiło mnie do pomalowania tej części. Przecież mig-19 nie był opalany węglem, żeby mu tak okopciło komin. Płetwy stabilizująca pod kadłubem nie pasowała wcale, rozciąłem ją na kilka mniejszych elementów i dopasowywałem krok po kroku.
Przód kadłuba tez nieco udoskonaliłem - jest to bolączka wszystkich kartonowych modeli MiG-ów 15/17/19 - zdaje się, że oddanie tego kształtu w kartonie to trudna sztuka. Wypracowałem sobie na to pewną metodę robiąc MiG-i-15/Lim-y-2 i ponownie z niej skorzystałem. Tu muszę dodać, że wnętrze wlotu powietrza kompletnie mi nie pasowało i zrobiłem je właściwie od nowa. Składał się z wielu cienkich pasków z grubym czarnym konturem, co po sklejeniu wyglądało jak skóra zebry. Zaszpachlowałem to, wyszlifowałem i pomalowałem na metaliczny kolor tak jak zrobiłem to z tylu.
Podwozie modelu jest czymś, co wyszło autorowi najlepiej. Skleja się je na prawdę dobrze, jest mocno zdetalizowane i wszystko pasuje. Jest tylko jeden drobiazg, którego się uczepię-golenie podwozia głównego nie mają przewidzianego wzmocnienia z drutu. Musiałem to przerobić, bo moim zdaniem tak duży i ciężki model powinien mieć solidne podparcie. Nie wszystkie drobne elementy, które trzeba przykleić do kadłuba (zawiasy klap podwozia, chwyty powietrza, wyoblenia) mają właściwy kolor. Np. Łezki na pokrywach hamulców aerodynamicznych zamiast jasnoniebieskie są ciemne. Niektóre elementy są białe -domyślam się że miały być metaliczne, ale z jakiegoś powodu wybrano biały. Tak jak z tylu kadłuba wyloty dysz są czarne zamiast metaliczne.
Sposób mocowania skrzydeł do kadłuba to porażka. Zachowanie odpowiedniego ujemnego wzniosu na poziomie -4 stopni jest prawie niewykonalne. Sam szkielet skrzydeł poszedł do kosza, drugi zrobiłem po swojemu z wzmocnionymi dźwigarami uwzględniajacymi odpowiednie ustawienie względem kadłuba. Poszycie skrzydeł pasuje ładnie, tak samo jak lotki, klapy, komory podwozia oraz przejścia kadłub skrzydło. Czymś co dodałem od siebie i zaprojektowałem w dużej mierze sam są wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych na pylonach pod skrzydłami. Po pierwsze, podobają mi się i wiele wnoszą do ogólnego wyglądu modelu. Po drugie, takimi rakietami Ivannikow zastrzelił amerykańskiego RB-66, więc powinny się tu po prostu znaleźć, żeby model pasował do historii, którą przywołuje. Zasobniki ORO-57K były montowane albo na pylonach na krawędzi natarcia albo pod skrzydłem, z tylu za komorami podwozia. Nie wiem jakie były używane w tym egzemplarzu, więc wybrałem te drugą opcję , moim zdaniem łatwiejszą. Co do podwieszeń, zdecydowałem się przeszlifować i pomalować autografem zbiorniki paliwa. Grube czarne kontury skutecznie psuły efekt wizualny, poza tym i tak musiałem malować zasobniki z rakietami, więc poszło za jednym razem wszystko.
Osłonę kabiny wytłoczyłem sobie sam na drewnianym kopycie i pozostawiłem ją w pozycji otwartej. Brak jest wewnętrznych ramek osłony, musiałem je sobie dorobić sam. W kabinie nie wprowadziłem wielu zmian, ograniczyłem się do waloryzacji tablicy przyrządów oraz pomalowania niektórych elementów fotela -był jedną wielką czarną plamą. Charakterystycznym elementem MiGa-19 S jest długa niczym włócznia rurka Pitota mocowana z przodu pod chwytem powietrza. Jej długość widocznie przeszkadzała w hangarowaniu samolotu więc została zaprojektowana jako składana i w takiej złożonej pozycji postanowiłem ją zamontować. Z jednej strony traktuje to jako ciekawostkę, z drugiej strony jest to bardzo praktyczne – w pozycji rozłożonej byłoby kwestią czasu ułamanie tej rurki, chociażby wyjmując model z półki.
Ostatnim etapem budowy było pokrycie kilkoma warstwami lakierów (Tamiya ts-13 i ts-80, połysk i mat). Tym samym trwająca około trzech miesięcy budowa modelu dobiegła końca. To była kręta i wyboista droga. Nie wiem ile razy po drodze chciałem wyrzucić ten model do śmietnika, ile razy łapałem się za głowę i zastanawiając co autor miał na myśli. Choć wiele razy kląłem pod nosem, że to największy badziew jaki kiedykolwiek kleiłem to koniec końców jestem zadowolony z efektu końcowego. To nie jest najlepszy model jaki skleilem i jestem świadomy wielu niedociągnięć, najważniejsze jest dla mnie to, że mam na półce model MiG-a-19. Przy okazji odkryłem nieznany mi fragment historii i zdobyłem sporo wiedzy na temat tego samolotu. Czego chcieć więcej?
Na koniec jeszcze "rodzinne" zdjęcia :-)
Źródła/Sources:
MiG-19 Farmer Day Interceptor & Two-seat variants publication, 4+ Publishing Co., nr 17, 2003
In Cold War Skies: NATO and Soviet Air Power, 1949-89, M. Napier (str 108-114) wyd. Osperey 2020
https://parfum-romantik.ru/en/mig-19-chertezhi-ot-strategicheskih-bombardirovshchikov-do-kosmicheskih/
https://vk.com/wall-57819359_28167?lang=en
https://the48ers.com/images/product/28/176a527ab9e5eed39596bcc7b6b28455.jpg
https://en.wikipedia.org/wiki/Air-to-air_combat_losses_between_the_Soviet_Union_and_the_United_States#Cold_War
https://theaviationgeekclub.com/soviet-mig-19-pilot-recalls-the-mission-where-he-shot-down-a-usaf-rb-66-that-strayed-into-east-german-airspace/
https://www.ipmsstockholm.se/home/mikoyan-gurevich-mig-19-farmer-in-detail/
http://www.primeportal.net/hangar/kevan_vogler/mig-19s/index.php?Page=1
https://uzbrojenie.fandom.com/pl/wiki/MiG-19
https://www.scalemates.com/de/kits/kovozavody-prost-jov-kpm0187-mikoyan-mig-19s-farmer-c--1285316
https://de.wikipedia.org/wiki/Douglas_B-66#Abschuss_bei_Gardelegen_1964
--
Pozdrawiam, Stachu
Samoloty z kartonu - mój blog modelarski
Samoloty z kartonu - Facebook
Caponowanie to jest dodawanie elementu baśniowego do modelarstwa.
|